środa, 26 marca 2014

Dwudziesty-drugi

 ! ! ! W A Ż N E, C Z Y T A J ! ! !  

nie rozumiem dlaczego tak ciężko skomentować, okej może rozumiem mi też się nie zawsze chce, ale proszę tylko o 12komenatarzy na rozdział. 

1. bardzo lubie je czytać, to jak przeżywacie albo się wkurzacie to frajda 
2. jest to bardzo motywujące i czesto pomaga
3. nie pisze tego dla siebie tylko dla was!
więc jeśli chcecie, skomentujcie nawet jednym słowem, żebym dalej pisała, jeśli nie, to  przestanę. mogę po prostu wysyłać to osobom, które chcą i tyle.
dziękuję za uwagę i ponad 7tys wyświetleń, szczęka mi opadła



  +Rozdział zawiera sceny 'dla dorosłych' tu i tam.. czytasz na własną odpowiedzialność!  




-Louis-
W tym momencie tak bardzo pragnąłem Anne, że nie miałem ochoty zastanawiać się nad konsekwencjami. Nie myślałem o tym, że Karen czeka na mnie na dole, w tej chwili myślałem tylko o boskim ciele Anne. Kiedy klęknęła przede mną rozpinając mój rozporek, moje ciało przeszedł dreszcz. Rudowłosa dziewczyna powoli zsunęła mi spodnie patrząc w górę na moją twarz. Skupiony przyglądałem się jej poczynaniom, przegryzając wargę i z trudem powstrzymując się przed rzuceniem na nią. Delikatnie oblizywała swoją wargę. Kurwa, tak bardzo mnie podnieciła, że kiedy spodnie i bokserki miałem w połowie tyłka, mój penis niemalże sam się wydostał, kierując prosto do jej ust. Czubek stykał się z nimi, a chwilę później już czułem jej język na całej długości, miękkie wargi pieszczące mój twardy członek. Idealnie wczuła się w to co robi, ssąc moją skórę w tym wrażliwym dla faceta miejscu - sprawiała, że było mi kurewsko dobrze. Odchrząknąłem dając dziewczynie do zrozumienia, że chcę więcej, a ona od razu objęła go ustami. Na początku robiła to delikatnie, poruszała powoli głową w przód i w tył, ale kiedy przyśpieszyła nie mogłem się oprzeć. Moje ciało aż wrzało z podniecenia. Wypchnąłem biodra przed siebie tak, że otarłem się końcem o jej gardło i cicho jęknąłem. Była ostrą laską,nigdy nie miała problemów z robieniem loda, jednak mimowolnie do jej oczu napłynęły łzy, na skutek drażniącego uczucia i bólu. Nie przejmowałem się tym zbytnio - to nie był pierwszy raz. Ani mój, ani jej. Kiedy znów się rozluźniła, złapałem ją za tył głowy, wplątując palce we włosy i nadałem ruchom własny rytm. Wyglądało to tak, jakbym ją pieprzył. Pochłaniała mnie z ochotą. Ciche ryknięcia, jęknięcia i dźwięki rozkoszy wydostawały się z mich ust. Tak dobrze.
   -Anne, zaraz dojdę -wyjęczałem i pociągnąłem ją za włosy
Przerwała i szybkim ruchem zsunęła swoją sukienkę do bioder ukazując idealne piersi. Sperma wytrysnęła na jej cycki dając mi tym samym ukojenie. Próbowałem się uspokoić i odetchnąć, ale ona wciąż klęczała przede mną i bawiła się ze mną. Pojedyncze uszczypnięcia na moim kutasie doprowadzały mnie do wariacji. Przyjemne choć niekiedy bolesne.
Nagle drzwi się otworzyły, a moje serce prawie wyjebało ze mnie gdzieś w kosmos. Szczęście w nieszczęściu, w drzwiach stanął Zack.
Jego zszokowana mina przez chwile wydawała mi się komiczna, ale kiedy zmarszczył brwi i zacisnął zęby, zmieniłem zdanie. Szybko podciągnąłem bieliznę i jeansy -w odpowiednim momencie tak sądzę- a wtedy dosłownie rzucił się na mnie. Całkiem zabawnie by było, gdybym miział go swoim fiutem podczas bójki, co?
Wymierzył kilka ciosów powodując, że z mojego nosa poleciała krew. Anne krzyczała by przestał, ja sam również próbowałem go uspokoić. Rozumiem, jest starszym bratem Karen, może mi się należy, ale on ma ją totalnie w dupie, więc co mu zależy?
   -Wyluzuj stary!
   -Wyluzuj? Co Ty kurwa wyprawiasz, jesteś z moją siostrą!
   -Masz ją w dupie, Zack nagle Cię interesuje?
   -Nadal jest moją młodszą siostrą do chuja, wytłumaczysz to jeśli w ogóle się da czy od razu Ci przyjebać?
Był wkurwiony, mogłem to stwierdzić tylko patrząc na niego. Jak miałem mu wytłumaczyć co czuje albo to, że to jego mała siostra zdradziła mnie? Może miałem zrzucić to na alkohol? Nim zdążyłem powiedzieć chociażby słowo, do pomieszczenia weszła Karen. Spojrzała na mnie i z przerażoną miną rzuciła w moje ramiona. Obejrzała nos, z którego jeszcze trochę leciała krew.
   -Kto Ci to zrobił?! -zapytała
Nic nie odpowiedziałem, tylko spojrzałem na jej brata, a Karen od razu przeniosła wzrok na tą samą osobę.
   -Jak mogłeś, co Ci odbiło Zack! -wrzeszczała
   -Zasłużył!
   -Niby za co?!
   -Chcesz wiedzieć?
   -Powiedz jej -powiedziała z zadowoleniem Anne
Wiedziałem, że to się źle skończy. Kiedy Zack opowiedział Karen co widział rozpętało się piekło. Płakała i krzyczała, a przecież ona też mnie zdradziła, prawda?
   -Jak mogłeś! Nienawidze Cię Lou! -łkała
   -A Ty? Poszłaś do łóżka z Zaynem!
   -Co? Skąd Ty...
Jej twarz zbladła, kiedy spojrzała wrogo w stronę rudowłosej myślałem, że zaraz zaczną się bić. Jednak ona dalej kłóciła się ze mną.
   -Myślałaś, że się nie dowiem, obiecałaś, że mnie nie zranisz!
   -Chciałam.. Louis chciałam Ci powiedzieć, ale w odpowiednim czasie!
   -Odpowiednim czasie? Śmieszna jesteś -wtrąciła druga dziewczyna
   -Milcz! -skierowała się do niej,potem znów do mnie- To nie znaczy, że musiałeś zabawiać się z nią! Nienawidzę Cię, naprawdę nienawidzę Louis.
Karen tak bardzo płakała, że wtedy pomimo tego co sama mi zrobiła, było mi jej żal i poczułem się chujowo. Widok jej łez... jej łzy sprawiały, że coś we mnie pękało. To bolało bardziej, niż fakt, że nie byłem pierwszy.
   -Ja..Ty.. My..
Nie dokończyła, tylko wybiegła z pokoju. Stałem jak słup i patrzyłem w miejsce, w którym ona była jeszcze przed chwilą. Zack też wyszedł, a w tym czasie Anne próbowała mnie 'pocieszyć'.
   -Daj spokój Loueeh, nie będziesz się nią przejmował prawda? Mogę Cię rozweselić
   -Nie teraz. Lepiej będzie jak wyjdziesz.
Spojrzała na mnie zdziwiona, jednak bez słowa po chwili opuściła sypialnię.

-Karen-
Cholera. Nie chciałam, żeby Louis dowiedział się o incydencie w ten sposób i w dodatku nie ode mnie, ale przecież to nie powód, żeby leciał do swojej ex! Byłam tak bardzo wściekła i zraniona. Może nie powinnam, ale jedyną osobą o jakiej wtedy pomyślałam był Malik. Desperacko zaczęłam szukać go w tłumie, a kiedy w końcu go znalazłam, nie zwróciłam uwagi na dziewczynę z którą obecnie rozmawiał, po prostu pociągnęłam go za sobą na zewnątrz. Spojrzał na mnie i bez słowa mnie przytulił.
   -Cicho, spokojnie. Nie płacz mała -powiedział kiedy wypłakiwałam się w jego koszulkę
   -Ja... Błagam zawieź mnie do domu Zayn.
Zabawne. Historia się powtarza. Pamiętacie noc kiedy Lou był bardzo nachalny? Malik odprowadzał mnie do domu. Albo ta noc, kiedy jakiś ohydny koleś z klubu chciał mnie zgwałcić? Kto mi wtedy pomógł? Właśnie.
   -Do Brighton?
   -Gdziekolwiek, błagam Cię zabierz mnie stąd.
   -Pójdziemy do starego domu, dobrze? -zapytał przejęty, a ja skinęłam głową
Pójście nie było dobrym pomysłem. Szliśmy ciemnym lasem, bardzo chwiejnym krokiem. Ciszę między nami przerywało moje głośne szlochanie co jakiś czas. Nie wiem jak wolno szliśmy, ale nie byliśmy nawet w połowie drogi. W końcu Zayn się odezwał.
   -Co się stało mała? Ktoś Cię skrzywdził?
   -Powiedzmy -załkałam
   -Co to znaczy "powiedzmy" ?
   -Lou dowiedział się, że ze sobą spaliśmy i zabawił się z waszą byłą.
Nie wiem czy to zabrzmiało jakoś śmiesznie, ale dostrzegłam jego uśmieszek na twarzy, jednak już sekundę później znów przybrał kamienną twarz.
   -Przykro mi, chociaż.. może nie tak bardzo, bo było fajnie.
   -Nagle chcesz rozmawiać o tym?
   -Nie.
Od tamtego momentu żadne z nas się nie odezwało. W lesie panowała głucha cisza, nasze oddechy i sapnięcia tylko co jakiś czas się przez nią przebijały. Dawno nie zmęczyłam się tak chodzeniem, tym bardziej idąc boso -bo przecież ściągnęłam te cholerne szpilki jak tylko potknęłam się jeszcze gdzieś w połowie drogi. Kiedy dotarliśmy do domku Malików, nikogo tam nie było. Nawet Pat.
   -Gdzie Twoja mama?
   -Wróciła do Brighton. Kiedy ojciec wyjeżdża "do pracy" ona przyjeżdża tutaj. Sama widziałaś, że wrócił,więc..
   -Rozumiem.
Od razu weszliśmy do kuchni żeby się napić, oh jak bardzo byliśmy spragnieni. Litr wody zniknął w ciągu kilku sekund. Kiedy Zayn wychodził zatrzymałam go i spojrzałam w te cudowne karmelowe oczy. Był taki piękny. Jednak.. to on był powodem tego wszystkiego. To jego wina, że tak na mnie działał. Westchnęłam.
   -Nie musisz. -powiedział
   -Czego nie muszę? -zapytałam zdezorientowana
   -"Malik, dziękuję" zawsze tak mówisz. Nie musisz tego robić, mała.
   -Ale..
   -Dobranoc.
Przerwał mi i wyszedł pozostawiając samą z totalnym mętlikiem. Udałam się pod prysznic, a potem od razu położyłam. Nie spałam rzecz jasna, jednak byłam zmęczona płaczem i myśleniem. Dwadzieścia minut później usłyszałam dźwięk smsa.

Od: Louis T.
Karen, gdzie jestes? 
Błagam, powiedz mi, musze Cię zobaczyć.
Odpisz, PROSZĘ

Chwilę zastanawiałam się czy dobrze zrobie jeśli odpiszę, ale po namyślę stwierdziłam, że dobrze będzie jeśli to sobie wyjaśnimy. Mówi się "do trzech razy sztuka" więc może należy mu się trzecia szansa? Poza tym, sama nie byłam bez święta. Byłam mu to winna.

Do: Louis T.
Stary dom Malików, drzwi otwarte,
czekam.

Nie minęło nawet 20minut jak podjechało jakieś auto pod dom. Co?! Czy on oszalał, prowadził po alkoholu, w totalnej ciemności przez las?!?! No oszalał. Nasłuchiwałam czy Zayn nie schodzi na dół i czy ktoś wysiada z samochodu, jednak zamiast tego przyszedł sms.

Od: Malik
Wróciłem na imprezę, śpij dobrze.
Dobranoc mała.

Tak jasne, na bank będę. A swoją drogą kiedy on wyszedł? I dlaczego nic mi nie powiedział? Ciekawe czy widział się z Lou po drodze. Z zamysłu wyrwało mnie skrzypienie otwierających się drzwi, w których stanął Louis. Był przybity. Od samego patrzenia robiło mi się słabo, chciałam go od razu przytulić jednak musiałam być twarda. Twarda jak kamień.
   -Możesz wejść -powiedziałam i poklepałam miejsce na łóżku obok mnie
   -Dzięki
Było strasznie dziwnie. Co chwilę spoglądaliśmy na siebie, jakby chcąc coś powiedzieć, ale żadne nie mogło zdobyć się na odwagę. Weź się w garść Karen, weź się w garść powtarzałam sobie w myślach. Jednak nic.
Dzięki Bogu, Louis okazał się odważniejszy.
   -Przepraszam, że poszedłem i zrobiłem Ci takie świństwo w dodatku z Anne. Wiem, nie powinienem się w ten sposób odgrywać, mimo że bardzo mnie to zabolało. Nie mogę też zwalić tego na alkohol. Ja po prostu przestałem się kontrolować, targnęły mną emocje, adrenalina... to był impuls -chciałam mu przerwać, ale mówił dalej, patrząc głęboko w moje oczy, był taki przybity- Ja.. ja po prostu chciałem być pierwszy. Nie wiem dlaczego mnie odtrącałaś, ale poczułem się strasznie kiedy się dowiedziałem, że... Karen ja się boję, boję się, że teraz będziesz nas porównywać, że z nim będzie Ci lepiej. -Louisowi łamał się głos- Wiem, że on Ci się podoba i tak dalej, dlatego mnie to tak kurewsko boli. To nie ma znaczenia czy mi wybaczasz nawet to czy ja wybaczam Tobie, chociaż tak, wiesz że Ci wybaczam bo jesteś moim wszystkim, ale.. on miał moje wszystko rozumiesz? Odebrał mi Ciebie. Już nigdy nie będziesz cała moja.
Zakrył rękoma swoją twarz i zaczął płakać. O kurwa, Louis Tomlinson rozpłakał się z mojego powodu. Tak bardzo tego nie chciałam, tak bardzo chciałam pokazać mu, że jestem tylko jego...
   -Kochaj się ze mną.
Nie reagował. Jakby w ogóle nie słyszał co do niego mówię, dlatego podniosłam głos i powtórzyłam.
   -Kochaj się ze mną Louis, teraz.
Tym razem spojrzał na mnie i nie czekając ani chwili przygniótł mnie swoim ciałem, napadając łapczywie na moje usta. Przyciągnęłam go do siebie mocniej, zmuszając by zatracony w moim uścisku zaczął znaczyć ścieżkę od mojej szyi do piersi. Odruchowo złapałam za jego koszulkę ciągnąc w górę, a on przerywając pieszczoty szybko zrzucił bluzkę na ziemię. Zrobiłam to samo. Louis zaczął pieścić moje cycki. Ssał nabrzmiałe, obolałe sutki, i kreślił językiem kółka wokół nich, na co ja cicho pojękiwałam. Wplątałam palce w jego włosy, a on zjechał w dół. Po moim brzuchu przeszedł dreszcz, a w dole poczułam przyjemne drganie. W środku cała aż wrzałam z podniecenia i rozkoszy. Tommo zsunął moje majtki i od razu zaczął jeździć językiem po mojej łechtaczce. Chcąc sprawić mi większą przyjemność wsunął dodatkowo palec i zaczął nim rytmicznie poruszać. Wiłam się we wszystkie strony wbijając przy tym paznokcie w pościel. 
   -Tak. Tak. Szybciej. -dyszałam
Jednak Lou spojrzał na mnie i uśmiechnął się cwaniacko. 
   -Nie prze..przestawaj. Zaraz. Zaraz do..dojdę -wyjąkałam
Podniecony tą myślą postanowił dać mi..nauczkę? Wyjął palec i włożył mi go do ust. Całował moje piersi, a kiedy podniósł się wyżej, ściągając uprzednio spodnie i bokserki, spojrzał na mnie z pytającą miną.
   -Jestem Twoja Louis.
Te trzy słowa zadziałały na niego jak płachta na byka, bez uprzedzenia czy czegokolwiek, wsunął we mnie penisa. Przyglądałam się jego twarzy,skupieniu i rozkoszy, ruchom jego ciała kiedy wykonywał każde pchnięcie. Jęczałam głośno, kiedy wsuwał się we mnie coraz głębiej. Nasze ciała pokrywał pot, ogarniało nas zmęczenie, jednak nie poddawaliśmy się. 
   -Mogę szybciej? -wydyszał
Skinęłam głową, a on zwiększył tempo pchnięć. Jego kości obijały się o moje ciało powodując lekki ból, jednak fenomenalne uczucie jakie mi tym samym dostarczał było silniejsze. Tommo ryknął wręcz z zadowolenia, a ja niezdolna już dłużej się powstrzymać krzyknęłam w uldze orgazmu. Chłopak chwilę po mnie zrobił do samo i wysuwając ze mnie opadł obok. Głośno dyszeliśmy leżąc na plecach, starając się unormować bicie serce. Czułam jak moja kobiecość nadal wibruje z podniecenia. Wtuliłam się do klejącego, rozpalonego ciała Louisa i ucałowałam jego klatę. On pocałował mnie w głowę, sprawiając, że poczułam się wyjątkowo.
   -To co, wspólny prysznic? -zapytałam chichocząc.

                       


.horny. naughty. cheeky.
jak się podoba?

  12 komentarzy - kolejny rozdział :)  

czwartek, 20 marca 2014

Dwudziesty-pierwszy


MASSIVE THANK YOU za wyświetlenia i komentarze
 12komentarzy - następny rozdział. 
let's read this bullshit now.



Zerwałam się z łóżka na dźwięk męskich krzyków i hałasów. Szybko przetarłam oczy i zbliżyłam się do drzwi, uchyliłam je po cichutku-ledwo zauważalnie, nasłuchując kłótni dobiegającej z pokoju bruneta. Charakterystyczny, donośny głos ojca Malika. Natychmiast poczułam paraliż, ten człowiek sprawiał, że się denerwujesz chociażby kiedy tylko zerka w twoją stronę. Cholera. Skupiłam się bardziej na szczegółach ich jakże miłej wymiany zdań.
   -Więc nadal twierdzisz, że nic nie czujesz do tej dziewczyny Zayn? -pytał starszy
   -Nadal.
   -I to dlatego właśnie biłeś się o tą małą z Tomlinsonem synu? 
   -Nie. biłem. się. o. nią. -odpowiedział mu przez zaciśnięte zęby
   -Nie? -zaśmiał się- To mnie oświeć, dlaczego?
   -Ja... nie wiem,okej?!
   -Nie wiesz Zayn?! -śmiał się mu prosto w twarz, chcąc go sprowokować. 
   -Nie wiem do cholery! Masz to co chciałeś, jestem znów w grze. Znów nadaje się do pracy. Jestem twardy i skupiony. Ale to nie dzięki niej! Odpuść już i spadaj.
Huk. Ktoś uderzył z ogromną siłą w szafę, a może biurko...w każdym bądź razie, na bank bolało.
   -Nie tym tonem synku. Masz rację, mam to czego chciałem. Trzymaj się blisko tej dziecinki jak dotychczas i sytuacja się nie powtórzy. Możecie wracać do Brighton. 
Analizowałam dokładnie to o czym mówił, przecież brunet nie zmienił się przeze mnie czy przy mnie. Dawno nie miał żadnych ataków furii, a poza tym... czy on faktycznie nic do mnie nie czuł? Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie starszy mężczyzna stojący przede mną. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy drzwi pokoju otworzyły się tak szeroko. Oblałam się rumieńcem, czułam zakłopotana i zdenerwowana kiedy wbijał we mnie swój wzrok.
    -Dzie..dzień dobry bąknęłam pod nosem patrząc w dół.
    -Dzień dobry dziecinko. Mam nadzieje, że wypoczęłaś ponieważ po obiedzie możecie wracać do domów. 
Uniosłam głowę spoglądając na jego twarz, uśmiechał się, jednak sztucznie, a w jego oczach nadal tylko widniała obojętność. Mimo wszystko leniwie odwzajemniłam uśmiech. Zbliżył się i pogładził ręką mój policzek
   -Mimo, że Zayn wciąż się upiera, że nic dla niego nie znaczysz, ja wiem swoje. 
I odszedł. Pożegnał się prawdopodobnie tylko z Pat i wyszedł. Ja za to cofnęłam się do środka pokoju. Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do mamy. Chciałam jej powiedzieć, że dziś będę w domu, że tęsknie i że wszystko jest w porządku. Pierwszy sygnał, drugi, siódmy... "Przepraszamy, abonent jest chwilowo niedostępny" Kurwa. Zaklęłam pod nosem.
   -Co robisz i dlaczego tak klniesz z rana?
Odwróciłam się i zobaczyłam mulata opierającego się o framugę, powoli mierzącego mnie wzrokiem. Kiedy w końcu moje zażenowane spojrzenie natknęło się na jego karmelowe oczy, uśmiechnął się cwaniacko. Zauważyłam także lekkie zadrapanie na jego policzku, ledwo widoczne więc nawet nie wnikałam.
   -Przestań.
   -Co mam przestać?
   -Nic. Chcesz coś, że nagle ze mną rozmawiasz?
Chyba wybiłam go z rytmu, bo przez sekundkę uśmiech zniknął z jego oliwkowej twarzy, układając się w cienką linię, przy tym również zmarszczył czoło, jakby nie rozumiał pytania. 
   -Pytałem co robisz, gdzie dzwonisz?
   -Do mamy, chciałam jej powiedzieć, że wra..
   -Nie wracamy. Dziś.
Jak to kurwa nie wracamy?? Ile mam tu z nim jeszcze siedzieć, tym bardziej - nie widząc żadnego sensu w tym, nawet nie rozumiem co to ma udowodnić. Jego stary jest chory, poważnie chory. Wypuść mnie,już no.
   -Nie? -zapytałam zdziwiona- Jak nie?
   -Zrobimy imprezę, tutaj albo w tym poprzednim domku kawałek dalej, pamiętasz?
   -Ale....
   -Możesz zaprosić Tommo.
COOO??! Czy on sobie jaja robi, czy może mnie testuje? Halo, ukryta kamera? Nabiera mnie prawda? 
   -Jesteś pewien Malik?
   -Jesteś nadal jego dziewczyną?
   -Dlaczego odpowiadasz pytaniem na pytanie?
   -Odpowiesz?
   -Możesz pierwszy?
   -Kurwa mać Karen! Odpowiedz tak czy nie
Furiat. Przez to jak zareagował zrobiło mi się gorąco. Zrobiłam krok do tyłu przyglądając się jak złość opanowuje jego ciało. Jego oczy zrobiły się ciemniejsze a pięści miał zaciśnięte tak samo jak szczękę. O co on się tak właściwie wkurza? To on zaczął, Palant.

-Zayn-
Na prawdę nie miałem ochoty na te gierki i zabawę z Karen. Już i tak wiele kosztowało mnie to, żeby pozwolić Lou przyjść do swojego domu, to był najgorszy a za razem najlepszy mój dotychczasowy pomysł. Kiedy spytała czy jestem pewien coś we mnie drgnęło. Może nie byłem do końca pewny? Ona sama mieszała się w swoich uczuciach, dlatego tak cholernie zależało mi na jej odpowiedzi. Ale nie, ta dziewczyna musiała się ze mną droczyć, akurat teraz. Spojrzałem w jej przerażone oczy i automatycznie się rozluźniłem. Jak to możliwe, że w jednej minucie to ona doprowadzała mnie do furii, a po chwili była osobą, która mnie uspokajała?  
   -Więc? -zapytałem łagodnym głosem
   -Tak.
   -No to świetnie. Jestem pewny, może wpaść. 
Kiedy chciałem już wyjść podeszła do mnie i złapała za ramię. Przeszedł mnie dreszcz, a serce cholernie wariowało. Gdyby tylko wiedziała do czego się przyznałem, co jej szeptałem do ucha kiedy słodko spała... Uśmiechnęła się szeroko i ucałowała policzek rzucając krótkie 'dzięki', odwzajemniłem uśmiech -był szczery, ale z innego powodu. Kiedy jej usta dotknęły mojej skóry, zrobiło mi się ciepło wewnątrz. Strasznie przyjemne uczucie. Cholera Malik, musisz przestać myśleć w ten sposób, to nie ty stary. Wyszedłem.

-Karen-
Poszłam wziąć kąpiel, jednak nie taką jaką planowałam -długą i odprężającą, ponieważ byłam strasznie głodna. po wyjściu z wanny nałożyłam podkład, musnęłam różem policzki, nakreśliłam kreski eyelinerem na powiekach i podkreśliłam rzęsy czarnym tuszem, a mokrym włosom pozwoliłam jeszcze swobodnie opadać na ramię. Po śniadaniu zajmę się szykowaniem i zaproszeniem Lou. W kuchni tym razem nie była tylko Pat, ale również Niall, Zayn, Harry i jakaś dziewczyna. Ze względu na jej wygląd, karnacje i długie ciemne włosy od razu można było poznać, że jest krewną mulata. Zajęłam puste miejsce na przeciwko nieznajomej posyłając niezręczny uśmiech.
   -Świetnie Ci w tych ciuchach -powiedziała lekko rozbawiona
   -Dziękuję. Siostra Zayna ma świetny gust.
   -Dzięki, miło, że Ci się podoba.
Ale wtopa. Więc to była siostra Malika, a ja nie dość, że zajęłam jej pokój to jeszcze paraduje w jej ciuchach. Brawo Kar, punkt dla Ciebie. Chłopcy chichotali, na co posyłałam im paraliżujące spojrzenia.
   -Jestem Neina.
   -Miło mi Cię poznać.. Karen.
Nałożyłam sobie trochę jajecznicy i zaczełam szybko konsumować. Głód nie dawał mi nawet spokojnie myśleć, a burczących brzuch słychać było na kilometr. Zayn właśnie skończył jeść i mył naczynia, Neina rozmawiała z mamą, a  Harry dyskutował o czymś z Niallem, który strasznie się opychał. Ledwo pogryzł, a już wpychał następną porcję. Swoją drogą... naleśniki, jajecznica, kiełbaski i kanapki? Ohyda!
Kiedy skończyłam swoją porcję podziękowałam Pat i podeszłam do blatu ze zlewem przy którym stał brunet. 
   -Pozmywam. Weź Neine i przygotujcie się na wieczór, jakby nie patrzeć zostały wam 4godziny... a wy jesteście laskami.
   -Co to ma znaczyć cwaniaku? -zapytała go siostra, natychmiastowo reagując na to co powiedział
   -To, że będziecie się szykować wieki 
   -Cztery godziny wystarczą, Tobie było potrzebnych 5 kiedy jechaliśmy na weselę Sashy, braciszku.
Zayn przewrócił tylko oczami, nic nie odpowiadając, za to Harry i Niall wybuchnęli głośnym niepohamowanym śmiechem. Jakim cudem temu blondynowi nic nie wyleciało z buźki???
Neina wzięła mnie za rękę udając się do swojego pokoju. Od razu najpierw zadzwoniłam do Tommo. Był zdziwiony, ale cieszył się, że mnie zobaczy. Po telefonie zabrałyśmy się za upiększanie. Przymierzyłam tuzin sukienek i jakieś osiem par butów. Tak samo jak moja kompanka. W końcu zostałyśmy obie przy obcisłych sukienkach. Moja była biała i pokryta koronką, a Neiny czerwona z ozdobnym paskiem. Po poprawieniu makijażu i lekkim zakręceniu włosów byłam w szoku - jak mogłam tak dobrze wyglądać nie mając na sobie prawie nic, co należało by do mnie?
Kiedy byłyśmy gotowe weszłyśmy do salonu gdzie czekali chłopacy. Od razu zauważyłam, że każdy z nich zmienił ubranie. Czy tutaj wszyscy mają ukrytą garderobę czy coś? Hazza miał na sobie obcisłe szare rurki, białą dopasowaną koszulkę oraz bandankę, a Horan ciemne jeansy z niższym krokiem, koszulkę na ramiączkach z jakimś napisem oraz skórzaną kurtkę. Obaj wyglądali pociągająco choć normalnie. No a Malik... on wyglądał po prostu cudownie. Gapiłam się na niego mierząc go od góry do dołu. Dopasowane czarne jeansy lekko zsunięte na tyłku, biała dopasowana koszulka opinająca mięśnie i koszula w kratę. W dodatku jego włosy były roztrzepane w idealnym nieładzie, jakby dopiero co wstał z łóżka, albo co lepsze był po gorącym seksie. Lekki zarost i te jego kości policzkowe... Seks..seks.. cholera, jak ja powiem Louisowi o tym co zaszło?! Dopiero teraz do mnie to dotarło, że będę musiała mu to wyznać. Kurwa.
   -Jedziemy -powiedział Harry
   -Jedziemy? -zapytałam zdezorientowana
   -Przeliterować kochanie? 
Styles się złośliwie uśmiechnął i spojrzał w stronę Malika, który skarcił go spojrzeniem.
   -No chyba nie chcesz pobrudzić sobie bucików, co dziecinko? 
   -Nie...
Znów mnie do siebie zraził. Nienawidzę kiedy nazywa mnie dziecinką, albo kiedy robi się taki porypany i wydaje się, jakby mógł przeruchać wszystko co się rusza. Dosłownie wszystko i wszystkich.
Pat nas ciepło pożegnała. Przed domem stały dwa auta - bentley Zayna i jakiś na wzór terenowego, który należał do Stylesa. Chłopcy załadowali cały alkohol i resztę potrzebnych rzeczy na domówkę i ruszyliśmy do domku obok. Na miejscu od razu przystąpiliśmy do przygotować. Muzyka zaczęła nieść się echem wokół, a ludzie zaczęli się schodzić. Nalewałam właśnie drinka dla siebie i Neiny kiedy w drzwiach stanął Lou.
   -Tommo!
Krzyknęłam skupiając na sobie uwagę i rzuciłam się w jego ramiona. Niemalże od razu złączył nasze usta w gorący pocałunek. Jego ciepły oddech, delikatne usta. Tęskniłam.
   -Cześć.
   -Hej. Wow! Pięknie wyglądasz.
   -Ty także dobrze, przystojniaku.
Ku mojemu zdziwieniu za Lou wszedł mój brat, posyłając mi tylko uśmiech oraz Penny, która rzuciła się mi na szyję. Kiedy skończyliśmy się już witać wprowadziłam ich do środka. Impreza już trwała w najlepsze, może po prostu alkohol wystarczał tym wszystkim ludziom... w najmniejszych ilościach oczywiście, bo przecież niedawno co przyszli, a już dziko się bujali na "parkiecie". Poszliśmy po piwo do kuchni, a tam spotkaliśmy Zayna. Niezręczny moment. Cisza i wrogie spojrzenia przez dłużą chwilę.
   -Malik.
   -Tomlinson.
   -Oh dajcie spokój, zachowujecie się jak dzieci!
Moje oczy automatycznie przeniosły się na Zacka, który karcił ich jakby rzeczywiście byli małolatami. Miał rację poniekąd, nie wiedział do końca co się dzieje między nimi, ale zachowywali się okrutnie dziecinnie. 
   -Masz rację Zackary-powiedział brunet nawet na niego nie patrząc, wykrzywiając usta w szeroki uśmiech
   -Ma? -zapytał lekko zbity z tropu Louis, który mocno ściskał moją dłoń.
   -Tak, tak myślę. 
Cholera do kogo on się tak uśmiechał? Odwróciłam się próbując zgadnąć, jednak nie dostrzegłam nikogo szczególnego, aż do momentu, gdy długonoga, piękna, rudowłosa dziewczyna nie ruszyła w naszą stronę. Jaja sobie kurwa robicie?
   -Cześć skarbie -musnęła usta mulata patrząc w oczy Louisa-Witaj Louis -dodała odsuwając się od Malika.
Spojrzałam Tommo, który stał z otwartą buzią przyglądając się dziewczynie. Nawet się nie odezwał! Patrzył, jakby była boginią. 
   -Anne! 
   -Ann!
Usłyszałam Horana i Stylesa za sobą. Okej, czy tylko ja byłam jedyną osobą która jej nie zna? i wtedy mnie olśniło..... Anne.

/2godziny później/
Domówka była kozacka, niemalże każdy był już upity lub podpity, wszyscy dobrze się bawili. Kiedy tylko Lou odzyskał mowę i przedstawił mnie rudej, pociągnęłam go do salonu. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, piliśmy... zupełnie jak za pierwszym razem na domówce u Penny. Kiedy w pobliżu nie było bogini seksu, wszystko było świetnie, ale kiedy tylko pojawiła się na horyzoncie, Louis się ode mnie oddał, wyłączał od świata i zapominał o wszystkim. Pokiwałam mu przed oczami kiedy wpatrywał się w dziewczynę siedzącą na kolanach Malika. Od razu się ocknął i przeprosił. 
   -Możemy porozmawiać?
   -Oczywiście -odpowiedział uśmiechając się
   -Chodź.
Złapałam mocniej jego dłoń i zaczęłam przeciskać się przez tłum rozszalałych tańczących ludzi w stronę wyjścia. Usiedliśmy na werandzie, a Tommo objął mnie czule. Podniosłam swój wzrok na niego i nabrałam powietrza. 
   -Co się dzieje kochanie? -zapytał zatroskany
   -Ja.. jestem chyba zazdrosna. 
Oblałam się rumieńcem. Nigdy nie byłam i nawet nie musiałam być zazdrosna u Lou. Wtedy pomyślałam jak bardzo go zrani fakt, że on powinien.. bo to Zayn był tym pierwszym, nie on. Nie chciałam go ranić.
   -Przepraszam. -powiedział i pocałował mnie.
Długi, namiętny pocałunek został przerwany przez tą całą wywłokę... mam na myśli Anne.
   -Loueh, musimy prozmawiać. To ważne.
   -Przeszkadzasz nam, widzisz? -spytałam poirytowana 
   -Loueh? 
Totalnie mnie zlekceważyła, posyłając Tomlinsonowi błagalne spojrzenie. Poczułam jak ręka Lou zsuwa się z mojego ramienia, a już po chwili stał przede mną. 
   -To zajmie minutkę. -powiedział i ucałował mnie w czoło.
Poszli. To znaczy, weszli do środka, a ja zostałam sama na pieprzonym ganku. Świetnie.
Drzwi otworzyły się po kilku minutach i miałam nadzieję, że to Louis, ale niestety, to tylko Zayn. Usiadł obok i odpalił papierosa częstując mnie prędzej. Wzięłam zapalniczkę kiedy skończył i porządnie się zaciągnęłam, tak jakby razem z dymem miały zniknąć zmartwienia dzisiejszego wieczoru.
   -Wiec... -zaczełam- Twoja Anne wróciła.
Cisza. Zayn nic nie odpowiadał. Wpatrywał się w jakiś jeden punkt spalając fajkę powolutku. Kiedy gasiłam swoją odezwał się ledwo słyszalnie
   -Ona zawsze była Tomlinsona.


-Louis-
Nie miałem zielonego pojęcia czego chciała Anne. Ale od czasu kiedy zjawiła się w moim domu, nie mogłem przestać o niej myśleć. Wiem, mówiłem, że teraz liczy się tylko Karen, że jest moim wszystkim.... Ale to do Ann należy moje serce i nic tego nie zmieni. Nie skrzywdzę więcej Karen, ale nie chce zapominać o Ann.
Dotarliśmy do sypialni na górze. Tylko spokojnie stary, to jedyne ustronne miejsce dlatego tu jesteśmy, nie wariuj, mam ciasne spodnie, opadnij.
Oboje usiedliśmy na łóżku przyglądając się sobie.
   -Więc? Co chciałaś?
   -Ciebie.
Wszystko we mnie zabuzowało, sposób w jaki to powiedziała był dokładnie taki sam jak kiedyś, potrzebuje tlenu, lekarza, cokolwiek.
   -Mam dzie..dziewczynę.
   -I jesteś jej tak bardzo oddany?
Przełknąłem głośno ślinę, nerwowo odsuwając się od dziewczyny.
   -Oh chyba nie powiesz, że jeszcze się z nią nie kochałeś?
Tym razem też nie odpowiedziałem. Spojrzałem w stronę okna próbując uspokoić swój niewymiarowy oddech.
   -To przykre, współczuje Ci Loueh...
   -Współczujesz? 
   -No... może ona myśli, że coś z Tobą nie tak, skoro z innymi już to robiła, a Ciebie odsuwa, hm?
Co kurwa? Błagam, niech to będzie kłamstwo. Zabije gnoja jeśli ją tknął,  a co jeśli.....
   -To nie Zayn skarbie. Sama tego chciała.
Przypływ emocji, adrenalina, potrzebowałem czegoś lub kogoś by rozładować te emocje. Dlaczego Karen mi to zrobiła? Rudowłosa przysunęła się do mnie bliżej, wsuwając zimną dłoń pod moją koszulkę. Przyjemny chłód opanowywał moje ciało. Jeszcze bliżej... aż przywarłem do niej ustami. Całowałem ją tak czule, ledwo łapiąc oddech, tak bardzo tego potrzebowałem.
   -Wszystko z Tobą okej Loueh, dam Ci to czego pragniesz -szepnęła.



Przepraszam, ze wyszedł z tego taki badziew, 
ale za długie by było gdybym napisała już resztę,
a tam się dzieeeeeeeeeje.
YOLO


TWITTER: @sandruszeek

niedziela, 16 marca 2014

Dwudziesty

może dla was to nic, to mało.
ale dla mnie +5000wyświetleń to big deal.
MASSIVE THANK YOU!!!

   12komentarzy-następny rozdział :)   



    -Anne? Wróciłaś?
Nim rudowłosa dziewczyna cokolwiek zdołała odpowiedzieć, objąłem ją swoimi ramionami, pocierając dłonią jej plecy -w geście powitania. Co prawda byłem w szoku, ale nie mogłem się powstrzymać by jej nie przytulić. Anne była kimś bardzo ważnym w moim życiu. Od czasu kiedy wyjechała z Brighton minęło półtora roku. Podobno żeby o kimś zapomnieć potrzeba siedemnastu miesięcy, ale ja nie mogłem tego zrobić. Była moim całym światem. Kiedyś. Teraz moim światem była Karen. Sekundę zastanawiałem się czy należy już na wstępnie dać jej do zrozumienia, że jestem zajęty czy rozegrać to inaczej. 
Nigdy nie myślałem, że nastąpi taki dzień, w którym ona wróci. Zacząłem się denerwować kiedy odsunąłem się od niej, a jej wzrok spoczywał niemalże na całym moim ciele -które dokładnie znała- chcąc wyłapać jakieś zmiany.
   -Myślę, że wróciłam. I widzę, że było warto.
   -Wiesz Ann... nie mam zbytnio wiele czasu, jednak skoro zostajesz na dłużej, na pewno się zobaczymy gdzieś.
Nie chciałem być nieuprzejmy - faktycznie się spieszyłem, ale prawda była taka, że nie chciałem z nią rozmawiać. Nie mogłem dużej się jej przyglądać ani pozwalać jej na to samo. Nie mogłem powiedzieć jej o Karen, przynajmniej -jeszcze. Jej tęczówki niemalże wypalały dziury na moim ciele i czułem ból. Byłem przekonany, że nie jest zadowolona z tego, że wychodzę. Pewnie oczekiwała, że rzucę jej się do stóp dziękując, że wróciła. Pewnie bym tak zrobił, jestem wręcz przekonany o tym w stu procentach, jednak jest coś/ktoś kto mnie przed tym powstrzymuje - Karen. 
   -Nie ma sprawy Loueh, będę chodzić do dawnej szkoły. Widzimy się wkrótce.
Uśmiechnęła się i ucałowała mój policzek, pożegnała się z moją mamą i wyszła. Podszedłem do lodówki i wypiłem trochę zimnego mleka. Moja mama przyglądała mi się tak jakbym zrobił coś złego. Wiem co.
   -Co? -spytałem odkładając mleko
   -Co to miało być Louis?
   -Oh, zapomniałem żeby nie pić z kartonu. Następnym razem wezmę szklankę. 
Uśmiechnąłem się pod nosem. Każdy może się domyślić, że to nie o picie mleka z kartoniku chodzi, tylko o spławienie Ann. Od zawsze moja mama ją uwielbiała, miały świetny kontakt. Karen za to nigdy nie poznała, wiedziała tylko tyle co jej wspominałem, a raczej próbowałem bo nie chciała słuchać. Jej zdaniem Kar nie może być dobrze wychowana itd, skoro jej mamy wciąż nie ma w domu, tak samo ojca który z nimi nie mieszka. Przykre.
   -Louis, to była Anne!
   -Wiem kto to był mamo, nie zaczynaj
   -To była Twoja Anne synu.
   -Anne wcześniej była Zayna, a ja mam Karen, pamiętasz?
   -Ale to Ciebie wybrała, prawda?
Przez sekundę wybiła mnie z rytmu tej konwersacji. Zastanowiłem się dokładniej nad tym co powiedziała i doszedłem do pewnego, satysfakcjonującego mnie wniosku:
   -Wszystkie mnie wybierają.
Zaśmiałem się i ucałowałem ją w czoło, po czym udałem się do swojego pokoju i zabrałem kilka niezbędnych rzeczy. W drodze do wyjścia pożegnałem się z mamą i wyszedłem w kierunku mojego audi. Wsiadłem za kółko, pokiwałem rodzicielce i odjechałem. 

/Trzy dni później/

Minęły trzy dni od tamtej nocy z Zaynem. Nic po tym między nami się nie wydarzyło właściwie to nie miało zbytnio kiedy, bo bruneta całe dnie nie było, a kiedy już wracał brał kąpiel i szedł spać. Od tamtego czasu również gościłam w pokoju jego siostry. Każdy z tych trzech dni minął bardzo powoli. Pomagałam pani Malik piec różne ciasta, bo jak się dowiedziałam, chciałaby wypróbować swoich sił w jakimś konkursie cukierniczym, oglądałyśmy różne filmy, grałyśmy w scrable i bardzo dużo rozmawiałyśmy. To generalnie prawie tak jakbym faktycznie pilnowała dzieciaków na jakieś wycieczce, prawda? Prawda. Szczerze mogłam przyznać, że polubiłam tą kobietę i teraz nawet nie przeszkadzało mi, gdy opowiadała jakieś historie wzięte z życia Zayna. Moją ulubioną chyba była ta, w której mały Zayn obciął sobie połowę włosów na głowie, a później płakał, że żadna dziewczyna się w nim nie zakocha. To było cholernie słodkie. 
Piekłyśmy akurat spora ilość czekoladowych babeczek, kiedy dźwięk wibrującego na blacie telefonu roznosił się po pomieszczeniu. Podniosłam komórkę i odblokowałam szybko, by przerwać irytujący hałas i odczytałam wiadomość.

Od: Louis T.
Skarbie, kolejne trzy dni bez Ciebie to udręka.
Nie mogę się doczekać kiedy Cię zobacze,
moje wszystko. xx

Automatycznie uśmiech wkradł się na moją buzię. Postanowiła na razie nie wspominać Lou o incydencie i udawać, że wszystko jest okej. W rzeczywistości tak było, jednak poza Louisem, moje myśli zajmował brunet o karmelowych oczach. Wiem, że to nie fair, okej?! Ale nie mogę nic na to poradzić. Próbowałam.
Kiedy Zayna nie ma w pobliżu powinnam czuć się lepiej, za to ja zastanawiam się co robi, co się z nim dzieje, czy jest bezpieczny i kiedy wróci. To chore. Od kiedy uprawiałam z nim seks prawie w ogóle nie rozmawialiśmy. Na następny dzień po tym, obudziłam się sama. Już go nie było. Zastałam go wtedy z Niallem i Harrym, jednak tylko patrzył na mnie obojętnie. Rozmowa się nie kleiła, a potem gdzieś wyszli i to by było na tyle. Teraz się mijamy, a ja wariuję. Co prawda Tommo też jest daleko, jednak codziennie do mnie pisze, czasami nawet zadzwoni. Nie muszę się o niego martwić.
Odpisałam szybko na smsa i odłożyłam telefon na miejsce.
   -Zayn? -zapytała Pat najwyraźniej zauważając moje zadowolenie
   -Oh nie.. To był.. To Lou. -powiedziałam patrząc w podłogę
   -Rozumiem. Jesteś szczęśliwa słonko? 
Jestem? Zaskoczyła mnie tym pytaniem. Cholera, ona i Mulat mieli dokładnie takie same charaktery, potrafili zadawać pytania, które totalnie wybijały mnie z pantałyku.
   -Myślę...
   -Oh nie. Nie możesz myśleć, powinnaś to czuć słonko. -wtrąciła
Tym razem kompletnie mnie zgasiła. Powiedziała to od tak uśmiechając się zadowolona i wyszła z kuchni udając się z ostatnią tacką ciasteczek do salonu. Może miała rację, powinnam to czuć. Ale w tym jest problem. Kiedy jestem z Lou, zapominam chociaż chwilowo o brunecie. W szczególności o nim. Czuję się wtedy naprawdę dobrze, tak błogo. A kiedy tylko w pobliżu jest Malik, zapominam o całym świecie. Dosłownie o całym boskim świecie. 
Drzwi wejściowe otworzyły się i do środka weszli Niall i Harry. Nie było z nimi Zayna. Mieli bardzo przyjazne wyrazy twarzy, chociaż nie -blondyn taką miał, uśmiechał się od ucha do ucha za to Hazza po prostu był obojętny.
   -Gdzie Zayn? -zapytałam wchodząc za nimi do salonu
   -Wróci pózniej -powiedział chłopak w kręconych włosach
   -Mhmmm. 
Na stole leżały wcześniej przygotowane kanapki, cztery tacki ciasteczek i babeczek i sok nalany do szklanek. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że pani M musiała wiedzieć, że chłopcy wpadną na podwieczorek. Pat rozmawiała o czymś z Harrym, prawdopodobnie na temat jakiegoś programu, kiedy Niall przeżuwając swoją kanapkę zaczął rozmowę ze mną.
   -Więc, Zayn nie odzywa się do Ciebie, co? -zapytał cicho, niepewnie
   -Umm.. tak jakby, tak
   -Myślę, że się w Tobie zakochał Karen i się boi przyznać.
Słucham?! Niemalże wyplułam cały sok na podłogę. Zayn miałby zakochać się we mnie? W życiu!
   -Rób sobie jaja z kogoś innego Horan -powiedziałam zirytowana
   -Przysięgam -uniósł dłonie w geście przysięgi, jedną ku górze, a drugą przyłożył do piersi- Znam go jak nikt. Zmienił się od waszej nocy.
Tym razem pomarańczowy napój znalazł się na dywanie, a ja oblałam się ogromnym czerwonym rumieńcem.
   -Skąd Ty to wiesz? -zapytałam zdziwiona, ścierając w tym samym czasie sok.
Niall wzruszył ramionami jakby odpowiedź była oczywista. Rzeczywiście była - ZAAAAYN. Powrócił do pochłaniania swojego podwieczorku, kiedy ja wstałam by opuścić salon i pójść się zdrzemnąć. Wzięłam przed tym szybki prysznic, ubrałam luźną koszulkę i legginsy które znalazłam w szafie siostry Malika i wygodnie ułożyłam na łóżku.

-Zayn-
Ojciec postanowił powierzyć mi dzisiejsze zadanie, dlatego razem z Niallerem i Hazzą wcześnie wyjechaliśmy do Londynu. Mieliśmy odebrać towar od jednego z ulubieńców starego Malika. Spotkanie odbywało się za dnia w miejscu publicznym, dlatego nie było mowy o jakimkolwiek błędzie. Byliśmy skupieni, czekając na pana Pattela w kawiarni, której nazwa widniała na papierku ze wskazówkami. Z daleka przez ogromne szyby zauważyłem hindusa idącego w stronę miejsca spotkania, a u jego boku - kurwa jak mnie oczy nie mylą - Louisa Tomlinsona.
Kiedy oboje weszli, przywitaliśmy się z Pattelem za pomocą uścisku dłoni. Totalnie olałem Tommo, nie chcąc wszczynać kłótni czy nawet bójki przy tak ważnym dostawcy. Zamieniliśmy kilka słów i niepostrzeżenie wymieniliśmy się czarnymi teczkami, w których za cholerę nie miałem pojęcia co jest i już po 10minutach zostaliśmy sami z Tomlinsonem przy stoliku.. numer 4, co zapamiętałem przypadkiem. 
   -Co tu robisz?! -warknąłem
   -W dodatku z nim?? -wtrącił Niall
Lou tylko uśmiechnął się pod nosem i spojrzał ku górze. Modlił się czy co? Kompletny wariat, pomyślałem.
   -Dajcie spokój, spotkałem go przypadkiem, a on powiedział dokąd idzie. Gościu raczej nie wiedział, że Tomlinson&Malik nie działają już razem, bo wszystko mi wypaplał.
   -Co do chuja!?? -uniosłem głos zdziwiony tym faktem, co za porażka
   -No dobra, może nie wszystko, ale część. Jednak to nic nowego co wiem, także wpadłem się tylko przywitać.
   -Ty sukinsynie...
Ulżyło mi. Gdyby tylko Louis dowiedział się o nowych interesach ojca, bylibyśmy skończeni. A stary by mnie zabił -mimo,że to nie moja wina tylko jego dostawców z długimi językami. Uniosłem swój wzrok na Louisa wstającego od stolika. Miał już odejść, kiedy zwrócił się w moją stronę.
   -Anne wróciła.
Rzucił te dwa słowa jak gdyby nic i wyszedł. Przez chwilę zabrakło mi powietrza, dławiłem się próbując odetchnąć. Niall przyglądał mi się lekko zmartwiony, a Hazz... Hazz zagadywał jakąś panienkę kilka stolików dalej.
   -O kurwa... -wydobyło się z moich ust kiedy mój miarowy oddech powrócił.
   -Masz rację stary. Totalna kurwa. -wtrącił Harry zajmując miejsce obok
   -Nie rozumiesz pojebie. Anne wróciła! 
   -Ruda Anne? Będzie ciekawie nie?
Harry był najwyraźniej zadowolony z tej sytuacji. Moje serce co prawda nie biło tak mocno na sam dźwięk jej imienia, ale jednak to była Anne.
   -Pojedziesz do niej? -zapytał ponownie 
   -Po chuj ma do niej jechać? Przecież ma Karen. 
   -Karen puknął raz, a Anne jakieś tysiąc. Wybór jest prosty co Malik? 
Hazz szturchnął mnie łokciem żądając odpowiedzi, a ja nie miałem pojęcia co zrobić, co odpowiedzieć.
   -Taaa... -przeciągnąłem leniwie
   -Zayn. -zaczał blondyn- Jeśli nie spróbujesz i nie powiesz Karen co czujesz, ja to zrobię!
Obaj z Harrym wybuchnęliśmy śmiechem, na co nasz przyjaciel wyraźnie się oburzył. Cholera, on mówił poważnie. No ale przecież ona mu w życiu nie uwierzy, prawda? Przez ten czas kiedy jeszcze siedzieliśmy w środku biłem się z własnymi myślami, analizując wszystkie za i przecież temu, by pojechać do Anne. 
W drodze do auta, poprosiłem Horana żeby pojechał w samochodzie Hazzy, bo mam coś do załatwienia. Od razu wiedział co chcę zrobić, nie był najwyraźniej zadowolony tym faktem. Kurwa czy on nie pragnął bardziej tego,żebym był z Kar niż ja sam? Posłał mi gniewne spojrzenie i wymijając mnie udał się w stronę Stylesa. Kiedy miałem już zamykać drzwiczki mojego bentleya usłyszałem wyraźne "Powiem jej Zayn, Jesteś tchórzem" z irlandzkim akcentem. Na bank Niall, powodzenia -pomyślałem i odpaliłem silnik.
Praktycznie całą drogę z Londynu do Brighton jechaliśmy łeb w łeb, dopiero będąc już w naszym mieście oni pojechali dalej, poza jego granice do starego domu, a ja zmieniłem kurs i obrałem za cel dom Anne. Podjechałem pod niego i zacząłem się denerwować. Nie byłem pewny, czy w ogóle nawet będzie chciała mnie zobaczyć, ale musiałem się upewnić, że nic już do niej nie czuje, skoro miała tutaj zostać - nie chciałem kurwa więcej cierpieć.
Zapukałem do drzwi i po chwili już stała tuż przede mną-w długiej kremowej spódnicy i jeansowej koszuli, jej długie rude włosy opadały na lewe ramie, zielone oczy wyglądały jak szmaragdy, a piegi które zawsze uwielbiałem nadal dodawały jej urody.
   -Hej, -rzuciłem krótko, nerwowo pocierając dłonią swój kark
   -Cześć Zayn -powiedziała uśmiechając się- wejdź.
Udałem się za nią, rzucając okiem po drodze do gościnnego na rzeczy do okoła. Nic się nie zmieniło, to dziwne. Kiedy usiadłem na kanapie, zapytała czy chcę coś do picia na co odmówiłem. Anne usiadła więc na przeciwko i przyglądała się mi dokładnie. 
   -Co Cię tu sprowadza Zayn? -zapytała
   -A Ciebie? -spytałem unosząc brwi, zaśmiała się
   -Moi rodzice się rozwiedli, wróciłam tu z mamą i siostrą. Twoja kolej.
   -Ummm... w sumie to chciałem się tylko przywitać. Tomlinson mówił, że wrócilaś.
Skłamałem. Nie chodziło mi o to, jednak kiedy patrząc na nią nie odczuwałem nic szczególnego, dowiedziałem się wszystkiego co chciałem wiedzieć. Nic już do niej nie czułem. Kurwa, cudownie.
   -Oh tak, byłam u niego kilka dni temu, wyjechał prawda?
   -Prawda. Niedługo pewnie wróci do swojej dziewczyny. -rzuciłem nie myśląc o tym, jak bardzo mi to pomoże
   -Dzie..dziewczyny? 
Anne zbladła. A po chwili już miała bardzo wkurzony wyraz twarzy. Wow, nie miałem pojęcia, ze ten typ ej nic nie mówił, dzięki Louis!
   -On ma dziewczyne!?
   -Nie powiedział Ci? Tak mi przykro...
   -Nie. Łudziłam się,że kiedy tylko tu wrócę, zacznę od tego co zostawiłam od tak.. wiesz, przepraszam Zayn jeśli Cie zraniłam, ale to było dla mnie za dużo. Później jeszcze te oskarżenia co do śmierci pana Tomlinsona... Louis na prawde był wtedy lepszym wyborem.
   -Nahhhh. Nie przepraszaj, było minęło.
Kurwa, tak cholernie się cieszę, że minęło. W duchu cieszyłem się jak małe dziecko,zajebiste uczucie.
   -Myślę, że możesz mi pomóc.
Opowiedziałem swój plan mojej nowej kompance i pożegnałem się z nią udając do domku za miastem. Czułem, że to co robię ma sens i tym razem to nie ja będę cierpiał. Czas wcielić plan w życie.

-Karen-
Nie mam pojęcia kiedy zasnęłam. Chciałam tylko się zdrzemnąć, a kiedy się przebudziłam było już totalnie ciemno. Spojrzałam na zegarek - 1:48. Całe szczęście, że wzięłam wcześniej prysznic. Pół przytomna poczłapałam się do kuchni, starając się nie obudzić nikogo kto jest w domu. Nie wiem czy chłopacy zostali czy pojechali...gdzieś. Wolałam być po prostu cichutko. Po ciemku wymacałam butelkę z piciem i upiłam kilka łyków. Zaspokoiłam swoje pragnienie, więc mogłam ponownie udać się spać. Kiedy już ułożyłam się wygodnie i miałam zmuszać się do zaśnięcia, usłyszałam podjeżdżający samochód. Po chwili otwierające się drzwi, kroki stawiane na drewnianej podłodze i wreszcie poruszającą się klamkę w pokoju w którym obecnie przebywałam. Natychmiast zamknęłam oczy lekko zakrywając twarz kołdrą. Od razu wraz z otwarciem drzwi poczułam zapach perfum Zayna i chłód nocnego powietrza. Serce waliło mi jak szalone, nie miałam pojęcia czego ode mnie chce, ale nie byłam w stanie nic zrobić, nawet otworzyć oczy. Nie wiedział, że nie śpię,a był przekonany, że tak właśnie jest. Czułam, że ukucnął przy łóżku. Pogładził dłonią mój policzek, wywołując tym dreszcz na moim ciele. Kiedy przyjemny dotyk zniknął, byłam pewna, że wyszedł. Jednak nagle wydobył z siebie najcichszy szept, jaki kiedykolwiek słyszałam. Zdziwiłam się, że w ogóle usłyszałam cokolwiek.

"Za każdym razem kiedy myślę, że jesteś z nim a nie ze mną, mam ochotę coś rozwalić. Jesteś tą dziewczyną o której Ci mówiłem, tą której sam widok mnie uszczęśliwia. Jednocześnie to boli Karen. Cholernie boli myśl, że wszyscy wokół mieli rację, nawet mój ojciec. Gdybyś tylko wiedziała jak bardzo Cię kocham mała.... "

Jego usta spoczęły na moim czole, muskając je delikatnie, chwilę później usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Co on powiedział??!? Oh tak..........






*KDSWHFKJVBGAW*
CO MYŚLICIE ??!!! PROSZĘ DAJCIE ZNAĆ W KOMENTARZACH.
JEST 6:42 A JA SKONCZYŁAM TO PISAĆ.
CZEKA NA PUBLIKACJĘ JAK TYLKO WSTANE.
HA, YOLO

środa, 12 marca 2014

Dziewiętnasty

 Skoro tylko to pomaga Wam w wyrażaniu swojej opinii, to...
10komentarzy - następny rozdział :) hihihi



Co teraz będzie?
Milion myśli plątało się w mojej głowie. Poczucie winy pojawiło się dopiero kiedy zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać, choć mimo to byłam zadowolona z tego co się wydarzyło... zdecydowanie byłam egoistką. Myślałam tylko o tym, czego pragnę - chociaż sama nie do końca wiedziałam czego. Działałam pod wpływem impulsów, nie myśląc o konsekwencjach. Gdyby tylko Louis się o tym dowiedział, załamałby się. Zdradziłam go. Czy ja nie obiecałam mu, że tym razem mnie nie straci? Czy to właśnie częściowo się nie stało? 
Wstałam i szybko ogarnęłam wzrokiem pościel na łóżku, ku mojemu zdziwieniu po incydencie nie zostały większe ślady. Ulżyło mi, bo czułabym się zapewne lekko zażenowana. Zastanawiałam się czy skorzystać z drugiej łazienki by przemyć swoje obolałe, spocone ciało czy czekać na Zayna. Stałam kilka sekund w bezruchu analizując wady i zalety tego pomysłu, kiedy Malik wszedł do pokoju. Wyglądał tak cudownie, mokre kosmyki włosów opadały na jego czoło, do połowy zakryte ciało ręcznikiem pokrywały kropelki wody i jego spojrzenie.. zadowolenie na jego twarzy. Niesamowity widok. Uśmiechnął się szeroko i zaczął mi przyglądać. Dlaczego? Oh tak, przecież stałam naga przed nim, na środku jego sypialni. Oblałam się rumieńcem i szybko chwyciłam z podłogi swoje rzeczy na co on zaśmiał się głośno. Zakryłam się jako tako i ruszyłam w stronę drzwi, chcąc opuścić pomieszczenie. Nim zdążyłam wyjść, położył rękę na moim brzuchu zatrzymując mnie tym samym obok siebie.
   -Chcę, żebyś dziś spała ze mną. Dobrze? -zapytał łagodnie
   -Nie. -zaprzeczyłam od razu, to słowo wręcz samo wyrwało się z moich ust.
   -Dlaczego? 
   -Jestem z Louisem.
   -Mała, przed chwilą skończyliśmy się pieprzyć. 
   -To nie to samo co spać z kimś.
   -Wymyśl lepszy powód Karen.
   -Umm.. okej. Nadal jestem na Ciebie zła Zayn.
   -Jesteś tego pewna?
Spytał i przywarł do mnie swoimi ustami. Pachniał świeżo i przyjemnie, nie mogłam mu się oprzeć. To tylko jedna noc, przecież i tak będę musiała o tym powiedzieć Lou. Dopóki wyjechał, to chyba mogę.... 
   -Zgoda.
Zwycięski uśmieszek zagościł na twarzy bruneta, po czym odszedł w głąb pokoju. Dzięki temu mogłam udać się do łazienki, ogarnąć się, pozbyć nieprzyjemnego uczucia dyskomfortu i zrelaksować. Odkręcając wodę zastanawiałam się nad tym, dlaczego Zayn chce żebym spała u jego boku. To tak jakby trochę niezgodne z jego zasadami jakie sobie wyznaczył. Miłe rzeczy nie wchodzą w grę, uczucia i te sprawy... czy to nie jest przekroczenie granicy? Wszystkie myśli odeszły daleko, wręcz spłynęły wraz płynącą wzdłuż mojego ciała wodą. Poczułam się od razu lepiej, jednak nadal byłam lekko obolała. Wewnętrzna strona moich ud najbardziej ucierpiała. Znalazłam nawet małego siniaka gdzieś w tamtym miejscu. Mimo wszystko, uczucie jakie towarzyszyło podczas tej intymnej chwili z Zaynem było bardzo przyjemne, na samą myśl o tym robiło mi się cieplej i serce biło mocniej. Po doprowadzeniu się do odpowiedniego stanu poszłam po wcześniej daną mi piżamę i szybko się w nią przebrałam. Kiedy weszłam do pokoju mulata, leżał na plecach i patrzył w sufit. Niepewnie podeszłam obok i wskoczyłam szybko pod kołdrę, zajmując prawą stronę łóżka. Denerwowałam się? Dziewczyno, kochałaś się z nim... czy jak on to tam nazywa - delikatnie pieprzyłaś, a teraz denerwując się leżąc obok? Uspokój się Karen, powtarzałam sobie w myślach. Raz, drugi, trzeci, siódmy dopóki Malik nie przewrócił się na bok w moją stronę.
   -Podobało Ci się? -zapytał niepewnie
Stracił całą swoją pewność siebie, jakby bał się, że nie coś poszło nie tak. Zależało mu na mojej opinii? O co tutaj chodzi, dlaczego on jest taki...inny i cholernie tajemniczy niemalże od pierwszego spotkania?!
   -Było w porządku -odparłam z uśmiechem
   -W porządku?! -zapytał lekko zaskoczony lub rozbawiony tym co powiedziałam
   -Oj czego ode mnie chce! Mam powiedzieć, że było idealnie czy coś w tym stylu? Nie mam porównania, więc po prostu było dobrze, tak myślę. Podobało mi się.
   -Okej.
Powiedział chyba zadowolony z takiej odpowiedzi i powrócił do poprzedniej pozycji dalej wbijając wzrok w sufit.
   -Zayn...
   -Hmm? 
   -Dlaczego chciałeś, żebym spała dziś tutaj?
Nadal na mnie nie spojrzał za to ja przyglądałam mu się dokładanie. Analizował moje pytanie i wyraźnie jak zawsze dłużej zastanawiał się nad odpowiedzią. Westchnął cicho i spojrzał w moje oczy. Brązowe tęczówki nabrały znów tego blasku jak kiedyś. Łagodne spojrzenie dodawało mu uroku.
   -Nie mam pojęcia, lubię kiedy jesteś obok.
Trwaliśmy chwilę w ciszy przyglądając się sobie uważnie. Po czym oboje położyliśmy się na plecy. 
   -Malik?
   -Hmmm -przeciągnął sennym głosem
   -Dziękuję.
Nic nie odpowiadając wtulił się we mnie, oplatając przy tym nasze nogi. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


-Louis-
Nie chciałem wyjeżdżać i zostawiać Karen, tym bardziej z Malikiem. Może kiedyś byliśmy przyjaciółmi, obydwoje parę razy zawiedliśmy i potrafiliśmy to naprawić, ale tym razem to był koniec. Nie mogłem nawet na niego patrzeć, a myśl, że moja dziewczyna jest tak blisko niego doprowadzała mnie do szaleństwa. Jeśli  ją tylko dotknie, to przysięgam, że tak mu zmasakruję buźkę, że będzie wstydził się nawet spojrzeć na mój świat - na moją Kar.
Zanim opuszczę miasto na parę dni musiałem wpaść do domu po kilka rzeczy, niestety w naszej 'branży' nie można odmawiać, zlecenie to zlecenie. Powiesz nie i prawdopodobnie skończysz w szpitalu. Nie miałem wyjścia, musiałem wplątać się w to gówno - taki rodzinny biznes. Ostatnimi słowami mojego taty było 'Dokończ to co ja zacząłem. Niech wszyscy okazują Ci respekt, jesteś Tomlinson' I tak właśnie wykonuję tą jego ostatnią wole.. niezbyt zadowolony.
Kiedy wszedłem do domu z zamiarem zrobienia tego co muszę i szybkiego wyjścia, stanąłem jak wryty patrząc na osobę przede mną. Rudowłosa dziewczyna uśmiechała się do mnie szeroko, a ja zbierałem szczękę z podłogi.
    -Anne? Wróciłaś? 
Byłem w totalnym szoku. Anne wyjechała, zostawiła mnie z winy Malika,a teraz stała tuż przede mną i wbijała we mnie swój wzrok. Wyglądała uroczo, pięknie jak zawsze. Moje serce zaczęło automatycznie bić niewymiarowo, szybko, dużo szybciej niż zawsze. W jednej chwili wszystkie wspomnienia wróciły, przeszłość wkradła się do teraźniejszości, powróciła moja Anne...





*jhdbcajwvjw* LOUIS<3

PRZEPRASZAM ŻE KRÓCIUTKIE, 
ALE W NASTĘPNYM BĘDZIE SIĘ DZIAĆ SPORO 
I NIE CHCE TEGO ROZDZIELAĆ.

PODOBA SIĘ, W MIARĘ? :)
przypominam o zwiastunie po prawej stronie w zakładce 'zwiastun'
chcecie, to zostawcie twittery, dam follow i będę informować,
chociaż i tak zawsze robie to milion razy :)x


niedziela, 9 marca 2014

Osiemnasty

massive thank you za komentarze, wyświetlenia, życzenie weny i pomoc
proszę, podpisujcie się jakoś jak piszecie z anonima, albo podajcie twittery,
chętnie was zaobserwuje. miło by było, gdyby każdy kto przeczyta ten rozdział,
napisał cokolwiek. nawet nie wiecie jak to pomaga, cieszy i motywuje!
KOMENTUJCIE!!!!!!!!!

Rozdział zawiera sceny przeznaczone 'dla dorosłych' czytasz na własną odpowiedzialność.






"Czasami człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, co jest dla niego dobre. Stara się kierować głosem serca bądź rozumu, ale nie potrafi rozróżnić co mówi owe serce bądź co mówi rozum. Działa pod wpływem impulsu.. to jak rzut na głęboką wodę. I nagle okazuje się to najlepszym rozwiązaniem. "

-Zayn-
Nie powinienem jej całować, nie powinienem jej nawet dotykać! Ale ona wręcz o to błagała! Chciała tego, w jej oczach było widać to pragnienie, ciało automatycznie się spięło i przywarło do mojego, nie pozostawiając między nami chociażby centymetra odstępu. Powinienem to przerwać, nie mogłem jej narażać na to całe gówno jakie może się stać, jeśli ktoś się dowie o niej, o nas. Poza tym nie chcę, żeby ojciec miał racje. Ten gnój nie może mieć racji. Czy ja na prawdę tak bardzo się przez nią zmieniam? Stój Malik. Odsuń się. Wycofaj się bracie. Wciąż słyszę takie komendy w swojej głowie, podczas gdy rozpalone usta Karen muskają moje. Nie tym razem. Tak kurewsko jej pragnę. 
Moje dłonie powędrowały na uda Karen, szybkim ruchem uniosłem ją ku górze opierając o ścianę, a ona zwinnie oplotła nogi wokół mnie. Całowałem ją z ogromną pasją, jakby to była jedna z tych rzeczy, które najbardziej teraz potrzebowałem. Przejechałem językiem po jej ciepłych ustach, po czym kierowałem się w dół wyznaczając drogę do jej szyi i klatki piersiowej. Trzymanie jej nie sprawiało mi żadnej trudności, dlatego śmiało oddawałem się temu. Zaczęła szybciej oddychać, odchylając głowę w bok i dając tym samym większy dostęp. Nagle złapała moją twarz w dłonie, przerywając moje działania. Jej szare oczy wyglądały inaczej, nie wiem jakiego rodzaju było to spojrzenie, nie widziałem u niej tego wcześniej. Czekałem, aż coś zrobi, bo przecież musiała mieć jakiś powód by odbierać mi zabawę.
   -Pieprz mnie. Skoro się nie kochasz, pokaż jak się pieprzysz -powiedziała
Uśmiechnąłem się cwaniacko, zapamiętała to o czym jej mówiłem. I cholera, ona chciała żebym ją przepieprzył.  Z jednej strony to była bardzo kusząca propozycja, ale bałem się,że zrobię jej krzywdę, w końcu była dziewicą - a przynajmniej miałem taką nadzieje, jednak nie sądzę żeby oddała się Lou.
   -Nie mogę, nie z Tobą mała.
   -Błagam Zayn.
Błagam? Kurwa, ona pragnęła tego bardziej niż ktokolwiek inny. Opuściłem ją na równe nogi i patrzyłem w jej dotąd nieznane mi spojrzenie. Wyglądała, jak tykająca bomba. Nie było mowy, żeby jej odmówić, ale nie mogłem zrobić z nią tego jak z każdą inną.
   -Nie będę się z Tobą pieprzył. To zbyt ryzykowne, będziemy gentle. Delikatnie i pomału.
To brzmiało tak, jakbyśmy właśnie ustalali warunki jakiejś umowy. Komiczne poniekąd.
   -Ale.. Ty się nie kochasz.
   -Potraktujmy to jak.. delikatne pieprzenie. 
Uśmiechnęła się promiennie i wyczekiwała moich ruchów. Niemo rzucała coś w stylu 'No dalej, zaczynamy'. Chwyciłem jej dłoń i pociągnąłem w stronę łóżka. Siedzieliśmy na łóżku, a właściwie klękaliśmy i patrzeliśmy w swoje oczy. Karen od razu zaczęła ściągać swoją bluzkę, ale jej ręce drżały, więc postanowiłem jej pomóc. Materiał w mgnieniu oka opadł gdzieś na ziemie. Cały czas nie spuszczaliśmy z siebie wzroku. Moje dłonie powędrowały na jej kształtną pupę, którą popieściłem chwile, a następnie przeniosłem je do przodu i odpiąłem ich zamek. Kiedy powoli zacząłem je opuszczać z jej tyłka, wstała, a ja mogłem je zsunąć na dobre. Tak samo jak poprzedni ciuch, znalazły się gdzieś koło łóżka. Spojrzałem z dołu na jej ciało w pełnej okazałości, koronkowa bielizna, krągłe piersi.. kurwa była taka zajebista. Moje ręce zagościły na pośladkach, a usta zaczęły muskać jej podbrzusze. Delikatna skóra, automatycznie pokryła się ciarkami. Czułem się inaczej, nigdy nie wkładałem w to tyle pasji, powolne ruchy i to całe gówno.. to było na prawdę pociągające. Ale to nie byłem przecież ja. Zacisnąłem mocniej dłonie na jej pośladkach, a ona pisnęła. Bez problemu uniosłem ją, sprawiając, że "upadła" lądując na plecach przede mną. Pochyliłem się nad nią i zacząłem całować rozpalone ciało. Rozkoszowała się każdym najmniejszym dotykiem, nawet malinki i uszczypnięcia sprawiały, że jęczała. Wplątała dłoń w moje włosy i przyciągnęła mnie do siebie, łącząc nasze usta w gorący pocałunek. Nasze języki walczyły o dominacje, idealnie mimo to ze sobą współgrając. Przejechałem jedną ręką po jej klatce piersiowej, hacząc palcami o jej stanik. Wsunąłem jeden z nich 'do środka' i zataczałem kółka wokół jej sutka. Zachichotała. Przerwałem pocałunek i przeniosłem mokre usta na jej cycki. Od razu lekko się uniosła pozwalając zdjąć mi górną część bielizny. Jebs. Już leżał gdzieś w pizdu daleko. Moje wargi muskały jej delikatną skórę, jej piersi. Ssałem jej sutki, które szczególnie wrażliwe były na dotyk. Kiedy przejeżdżałem językiem jej wrażliwe miejsce, chichotała i lekko się wierciła chcąc mnie powstrzymać. Dobra. Koniec zabawy. Spojrzałem na nią i jej wyraz twarzy, była podniecona i podekscytowana. Zaśmiałem się na sam ten widok, nie wiedziała, w co się pakuje. Złapałem w dłonie jej cycki, a językiem wyznaczyłem linię schodzącą w dół. Ręce po chwili powędrowały wzdłuż niej, zatrzymując się na udach. Nadal miała na sobie te cholernie seksowne, koronkowe majtki, ale byłem pewny że bez nich będzie wyglądała równie dobrze. Spojrzałem na nią czekając, aż pozwoli mi się ich pozbyć. Od razu skinęła głową i uniosła biodra tak, by szybko ściągnąć bieliznę, która natychmiast znalazła się w nieznanym mi miejscu. Rozchyliłem powoli jej uda i palcami pieściłem ich wewnętrzną stronę. Kiedy zacząłem naznaczać je swoimi pocałunkami, jęczała cicho z rozkoszy. Kiedy zbliżałem się do jej kobiecości, rozchylała nogi szerzej jakby nie mogła się doczekać. Pragnęła poczuć mój język wewnątrz siebie, byłem tego świadomy. Więc bez zastanowienia przejechałem nim wzdłuż jej dolnej partii ciała, a później kreśliłem nim kółka na jej miejscu intymnym. Gdy wsunąłem swój język do środka, powiedziała coś w rodzaju 'o kurwa, więcej Malik' na co automatycznie się uśmiechnąłem w duchu. Mój język wariował w niej sprawiając ogromną przyjmność. Jej dłonie ułożone na mojej głowie same kierowały mną i tym jak mam się w niej poruszać. Wierciła się, jęczała i unosiła biodra. Uniosłem głowę i patrzyłem teraz na spragnioną dziewczynę, spragnioną męskiego dotyku. Pragnęła go tak bardzo, w ogóle nie dając po sobie poznać, że to jej pierwszy raz. Była jak.. zdesperowana dziewica. Kurwa, istnieje coś takiego? Tak czy siak, bez najmniejszego ostrzeżenia, chcąc przygotować ją na to co będzie potem, wsunąłem swój palec w nią. Poruszyłem nim wewnątrz delikatnie dając jej się przyzwyczaić do tego uczucia.  Kiedy pchnąłem w przód i w tył, zajęczała gardłowo wijąc się przy tym. Tak jest, dobrze Malik. Zacząłem pogłębiać ruchy i przyśpieszać je. Oddychała bardzo głośno, chociaż mi również to sprawiało przyjemność. Doprowadzałem ją do szaleństwa, a to mnie podniecało. Czułem, że zaraz sam nie wytrzymam. Wsunąłem jeszcze dwa palce i pchałem w jednym miarowym rytmie. Kiedy poczułem, że chwila euforii nadchodzi, przestałem.
   -Heeej, nie możesz...-powiedziała leddwo oddychając
   -Zaufaj mi, dzięki temu później będzie Ci przyjemniej.
Uśmiechnąłem się i poderwałem do góry całując jej czubek nosa. Cholera, dość kiczowate posunięcie, Malik. Zsunąłem swoje bokserki i uwolniłem przyjaciela, który już nie mógł się doczekać by wyjść na wolność. Mój twardy, nabrzmiały penis zetknął się z jej waginą. Tak kurewsko jej pragnąłem. Wszystko we mnie się gotowało i buzowało, to był ten czas.
   -Jesteś gotowa? -spytałem z troską
   -Tak. -odpowiedziała pewnym głosem.
Kurwa. Prawie zapomniałem. Szybko wyjąłem z szafki gumkę i założyłem ją, po czym przystąpiłem do działań. Niezłe wyczucie. Powoli wsunąłem go w nią, usłyszałem ciche jęki, ból. Spojrzałem na grymas na jej twarzy i kiedy chciałem się wycofać, nakazała nie przestawać. Zacząłem więc pokrywać jej ciało pocałunkami, kojącymi i łagodącymi ból. Chciałem odwrócić jej uwagę. Kiedy wsunąłem penisa na odpowiednią długość odczekałem chwilę, dając jej ponownie się do tego przywyczaić.
   -Wszystko będzie dobrze, obiecuje. Jak coś to krzycz
Oboje zaśmialiśmy się na to co powiedziałem. Dobrze wiedziałem, że będzie krzyczeć, każda krzyczy. Moje ruchy stały się miarowe i pewniejsze, mocne pchnięcia dawały mi tyle rozkoszy, że gardłowe pojękiwanie wydobywało się ze mnie co chwila. Karen parę razy powiedziała moje imię, dysząc i wijąc się w każdą stronę. Pot oblewał nasze nagie ciała, lepkie, klejące tak idealnie dopasowane do siebie. Starałem się nie być agresywny i chyba szło mi całkiem dobrze.
   -Załóż nogi na moją szyje, mała. -nakazałem
   -Będzie mi niewygodnie. -wykręcała się
   -Zaufaj mi. -spojrzałem błagalnie na dziewczynę pode mną.
   -Dobra.
Usta ułożyły jej się w grymas, jednak posłusznie wykonała moją prośbę. Złapałem rękoma jej uda i odchyliłem się lekko w tył, wykonując mocne i szybkie pchnięcia wewnątrz.
   -O kurwa! -wykrzyczała
Zacisnęła ręce na kołdrze i rozkoszowała się tym. Tak! Krzyknąłem w myślach. Wiedziałem, że jej się spodoba. Kiedy zaczęła się wiercić, wiedziałem, że zaraz dojdzie. Sam byłem bliski uniesienia, więc pogłębiłem ruchy. Zrzuciłem jej nogi z ramion i naparłem na nią całym ciałem. Nasze biodra stykały się, obijały i sprawiały ból, jednak oboje syczeliśmy z rozkoszy. Obydwoje wstrzymaliśmy oddech, oddając się przyjemności jaka ogarnęła nasze ciała. Moja sperma wylewała się litrami, więc wyjąłem z niej swojego penisa, pozwalając lepkiej substancji wypłynąć na zewnątrz. Odetchnąłem głęboko, i spojrzałem na Karen. Leżała cała rozpalona, zmęczona, oddychając ciężko a mimo to uśmiechała się do mnie szeroko. Odwzajemniłem uśmiech i opadłem obok niej. Ucałowałem jej policzek, dziękując za seks. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem, bo to tylko taki gówniany gest prawda? Wykonała dobrą robotę, oddała się mi cała i tyle.
    -Malik... -powiedziała przekręcając się w moją stronę.
    -Hmm?
    -Dziękuje.
Nim zdążyłem odpowiedzieć, złożyła delikatny pocałunek na moich ustach. Za co mi dziękowała?
    -Nie ma za co. Idę pod prysznic.
Powiedziałem z uśmiechem i wstałem udając się w stronę łazienki - kompletnie nago. Niemalże czułem jej wzrok na sobie.
   -Przestań się gapić mała.
Powiedziałem nie odwracając się nawet za siebie, po czym usłyszałem głośny śmiech. Piękny śmiech.

-Karen-
O kurwa, ja pierdole, jezus maria! Przespałam się z Zaynem Malikem. Mój sen się ziścił, byłam bardziej niż wniebowzięta. Jednak po chwili, zdałam sobie sprawę z tego, jak okropnie powinnam się czuć. Nie chodziło o ból fizyczny, chociaż moje krocze aż pulsowało... ból psychiczny. Poczucie winy.. Czy ja nie wróciłam do Louisa? Dlaczego nie czułam się winna? Leciałam od jednego do drugiego, sama nie wiedząc czego właściwie chce. Co teraz będzie?




*DA BUMM TSSS*
Kayn shippers, to specjalnie dla Was!
mam nadzieje, że ujdzie bo słabo mi idzie opisywanie scen +18..
Jak myślicie, co zrobi Karen? Mentalnie puszczalska Karen, ha!







piątek, 7 marca 2014

Siedemnasty

UWAGA! 
PRZEPRASZAM, ŻE DOPIERO TERAZ ALE NIE MIAŁAM SZCZEGOLNEGO
PLANU TEGO OPOWIADANIA, BY ZROBIĆ TO WCZEŚNIEJ.
ZAPRASZAM DO OBEJRZENIA ZWIASTUNU #GENTLE,
KTÓRY ZROBIŁA MOJA NAJCUDOWNIEJSZA MONIKA, MOJA SOULMATE ❤️ 





...A TERAZ LET'S READ THIS BULLSHIT.
12 komentarzy - nowy rozdział :)



Pocałowałam go. 
Moje delikatne usta przywarły do ust Louisa. Całował mnie tak czule, jakby miał to być ostatni raz.Bbyło inaczej. Serce biło mocniej niż zazwyczaj, czułam się tak doskonale. Może dlatego, że wydawało mi się, że w końcu przejrzałam na oczy? Lou przerwał nasz pocałunek i uśmiechnął się szeroko. Oho, wiedziałam, że coś kombinuje! Byłam pewna, że to nie będzie nic mądrego, ale z pewnością dla niego będzie miało sens lub po prostu będzie śmieszne.
   -Co wymyśliłeś?
   -Karen, umiesz pływać? -odpowiedział pytaniem na pytanie
   -Tak, dlaczego pytasz? 
   -A pływałaś kiedyś w nocy? -znów pytanie
   -Tak.
   -A pływałaś kiedyś nago?
Poruszył zabawnie brwiami, a uśmiech nadal gościł na jego buźce. Sprawił, że przez chwilę zapomniałam o co mnie zapytał.
   -Nie..
Dlaczego się zaczerwieniłam? To żaden powód do wstydu, że nie pływałam nago prawda? Kiedy Lou usłyszał moją odpowiedź, w jego oczach pojawiła się iskierka szczęścia, jakby liczył na to, że odpowiem przecząco.  Wyglądał zabawnie, jak mały dzieciak, który dostał paczkę słodyczy, jak nastoletnia fanka, która zobaczy swoich idoli albo nawet jak nastolatek, który pierwszy raz widzi nagą dziewczynę i wie, że jego życie zaraz się zmieni. Co to za porównania w ogóle? Eh Karen.
Tommo poderwał się w mgnieniu oka na równe nogi i podał mi dłoń. Chwilę mój wzrok na niej utkwił, po czym ją chwyciłam i tak stanęłam na przeciwko niego. Przyglądałam się mu,ciekawa na dalszy rozwój akcji i to co ten chłopak wymyślił. Księżyc idealnie oświetlał jego twarz, podkreślając policzki, lekki zarost i te błękitne oczy.. Był cholernie przystojny. Bez słów ruszył w stronę auta trzymając mnie za rękę. Kiedy stanęliśmy obok jego czerwonego audi puścił ją i zaczął powolutku odpinać swoją koszulę. Spojrzałam na niego z lekkim przerażeniem, co on chciał zrobić? To nic, że przed chwilą mówiliśmy o pływaniu nago, jedyną rzeczą o jakiej pomyślałam było to, że chce mnie przelecieć na tylnym siedzeniu. Louis najwyraźniej zauważył moje zakłopotanie, całując mój policzek odgarnął z niego kosmyki włosów za ucho i szepnął:
   -Wiesz skarbie, w tych ciuchach nie możesz iść pływać, zrobimy to nago.
I powrócił do ściągania z siebie materiałów. Już sekundę później jego koszula i jeansy leżały obok samochodu na ziemi, przystępował z nogi na nogę kiedy jego bose stopy zasnały chłodu podłoża. Stał przede mną w samych bokserkach i uśmiechał się cwaniacko. Przyglądał się mi. A ponieważ ja nadal nic nie powiedziałam, ani nie zaczęłam pozbywać się ubrań postanowił mi pomóc. Patrzył mi w oczy i delikatnie, nie dotykając mojego ciała, podciągał moją koszulkę ku górze. Uniosłam ręce, żeby ją ściągnął i mógł już rzucić na stertę własnych ubrań. Powoli odpiął zamek moich spodni i klęknął przede mną. Zsunął jeansowy materiał z mojego tyłka, a ten upadł na ziemię. Złapałam Lou za podbródek i pociągnęłam do góry by mniej więcej się z nim zrównać. Cmoknęłam go w usta, a on po tym drobnym geście ruszył w stronę wody. Zdjęłam buty i stojąc w samej bieliźnie przyglądałam się mu. Jego tyłek był świetny, ale kiedy w połowie drogi zsunął z niego bokserki, zrobiło mi się gorąco. Był lepszy od mojego!
Nie byłam w stu procentach pewna czy powinnam za nim iść. Może i było ciemno, ale księżyc jasno oświetlał taflę jeziorka. Kiedy był już w wodzie, stanęłam przy brzegu i obserwowałam go. Wyglądał tak pięknie, mimo, że stał zwrócony do mnie tyłem.


Jego seksowny tyłek zakrywała woda, ale idealnie wyrzeźbione mięśnie i reszta ciała były na widoku. Nawet nie wiem kiedy przyglądając się mu otworzyłam buzię. Byłam pod wrażeniem. Kiedy tak się na niego gapiłam, on jak na złość niespodziewanie się odwrócił. Cholera!
   -Możesz popatrzeć z bliska kochanie! -krzyknął śmiejąc się głośno
Czułam się lekko zażenowana, fakt, że miałam stanąć przed nim nago i tak blisko - nie pomagał. Niby jeszcze parę godzin wcześniej byłam gotowa robić mnóstwo sprośnych i złych rzeczy Zaynem, wić się pod nim i na nim bez jakiegokolwiek odzienia, jednak wszystko się zmieniło. Tamto było pod wpływem chwili, teraz cała adrenalina i moja pewność siebie gdzieś się ulotniły. Zacisnęłam zęby i zmusiłam swoje dłonie do rozpięcia stanika i zsunięcia majtek, kiedy odmawiały posłuszeństwa i trzęsły się kurewsko. Zrobiłam parę kroków, lodowata woda sięgała do moich kolan, po moim ciele przeszedł dreszcz. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam dalej. Pod wpływem chłodu który pochłaniał moje ciało, cała się spięłam. Kiedy do niego doszłam odruchowo zakryłam dłońmi nagie piersi, w momencie gdy spojrzał na nie z góry. Zaśmiał się pod nosem.
   -Nie wstydź się głuptasie, bo nie masz czego.
Uśmiechnęłam się niepewnie, jednak nie przestałam ich zakrywać. Przewrócił oczami i stanął za mną, oplatając mnie swoimi rękoma, które założył na mojej klatce. Staliśmy na tyle blisko siebie, że czułam jego penisa, który swobodnie kołysał się pod wpływem prądów. Wpatrywaliśmy się w księżyc i rozmawialiśmy o tym co się działo przez te kilka dni. Niewiele mu powiedziałam, pominęłam pierwsze spotkanie z Harrym, część o moim śnie z Malikiem, a o wieczornej kłótni z nim powiedziałam tylko tyle, że po prostu do niej doszło. Zero szczegółów. Lepiej, żeby nie wiedział wszystkiego, pomyślałam.
Louis składał przyjemne i kojące pocałunki na mojej szyi i ramieniu, a ja pod wpływem rozkoszy jaką mi tym sprawiał zamknęłam oczy. Bez ostrzeżenia odwrócił mnie do siebie przodem i złączył nasze usta. Przywarłam do jego nagiego ciała. Nie chciałam by moja kobiecość ocierała się o jego członek dlatego przerwałam pocałunek i popchnęłam go, a on wywrócił się opadając do wody po szyję. Śmiałam się głośno, ale po chwili sama wylądowałam pod wodą. Tak, przecież mieliśmy pływać. Wygłupialiśmy się jakiś czas, chlapaliśmy i całowaliśmy, a kiedy poczułam w końcu zmęczenie wyszliśmy z wody. Już nie bardzo się wstydziłam, więc śmiało kroczyłam naga z Lou za rękę w stronę auta. Wyjął z bagażnika ręczniki i podał mi jeden z nich.
   -Zaplanowałeś to? -uniosłam brew
   -Nie, zawsze mam je przy sobie. W końcu się przydały nie?
Śmialiśmy się, a dźwięk niósł się po prawie pustej okolicy. Cholera, ten czas tak szybko minął, ale przyjemnie go spędziłam i cieszyłam się, że dałam Lou szansę. Oboje wrzuciliśmy na siebie swoje ubrania i wsiedliśmy do czerwonego auta. Zanim Louis odpalił samochód spojrzał na mnie obdarowując mnie najcudowniejszym, najbardziej uroczym uśmiechem. 
   -Skarbie, nie porozmawialiśmy o najważniejszej sprawie.
Przyjrzałam się mu kiedy nagle jego wyraz twarzy się zmienił. Spoważniał, a może posmutniał, w każdym razie nastąpiła zmiana. Co miał na myśli?
   -O czym? -spytałam lekko przerażona
   -Wiesz.. o tej całej brudnej przeszłości, ja.. 
   -Nie Louis. Nie musimy o tym rozmawiać, nie dziś.
   -Jesteś pewna Karen?
   -Tak, myślę, że tak. -odparłam
Z jednej strony moje ciało się spięło na wspomnienie chociażby słowa 'przeszłość', a z drugiej cieszyłam się, że chciał mi wszystko wyznać. Jednak, nie czułam żeby był to odpowiedni moment, pewnie ta chwila sprawiłaby, że byłoby dość dziwnie. A mi się bardzo podobała ta noc i nie chciałam niczego psuć. 
   -Jedźmy.
Louis spytał dokąd, jednak kiedy spuściłam wzrok, wiedział że musi mnie odwieźć z powrotem do Zayna. Niestety, nie mogłam jechać z Lou do Brighton bo on sam wyjeżdżał na kilka dni, a moja mama została poinformowana, że jestem opiekunką na durnej wycieczce. Żenada. Byłam skazana na Malika. Gdy zajechaliśmy pod stary dom, wpiłam swoje usta w Tomlinsona i gładziłam jego kark. Czułam jak się uśmiechał.
   -Do zobaczenia za kilka dni kochanie! -rzucił kiedy opuszczałam pojazd.
Uśmiechnęłam się i wyszłam. Ostatni raz spojrzałam na niego stojąc przy drzwiach wejściowych, po czym odjechał.
Gdy weszłam do środka starałam się być jak najciszej. Nagle zapaliło się światło, a ja pisnęłam gdyż cholernie się wystraszyłam. Moim oczom ukazał się Zayn na fotelu wyglądający jak wkurwiona matka, czekająca na powrót swojego dziecka, które wymknęło się w nocy lub spóźniło.
   -Oh, dostane karę mamo? Chyba się nie spóźniłam, z racji tego że nie ustalaliśmy godziny powrotu. -rzuciłam zaczepnie w jego stronę, starając się wkurwić go jeszcze bardziej. Byłam nadal zła.
   -Nie wkurwiaj mnie.  Martwiłem się.
   -Daj spokój, byłam z Louisem.
   -Właśnie to mnie martwi najbardziej.
Oho, w tym momencie sam podsunął mi pomysł jak go rozzłościć. Co za kretyn.
   -Kiedy dotykał mojego nagiego ciała, był bardzo delikatny, Zayn.
Powiedziałam uprzejmie, z uśmiechem na twarzy kładąc dłoń na jego ramieniu. On natychmiast się poderwał i stał kilka centymetrów przede mną. 
   -Dałaś mu się dotknąć!? Ja pierdole, jesteś kurwa beznadziejna!
   -Było całkiem przyjemnie. -powiedziałam lekceważąc to, ze znów mnie obraża
   -I dalej wierzysz, że to jest Twoja miłość? -zapytał poważnym głosem. 
Jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie, wypalając niewidzialne dziury na mojej twarzy. Serce zaczęło mocniej bić. Zawahałam się nad odpowiedzią?
   -Tak myślałem. Dobranoc.
Malik ruszył po schodach do góry, a ja z wrażenia opadłam na fotel. Dlaczego nie odpowiedziałam, dlaczego nie zaprzeczyłam, czemu nie powiedziałam, że źle myślał? To ja miałam go bardziej rozzłościć, a zamiast tego, on wprowadził do mojej głowy chaos. Nie mogłam tego tak zostawić. Wbiegłam po schodach i bez pukania weszłam do jego pokoju. Właśnie ściągał koszulkę, ale w tym momencie mnie to nie interesowało.... tak bardzo.
   -Mylisz się Zayn!
Zaśmiał się i spojrzał rozbawiony w moją stronę. Składał koszulkę i zerkał to na mnie to na materiał, który trzymał w rękach. 
   -Czyżby? 
Spytał nadal z uśmiechem na twarzy. W ogóle nie przejmował się moją obecnością i tym, że staram się zrobić mu krzywdę swoim spojrzeniem, po prostu zsunął jeansy z siebie i oparł się o biurko zakładając przy tym ręce na klatce piersiowej. Cholera, wyglądał tak kurewsko dobrze, ale w tej chwili go nienawidziłam.
   -Tak.
Malik zrobił kilka powolnych kroków w moją stronę i stanął tuż przede mną. Nasze nosy niemalże się stykały, no cóż, gdybym była nieco wyższa rzecz jasna byłaby na to większa szansa. Przysunął twarz obok mojej, lekko pocierając swoim policzkiem o mój. Zamarłam. Nie byłam w stanie nawet się odsunąć, jakby połączyła nas jakaś niewidzialna więź. 
   -Jesteś pewna? -wyszeptał mi do ucha, po czym skubnął zębami jego płatek
Przełknęłam głośno ślinę i drżącym głosem powiedziałam 'tak' , na co Zayn tylko uniósł kąciki ust do góry. Nie wierzył mi. Złapał mnie w biodrach i zaczął przesuwać do tyłu, co sprawiło, że zderzyłam się plecami ze ścianą. Umieścił swoje ramiona na wysokości mojej głowy po obu stronach, zamykając mnie jak w pułapce. Przyśpieszony oddech sprawiał, że dławiłam się powietrzem. Ucałował mnie w nosek i uśmiechnął się, a po chwili składał bolesne i jednocześnie przyjemne pocałunki na mojej szyi. Czułam, że powstają na niej ślady. Odchyliłam głowę, odruchowo, przysięgam, że nie chciałam tego, ale moje ciało.. tego właśnie pragnęło. Rozum był przy Lou, ale moje serce... ogromny mętlik zaprzątał moje myśli.
Mulat zaprzestał swoich działań i minimalnie się odsunął.
   -Przejrzyj na oczy, mała. -powiedział
Tak bardzo go w tej chwili pragnęłam. Moja nienawiść do niego, te wszystkie kłótnie, to jak on mnie obrażał, a ja próbowałam go denerwować.. to tylko sprawiało, że miałam na niego większą ochotę, kręcił mnie o wiele bardziej.
 -Zamknij się i nie przestawaj. -odpowiedziałam




*khihksdidksidisdkifadhvisauv*
mi się podobaa w 70%, a wy co na to?
KAYN CZY LOUAREN?