niedziela, 13 lipca 2014

Trzydziesty-siódmy

wyjaśnienie: 12komentarzy to dla mnie znak, żeby pisać kolejny rozdział, 
to nie działa tak, że jest 12 i automatycznie dodaje, a im więcej tym szybciej pędzę pisać haha
+25TYŚ WYŚWIETLEŃ COOOOOOOOOOOOOOOOO ♥


 12 komentarzy - następny :) 



Julia Stone - All Of me: klik.
Mój świat się zatrzymał. Czas jakby stanął w miejscu. Łzy zasłoniły cały mój obraz, a cisza, która wypełniała pomieszczenie była jeszcze bardziej przygnębiająca. Stałam jak wryta i patrzyłam w stronę drzwi, przy których stał mój brat z kamienną twarzą, a obok niego przerażony Niall i moja przyjaciółka, pocierająca troskliwie jego plecy. Za mną stał Louis, milczał tak samo jak każdy z nas, choć słyszałam jego ciężki oddech. Moje serce waliło tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć. To cud, że jeszcze w ogóle funkcjonowało, bo czułam jakbym właśnie je straciła, jakby ktoś wyrwał je ze mnie sprawiając, że powoli umieram. Myśl o tym, że mój ojciec dopuścił się czegoś takiego była tak straszna... nieważne jak złym człowiekiem był, nieważne, czy byłam tego świadoma. Poczułam się jak zdradzony człowiek,zostałam zdradzona przez jedną z najbliższych choć za razem tak dalekich mi osób. Ostrzegał mnie, on mnie kurwa ostrzegał.
Padłam na kolana, a Louis obok mnie. Szeptał, że nie mogę się teraz załamać. Że to nie koniec. Niall błagał, raz, drugi i dziesiąty, błagał bym coś zrobiła. Tylko co ja mogłam zrobić? Czułam się taka mała, krucha i bezsilna. "Jesteś beznadziejna" - kilkakrotnie słowa Zayna odbiły się echem w mojej głowie. Byłam i to cholernie bardzo, a on od zawsze miał rację. 
   -Proszę, zrób coś Karen -błagalnym tonem powiedział Niall, kiedy wreszcie na niego spojrzałam
   -Co ja mam do cholery zrobić? Nic nie mogę, nawet nie wiem jak mam pomóc -szlochałam
Blondyn patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami. Jak poparzony odsunął się od Penny i klęknął przede mną, tak, że nasze twarze były na tej samej wysokości. Patrzyłam w jego błękitne oczy, pełne smutku i żalu, choć na jego twarzy pojawił się grymas złości. Położył dłonie na moich ramionach i ścisnął na tyle mocno, że jęknęłam cicho z bólu.
   -To twój ojciec! Na pewno dasz radę coś zrobić. Cokolwiek.
   -Horan, wystarczy. To ją boli. -wymamrotał Lou, a blondyn zabrał swoje ręce
Tak to prawda. Derek Stone był moim ojcem, ale od dawna z nami nie mieszkał. Nie utrzymywał kontaktu. Ostatni raz, gdy go widziałam, to wtedy, gdy byłam z Malikem, a on mu groził. Jak mogliśmy być tacy głupi by to zlekceważyć? 
   -Nie mamy z nim kontaktu Niall, przepraszam...
   -Możemy mieć. Mama na pewno ma jakiś numer, cokolwiek. Myślę, że on i tak czeka na twój telefon Karen. -wtrącił Zack, a cała nasza czwórka spojrzała w jego stronę
Derek chciał mnie przed nim ochronić, chciał, żeby cała rodzina Zayna zniknęła z mojego życia, tylko dlaczego? Przecież wiem juz wszystko, nic nie ukrywają. Czy może być więcej? Cholera, przecież my nawet już nie jesteśmy razem! W tej chwili znienawidziłam go jeszcze bardziej. 
Wstałam i otarłam łzy. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że domówka nadal trwa, a głośna muzyka dobiegająca z dołu, roznosi się po całym domu. Jakim cudem udało mi się wyłączyć kompletnie od świata i ogłuchnąć  na tyle by słyszeć tylko własne myśli?
   -Błagam,cokolwiek.. -ponownie prosił Niall.
Ręcę mi drżały, a głowa rozbolała jak nigdy. Wzięłam głęboki oddech i popatrzyłam chwilę w sufit. 
   -Dobra. Gdzie jest Harry? -spytałam wreszcie
   -U Malików, tutaj w Brighton. Ale oni są kompletnie bezradni. Nikt nie wie gdzie jest wasz ojciec, równie dobrze może być poza miastem. Liczy się każda sekunda, Zayn to mój przyjaciel i...
   -Znajdziemy go.
Powiedziałam i objęłam blondyna w pocieszającym uścisku.


Kiedy tylko Penny zakończyła imprezę, a wszyscy obecni na niej ludzie, po ogromnych żalach opuścili dom, cała nasza piątka - tak, łącznie z Louisem, pojechała do mojego domu. Jedyną osobą, która na tę chwilę mogła nam jakkolwiek pomóc, była moja mama. Gdy dojechaliśmy na miejsce, w kuchni paliło się światło, co dzięki Bogu znaczyło, że wróciła z pracy. Bez "cześć mamo" czy "dzień dobry" obrzuciliśmy ją pytaniami dotyczącymi ojca. Przez chwilę patrzyła na nas jak osłupiała, do niej również nie dochodziło to, co się wydarzyło. Usiadła na krześle, a my staliśmy i gapiliśmy się na nią jak na wyrocznie. Milczała dłuższą chwilę, po czym wzięła łyk kawy i zakryła twarz dłońmi. 
   -Mamo? Wszystko w porządku? -spytał brat
   -Tak.. tylko ja nie wiedziałam... Karen wybacz mi.
Wszyscy patrzeliśmy na nią zdezorientowani. Do cholery jasnej, niech ta kobieta zacznie mówić!
   -Czego? Co się stało? -niemalże krzyczałam
   -Nie wiedziałam, że rozstałaś się z Zaynem. 
   -Kurwa i to o to właśnie chodzi? Zastanów się co jest teraz ważne, do diabła!
Zack wybuchnął, zanim zdążyła dokończyć. Jestem pewna, że nie zrobiłby tego gdyby jej pozwolił.
   -Dzwonił Twój ojciec. I.. on pytał o was. Mówił jak bardzo zły dla Ciebie jest ten chłopak, a ja przekonywałam go, że jesteś szczęśliwa i...
   -O mój Boże! -wypaliłam, a po policzkach spłynęły łzy.
Gdyby on nie dzwonił, gdyby ona wiedziała, gdyby nie mówiła mu że jesteśmy nadal razem, nic by się nie wydarzyło. Wiem, że to nie jej wina, ale po części się temu przyczyniła. 
   -Daj mi jego numer.
Cisza.
   -No dawaj! -krzyczałam zanosząc się od płaczu, a Penny próbowała mnie uspokoić.
Gdy wreszcie podała mi kartkę z przeklętymi cyframi, bez zastanowienia wykręciłam numer. Jeden sygnał, trzy, osiem. Nikt nie odbierał. Spróbowałam więc ponownie i tym razem niemalże natychmiast odezwał się gruby, basowy głos Dereka. 
   -Któż to się odezwał! Czyżby mój aniołek?
   -Daruj sobie i powiedz gdzie jest Zayn!
Śmiech. Niósł się na tyle, że każdy obecny w kuchni to słyszał.
   -To cię bawi tak? Niszczenie życia innym, bicie i porywanie ludzi cie bawi potworze?! -darłam się ja pojebana. Byłam kompletnie wyprowadzona z równowagi, jakby furiat Malika wstąpił we mnie.
   -Aniołku, uważaj na słowa. Skoro nazywasz mnie potworem, to równie dobrze mogłabyś tak mówić na swojego ukochanego prawda? Czy to kłamstwo, że Cię porwał? -znów śmiech.
   -Co? Nikt mnie nie porwał! Skąd masz takie informacje?!
Wszyscy przysłuchiwali się naszej rozmowie, którą chwilę wcześniej dałam na głośnik. Obserwowałam twarze przyjaciół, a Louisa szczególnie wydała się podejrzana. Denerwował sie i cały zbladł.
   -Oh, juz ci wszystko wyjaśniam córeczko,
   -Nie nazywaj jej tak! Ty nie masz już dzieci! -wtrącił Zackary
   -Witaj synu, miło cię słyszeć. A teraz pozwólcie więc, że dokończę, dobrze? Dostałem tą informacje od młodego Tomlinsona. Louis, prawda?
Zamarłam. Spojrzałam na jeszcze bledszego Lou, który ruszał ustami przepraszając. Miałam ochotę go walnąć w twarz, ale postanowiłam się powstrzymać. Przestraszyłam się, gdy Niallowi od siły nacisku pękła w dłoni szklanka. Był wkurwiony. Całe szczęście Penny i moja mama szybko zabrały go do łazienki by opatrzeć ranę, bo nie wiem co by zrobił chłopakowi.
   -Masz błędne informacje. Przestarzałe, rzekłabym. Rozstałam się z Zaynem i nie chcę by przeze mnie cierpiał. Nie zasługuje na to, a ty już nie masz przed czym mnie bronić, słyszysz?!
   -Daj mu spokój, powiedz gdzie jest ty jebany skurwielu -wtrącił Zack
Ojciec milczał, a my razem z nim. Było tylko słychać jego sapanie, wydawało się, że nad czymś się zastanawia. Tego dnia serce nie przestawało mi bić ze zwiększoną prędkością, ani razu. Denerwowałam się, oczekując jego odpowiedzi. Patrzyłam to na brata, to na Lou. Jego twarz zmieniła wyraz. Było mu przykro i czuł się winny.
   -Zgoda. 

Po tym jak ten gnój powiedział gdzie są, Horan zadzwonił do Stylesa i wszystko mu opowiedział. Warunkiem spotkania z moim ojcem i Zaynem, było to, żebym przyjechała sama, chociaż fakt, że nie mam prawa jazdy sprawił, że łaskawy potwór pozwolił zabrać ze sobą Tomlinsona. Tylko dlaczego do kurwy nędzy jego? Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, byłam wściekła i mogło źle się to skończyć. Nie obeszło się bez rozmowy ze starym Malikiem. Jego ton i opanowanie mnie zadziwiało, chociaż bardziej zdziwiło mnie, gdy powiedział, że mi ufa i że wszystko będzie dobrze. Może pod tą postawą zimnego drania kryło się coś więcej? Może wierzył w swojego syna i to jaki jest silny, tak bardzo jak teraz we mnie?
Po zakończonej rozmowie, prędko się przebrałam w zwykłe jeansy, bo obcisła sukienka kompletnie się nie nadawała na tę "wyprawę". Od momentu, gdy wsiedliśmy do auta, nie odezwałam się słowem do Lou. Po kilku jego próbach przepraszania, których już kompletnie miałam dosyć, zamilkł. 
   -Nie musisz tego robić, to znaczy musisz, bo kazał ci jechać ze mną, ale wiesz o co mi chodzi-mruknęłam
   -Ale chce. Czuje, że muszę, wiesz?
   -Dla mnie?
   -Poniekąd, owszem.  Ale Zayn był moim przyjacielem, czuję się trochę winny. Byłem wkurwiony i nagadałem wiele rzeczy ludziom twojego ojca. Jestem mu to winien. Koleś nie zasługuje na to.
Czy tylko mi wydaje się to dziwne?
   -Totalnie was nie rozumiem. Raz się nienawidzicie, walczycie o laski, o mnie, a potem chcesz go ratować od tak? Chcesz zostać jakimś bohaterem, czy co? 
Pokręciłam z niedowierzaniem głową i odwróciłam się patrząc za szybę. Była prawie 3 nad ranem.
   -Uwierz, że sam tego nie rozumiem. Ale to coś, co łączy mnie i jego od dawna, i choćby nie wiem co w takich chwilach będę po jego stronie, dopóki ta sprawa nie będzie między nami oczywiście. Bo wtedy, staje się dla mnie nikim. Bohaterem? To ty tutaj grasz rolę bohaterki, Kar, nie ja.
Milczałam zastanawiając się nad jego słowami. Faktycznie może byłoby lepiej, gdyby mnie nie było.
   -Karen bohaterka. -powtórzył i wybuchnął śmiechem
Nie mogłam się powstrzymać i dołączyłam do niego, śmiejąc się żałośnie. To wcale nie było takie zabawne, Zayn mnie potrzebował. 

Po 2godzinach dojechaliśmy do Southampton. Miejsca, w którym ojciec chciał się spotkać. Zatrzymaliśmy się przy jakiejś starej kamienicy, przed której bramom stali jego pachołkowie. Tępe osiłki mojego taty. Odruchowo po wyjściu z auta, złapałam rękaw kurtki Louisa. Nie czułam się ani trochę silna czy odważna, nie czułam się bohaterką. Byłam załamana tą sytuacją i cholernie bałam się tego co mogę zobaczyć. Nie byłam nawet przygotowana na to, ani przez chwilę nie próbowałam wyobrazić sobie jaki widok nas czeka, co nas tu zastanie i jak wygląda Zayn. Po prostu chciałam go stąd zabrać, jak najszybciej. W momencie, gdy weszliśmy do środka, poczułam chłód i przeszły mnie ciarki. Jeszcze mocniej ścisnęłam rękaw Tommo, czując przez to jak się spiął. Spojrzałam ku górze na jego twarz. Był poważny i wyglądał na bardzo zdeterminowanego. Nie bał się, był dla mnie ogromnym wsparciem, tym samym dając mi siłę. Podążyliśmy w stronę pokoju, w którym zapalone było jasne światło i słychać było głosy i donośne śmiechy mężczyzn. Po wejściu, od razu rzucił mi się w oczy mój obleśny ojciec. Na mój widok zamilkł, co zresztą zrobili pozostali, po tym jak machnął ręką. On był jakimś mafiozo czy co?
   -Gdzie Zayn? -zapytałam powstrzymując drżenie mojego głosu
   -Nie przywitasz się aniołku?
Wstał z ogromnego fotela i podszedł do nas. Stał na przeciwko mnie. Gdy potarł swoją brudną łapą mój policzek, cofnęłam się w tył. Przeniósł wzrok na Lou i poklepał go po buzi, na co chłopak nawet nie zareagował.
   -Was również miło widzieć.
Wszyscy obecni się przyglądali, co chwila mówiąc coś między sobą.
   -Gdzie on jest, Derek? -zapytał Louis
   -Zanim wam powiem, mam warunek.
   -Jaki jeszcze warunek do cholery? Jesteś nienormalny! Pobiłeś i porwałeś go bez powodu, jesteś chory! Powiedz mi natychmiast gdzie on jest! -krzyczałam

-Louis-
Cała ta sytuacja wyglądała jak jakaś scena z filmu, gdy bezbronna niczemu winna dziewczyna ratuje swojego ukochanego, który zalazł za skórę złym ludziom. Przez moment byłem niemalże pewny, że ojciec Karen nie zamierza jej nic powiedzieć, że to tylko jego chora gierka. Ten skurwiel wyglądał na takiego, który sam sprawia, że ludzie cierpią, a potem jak gdyby nigdy nic, to on jest tym, który może dać im to czego w tym momencie potrzebują. Pierdolony bohater. To tak nie działa, słyszysz stary pojebańcu!?
Nie mogłem już patrzeć, jak Karen cierpi. Mimo, że trzymała się całkiem nieźle i dobrze to ukrywała, jej oczy wyrażały wszystko. Była załamana i czuła się bezradna, a przecież tu była. Zrobiła już naprawdę wiele. Derek milczał długo, nim podał swój kolejny warunek - zjebany warunek.
   -Chłopak tu zostanie. Mam pewną sprawę, w której tylko on może mi pomóc. Więc jeśli chcesz, żeby był w jakiś sposób bezpieczny, zostaniesz ze mną córeczko.
Ten skurczybyk zwariował! W życiu nie pozwolę Karen by tu została! Nie ma mowy! Kiedy już chciałem zaprzeczyć, odezwał się mój cały świat.
   -Zgoda.
Co do kurwy, Karen!?
Nie zwracając uwagi na widownię i tego pedała obok nas, pociągnąłem ją na korytarz.
   -Zwariowałaś!?
   -Nie. Tak. Może?
   -Boże dziewczyno, nie możesz tu zostać! Widziałaś tych ludzi!?
Położyła dłonie na moich obu policzkach i pogłaskała je delikatnie.
   -Wiesz Louis...jeśli kogoś kochasz tak mocno, że samo to uczucie sprawia Ci ból, a jednocześnie daje ukojenie, to nie pozwolisz by jakikolwiek inny ból was dopadał. Nie chcesz by któreś z was cierpiało w żaden inny sposób i ja nie pozwolę by on cierpiał. Chcę być jego ukojeniem. 
Nie mogłem wypowiedzieć ani jednego słowa. Sam ją tak bardzo kochałem, że czasem chciało mi się rzygać, ale to, gdy powiedziała jak wiele dla niej znaczy Zayn, rozjebało moje serce w proch. Nie miało sensu dłużej bić.
   -Wiesz o tym prawda? -spytała ponownie, cichutko
   -Wiem. Nie wiesz jak bardzo jestem tego świadom. 
Szepnąłem cicho i żałośnie, gdy ona już wróciła do pokoju. Nie słyszała, nie miała pojęcia.






*JEJUJEJUJEJUJEJUJEJUJEJUJEJUJEJEJUJEJU*
OMÓJBOŻE, ZABIŁAM SAMĄ SIEBIE KOŃCÓWKĄ I TYM GIFEM JESZCZE,
MAM NADZIEJE, ŻE SIĘ PODOBA. PROSZĘ O GRONO KOMENTARZY,
JESTEM CIEKAWA WASZYCH OPINII I PRZEMYŚLEŃ!
+W NASTĘPNYM ROZDZIALE KAREN ZOBACZY ZAYNA, AJHDKSB!
BUZIACZKI X

21 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział ale to miejsce gdzie jechali to na początku źle przeczytałam bo wyszedł jakiś SołTampon XDDDDD no ale cóż trochę śmiechu musi być zawsze hahaha. A tak wgl to już nie mogę się doczekać kolejnego i widoku Zayn'a ;c Oby było z nim dobrze. I dziękuję za rozdział bardzo bo mam dzisiaj akurat urodziny i tak tu wchodzę i jaki prezent dostałam <333 Pozdrawiam i ściskam mocno =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łooo końcówka kosmos :o

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorry, że to powiem, ale O JA PIERDOLE !!! Końcówka genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co kocham bardziej o.O Ciebie, za to jak świetnie piszesz, czy tego bloga o.O Jestem nienormalna xD Ja chce już nowy rozdział <3 Uwielbiam to opowiadanie, jest wspaniałe <3 A ta końcówka *.* I jeszcze ten gif *.* ZGON :* Ale ja pisze nie składnie xD Dobra, to się już więcej nie pogrążam :P nie mogę się doczekać nexta :D ~~ Livia

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne! <3 kocham ten rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne! jak każdy pozostały twój rozdział! :* Znalazłam twoje opowiadanie zupełnie przypadkiem i nie mogłam się powstrzymać by przeczytać cały! :P Wkręciłam się i już nie moge się doczekac kolejnego rozdziału! *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Znalazłam Twojego bloga jakieś dwa dni temu i szczerze? Na początku nie sądziłam, że akcja rozwinie się tak niesamowicie. Rozdział- świetny. Całe opowiadanie godne pozazdroszczenia :> Czekam na next, bo serio się wciągnęłam! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaa chce juz następny :D kocham tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  9. jeju *.* chyba najlepszy blog jaki w życiu czytałam <3 jest zarąbisty!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kuuurde! Daj spokj z tym limitem ;c wiesz, ze masz mase czytajacych, wiec BLAGAM ie naciskaj o te kom. :< piszesz cudownie, naprawde, genialny ff, przy ktorym z kazdym rozdzialem nie jestem pewna zakonczenia i to jest cuuuudooowne! Bo przyznam, ze przeczytalam ich naprawde sporo i jakas polowa to przeczytanie prologu/1rozdzialu i znanie zakonczenia, a tego nienawidze. U Ciebie jest calkowicie inaczej, intrygujaco, wciagajaco, no bosko po prostu, ten ff aktualnie zajmuje 1miejsce w moim sercu <3 boze co ten paychol wymyslil?! Instynkt rodzicielski sie odezwal czy co ? Pisz, blagam, prosze, pisz nexta, bo umre xD ~Ola ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem czemu, ale myzyka mi nie dziala, klikam w "klik" xD I na yt jest, ze to wideo nie jest dostepne na tej platformie O.o a co do opowiadania (ogolnikowo) moge wyrazic sie tylko tak:asdfghklluggdrhdsvikcderyibxssvnnghccth<3 <3 <3 *________*! A rozdzial? Perfekcyjny ;3 Zaren! No ona go kocha, on ja kocha i obydwoje daja sobie poczucie szczescia i bezpieczenstwa, no przeciez oni musza byc razem! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. hej, nominowałam cię do libster awards, a tu masz szczegóły
    http://xmynamejadex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże ... nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D opowiadanie jest boskie :D

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy następny????? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No i gdzie jest rozdział?? :c

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekam na nextaaaaaa :))))

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest mi bardzo przykro, że nadal nie ma kolejnego :c Zawiodłaś mnie, wiesz? I nie mam pretensji, bo sama piszę fanfika, ale skoro napisałaś, że będzie w niedzielę, to chyba powinno się dotrzymać umowy ;) Nie traktuj tego jak hejt. Tylko po prostu drobną uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ze cie zawiodlam ale nistety, ja nie mam napisanych rozdzialow czy dokladnie wymyslonej historii nie mam pojecia co sie wydarzy ani kiedy skonczy. Sa wakacje, a kazdy rozplanowuje swoj czas inaczej :) nie chcac sie tlumaczyc, powiem tylko ze w weekend mnie bybylo a dzis mialam goscia takze rowna sie to z kompletnym brakiem czasu, dlatego siedze i pisze go dzis o 2w nocy. Tak czy siak nie traktuje tego jak hejt, tylko z pewnoscia 😍zapamietam zeby nigdy wiecej nie pisac kiedy next, skoro sama nie mam takiej pewnosci :) milego czytania jutro x

      Usuń