poniedziałek, 7 lipca 2014

Trzydziesty-szósty

  12 komentarzy - następny :)   
WE WTOREK BYŁO 21 TYSIĘCY A DZIŚ SĄ 24 TYSIĄCE SICCCCK, JESTEŚCIE MEGA ♥ 


Po tym jak nawzajem obiecaliśmy sobie, że będziemy szczęśliwi zapadła przygnębiająca cisza. Przez chwilę patrzeliśmy sobie w oczy, a kiedy na twarzy bruneta pojawił się słaby uśmiech, nie wytrzymałam i spuściłam wzrok na dół, patrząc ślepo w podłogę. Nadal słyszałam głośne bicie mojego serca, byłam wręcz pewna, że on również to słyszy. Mimo, że zakończyliśmy nasz związek na dobre, to bycie tak blisko Zayna sprawiało, że traciłam zmysły, schło mi w gardle i zaczynałam się denerwować. Nie wstałam i nie odeszłam, a przecież nasza rozmowa była zakończona. Byłam tam, siedziałam wciąż obok niego, jakby ktoś przykleił mój tyłek do podłogi. Nie mogłam już dłużej znieść jego wzroku na sobie, tego ciężkiego powietrza wypełniającego przestrzeń między nami, które z każdą sekundą robiło się gęstsze. 
   -Skończyliście już? -zapytał Harry pocierając kark, gdy wszedł do salonu
   -Tak 
   -Nie
Ja i Malik odpowiedzieliśmy w tym samym momencie. Zaskoczona jego odpowiedzią spojrzałam na niego, co zrobił również lekko zdezorientowany Harry.
   -Chciałbyś jeszcze coś powiedzieć, Zayn? -zapytałam łamiącym się głosem.
Przez chwilę nie odpowiadał. Miał zamknięte oczy, a jego kości policzkowe drżały.
   -Nie. Jedźcie już.
   -Jesteś pewien stary? Mogę zostać jeśli chcesz, Niall przyjedzie po Karen.
   -Powiedziałem jedźcie, Harry. -wyszeptał choć brzmiał stanowczo
Wstałam i razem ze Stylesem szybko wyszliśmy na zewnątrz. Nie wiem czy powinniśmy go zostawiać samego, ale to nie było już moją sprawą. Nie mogłam pozwolić sobie na współczucie. Daliśmy sobie spokój powinnam ruszyć dalej. Gdybym tylko dłużej się nad tym zastanawiała, pewnie nigdy byśmy nie opuścili tego domu.

Jechaliśmy w kompletnej ciszy. Harry skupiony był na drodze, a ja za wszelką cene starałam się opanować swoje myśli i skupić na czymś innym niż Zayn. Chciałam wyzbyć się wspomnień, choć nie było to możliwe. Kiedy już zbliżaliśmy się do mojej ulicy, auto zwolniło. Oderwałam wzrok od szyby, na której do tej poky skupiał się mój wzrok i spojrzałam na Hazzę. Wydawał się spięty, nerwowo zaciskał dłonie na kierownicy i kręcił się na siedzeniu.
   -Coś się stało? -spytałam cicho
   -Nie
Kiedy Harry fuknął ponownie odwróciłam wzrok w przeciwną stronę. Dlaczego w ogóle mnie to obchodziło? Przecież to Harry. Mogłam równie dobrze wcale nie pytać i udać, że go tam nie ma.
   -Dobra, właściwie to... -zaczął zatrzymując samochód pod moim domem -Spójrz na mnie do jasnej cholery Stone. -warknął, a ja posłusznie wykonałam prośbę, a raczej jego polecenie.
   -Chciałem Ci tylko podziękować. I to wszystko. Nigdy nie dziękowałem nikomu, ale to co zrobiłaś dziś, zasłużyło na podziękowanie. Wiem, że gdyby Cie nie było świat byłby lepszy...-potarł nerwowo kark- Wybacz, ale taka prawda. W każdym bądź razie, mam nadzieje, że już teraz wszystko wróci do normy.
Kiedy skończył, byłam w kompletnym szoku. Otwarta buzia i szeroko rozszerzone oczy ukazywały to perfekcyjnie. Siedziałam nadal zapięta pasem, z sercem walącym tak, że niemalże sprawiało mi to ból. "Gdyby Cie nie było świat byłby lepszy" Z pewnością to była częściowa prawda, jednak wystarczyłoby, gdyby po prostu podziękował.
   -To wszystko. Możesz już iść. -Dodał, gdy ja gapiłam się na niego jakbym zobaczyła ducha
Bez słowa odpięłam pas i wyszłam z samochodu. Nim doszłam do furtki, już go nie było. Zostawił mnie z natłokiem pieprzonych myśli. Może to wszystko powinno wyglądać inaczej? Może nigdy nie powinnam była się zakochać w kimś takim jak Zayn Malik? Może nigdy nie byłam odpowiednią osobą i z pewnością, to nie ja powinnam była być tą, która go uspokaja?
Gdy weszłam do domu, bez słowa udałam się do łazienki. Wzięłam długi chłodny prysznic, a raczej stałam ja słup pod spływającym strumieniem kojącej ból wody. Ból. Wewnętrzny. Psychiczny. Im bardziej starałam się o tym nie myśleć, tym słabiej mi to wychodziło. Postanowiłam jak najszybciej położyć się spać, by oczyścić umysł.
To koniec. Zayn nie powinien dla mnie istnieć. Ale jak skoro mieszkamy w tym samym mieście i chodzimy do tej samej szkoły? To wszystko męczyło mnie dopóki nie udało mi się zasnąć tuż nad ranem.


/Kilka dni później/
   -Więc jesteś pewna, że między wami wszystko skończone?
Siedziałam na łóżku w sypialni Penny, gdy przygotowywała się do domówki, która miała rozpocząć się za godzinę.
   -Jestem?
   -Wiesz, że to brzmi jakbyś mnie o to pytała, prawda? Karen myślę, że impreza i alkohol to niezbyt dobry pomysł by o tym zapomnieć. -oburzyła się przyjaciółka
   -Daj spokój, potrzebuje tego. Bedzie fajnie, no chodź już! Musimy pomóc na dole w ogarnięciu tego wszystkiego przed przyjściem tych wszystkich osób, które zaprosiłaś!
Pędem wstałam i zaciągnęłam Penny na dół. Zack razem z chłopakami ustawiali sprzet, a dziewczyny szykowały przekąski. Byłam cholernie zadowolone, że tak dobrze udało nam się wszystko zorganizować. Miałam dobry humor i czekałam na rozpoczęcie, nic nie mogło popsuć mi tej nocy. Wtedy już nie martwiłam się o Zayna, o to co się z nim dzieje i czy się pojawi. Nie miałam żadnych wieści o nim od Horana, a Harryego rzadko widywałam jak samego Zayna, który nadal siedział w domu. Byłam prawie pewna, że on nie wpłynie w żaden sposób na mój idealny wieczór.

Impreza trwała w najlepsze, wszyscy pili, tańczyli i śmiali się wspólnie. Wszyscy poza moją przyjaciółką, która siedziała ze smutną miną na kanapie.
   -Co jest? -zapytałam podając jej kubeczek z piwem
   -Nic ja tylko... zastanawiam się dlaczego Niall nie przyszedł. Wydawał się być zachwycony zaproszeniem, a jednak do tej pory się nie pojawił.
   -Dzwoniłaś do niego?
   -Dzwoniłam, pisałam. Nagrałam chyba 8 wiadomości, a tu nadal cisza. Wystawił mnie.
   -Błagam Cię, nie mów tak. Na pewno coś mu wypadło i potem wszystko Ci wyjaśni.
   -Myśli, że to ma jakiś związek z...
   -Z?
   -Zaynem? -zapytała prawie szeptem
   -Nie wiem. I nie chce wiedzieć.
Żadna z nas już się nie odezwała. Sączyłyśmy nasze napoje w ciszy, przyglądając się temu co dzieje się wokół nas. Gdy drzwi się otworzyły, a obie spojrzałyśmy w ich stronę, zobaczyłam Lou. Chociał, wyglądał zupełnie jak ktoś inny niż ten  Louis, którego widywałam kiedy byłam z Zaynem, albo gdy byłam w szpitalu. Wyglądał tak jak wtedy gdy z nim byłam. Widziałam tylko jego.
Wow Karen, zwolnij z alkoholem.
Wypiłam wystarczającą ilość drinków, by się wstawić. Mimo swojej mocnej głowy, po tak długiej przerwie, upicie się zajęło mi niecałe kilka godzin. Louis stał razem z Kieranem, kiedy podeszłam i bez słowa ucałowałam go w policzek.
   -Cześć -zachichotałam
   -Hej Kar.
Uśmiechał się tak szeroko, jego oczy błyszczały, wydawał się taki piękny.
   -Nie wiedziałam, że będziesz -znów chichotałam jak jakaś idiotka
Jesteś idiotką Karen!
  -Nie wiedziałem, że tak ładnie mnie przywitasz. Ile wypiłaś, co?
  -Trochę...
  -Trochę dużo, prawda?
Przytaknęłam cicho śmiejąc się do niego jak mała dziewczynka. Zanim się obejrzałam chwycił moją rękę i nakazał iść za nim. Gdy się zatrzymaliśmy, byliśmy w tym samym pokoju jak w dzień, kiedy pierwszy razem poszłam razem z nim na domówkę. Jednak teraz, byłam zbyt pijana, by mieć z tym jakiś problem, ledwo poznałam to miejsce.
  -Jak się czujesz? Chcesz się położyć? -zapytał najsłodszym głosem świata, kładąc nasze telefony na biurko
Chcę Ciebie Louis.
  -Wszystko w porządku.
Usiadłam na skraju łóżka i przypatrywałam się mu, gdy stał oparty o krzesło naprzeciwko mnie. Nieświadoma tego, zaczęłam przegryzać wargę, kiedy mój wzrok błądził po jego ciele.
  -Potrzebujesz czegoś? -zapytał ponownie z lekkim uśmieszkiem na ustach
Chcę Ciebie. Ciebie.
  -Może... Louis czy ty żałujesz, że kiedykolwiek mnie poznałeś?
  -Co? Skąd to pytanie?
Louis spoważniał i usiadł obok mnie. Czułam się jak mała zagubiona dziewczynka, kiedy starałam się wytłumaczyć mu, jak bardzo wszystko się skomplikowało, gdy zaczęłam się z nimi trzymać. Kiedy zerwaliśmy i kiedy byłam z Malikiem. Powiedziałam mu co powiedział Harry i jak bardzo mnie to zabolało.
   -Byłoby łatwiej, gdyby mnie tu nie było. Nikt by..
   -Cicho bądź. Nie mów tak. Gdyby nie Ty, nie miałbym okazji dowiedzieć się, jak to jest być najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Kto inny mógłby oświetlać mój dzień, jesteś moim słoneczkiem, pamiętasz?
   -Widzisz to jest popaprane! Znów sobie o mnie przypomniałeś...
   -To nie prawda.
Ciarki przeszły moje ciało, gdy przeczesywał palcami moje włosy.
   -Nigdy nie zapomniałem, byłem po prostu wściekły, a potem była Anne i to wydawało się prostsze. Próbowałem zapomnieć, starałem się zbliżyć do niej, ale to tak nie działało. Kiedy spotkaliśmy się na plaży, wtedy kiedy siedziałaś z nim, moje serce przestało bić. Byłem pewny, że umarłem i jedynym sposobem na odreagowanie było bycie niemiłym. Cholernym dupkiem. Przeze mnie cierpiałaś, ale ja również nie mogłem spać w nocy. Nie chcę teraz mówić tych wszystkich rzeczy tylko dlatego, że nie jesteś już z Zaynem. Po prostu... zaczęłaś ten temat i...
Pocałowałam go. Pocałowałam, nim zdarzył dokończyć. Jego chłodne usta, dotykały moich tak bardzo delikatnie. Całował mnie tak czule choć ostrożnie, pewnie bojąc się, że go odepchnę. Nie zrobiłabym tego, bo chciałam go całować, potrzebowałam tego. Nie wiem czy to tylko alkohol, ale to była jedyna rzecz, jakiej pragnęłam. On. Tu. I teraz. Zapach jego perfum i lekki zarost, szybkie bicie naszych serc, jego silne, szczupłe dłonie masujące moje plecy, pocierające mój kark. Gdy wplątałam swoje w jego włosy, zapragnęłam go jeszcze bardziej. Leżałam pod nim, chwilę po tym jak ściągnął koszulkę. Kreśliłam kółka i linie na jego torsie, przed tym nim zaczął łapczywie całować moją szyję. Robił to tak pożądliwie jak nigdy wcześniej.
Nagle drzwi się otworzyły, a ja oblałam się rumieńcem. W wejściu stał zdyszany Niall, za nim Penny i mój brat. O co do cholery tu chodzi?!
   -Co...
   -To Zayn. Musisz jechać z nami, błagam -wydyszał blondyn a ja ledwo przełknęłam ślinę.
Czy coś mu się stało? Jest ranny? Okaleczył się, cholera, czy on...
   -Nic mu nie jest? -zadałam najgłupsze pytanie świata
Penny wyglądała na przerażoną, a Zack był blady jak ściana.
   -Kurwa, Niall! Powiedz mi, że on żyje! -zaczełam szlochać żałośnie błagając
   -Żyje -wtrącił mój brat- Ojciec go bardzo pobił, a potem zaciągnęli go do auta.
   -Zabrali go Karen! -krzyczał Horan
Stałam jak oszołomiona i nie wiedziałam co się dzieje. To nie mogło dziać się na prawdę!
   -Kto? Czyj ojciec, jego? Kto go zabrał!?
Zapadła niezręczna cisza. Penny mocno wtuliła się w blondyna, który wyraźnie tego potrzebował. Kiedy już ledwo powstrzymywałam łzy, odezwał się Zackary.
   -Nasz ojciec.







*AGASHGDHAFGJHBGSJDAAJEGV* 
JAK SIĘ PODOBA, CHOLERA JESTEM DUMNA Z KOŃCÓWKI HAHA
BŁAGAM NAPISZCIE CO MYŚLICIE! 
CHOLERNIE DZIĘKUJE WAM ZA WSZYSTKO JESTEŚ PO PROSTU NAJLEPSI,
KOMENTARZE DAJĄ TYLE USMIECHU, ZE BOLI MNIE SZCZEKA.
ROZDZIAŁ KRÓTKI I ŚREDNI OGOLNIE, BO JESZCZE NIE MOGE SIĘ SKUPIĆ
PO KONCERTCIE 1D&5SOS. ANYWAY, LOVE YOU!! ♥

twitter : @sandruszeek
ask.fm/sandruszeek
instagram.com/sandruszeek

15 komentarzy:

  1. Cudo <3 czekam na next :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże... DLACZEGO SKOŃCZYŁAŚ W TYM MOMENCIE !? Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału ;3

    Buźka ^^
    @zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejjjjj.... Nie wolno kończyć w takim momencie! :( <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się nie kończy!!! :C <3 Świetny rozdział! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. WoW popłakałam się z powodu Zayna i jak Louis jej to wszystko mówił bo było mi szkoda Zayna ;c już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Dziękuję <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty!!!! Naprawdę brak mi słów o.O

    OdpowiedzUsuń
  7. Mistrz 2 planu :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cuuuuuudo, Boże proszę spraw żeby było dużo komentarzy, żeby miszczu dodał rozdział XDDD Moja modlitwa C;

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedny Zayn ;CCCC

    OdpowiedzUsuń
  10. zjebałaś mi Louren, dzięki ;/

    OdpowiedzUsuń