środa, 24 grudnia 2014

Czterdziesty-drugi

Ponad 46TYSIĘCY wyświetleń! ♥
Przepraszam, na prawdę przepraszam, ale jakoś nie czuję,  
że to jest to czego oczekujecie, dlatego jeszcze rzadziej pisze. 
Chyba spieprzyłam to opowiadanie, albo jestem zbyt leniwa.

do zobaczenia kiedyś, jeśli nadal będziecie chcieli :)



Przerażenie. Panika. Strach. Złość. Gniew. Nienawiść. Przygnębienie. Jeszcze raz strach. 
Nocny klub? To tak właśnie mój ojciec chce, żebym udowadniała jak bardzo zależy mi na bezpieczeństwie Zayna, no i oczywiście na nim samym? Czy on na prawdę jest w stanie zrobić coś takiego własnej córce? Kurwa przecież to jest psychopata! Ale zaraz, zaraz Karen, czy Ty dopiero teraz na to wpadłaś? 
Wzięłam głęboki oddech i wyszłam, w pełni ubrana albo raczej 'niezbyt ubrana' bo to co dała mi ta lala nie zakrywało zbyt wiele. Czułam się zażenowana, gdy wszyscy się gapili i komentowali mój wygląd. "Niezłe nogi mała!" "Mam nadzieje, że pokażesz więcej ciałka!" Halo, jak to więcej? "Tatuś powinien być dumny z takiej córki" Ta, powinien być dumny, że potrafię bronić to na czym mi zależy, chociaż co on o tym wie, jest zwykłym draniem i jedyne z czego jest dumny, to to, że zrobi ze mnie tancerkę go-go czy coś w tym rodzaju.
Po opuszczeniu budynku, zostałam niemalże wepchnięta do czarnej limuzyny, która stała na podjeździe. Moje serce podskoczyło jak szalone, gdy zauważyłam kto w niej jest.
   -Nieźle się bawisz? -zapytałam drwiąco
   -Oh córeczko, jeśli dobrze się dziś spiszesz, to ja będę się dobrze bawić.
Derek śmiał się obrzydliwie do mnie, tak, że miałam ochotę zwymiotować.
   -Jak możesz robić to własnemu dziecku? Jesteś potworem!
   -Skarbie, -poprawił się na miejscu i przybliżył w moją stronę- ja Cię do niczego nie zmuszam, prawda?
Milczałam, a on czekał na odpowiedź. Sapał ciężko i gapił się na mnie. Dosłownie wiercił mi dziurę na twarzy, czułam jakbym się paliła z bólu. Tak bardzo nie chciałam przyznawać mu racji, choć ją miał.
   -Prawda.
Po tym rozsiadł się wygodniej i popijał szampana, namawiając mnie do tego samego. Odmówiłam. Jak myślę, jechaliśmy już dobre 40 minut i do końca nie wiedziałam gdzie. Robiło się ciemno, można było to stwierdzić pomimo przyciemniany szyb wokół. Trwała przeklęta cisza, a ja zaczynałam się trząść. Nadal nie wiedziałam czego on dokładnie ode mnie chce i czego przede wszystkim chce od Zayna. Byliśmy sami...
   -Więc, co muszę dziś zrobić, żebyś dał Zaynowi spokój? -zapytałam nagle, a on się zaśmiał
   -Dziś? Dziś to dopiero początek cukiereczku. Dziś chcę, żebyś dobrze się bawiła i odpowiednio zabawiła moich gości.
   -Co jest tak kurewsko ważne, że trzymasz dzieciaka w piwnicy, a córce każesz tańczyć w nocnym klubie, co jest tak ważne, że jesteś w stanie mnie poświęcić? 
   -Posłuchaj, to nie twój interes. Ja Cię w to nie wciągałem, myślałem szczerze, że będziesz o wiele mądrzejsza, jednak się myliłem. Teraz pozostaje mi mieć nadzieje, że ten Twój chłoptaś prędko zrozumie, na co Cię naraża milcząc. Jak już mówiłem to tylko od was zależy. Nie obchodzi mnie to co będzie dalej, nie udawaj że Ciebie tak. Nie mieliśmy kontaktu i żadne z nas się do tego nie paliło. To Ty postawiłaś Malików ponad mnie.
   -Więc wolisz stracić mnie na dobre niż to naprawić? Tato... ?
Derek przez chwilę nic nie mówił. Pokiwał głową w lewo i prawo i zacisnął bardzo mocno powieki,
 jakby coś go zabolało, jakby nie chciał przyjąć do siebie jakiejś wiadomości. Wiadomości, że może mnie stracić.
   -Wiem co próbujesz zrobić cukiereczku. Próbujesz wziąć mnie na litość, ale nie ze mną taki numer kochanie. Za długo nie miałem swojej rodziny, by teraz się tym przejmować.
Zacisnęłam zęby i powstrzymałam chęć rzucenia jakiegoś komentarza, nie chciałam też dłużej go prosić. To nie miało sensu. Jedyne czego chciałam, to zrobić cokolwiek ode mnie chce i wrócić z Zaynem do domu.
   -O, chyba jesteśmy na miejscu. O tak, jesteśmy. -potwór przemówił po kolejnych długich minutach.


Weszliśmy bocznym wejściem do budynku z ogromnym napisem "Go-Go Dark Horse", przed jego drzwiami frontowymi stała  kolejka mężczyzn, a do środka już wchodziły dziewczyny. Skąpo ubrane, młodsze i starsze, białe, czarne, azjatki i latynoski. One tak na serio szły tam wedle swojego kaprysu? Kiedy tylko dostaliśmy się do środka, ojciec poszedł z jakimiś gośćmi do baru, a mną zajęła się jakaś kobieta. Nie odezwała się ani razu, kiedy przedzierałyśmy się wąskim korytarzem w stronę garderoby. Dziewczyny coś szeptały na około i nie czułam się tam pewnie. Może Zayn miał zawsze racje, jestem zupełnie sprzeczna swojemu nazwisku. Nie jestem twarda jak kamień, jestem tylko ziarenkiem piasku. "Artystki:" szykowały się do wyjścia na scenę przy wielkich lustrach, niektóre po kilka razy zmieniały stylizację, a ja, mała biedna Karen usiadłam w rogu na stołku. W głowie kłębiło się ogromnie wiele myśli. Czy to nie zbyt wielkie poświęcenie? Co Ty gadasz Karen, bzdura! Robisz to dla Zayna. Ale.. ale co powiedziałaby na to mama? Co pomyśleliby o mnie przyjaciele? Jak wiele będzie kazał zrobić mi ojciec? ...
Kiedy już łzy napłynęły do oczu, a ja miałam ochotę stamtąd wybiec, podeszła do mnie dziewczyna w niebieskiej peruce. Była wyjątkowo ładna i jakoś dobrze patrzyłam jej z oczu. Podała mi rękę, którą natychmiast chwyciłam i wyciągnęła mnie stamtąd na coś, co przypominało taras albo werandę.
   -Jesteś tu nowa, prawda? -spytała
   -Tak jakby -dodałam cicho, wzruszając ramionami
   -Słuchaj, wiem, że to przykra sytuacja, widocznie musisz mieć powody, żeby tu pracować, ale nie ma się czym martwić. Jeśli chcesz, to zdradzę ci jak wyzbyć się klientów.
   -Klientów?
O czym ta dziewczyna mówi. Miałam tutaj tańczyć, prawda?
   -Chyba nie myślałaś, że będziesz tutaj tylko tańczyć... o rany, myślałaś tak!
Łzy znów napłynęły do moich oczu, ale tym razem pozwoliłam spać ich słonym kroplom po policzkach.
   -Słuchaj kochana, zaraz ci wszystko powiem, nie musisz tego robić, jeśli dobrze to rozegrasz.
   -Co masz na myśli?
   -Jeśli żadnemu z nich się nie spodobasz, to cię nie wybiorą. Możesz też wciąż nosić maskę albo chustę, cokolwiek. Zazwyczaj się udaje.
   -Dzięki. Ja... ja nie robię tego z kaprysu. To tylko konieczność. -wyjąkałam
   -Nie musisz mi się tłumaczyć. Życie jest brutalne. Rozumiem to doskonale. Słuchaj...
   -Karen -dopowiedziałam za nią
   -Słuchaj Karen, lepiej jak już wrócimy.
   -Jasne. Dziękuję jeszcze raz za radę...
   -Kate.
   -Jeszcze raz dzięki, Kate.
Uśmiechnęłam się i ruszyłam za Kate do garderoby. Poprawiono mi tam makijaż i wytłumaczono co mam robić. "Zabaw publikę mała" ta, jasne. Czekałam na moją kolej, próbując odwlec to jak najdłużej, ale w końcu ona nadeszła. Chwyciłam jeszcze tylko maskę, wzięłam głęboki oddech i znalazłam się na scenie. Stałam jak osłupiała patrząc przed siebie na rząd świateł skierowanych prosto na mnie. Przełknęłam ślinę tak głośno, że każdy to usłyszał. Rozejrzałam się po sali mijając wzrokiem grono napalonych, pijanych i obleśnych facetów szukając mojego ojca. Ktoś zagwizdał, a ja spojrzałam w stronę dźwięku. Siedział w loży na górze z tymi samymi typami co wcześniej. On miał zamiar to oglądać?
Rozbrzmiała w tle muzyka, a ja zerknęłam na rurę po mojej prawej stronie. Skup się Karen. Myśl o Zaynie. Podeszłam do niej i owinęłam zgrabnie wokół niej nogę. Podciągnęłam delikatnie i opuściłam w rytm muzyki. Rozbrzmiały gwizdy i słabe oklaski, jakieś denne teksty dla zachęty. Jedyne o czym myślałam, to żeby to prędko zakończyć i nie wczuć się za bardzo. Przecież nie mogłabym pójść do jednego z dark roomów z jakimś klientem. Będę tylko tańczyć.
Prawda tato?



*AJUHAGREHFSAU3DU3URGBHVASHGCNF*
CO ZA BZDURA