sobota, 26 kwietnia 2014

Dwudziesty-dziewiąty

W A Ż N E !
Dziękuję bardzo, za udział w ankiecie, za szczere odpowiedzi.
Widać, że sporo was czyta, co mnie cieszy, ale mimo to chciałabym, zebyście
komentowały/li. Cholera, naprawdę, jest mi jakoś przykro.
Wole przeczytać czy wam się podoba itd, zobaczyć wasze reakcje, przemyślenia,
niż mieć nabijane wyświetlenia. 12 komentarzy to tak niewiele, proszę Was.
Zrozumcie, mi też nie zawsze się chce. Potem dostaje komentarze i od razu mam chęci,
bo wiem, że na prawdę dla kogoś piszę. Dlatego proszę, zaangażujcie się trochę,
 bo nie pisze tego dla siebie, tylko dla WAS.
a teraz, let's read this bullshit lenie!
12 komentarzy - następny !

ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY PRZEZNACZONE DLA OSÓB PEŁNOLETNICH, 
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.






Zayn ściskał mocno moje pośladki, nie odrywając swoich gorących warg od moich. Stłumione piski wydobywały się z moich ust, z każdym jego dotykiem. Mimo, że nie byłam do końca zadowolona ze sposobu w jaki mnie dotykał, to sprawiał mi tym jakąś chorą przyjemność, której bardzo pragnęłam. Uniosłam się i usiadłam na nim okrakiem, zrzucając z nas przy okazji kołdrę. Przyglądał się mi, przegryzając dolną wargę. Kiedy patrzyłam na niego z góry, wyglądał tak bezbronnie i tak kurewsko dobrze. Jednak już po chwili wręcz poderwał się wściekle do góry, sprawiając, że oboje siedzieliśmy stykając się ciałami. Wbił się w moje usta, po czym kreślił linię pocałunkami wzdłuż mojej szczęki. Całował miejsce w którym zostawił po sobie ślad na szyi, a potem znów pieścił ją swoimi miękkimi wargami. Przejechał językiem w kierunku obojczyka, na którym uszczypnął zębami moją skórę. Jęknęłam głośno, jednak z rozkoszy. Spojrzał w moje szare tęczówki i uśmiechnął się zadziornie. Palcem odciągnął skrawek materiału koło mojego dekoltu, który zaraz łapczywie całował. Jego pożądanie rosło z każdym zetknięciem się z moim ciałem. Prędko ściągnął mi koszulkę i odrzucił gdzieś na bok, by znów pieścić moją klatkę piersiową. Kreślił kółka językiem wokół moich sutków, które w niemalże jednej sekundzie zrobiły się twarde, jakby jeszcze przed tym czynem wiedziały co nastąpi. Wplotłam dłonie w jego ciemne, gęste włosy i odchyliłam głowę, wypychając cycki w przód. Zayn boleśnie ugryzł mój sutek, na co głośno zawyłam z bólu, jednak po chwili przyjemny, zimny podmuch łagodził ból i ponownie się rozkoszowałam pieszczotami. Czułam jak męskość Malika pode mną twardnieje, co tylko mnie pobudziło i podnieciło. Na samą myśl o tym, że niedługo poczuje go w sobie, robiło mi się słabo i mokro. Nie mogłam wytrzymać. Chciałam go już, teraz. Pociągnęłam za jego włosy nakazując mu na mnie spojrzeć. Mierzył mnie wzrokiem - nie spodobało mu się to, ponieważ dziś on pociągał za sznurki, jednak przystał na moją prośbę o pocałunek. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały, nadając sobie wzajemnie rytm. Zatraciłam się w tym odpływając. Przesuwałam dłońmi po jego żebrach, po jego bokach, a gęsia skórka pojawiła się na jego ciele. Przypadkowo tknęłam go palcem w miejsce tuż obok żebra, a on się wzdrygnął. Rozbawiona jego chwilową paniką, zaczęłam chichotać, choć nie na długo bo jeszcze bardziej naparł na moje usta wpychając swój język głębiej. Błądził swoimi dużymi dłońmi po moich nagich plecach, jednak kierował się delikatnie w dół. Czułam jak odchyla materiał moich majtek i wsuwa dłonie, ściskając tym razem moje nagie pośladki. Jęk. Cichy, stłumiony jęk wydarł się prosto z moich ust w jego. Nakazał mi wstać i położyć się na plecach, co uczyniłam. Już czułam, jak się we mnie gotuje. Wrzałam cała w środku, czekając na niego. Rozchylił moje nogi i usiadł pomiędzy nimi. Patrzył mi prosto w oczy, ani na sekundę nie odrywając ode mnie wzroku, kiedy powoli zdejmował moją bieliznę. Westchnęłam głośno z zadowolenia. W końcu. Pochylił się i ucałował przelotnie moje usta, po czym przeniósł się na piersi i brzuch. Miejsca, w których zostawiał swoje pocałunki niemalże paliły moją skórę. Przejechał językiem wzdłuż mojej kości biodrowej i zgiął moje kolana, znajdując się pomiędzy. Całował wewnętrzną część ud, szybko dochodząc do kobiecości. Bez przeszkód wdarł się językiem do środka i zaczął pieścić moje wrażliwe miejsce. Zamknęłam oczy i po omacku dotykałam jego włosów, uszu i części twarz, to znaczy policzków, gdy on coraz pewniej i głębiej we mnie wchodził. Poruszał we mnie językiem coraz szybciej, a ja wiłam się w każdą stronę. Odchyliłam głowę i czułam, jak moje ciało się spina, a nogi drżą, po czym się rozluźniłam i zaklęłam cicho, a mój przyśpieszony oddech zaczął szukać prawidłowego rytmu. Zayn uśmiechnięty uniósł się nade mną, opierając się na rękach. Wpił się w moje usta, ssąc wargi i gryząc je. Byłam pewna, że następnego dnia będą opuchnięte i okropne. Kiedy próbowałam poddać się jego łapczywemu pocałunkowi, przestał. Opadł na miejsce obok mnie leżąc na plecach. Usiadłam, patrząc w jego karmelowe, tym razem ciemne jak cholera oczy, zastanawiając się co teraz.
   -Twoja kolej -mruknął stanowczo, zakładając ręce pod głowę.
Patrzyłam chwilę z niedowierzaniem. Nigdy nikomu nie robiłam loda i zawsze powtarzałam, że tego nie zrobię. Biłam się z własnymi myślami, coś mówiło mi, że powinnam to zrobić, żeby się mu odwdzięczyć, z drugiej strony chciałam sprawić mu przyjemność, a z trzeciej... coś mówiło mi, że lepiej jeśli go posłucham.
   -No dalej mała -warknął. Cholera, dziś faktycznie bawimy się na jego zasadach.
Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam w dół na jego bokserki. Usiadłam na kolanach, opierając pupę na nogach (kurde, mam nadzieje, że mnie rozumiecie) po czym powolnym ruchem wsunęłam dwa palce pod gumkę za gumkę jego bielizny Calvina Kleina. Zsunęłam szary materiał z jego pośladków, z jego małą pomocą, kiedy je unosił. Niepewnie owinęłam dłoń wokół jego sterczącego penisa po czym chwilę pieściłam go dłonią, poruszając nią w górę i w dół. Mruczał pod nosem, oblizując swoje usta, a jego oczy były zamknięte. Skupiłam się na tym co robię, wsłuchując w jego przyśpieszony oddech. 
   -Do buzi. Weź go do buzi -jęknął
Czułam swoje zdenerwowanie i zażenowanie. Nie wiedziałam jak właściwie się do tego nawet zabrać. Zayn spojrzał na mnie wyraźnie rozbawiony, na co ja oblałam się rumieńcem. Byłam zakłopotana i zawstydzona. Pokręcił głową, dodając coś pod nosem, a potem poinstruował mnie pomału. Krótka teoria.
   -Wszystko jasne? -skinęłam głową- W takim razie do dzieła, tylko pamiętaj, nie zębami -nakazał
Byłam cholernie zadowolona, kiedy widziałam jak ledwo wytrzymuje z przyjemności, kiedy moje usta obejmowały jego penisa. Pieściłam go dodatkowo językiem, przerywając co jakiś czas i jeżdżąc nim po całej długości - sporej długości. Zayn jęczał i prężył swoje umięśnione ciało. Jego pośladki się napinały i unosiły z biodrami, wchodząc głębiej do mojej buzi. Nie było to przyjemne, ale też niebolesne, a satysfakcja z tego, że to ja go zadowalam, była mistrzowska. Czułam się jak afrodyta, kiedy mruczał i wypowiadał moje imię.
   -Przestań. -nakazał nagle surowym tonem
Od razu się odsunęłam i po chwili zrozumiałam o co chodziło. Brunet nie chciał dojść w moich ustach, dlatego prędko pchnął mnie na materac i przysunął do mnie, po czym dał upust rozkoszy. Lepka substancja oblała moje ciało, a on opadł na mnie. Nie wiele się zastanawiając, gdy tylko zaczął oddychać miarowo,wyciągnął z szafki obok kondomy, prędko wyjął gumkę i ją założył. Wszedł we mnie z całą siłą, nie dając chwili na przyzwyczajenie się do jego dużych rozmiarów. Od razu kręcił kółka swoimi biodrami, a potem wykonywał posunięcia. Był wciąż cholernie spragniony,co było wyczuwalne w jego coraz mocniejszych, pewniejszy i głębszych pchnięciach. Łóżko aż się trzęsło, stłumione krzyki niosły się po jego pokoju, a moje biodra niemalże same wychodziły mu na przeciw. Tak kurewsko dobrze było go czuć w sobie, jednak za którymś razem z kolei, kiedy walnęłam głową w ramę łóżka, przestało mi się podobać. Był agresywniejszy. Ściskał moje biodra kierując je w swoją stronę, chcąc wedrzeć się jeszcze głębiej. Jego silne dłonie z pewnością zostawiały ślady w obolałym miejscu. Łzy leciały po moich policzkach, ale on wydawał się ich nie zauważać. Dyszał głośno i ciężko. Brakło mi już sił.
   -Dalej kurwa, dalej. -syczał
A ja już naprawdę nie wiedziałam jak mam dać radę. Sprawiał mi ból, ale był na tyle silny, że nie potrafiłam mu przerwać. Zacisnęłam mocno zęby, umieściłam dłonie na plecach mulata i z każdym jego bolesnym pchnięciem, drapałam go paznokciami zostawiając ślady. Za pierwszym razem warknął, później się przyzwyczaił. Jeszcze trochę Karen...
   -Zayn.. ja..
   -Cii, dasz rade. Kurwa, musisz.. a ..a ..aaa
I opadł na moje ciało spłaszczając moje cycki, głośno dysząc do mojego ucha. Odetchnęłam z ulgą, że już po wszystkim. Przesunął twarz w moją stronę, trącając nosem mój policzek, który cmoknął chwilę później. Szybko wyszedł ze mnie, zdjął zużytą prezerwatywę wkładając do pustego pudełka i spojrzał przerażony. A może zdenerwowany. Sama nie wiem, był inny niż wczoraj.
   -Dlaczego płaczesz? 
   -Nie wiem.
   -Daj spokój, marszczysz nos. Wiem że kłamiesz -burknął
Ponownie ułożył się wygodnie obok mnie na plecach. Jedną dłoń trzymał pod głową, a drugą przyciągnął mnie do siebie, dając do zrozumienia, żebym do przytuliła. Starałam się stłumić w sobie frustrację i smutek, unikałam patrzenia na niego. Na szczęście patrzył w górę, na białe kasetony na suficie. Kiedy w końcu powstrzymałam te cholerne łzy, chciałam wstać i się ubrać. Może nawet wziąć jeszcze raz prysznic, ale szybko spiorunował mnie wzorkiem i przyciągnął z powrotem za rękę. Tym razem leżałam na brzuchu, opierając głowę na jego torsie. Patrzyłam na niego, a on na mnie. Nie odpuści, póki się nie dowie.
   -Co? -jęknęłam
   -Mów.
   -Zayn...
   -Karen. Powiedziałaś,że mi ufasz, a nie potrafisz powiedzieć co czujesz. -fuknął
   -To nie tak. Odpuść.
   -Mów albo wyjdę.
Mimo, że wiedziałam, że daleko nie pójdzie, bo pewnie na kanape w części gościnnej swojego pokoju, to nie chciałam żeby wychodził. Wszystko mnie bolało, miałam dość tego dnia i potrzebowałam go.
   -Pieprzyłeś się ze mną, jak z jakąś dziwką. 
Próbował coś powiedzieć, pewnie zaprzeczyć, ale ja jeszcze nie skończyłam i zakryłam mu usta dłonią. A co!
   -Wydawałeś polecenia, nie słuchałeś mnie. Na początku było przyjemnie, potem.. niezbyt -wymamrotałam
Zayn pogrążył się w zamyśle analizując moje słowa. Był zły, a przynajmniej tak wyglądał.
   -Więc nie podobało Ci się? -zapytał oburzony
   -Muszę odpowiadać?
   -Takie trudne pytanie kurwa? -jeny Zayn o co ci chodzi, przestań fukać.
Nienawidziłam go takiego. Był taki jak na początku naszej znajomości, taki chamski i miał wyjebane.
   -Trudne? Skądże! Chciałam po prostu żeby było Ci miło, nie chciałam sprawić Ci przykrości. Ale czemu nie, sam się o to prosisz. Nie, nie podobało mi się. Nie lubię Cię takiego. 
   -Cóż. Lepiej się przyzwyczaj, bo taki właśnie jestem królewno. Jeśli szukasz księcia to nie ten zamek. 
Co on właśnie kurwa powiedział? Obydwoje ciskaliśmy w siebie piorunami, paraliżując własnymi spojrzeniami. Brunet coś burknął po czym się przekręcił na bok, sprawiając tym samym, że zjechałam głową z jego klatki i opadłam na poduszkę. Położyłam się do niego plecami i w myślach obdarowywałam go najgorszymi wyzwiskami jakie przychodziły mi do głowy. Jeśli tak miało to wyglądać to... nie. To nie koniec, bo On jest słodkim narkotykiem i go potrzebuje. Ale mnie wkurwił tak bardzo, że nawet jego oddech mnie irytował. Czułam jak materac się unosi, a po chwili Zayn trzasnął drzwiami od łazienki. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, nie miałam ochoty na kolejną kąpiel, tylko na sen i chwilę spokoju. Po kilku minutach wrócił opadając z impetem na łóżko, trącając mnie łokciem na co syknęłam.
   -Mógłbyś uważać?
   -Ja mam uważać w swoim własnym łóżku? -parsknął śmiechem
Otworzyłam buzie zaskoczona jego słowami, kręcąc głową z niedowierzaniem. Mam sobie iść?
   -Chcesz to wyjdę z Twojego łóżka, jeśli Cie to boli.
   -Obejdzie się, jakoś przeżyje. -drwił
   -Psychol.
   -Królewna od siedmiu boleści. 
Miałam ochotę mu przyjebać, nie byłam żadną księżniczką, chciałam tylko żeby był taki jak ostatniej nocy. A zamiast słodkiego Zayna dostałam chamskiego Malika. Nie odezwałam się, postanowiłam przemilczeć i nie dać mu satysfakcji. To on będzie tego żałował, już ja o to zadbam. 


Obudził mnie dźwięk telefonu. Po omacku odnalazłam go gdzieś na szafce i spojrzałam na wyświetlacz. Zack. Wstałam pędem z łóżka i wyszłam z części sypialnianej, by nie obudzić mulata. Mimo wszystko, miałam serce, a poza tym lepiej żeby był w dobrym humorze, mimo, że wciąż byłam zła. Usiadłam na sofie w części gościnnej jego pokoju i odebrałam telefon od brata. "Tak, zostanę tutaj. Dzięki za troskę" "Jasne, wróce po południu lub trochę później" "Pa" Ciche ledwo słyszalne nawet przeze mnie zdania wydobyły się z moich ust. Zackary się o mnie martwił, coś podobnego. Przetarłam zaspane oczy i podążyłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i omal nie pisnęłam z przerażenia. Miałam lekko spuchniętą wargę, siniaka na biodrze i po drugiej stronie koło żeber. Delikatną malinkę w okolicy sutka, a do tego podkrążone oczy i niewyjściową twarz. Ekstra. Zdesperowana wróciłam po swoje ciuchy, a potem ponownie do łazienki. Wzięłam prysznic, mimo, że wanna w sypialni Malika mnie kusiła. Doprowadziłam się do porządku, może gdybym miała jakiś podkład byłoby lepiej, ale nie miałam na co narzekać. Strasznie mi się nudziło, była dopiero 8:06. Wzięłam książkę z małej biblioteczki i zaczęłam z nudów czytać. Rozłożyłam się wygodnie na kanapie, nakryłam kocem i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie czyjś dotyk na policzku, a potem ustach. Syknęłam z bólu otwierając powoli oczy. Przede mną kucał Zayn, bez koszulki w samych bokserkach, miał mokre włosy, a z nich po jego ciele spływały krople wody.  -Hej- mruknął, jednak nadal brzmiał na poirytowanego. Usiadłam prosto strącając jego dłoń z twarzy. Usta wygiął w pół uśmiech i zabrał rękę. Był zakłopotany. Przejechałam językiem po obolałej wardze, a on mi się przyglądał z uśmieszkiem.
    -Przestań mnie kusić Karen.
    -Nie mam nawet takiego zamiaru -cholera, miałam się nie odzywać.
    -Jasne. Wszystkie tak mówią. Tak samo narzekają na ostry seks, a potem same przychodzą -zaśmiał się
Cisnęłam w nim spojrzeniem spod łba, nie potrafiłam ukryć mojej złości i niezadowolenia. No kurwa.
    -Szkoda,że nie każdy lubi ostry seks i szkoda, że nie masz wszystkich tych panien, co nie? Masz mnie. Ale jeśli Ci to nie odpowiada, możesz być wolny i robić co chcesz.
Mina mu zrzedła, a oczy się powiększyły. Patrzył z niedowierzaniem. W duchu ucieszyłam się albo nawet tańczyłam z radości, na to że uwierzył, że mogłabym go od tak zostawić i na to jak zareagował. Przestraszył się.
   -Proszę nie.
Spojrzałam mu w oczy, a potem przeniosłam wzrok na podłogę.
   -Mała, Przepraszam. Przy Tobie potrafię być zupełnie inny, ale czasem to jest silniejsze.
Odetchnęłam intensywnie, a on głośno przełknął ślinę, patrząc przerażony chwycił moją dłoń.
   -W porządku.
   -Tak?
   -Tak. -tak sobie myśl Malik.
Poderwał się na nogi i usiadł na kanapie obok tuląc mnie do siebie. Ucałował moje oba policzki i nosek, potem delikatnie usta, za co przeprosił kiedy jęknęłam z bólu. Coś tam mamrotał, a ja.. ja w tym czasie obmyślałam jak mogłabym go zdenerwować, pomęczyć i dać mu nauczkę. I wtedy, sam podsunął mi pomysł.
   -Nie wiem jak reszta, ale Hazz wpada dziś do mnie na film. Zostajesz? -zapytał
   -Jasne. -odpowiedziałam pozornie normalnie, a w duchu czułam jak skaczę. Harry, idealnie.

Po śniadaniu, które przygotowała dla nas pani Malik, brunet pojechał do 'Open House' klubu swojego taty, bo obiecał mu pomóc z dostawą, a ja siedziałam przed wielkim telewizorem w jednym z wielu ogromnych pokoi w ich posiadłości. Nie byłam zadowolona, że tam pojechał, ale nie dałam po sobie tego poznać. Starałam się być miła i tak dalej, ale zabawa dopiero miała się zacząć. Po kilku godzinach do domu wróciła Neina, starsza siostra Zayna, którą poznałam w ich starym domu. Chwilę porozmawiałyśmy, po czym bez problemu opowiedziałam jej o wczorajszej kłótni z jej bratem i o tym, jak miałam zamiar się odegrać. Śmiała się dłuższa chwilę, po czym pociągnęła mnie do swojego pokoju. Była podekscytowana tym, że może pomóc w mojej małej zemście. Przyglądała się mi, mierząc mnie od stóp do głowy i bez namysłu wyciągnęła z szafy obcisłe - mega obcisłe "skórzane" legginsy i jakiś luźny sweterek oversize.
Popędziła do toaletki po kosmetyki i czyniła cuda na mojej twarzy. Kiedy przejrzałam się w lustrze byłam w szoku. Moje włosy opadały lekkimi falami na lewe ramie, ciuchy idealnie były dopasowane, a szczególnie legginsy opinające i podkreślające moje długie nogi i krągły tyłek i ten subtelny, perfekcyjny makijaż. Plotkowałyśmy jeszcze długi czas, aż około 17 Malik wrócił razem z Harrym i Liamem. Posłałyśmy sobie z dziewczyną porozumiewawcze spojrzenia i przystąpiłyśmy do rozpoczęcia planu.
   -Wowowowow! Wyglądasz rewelacyjnie i gorąco Karen -powiedział Liam tuląc mnie na przywitanie
Z Harrym rzecz jasna się nie witaliśmy, bo z reguły się nie lubimy, ale czułam na sobie jego wzrok, więc spojrzałam w jego stronę, a on się uśmiechnął. Zayn przyglądał mi się widocznie zadowolony tym widokiem. Mówiąc tym mam na myśli moje nogi. Zagwizdał i podchodząc ucałował mnie w czoło. Poszliśmy do pokoju ze stołem bilardowym, kanapami i czymś  w rodzaju małej kuchni w rodzaju takiej studenckiej. Harry wyciągnął z niej piwo, po czym podał je dziewczynie. Zayn podążył za jego czynem i wziął trzy: dla mnie, Payna i dla siebie.
   -Gramy w bilarda? -zaproponował Styles
Neina pokręciła nosem i odpuściła. Liam również, a ja śmiało podeszłam i wzięłam jeden kij.
   -Grajmy. -rzuciłam z uśmiechem

-Zayn-
Kurwa. Gra w tego pierolonego bilarda robiła się coraz bardziej irytująca. Nosiło mnie, kiedy widziałem jak Karen pręży swoje ciało i nachyla się wypinając tyłek idealnie w stronę Harrego, a on bez ogródek go obczaja. Po kilku rundkach wiedziałem, że ona robi to specjalnie, dlatego nie zwracałem mu uwagi, ale już byłem blisko kresu. Budził się we mnie furiat, tam głęboko, chociaż może nie, bo on zawsze jest gdzieś na wierzchu. Wystawiała język, próbując się skupić, a mi przeszła myśl ile rzeczy moglibyśmy robić na tym stole, zamiast grania. Kurwa. Wszystkie fantazje odpłynęły kiedy się odezwała.
   -Harry, jesteś dużo lepszy niż ja i Zayn. Możesz mi pomóc?
Posłała mi przelotne spojrzenie, a ja stałem cały spięty i kompletnie wybity z pantałyku. Nim zdążyłem się odezwać ten dupek podszedł i nachylił się tuż za nią. Wywróciłem oczami. Neina chichotała jak jebnięta, zakrywając usta rękoma, a Liam patrzył na mnie jakby zastanawiał się czy będzie musiał zaraz ingerować w jakąś bójkę. Kątem oka zauważyłem, jak Harry mizia jej smukłe palce. Dość.





*IWADHVUIFSHBUSVHBFASB*
NIE WIEM CZY KTOŚ TO DZIŚ PRZECZYTA, BO ZA KILKA GODZIN
ZACZYNA SIĘ WHERE WE ARE TOUR, NOWA TRASA CHŁOPAKÓW,
JEŚLI JESTEŚCIE TAK PODEKSCYTOWANI JAK JA I ONI TAKŻE, TO
KASJFK SABVJHHBFVJSBV. ICH TWEETY, ZDJĘCIA ITD,
ZABIJĄ MNIE PRZED ROZPOCZĘCIEM KONCERTU! </3

BUZIAKI !


wtorek, 22 kwietnia 2014

Dwudziesty-ósmy.

  12 KOMENTARZY - NASTĘPNY :) !! 

Byłam w totalnym szoku.
Patrzyłam ze łzami w oczach na chłopaka w kręconych włosach przede mną. Wyraz twarzy miał poważny. Zmarszczone brwi i czoło, jakby bił się z własnymi myślami. Poza tym, wyglądał tak, jakby on sam chciał zaraz kogoś zabić. Nie wiem skąd się tu znalazł, ale byłam mu za to wdzięczna. Gdy dołączyła do nas Penny, Harry nakazał byśmy wsiadły do jego auta. Pośpiesznie ruszyłam do jego auta, ciągnąc za sobą przyjaciółkę. To nie był najlepszy moment by się z nim sprzeczać. Jechaliśmy już około 20 minut w kompletnej ciszy ulicami Brighton. Było ciemno, zimno i późno. Nie miałam odwagi zadać jakiegokolwiek pytania. Głośna muzyka rozlegała się w środku, bałam się nawet zapytać czy Harry mógłby ja ściszyć. Zaciskałam nerwowo dłonie na kolanach i wpatrywałam się na obraz za szybą, kiedy Pen podśpiewywała sobie na tylnym siedzeniu. W głowie mi dudniło. Słowa ojca w kółko przewijały się w moich myślach na przemian z pytaniami. Dlaczego mój tata chciał się pozbyć Zayna i jego rodziny i skąd on w ogóle wiedział, kim jest "mój chłoptaś". Byłam przerażona na samą myśl, że może im się coś stać. Przyjrzałam się okolicy w jakiej się aktualnie znajdowaliśmy i już wiedziałam, że nie wrócimy szybko do domu. Chwilę później dojechaliśmy na miejsce. Wschodnia część Brighton z małym blokowiskiem. Mimo zwyczajnego wyglądu to miejsce miało coś w sobie. 
   -Dlaczego tu jesteśmy? -zapytałam cicho
   -Chodźcie. -rzucił piorunując mnie wzrokiem Harry i ruszył w stronę klatki.
Przewracając oczami, chwyciłam Penny za dłoń i powolnym krokiem poszłyśmy za nim. Winda zatrzymała się na drugim piętrze, Styles bez słowa wyszedł i udał się na koniec korytarza. Raz odwrócił się i kazał nam się pośpieszyć. Stanął przed drzwiami czekając na nas, po czym wszedł bez pukania do środka kiedy do niego dołączyłyśmy. Nie widziałam gdzie byliśmy i dlaczego, ale szybko się dowiedziałam, kiedy z kuchni wyszedł Payne a zaraz za nim Horan. Ucieszyli się na nasz widok, w sumie ze wzajemnością. Niall od razu zaczął zagadywać Pen, był nią oczarowany tak samo jak ona nim. Wydawał się być kimś innym przy niej.
Siedzieliśmy w salonie popijając piwo. Zastanawiałam się co ja tam robiłam. Dzwoniłam kilka razy do Zayna, ale nie odbierał. Odrzucał połączenia, palant. Nie chciałam przeszkadzać blondynowi i przyjaciółce, więc siedziałam cicho przyglądając się Liamowi i Stylesowi siedzącym na końcu kanapy. Rozmawiali na jakiś temat, jednak odpowiednio cicho bym nie mogła usłyszeć. Wyglądali komicznie. Poważne miny, zmarszczone czoła, nerwowe pocieranie karku i linii szczęki.
Poczułam zmęczenie i przerwałam im pytając czy możemy wrócić do domu - w końcu jutro poniedziałek. Obydwoje prychnęli tylko śmiechem. Przewróciłam oczami po czym je powoli zamknęłam. To było silniejsze. Słyszałam stłumione głosy rozmów, śmiech Nialla i dźwięk telewizora. Później ciszę, kompletną ciszę. Kiedy przekręciłam się lekko zmieniając pozycję usłyszałam głos Zayna. Zayn?! Otworzyłam szeroko oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając mulata. Zastałam tylko Hazzę z telefonem w ręku i blondyna, do którego po chwili dosiadła się Penny podając mu piwo.
   -Gdzie Zayn? Zayn tu jest? -zapytałam nerwowo
   -W kuchni z Liamem.
Zerwałam się na równe nogi i poszłam do pomieszczenia. Stanęłam w progu,a oni zamilkli jakbym im przerwała i gapili się jakby zobaczyli ducha. Nie czekając chwili dłużej, podeszłam do Malika i mocno się do niego przytuliłam. Teraz tak bardzo się o niego bałam. Ku mojemu zdziwieniu, nie odwzajemnił mojego gestu. Odsunęłam się i spojrzałam na Liama, który posłał mi współczujący uśmiech. Co jest kurwa? Przeniosłam wzrok na bruneta i zobaczyłam złość. Serio? To ja powinnam być zła, że wyszedł i się nie odezwał, nie odbierał i miał mnie w dupie tak?
   -Zayn...
   -Skąd Twój tata mnie zna? -przerwał mi
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, jak mógł tak nagle zmienić temat. Rozumiem, to coś poważnego, mogło im się coś stać, ale zachowywał się jak palant, więc liczyłam na głupie 'przepraszam' czy coś.
   -Nie wiem -mruknęłam pod nosem
Mulat chwycił mnie za ramiona i lekko potrząsnął. Ałć? Cały się spiął jakbym mu krzywdę zrobiła, podczas gdy to on właśnie sprawiał mi ból.
   -Może mu coś nagadałaś i przyleciał na ratunek córeczce? -zadrwił wciąż ściskając moje ramiona
Liam przyglądał się całemu zajściu bez słowa. Parę razy chciał coś powiedzieć, ale odpuścił. Łzy napłynęły do moich oczu i miałam ochotę się rozbeczeć, jednak zebrała się też we mnie złość, dużo silniejsza.
  -Nie miałam pojęcia, że on tutaj jest, tak?! Chyba Ci to wyjaśniłam kretynie! A poza tym, co miałabym nagadać? Że zachowujesz się jak pieprzony furiat? Jestem dużą dziewczynką! -krzyczałam wyrywając się
Puścił mnie i odsunął się lekko, a wzrok utkwił w podłodze. Cała aż wrzałam ze złości. Piekły mnie policzki, pewnie byłam cała czerwona z irytacji dlatego Liam podał mi szklankę wody.
   -Zayn.. -zaczął chłopak- Nie powiedziałeś jej?
Mulat posłał mu srogie spojrzenie, po czym pokręcił lekko głową przecząc. Patrzyłam z zaciekawieniem -czego mi nie powiedział? Halo o co tu chodzi?
   -Stary powinieneś jej powiedzieć.
   -Nie. -warknął brunet
   -Musi wiedzieć.
   -Nie kurwa, powiedziałem nie! -krzyknął Malik
Minął mnie bez słowa i wyszedł z mieszkania. Nim się spostrzegłam zostałam sama w pustej kuchni, a z pokoju dobiegały śmiechy pozostałej trójki.


-Zayn-
Musiałem wyjść zapalić papierosa. Karen nie mogła się dowiedzieć, że mój ojciec ma nocny klub, że te wszystkie laski.. bardzo dobrze znają mnie i chłopaków. Jak już mówiłem milion razy wcześniej, jej nazwisko wcale do niej nie pasowało. Nie była twarda jak kamień, nie kiedy wiedziałem, przez co przeszła i jak to znosiła. Teraz była zakochana we mnie, pomyślałaby o najgorszym. Bałem się tego, że się dowie, dlatego tak zareagowałem. Impulsywnie. Wyciągnąłem paczkę papierosów stojąc przed klatką i odpaliłem jedną fajkę. Wypuszczając dym czułem, jakby oczyszczał umysł. Kurwa, że też ten jej ojciec musiał się pojawić. A najgorsze,że nie wiedziałem czego chce. Zimny powiew powietrza ogarnął moje ciało. Po chwili dołączył do mnie Payno i gapił się bez słowa. Patrzył się i patrzył.. kurewsko mnie tym wkurwiał, już wolałem jak coś pieprzy i daje swoje mądre rady.
   -No co kurwa? -rzuciłem
   -Zayn.. Ja tylko uważam, że powinieneś jej powiedzieć. I tak się dowie, a czym prędzej tym lepiej. Idiota z Ciebie, że jej jeszcze nie powiedziałeś. -pokręcił głową
   -Dlaczego niby się dowie?
   -Musimy jechać do Twojego ojca, ten typ go zna więc nie mamy wyjścia.
Liam wzruszył ramionami, a ja zakląłem głośno kopiąc jakiś jebany płotek. Payne miał rację, kurwa no miał.
   -Dlaczego nie chcesz jej powiedzieć? Boisz się?
Przełknąłem głośno ślinę. Wiedziałem, że to właśnie Liam jest osobą, której mogę najbardziej ufać, ale chyba się wstydziłem mu powiedzieć. Zachęcił mnie kładąc rękę na moje ramie. Dodał mi otuchy?
   -Boje się, że ją stracę. Nie wytrzymam już dłużej bez niej Liam.
Czułem się chujowo z tą myślą, że mógłbym. Bałem się jej okazywać swoje uczucia przy innych, a wiedziałem, że jej tego brakuje i tego oczekuje. Wiedziałem, że mnie zostawi w końcu jeśli się nie zmienię, a teraz miałbym powiedzieć jej o tym wszystkim? Panikowałem na samą myśl o tej rozmowie.
   -Będzie dobrze.
Przyjaciel poklepał mnie po ramieniu, po czym wróciliśmy do mieszkania. Karen siedziała skulona na kanapie, a Nialla i Penny nie było. Harry siedział dalej w tym samym miejscu. Moja mała nawet na mnie nie spojrzała, kiedy zapytałem gdzie blondyn i blondynka, co mnie wkurwiło, ale także zabolało. Z pustym wzrokiem utkwionym w telewizorze, cicho poinformowała nas, że Niall poszedł odprowadzić Pen, a ona sama czekała, aż wrócę. Cholera, serce aż podchodziło mi do gardła. Była taka kochana, mimo, że ją raniłem i krzyczałem na nią. Była cholernie dobra, a ja... musiałem się zmienić.
   -Chodź tu.
Wyciągnąłem ku niej swoją rękę, którą szybko chwyciła i niemalże wskoczyła na mnie, kiedy objąłem jej drobne ciałko. Zapomniałem o tym, że nie jesteśmy tutaj sami. Liczyła się tylko ona. Ucałowałem jej policzek i schowałem twarz w jej włosach.
   -Przepraszam. Przepraszam za wszystko co się wydarzyło i za to co usłyszysz dziś. -szepnąłem
Nic nie odpowiedziała, co mnie zdziwiło, bo o nic nie pytała, ale z drugiej strony odetchnąłem z ulgą. Ujęła moją twarz i złożyła krótki, delikatny całus na moich ustach stając na palcach. Odchrząknąłem i spojrzałem na moich przyjaciół. Payne uśmiechał się do nas opierając o ścianę, a Hazz czekał przy drzwiach wyjściowych kręcąc nosem. Mały skurwiel nigdy tego nie zrozumie.
Splotłem z Karen nasze dłonie i udałem się w stronę mojego auta, a oni tuż za nami. Jechaliśmy wszyscy moim samochodem, ona siedziała z tyłu razem z Harrym i wciąż zerkała w przednie lusterko spotykając w nim mój wzrok. Denerwowała się, mogłem to śmiało stwierdzić. Stanęliśmy pod pubem mojego ojca. 'Open House' wyglądał z zewnątrz normalnie, w środku również, jednak kiedy zeszliśmy po schodach na dół, Karen ścisnęła moją dłoń mocniej i szeroko otworzyła usta, po czym szybko je zamknęła. Stoliki przy których siedzieli napaleni mężczyźni, obleśni i podstarzali rozłożone były wokół jednej małej scenki. Wokół nich kręciły się skąpo ubrane laski, niektóre do nich zagadywały, dawały się dotykać albo i nawet więcej. Kilka z nich od razu podeszło do chłopaków by się z nimi przywitać. Liam grzecznie powiedział, żeby dziś spierdalały bo nie ma czasu, a Harry... no cóż. Skończył przy stoliku z trzema dziuniami. Przeszliśmy przez nocny klub do gabinetu ojca, który nas wyczekiwał po telefonie Payna. Palił swoje cygaro przy biureczku i gdy tylko dostrzegł nasze splecione dłonie zaśmiał się pod nosem. Reagując pod wpływem impulsu, puściłem szczupłą dłoń Karen, na co ona posłała mi pytając spojrzenie.
   -Oh, jak miło widzieć moją ulubioną parę -parsknął śmiechem.
   -Dzień dobry -wyjąkała Karen, a ja milczałem.
   -Co was moi drodzy więc tu sprowadza? Dziecinko, co sądzisz o moim pubie?
   -Ma pan na myśli chyba ten burdel, tak? -zapytała ostro
Liam się zaśmiał, a ja przewróciłem oczami. Zawsze się go bała, skąd nagle ta odwaga?!
   -Masz rację.
   -Więc tym się zajmujecie? Prowadzicie jakiś nocny klub tak?
Spojrzałem na ojca błagalnym wzrokiem, byleby jej nie uświadamiał i nie wdawał się w szczegóły. Na próżno.
  -Nie nie, to jedno z naszych zajęć. Ale to zajmuje większą część czasu. Sprawdzenie tych wszystkich dziewczyn... na wypadek gdyby klienci chcieli więcej. Jestem dumny z mojego syna i jego przyjaciół. -zaśmiał się- Oprócz tego, mamy najlepszych dilerów. Przecież nie chciałbym żeby ktoś obcy handlował prochami w moim klubie, prawda Liam?

-Karen-
Spojrzałam na Liama, który tylko wzruszył ramionami. Zaraz, chwila! Czy on powiedział właśnie, że oni sypiają z tymi dziewczynami? Łzy napłynęły do moich oczu i zrobiło mi się nie dobrze.
   -Coś się stało dziecinko? -zapytał pan Malik
   -Jaa.. chciałabym już wrócić do domu.
   -Dobrze. Powiedz mi najpierw co powiedział Twój ojciec?
Nie mogłam pozbierać myśli. Z całych sił próbowałam przypomnieć sobie jego słowa, ale zamiast tego myślałam o tym, że Zayn dotyka innych dziewczyn, a co gorsze one jego również. O tym, jak jęczy z rozkoszy, jak jedna po drugiej przewija się przez jego sypialnie. Kurwa mać! Gdy tylko udało mi się przypomnieć, zacytowałam słowa mojego taty i trącając mulata łokciem, wybiegłam na zewnątrz. Łzy ciekły ciurkiem, nie mogłam się uspokoić. On mi nawet o tym kurwa nie powiedział! Stałam oparta o auto bruneta, z dłońmi na kolanach i głową spuszczoną w dół, ciężko oddychając. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i po chwili zobaczyłam na chodniki przed sobą buty Zayna. Podniosłam wzrok i niewiele myśląc, ruszyłam w wzdłuż ulicy by od niego uciec. Szedł za mną prosząc bym się zatrzymała. Łkałam i szlochałam jęcząc jak bardzo nie chce go widzieć. Podbiegł i stanął przede mną, zatrzymując mnie tym samym. Uniósł palcami moją twarz za podbródek, zmuszając bym na niego spojrzała. Duże, smutne, karmelowe oczy wbijały się w moje szare. Przeszedł mnie dreszcz i w dodatku zaczęło padać. Staliśmy cały czas na ulicy, podczas deszczu, gapiąc się na siebie. Świetnie, skoro nie miał zamiaru mówić, chciałam go wyminąć i odejść. Ponownie mnie zatrzymał, ściskając ramiona. Jęknęłam z bólu.
   -Zostaw mnie.
   -Nigdy! Rozumiesz? Nigdy Cię nie zostawię!
Brzmiał tak bardzo desperacko, jakby miał zaraz utracić wszystko co jest dla niego ważne w życiu.
   -Zostaw! Jesteś straszny! Kurwa miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?!
   -Nie...
Spojrzałam z niedowierzaniem. No już mógł skłamać. Wyszarpałam się i poszłam dalej w stronę domu, jednak po chwili to on szarpnął mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Patrzył na mnie spod długich, sklejonych od kropli deszczy rzęs i skanował moją twarz. Jakby chciał mnie zapamiętać czy coś.
   -Zayn... ja nie chce być z kimś, kto pieprzy się z innymi.
   -Kocham się tylko z Tobą mała -uśmiechnął się. Nie kurwa, to nie działa Malik!
   -Ale pieprzysz z innymi.. ja tak nie mogę. Proszę, to za wiele. -szlochałam
Przytulił mnie mocno do siebie i pozwolił wypłakać w swoją klatkę. Znów na jego białej koszulce powstały plamy od mojego tuszu, ale kogo to interesowało nie? Tulił mnie i kołysał powoli próbując mnie uspokoić. Odgarnął moje mokre włosy na jedno ramie i zbliżył na odległość kilku milimetrów do mojej twarzy. Pochylił się do ucha i szeptał.
   -Przestałem. Dziś uświadomiłem sobie, że jesteś wszystkim czego potrzebuje i muszę zrezygnować z tej części pomocy ojcu. Wybiegłem z Twojego domu, tylko dlatego, żeby porozmawiać z ojcem. Miałem spotkanie z jedną z tych pind, ale Harry poszedł za mnie, dlatego go spotkałyście. Nie odzywałem się cały dzień, bo chciałem pozbierać myśli. Przyznam, zacząłem denerwować się w obecności Zacka, nie chciałem Cię odtrącać. Musiałem po prostu o tym pomyśleć i zmienić nastawienie.
Wsłuchiwałam się w jego kojące słowa, które działały jak lek przeciwbólowy. Brunet co jakiś czas delikatnie przejeżdżał wargami po moim uchu i przechodziły mnie dreszcze. Oh mów dalej Zayn.
   -Nie jestem dobry ani trochę, ale chcę być choć troszkę dobrym dla Ciebie mała.
Spojrzałam na jego twarz. Był tak bardzo podłamany myślą, że mógłby mnie stracić, a tymczasem uświadomił mi jak wiele dla niego znaczę i ile dla mnie robi. Krople deszczu spływały po jego kościach policzkowych, wyglądajac jak łzy. Tak, to tylko deszcz, ale...
   -Kocham Cię. -powiedział cicho przykładając czoło do mojego i patrząc w moje oczy
   -Ufam Ci Zayn.
Złożył pocałunek na moich ustach. Byłam beznadziejna i szybko się poddałam. Uległam i rozpłynęłam w jego ramionach. Wróciliśmy do jego auta czekając na Liama. Kiedy do nas dołączył, Zayn odjechał z piskiem opon.
   -Twój ojciec Karen -zaczął Liam, zwracając na sobie moją uwagę
   -Tak?
   -Już jest obserwowany przez... kilku ludzi. Jeśli go spotkasz, nie możesz wierzyć w żadne jego słowo, rozumiesz?
Pokiwałam głową przerażona lekko tym o co mnie prosił. Zazn również zmarszczył czoło, ale szybko zmienił temat pytając jak tam Harry się bawi. Śmialiśmy się podczas wymyślania scenariuszy jakie właśnie mogą się tam odgrywać. I w tym momencie zaczęłam też zastanawiać się czy Malik naprawdę przestanie się spotykać z tymi dziewczynami. Serce wciąż mnie kuło na samą myśl, że któraś mogłaby być blisko niego.
Nim się obejrzałam byliśmy pod domem Liama. Pożegnał się przyjaźnie i wyszedł.
   -Dokąd teraz? -zapytał Zayn
   -No oczywiste,że do domu.
   -Mojego czy Twojego?
Przegryzłam wargę kiedy rozmyślałam nad odpowiedzią. Byłam już pełnoletnia i co mi szkodziło. Uśmiechnął się usłyszawszy moją odpowiedź i pojechał do siebie. Za każdym razem zapierało mi dech w piersiach na widok ich posiadłości. Brunet chwycił mnie za rękę i kazał być cicho, mimo, że nie miał pewności czy ktokolwiek jest w domu poza jego mamą która prawdopodobnie już spała od kilku godzin. Po drodze do pokoju mulat wziął przekąski i picie, a do tego jakieś ciuchy od swojej siostry z pokoju. Nieładne zachowanie, ale na szczęście ona mnie lubiła. Rozmawialiśmy siedząc na jego łóżku o tym, co dziś się wydarzyło. Zayn był tak cholernie przejęty tym, że mógł mnie stracić. To było kompletnie do niego niepodobne. Przejmował się, zależało mu, mówił ze smutkiem. Szok. Po zjedzeniu dwóch paczek ciasteczek, Zayn zabrał się za ścielenie łóżka na którym siedzieliśmy, a ja poszłam wziąć prysznic. Po wyjściu przyglądałam się sobie w lustrze. Malinka na mojej szyi jak i ta na dole brzucha przypominały mi o poprzedniej nocy. Oblałam się rumieńcem i oczy zaczęły mi się świecić. Przemyłam twarz zimną wodą i wróciłam do mulata. Ucałował mnie w czoło kiedy mnie mijał w drodze pod prysznic. Czekałam na niego czytając jakąś książkę, którą wzięłam z jego półki. Co prawda nie była zbyt interesująca ale co innego miałam robić. W międzyczasie zadzwoniłam do mamy, mówiąc, że zostaje u Penny. Tak wiem. To dziecinne, ale jeszcze się trochę wstydziłam dobra? Przetarłam oczy ze zmęczenia i odłożyłam książkę. Położyłam się na boku i zamknęłam oczy. Chwilę później do pokoju wtargnął świeży zapach męskiego żelu pod prysznic. Zgasło światło. Zayn wrócił. Serce waliło mi jak szalone kiedy wyczekiwałam jego dotyku. Wręcz błagałam, żeby już mnie dotknął. Poczułam jak materac się rusza i wiedziałam, że zaraz  będę mogła się wtulić do mojego bruneta. Wszedł pod kołdrę bez słowa. Przesunął delikatnie dłonią po moim ramieniu. O tak, nareszcie. Od razu odwróciłam się w jego stronę. Światło księżyca padało na jego twarz, jego oczy wręcz błyszczały kiedy się we mnie wpatrywał. Przegryzłam wargę, a on oblizał swoje usta i po chwili złączył je z moimi. Położyłam rękę na jego brzuchu, a on przyciągnął mnie bliżej. Nasze pocałunki stały się głębsze, gorętsze i bardziej łapczywe. Zayn przeciągnął moje ciało na swoje. Leżałam na nim i pieściłam jego miękkie wargi swoimi. Pociągnął mnie mocno za włosy wywołując u mnie jęk, by zacząć ssać skórę na mojej szyi. Robił to z większą siłą, niż poprzednim razem. Kiedy zaczęłam piszczeć z bólu nie przestawał, uciszał mnie mówiąc, że zaraz mi się spodoba, po czym klepnął mnie w pupę i ścisną boleśnie moje pośladki. Syknęłam ze złości. Wiedziałam, że tym razem nie będziemy się kochać - Malik chciał się pieprzyć.




PRZEPRASZAM że takie krótkie, PRZEPRASZAM że takie gówniane
i PRZEPRASZAM że tak późno!

mam nadzieje, że spędziliście super ekstra święta i zając był dla was dobry.
dziękuję za wyświetlenia, komentarze i udział w ankiecie.
followujcie mnie na twitterze, jeśli chcecie follow back, napiszcie, że jesteście stąd!
@sandruszeek



środa, 16 kwietnia 2014

Dwudziesty-siódmy

Przypominam o ANKIECIE po prawej stronie (to tylko sekundka,dziękuje)

Rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób pełnoletnich, 
czytasz na własną odpowiedzialność.



Dłonie wplotłam we włosy Zayna, kiedy nasze gorące usta delektowały się sobą wzajemnie. Wciąż mruczał pociągająco nie odrywając ich od siebie. Pochylony nade mną, opierał się na jednej ręce, a drugą błądził po moim udzie. Za każdym razem, gdy zbliżał się ku górze, przechodził mnie dreszcz i prężyłam ciało. Mimo, że byliśmy bardzo spragnieni, pozwoliliśmy namiętności wkroczyć na pierwszy plan. Przeniosłam dłonie na jego klatę, tworząc różne nieznane na niej wzory palcami. Brunet odchylił się przerywając pocałunek i spojrzał na mnie z uśmieszkiem. Jego widok nade mną, prawie nagiego w samej bieliźnie, idealnie zbudowanego i tak cholernie seksownego był piękny, zapierał dech w piersiach. Kiedy się tym rozkoszowałam, pochylił się z powrotem i ucałował mój obojczyk i zagłębienie obok niego. Potem delikatnie, zimnym językiem kreślił linie na mojej szyi, ssąc i przygryzając delikatnie jej skórę, doprowadzając mnie do obłędu. Moje ciało aż wrzało od pożądania, chciałam go czuć. Dokładnie i wszędzie.  Pociągnęłam go delikatnie do tyłu za włosy, tak by na mnie spojrzał. Ujrzawszy moje zdesperowane spojrzenie, podciągnął mnie wyżej tak, że nasze ciała wreszcie się stykały. Jednym szybkim ruchem odpiął mój stanik i zrzucił na bok. Oh tak, nareszcie. Pchnął mnie lekko w dół, pozwalając opaść z powrotem na łóżko, po czym sam przywarł do mojego ciała. Mulat zaczął całować moją szyję, kierując się w dół na piersi. Jedną pieścił językiem, a w tym samym czasie dłonią ściskał drugą. Cicho jęknęłam i niemalże mogłam wyczuć jak się uśmiecha, wciąż ssąc mój twardy już sutek. Kiedy wplątałam palce w jego ciemne włosy, zostawił moje piersi i cmokał różne miejsca na brzuchu. Patrzył na mnie przy każdym zetknięciu się jego warg z moim ciałem. Robił to delikatnie i czule. Cholera, wyglądał tak cudownie. Zbliżył się do gumki przy moich majtkach i zrobił mi malinkę po prawej stronie na podbrzuszu. Pisnęłam i od razu pociągnęłam go w górę. Nasze usta ponownie się spotkały, łącząc w gorącym pocałunku. Nie przestając, Zayn przejechał dłonią od mojej klatki piersiowej do ud. Odruchowo je lekko rozchyliłam, kiedy był w pobliżu tego wrażliwego na dotyk miejsca. Nim się obejrzałam, włożył dłoń w moje figi i nie czekając, wsunął we mnie palec. Moje ciało przeszła fala ogromnego gorąca, zacisnęłam usta by pozwolić się mu przyzwyczaić do jego dotyku, a on szybko mnie w nie ucałował. Tak, jakby chciał scałować mój ból, mój grymas. Po chwili, wiłam się pod nim z rozkoszy, co jakiś czas unosząc pupę w górę, szalejąc z podniecenia. Ciche jęki wydostawały się z moich ust. Poczułam przyjemne drganie w dole, jednak nie chcąc dochodzić w ten sposób poprosiłam by przestał. Moja kobiecość wibrowała jeszcze na samo wspomnienie z kilku sekund wcześniej. Przyciągając chłopaka do siebie za kark, nakierowałam go, by tym razem on się położył. Zayn leżał na plecach, z rękami umieszczonymi pod głową i przyglądał mi się uważnie. Usiadłam na niego okrakiem i natychmiast zasyczałam z desperacji, kiedy jego nabrzmiałe krocze otarło się o moją nagą część ciała. Na samą myśl, byłam pewna, że dojdę. Mimo, że nadal miał na sobie bieliznę. Cholera. Szybko z niego zeszłam i usiadłam obok, na co on głośno się zaśmiał. Jego oczy pociemniały, gdy językiem jeździłam po jego klasie, po linii tatuaży i mięśniach. Podobnie jak on, zrobiłam  malinkę tuż nad linią bokserek Calvina Kleina. Skrzywił się patrząc na nią i posłał mi gniewne spojrzenie. Kurczę, wyszła trochę większa niż planowałam. Chcąc mu to szybko wynagrodzić, zaczęłam dotykać jego krocze. Głośniej oddychał, zwilżał językiem usta i oczy miał zamknięte. Jego ciche jęki sprawiały, że czułam się pewnie. Naprężył nogi i drgnął po czym nakazał przestać. Byłam z siebie taka dumna, że nie chciałam przerywać.
   -Karen. Jeśli nie przestaniesz, to na tym skończymy. 
To brzmiało jak ostrzeżenie. Nie był zadowolony? 
   -Jest o wiele więcej  rzeczy, które chce zrobić. Chce poczuć Cię całą i dojść w Tobie. Chcesz tego?
Oblałam się rumieńcem. Wpatrywałam się w jego ciemne oczy i poważny wyraz twarzy, który po chwili ukazał chłopięcy uśmieszek. Oh, zawstydzona pokiwałam głową na tak. 
   -Chodź tu.
Złapal mnie za rękę i przyciągnął do siebie, tak że spadłam na jego tors. Ucałował mój nosek i oba policzki, po czym uniósł mnie lekko w górze, zmieniając nasze pozycje. Znów leżałam pod nim, wpatrując się w jego oczy, długie rzęsy, miękkie usta i rozpalone ciało nade mną. Kurwa, tak piękny.
Sięgnął ręką po czarne jeansy leżące na podłodze obok łóżka i wyjął z nich foliową paczuszkę z prezerwatywą i umieścił ją obok na pościeli. W tym czasie szybo zdjął bokserki, które wylądowały poza granicami materaca. Oh, więc miał ją cały czas dziś przy sobie? Był aż tak pewny, że własnie tak podsumujemy naszą sobotę? Obdarzyłam go karcącym, a za razem pytającym spojrzeniem, na co on wzruszył ramionami i przegryzł wargę powstrzymując uśmiech. Przewróciłam oczami i sięgnęłam dłonią ku górze, przyciągając go do siebie. Opadł na mnie niemalże boleśnie. Przejechałam językiem po jego dolnej wardze, gdy moje palce zniknęły w jego włosach. Po chwili błądziłam już nimi po jego szerokich plecach. Zayn muskał moją szyję i zostawiał na niej mokre pocałunki - cholera! tak bardzo się temu poddałam, że nie zauważyłam, że robi mi malinkę, dopiero gdy lekko zabolało, otrząsnęłam się i posłałam mu mordercze spojrzenie. Nie to, żeby malinki były złe, ale ciężko się je ukrywa. Westchnęłam i błagalnym wzrokiem spojrzałam na jego rozpaloną twarz, prosto w ogromne karmelowe oczy, choć ciemniejsze niż zawsze. Malik Rozchylił moje nogi i usiadł klęknął pomiędzy nimi. Górował nade mną, więc wyraźnie się mu przyglądałam, leżąc tak na plecach. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Ten widok aż przyprawiał o gorączkę! Nachylił się i sięgnął dłonią tuż obok mojej głowy, biorąc prezerwatywę. Zębami rozerwał opakowanie i wyjął zawartość odrzucając folię na podłogę. Zwinnym, szybkim ruchem założył ją po czym z powrotem osunął się na mnie. Przejechał dłonią wzdłuż mojej klatki piersiowej i zaciągnął się perfumem, którym obecnie pachniałam.
   -Cholernie słodki zapach, aż kręci mnie w nosie -zachichotał jak chłopiec pocierając nos
   -Twój także jest bardzo wyczuwalny. Hugo Boss jak się nie mylę, ja w przeciwieństwie do Ciebie uwielbiam to jak pachniesz Malik -odgryzłam się, zirytowana sama nie wiem czym
   -Ja Twój również, jest po prostu bardzo intensywny, szczególnie teraz.
Zayn powiedział to z obojętnością w głosie, może z powagą. Co to za zmiana nastroju, furiacie?
   -Masz zamiar coś robić czy dalej porozmawiamy o słodkościach i pierdołach?
Uniosłam brew, kreśląc w tym samym czasie linię palcem wskazującym po jego torsie. To zdanie podziałało jak płachta na byka. Wszedł we mnie powoli, znów odczekując chwilę aż moje ciało przyzwyczai się do jego twardej, dużych rozmiarów męskości. Drgnęłam, a on zaczął pomału się we mnie poruszać. O tak! Ocierał się penisem o moje wnętrze, dając mi ukojenie, na które tak czekałam od kiedy pieścił moją kobiecość. Stałe, rytmiczne ruchy, pchnięcie za pchnięciem, jęki i przyśpieszony oddech, a do tego pot powoli oblewający nasze ciała. Ahhh! Moje biodra zaczęły pracować. Unosiłam je delikatnie, wychodząc mu naprzeciw tak, by znalazł się we mnie jeszcze głębiej. Kiedy przyśpieszył, nasze ciała niemalże obijały się o siebie. Kurwaaa, tak dobrze. Odczuwałam przyjemne drganie w dole, a moje mięśnie niemalże zaciskały go w środku. Zayn głośno dyszał, a ja cicho wyjękiwałam jego imię i trochę przekleństw.
   -Mała -niemalże mruknął bliski uniesienia. Oczy miał zamknięte, jednak po chwili patrzył w dół napotykając moje. Moje uradowane jego widokiem oczy.
   -Kocham Cię.
Obydwoje przeżywamy intymne doznanie, czuję ciepło, a nasze ciała pulsują od dopiero co przeżytego orgazmu. Nasze oddechy są niewymiarowe, ciężkie i stłumione.
Zayn powoli wysunął się ze mnie i pozbył się gumki, następnie ucałował moje czoło i położył obok, na brzuchu, z głową skierowaną w moją stronę. Oh, przyglądał się mi. Leżałam bokiem i kreśliłam wzorki na jego nagiej, rozpalonej skórze. Wciąż próbując złapać oddech i przyzwyczaić się do jego pięknego widoku.
Uśmiechałam się na myśl o tym co się przed chwilą stało i kiedy się nad tym zastanawiałam, naszłam mnie myśl, a właściwie zaczęło gnębić pytanie.. Czym to dla niego było? Przypomniałam sobie jak mówił mi podczas pobytu po za Brighton, że on się pieprzy. Nie kocha. Nic nie czuje i tak dalej. Czy teraz kiedy mi wyznał miłość, zmienił swój stosunek. Stosunek? Boże Karen i od razu masz sprośne myśli. Przed chwilą skończyliście, opanuj się!
   -Coś nie tak? -zapytał zmartwiony, na co pokiwałam przecząco głową. Tchórz!
   -Było źle? Nie podobało Ci się?
   -Podobało, bardzo podobało Zayn.
   -To w czym problem mała? Wiesz, że jak kłamiesz to marszczysz nos? -zaśmiał się dźwięcznie
Otworzyłam usta chcąc temu zaprzeczyć, ale pewnie wtedy też zauważyłby, że to kłamstwo. Odwagi.
   -To nie problem. Po prostu zastanawiam się co się stało z Tobą.
   -Co znaczy 'ze mną' ? -zapytał zdezorientowany
   -Byłeś inny.
   -Inny? -uniósł lekko brew, wykrzywiając usta w pół uśmiech
   -Tak. -przewróciłam oczami- Byłeś czuły, namiętny, delikatny i słodki.
   -To źle? -zapytał z oburzeniem, irytacją.
Oh Karen, ale paplasz. Przejdź do konkretów, bo zaraz Malik zacznie się dąsać i ucieknie.
   -Nie. Chodzi mi o to, że.. to nie wyglądało na 'pieprzenie' które preferujesz.
   -Oh mała -zaczął podciągając się i przekręcając bokiem w moją stronę, byliśmy w tej samej pozycji zwróceni ku sobie.
Pochłaniałam każdy najmniejszy milimetr jego twarzy, na moich policzkach pojawił się różowy odcień. Przysunął się bliżej i ucałował w policzek oblany rumieńcem, po czym wyszeptał do ucha:
   -Kocham Cię Mała. Pieprzenie się z kimś kogo się kocha można nazwać kochaniem. Tak, kochałem się z Tobą, najczulej jak potrafię, jeśli o to chodzi.
Zadowolona z jego odpowiedzi, aż skakałam ze szczęścia w myślach. Cholera, kochaliśmy się i było tak miło. Nic nie odpowiadając zaproponowałam mu prysznic. Osobno. Ucałował moją malinkę na szyi, zebrał swoje ubrania i biorąc ręcznik ode mnie, udał się do łazienki. Spojrzałam na zegarek 1:58, a w domu nadal ani śladu mojego brata. Jest dorosły, nie muszę się na szczęście o niego martwić. Kiedy mulat wrócił do pokoju, usiadł na łóżku i czekał, aż tym razem ja się wykąpie. Krople wody skraplające moje ciało były bardzo kojące i przyjemne. Mimo to, czułam się jakbym zmywała wszystkie doznania, każdy dotyk Malika z siebie. Po kilku minutach byłam z powrotem. Zayn wyglądał na zamyślonego. Usiadłam obok i złapałam jego dłoń, przykładając ją sobie do ust i całując jej zewnętrzną stronę. Nie patrząc nie mnie uśmiechnął się.
   -Muszę Cię o coś zapytać.
   -Tak?
Spojrzał na mnie, jeszcze raz na ziemię i biorąc oddech znów na mnie.
   -Dlaczego nie odpowiadasz, kiedy mówię, że Cię kocham?
Oh.
   -Nie wiem.. przepraszam.
   -Nie, jest okej. Jeśli mnie nie kochasz i nie chcesz ze mną być -głos mu się załamał- to w porządku..
   -Kocham Cię.
Moje usta przyległy do jego miękkich warg. Delikatny pocałunek na dowód miłości, o tak. Tak miło.
   -I chcę z Tobą być. Tylko... boję się tego co będą gadać ludzie. To trochę wcześnie, co nie?
   -Kar.
Kar? Nigdy tak do mnie nie mówił, za to Louisowi się zdarzało. Wzdrygnęłam się na myśl o nim.
   -Jeżeli on mógł ruszyć do przodu po tak krótkim czasie, to Ty tym bardziej. Poza tym, co Cię interesują inni? -naburmuszył się. Ah, jest mój furiat.
   -Doprawdy? Dlaczego więc wkurzyłeś się, jak Niall i Harry nas 'przyłapali' ?
   -Nie wkurzyłem.
   -Wcale.
Przewróciłam oczami i położyłam się na łóżku. Malik przyglądał mi się chwilę zdezorientowany.
   -Chciałam żebyś dziś ze mną został. -powiedziałam nachmurzona
   -Chciałaś? -zapytał.
   -Chcę.
Wstałam i omijając go szerokim łukiem, poddenerwowana i zirytowana weszłam do pokoju Zacka i wyjęłam z szafy koszulkę Nirvany i jakieś spodenki, zwykłe czarne Adidasa. Ekstra połączenie. Podałam mu i powiedziałam, że może się w to przebrać, po czym powróciłam na miękki materac. Zayn bez krępacji ściągnął swoje ciuchy i wbił się w ciuchy Zackarego, po czym zajął miejsce obok. Wiercił się i wiercił, aż trącając mój policzek nosem przytulił się do mnie. On do mnie. Świetne uczucie, ale nadal byłam wkurzona.
  -Chcę Cię pokazać całemu światu. Chwalić się Tobą. -szeptał
  -Właśnie widziałam.
Nagle wstał i siedząc posłał mi gniewne spojrzenie. He he furiacik się denerwuję.
  -Oni to co innego. Nie mogę być mięczakiem, przy nich.
  -Przy mnie jesteś.
Znów spiorunował mnie wzrokiem, a ja zachichotałam triumfalnie. Fakt, że mogłam go wkurzać i uspokajać w tym samym czasie był bardzo podniecający. Już dobrze dobrze.
Podniosłam się i siedziałam stykając się z jego ciałem. Ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam. Chwilę próbował się oprzeć, ale wymiękł. Znów ogromny uśmiech zagościł w moich myślach i taniec radości. Punkt dla Karen.
   -Zmienię się, poprawie. -szeptał
   -Kocham Cię Zayn.
   -Kocham Cię Karen.


Mewy za oknem sprawiły, że wybudziłam się z mojego wspaniałego snu. Nie wściekłam się jednak, bo kiedy tylko przekręciłam głowę, miałam przed sobą twarz Zayna. Spał obok mnie i wyglądał zabójczo. Świeżo i młodo. Jego włosy układały się na poduszce w nieładzie, a on sam obejmował mnie silnym ramieniem. Przekręciłam się powoli w jego stronę i przyglądałam mu przez chwilę. Pięknie. Pięknie. Nigdy nie będę miała dość jego widoku. W tej pozycji zrobiło mi się niewygodnie, więc z powrotem odwróciłam się na plecy i kątem oka spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 11:38! Cholera! Mama mogła już wrócić, co jeśli już nawet tu zaglądała?! Przerażona zerwałam się na równe nogi, budząc przy tym mulata. Uh.
   -Coś się stało? -zapytał zaspanym głosem. Poranna chrypka, o rany, nie wytrzymam tego.
   -Moja mama -powiedziałam sięgając szlafrok.
Kiedy upinałam włosy w kok, Zayn również wstał i prędkim ruchem zakładał na siebie ciuchy. Złapał mnie znów na gapieniu się na niego. Kurde. Przerwał i podszedł do mnie, po czym ucałował mnie w czoło.
   -Dzień Dobry. -powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.
   -Dzień Dobry. -zachichotałam i nakazałam mu się śpieszyć.
Malik się ubierał, a ja wyszłam się rozejrzeć po mieszkaniu. I tak, tym właśnie sposobem spotkałam moją mamę czytającą jakiś magazyn, z czarną kawą w kubku i przygotowanym śniadaniem, z pewnością na więcej niż dwie osoby. Spojrzała na mnie spod swoich okularów i przywitała się. Podeszłam i dałam jej szybkiego buziaka. Stałam oparta o blat koło drzwi i bawiłam się palcami. Czułam na sobie jej spojrzenie. Ona wie.
   -Oh dobra! Już Ci powiem! -poddałam się, na co ona się zaśmiała.
   -Powiedz mi tylko, kim jest ten przystojniak w Twoim pokoju?
Poczułam zażenowanie. Mimo wszystko, miałam nadzieje, że tam nie zaglądała. Ciekawe w jakiej pozycji nas zastała. Pozycji... Oh Karen, przestań o tym myśleć, to zwykłe słowo, nikt nie mówił o seksie!
Oblałam się rumieńcem, a ona odłożyła gazetę na bok i upiła łyk kawy, czekając aż zacznę mówić.
   -Zayn. Zayn Malik.
Uniosła brwi ze zdziwienia, ale po chwili się szeroko uśmiechnęła. Poczułam ulgę. Nie była zła.
   -Ten, o którym mi opowiadałaś? Odprowadzał Cię do domu tamtej nocy po domówce u waszej koleżanki?
Skinęłam głową przytakując. Uśmiechnęła się jeszcze promienniej.
   -Porządny chłopak.
W tym momencie w drzwiach obok mnie stanął mulat. I przywitał moją mamę, uprzednio się przedstawiając.
O jeja, jaki on uprzejmy, grzeczny i w ogóle. Zachichotałam na ten widok, a on zbeształ mnie spojrzeniem.
Oboje zajęliśmy miejsca przy stole i nałożyliśmy sobie śniadanie. Grzanki, bekon, jajecznica. Ależ ta Ellen się postarała. Co jak co, ale mamę mam świetną. Dopiła swój ciepły napój i wstając podeszła do mnie i nachyliła się.
   -Zakryj czymś tą malinkę skarbie -powiedziała cicho, obdarowując nas ciepłym uśmiechem i ucałowała moją głowę.
   -Miło było Cię poznać Zayn. Jadę na zakupy Karen, wrócę po południu.
Oblałam się czerwonym jak krew rumieńcem, cholerna malinka. Posłałam Malikowi zabójcze spojrzenie, na co on uniósł ręce dając znak, że to nie jego wina. Nie wcale.
Po zjedzonym posiłku, brunet pomógł mi posprzątać. W międzyczasie dołączył do nas Zack, który nie mam pojęcia kiedy wrócił. Rozmawiali, kiedy ja poszłam się w końcu ogarnąć, pozbyć szlafroka i przygotować na tę leniwą niedziele. Wróciłam do nich, a oni siedzieli rozwaleni na kanapie oglądając jakiś film którym się bardzo ekscytowali. Zajęłam miejsce obok mulata i wtuliłam do niego. Wzdrygnął się i nerwowo spojrzał na mojego brata. Co jest? Jednak się wstydzi?
Wstał pośpiesznie i powiedział, że musi iść. Co? Okej? Spojrzałam na niego spod łba, na prawdę musiał iść czy o co teraz chodzi? Spoko. Podeszłam z nim do drzwi frontowych.
   -Zadzwonię do Ciebie później mała. -powiedział
   -Stało się coś?
   -Nie
   -Dlaczego więc wychodzisz?
Jego twarz nie miała żadnego konkretnego wyrazu. Obojętność. Pusty wzrok i nic poza tym. Chwilę zajął mu dobór słów.
   -Daj mi za sobą zatęsknić.
   -Nie chce za Tobą tęsknić. Rany, zostań.
   -Idę.
   -Zayn!
   -Zadzwonię.
Rozejrzał się czy nie ma w pobliżu Zacka i na ułamek sekundy zetknął swoje warki z moimi i wyszedł. Ze złości kopnęłam w drzwi. Nie miałam pojęcia co się stało, może miał mnie dość albo.. nie wiem.

Dzień mi się dłużył. Od kiedy brunet wyszedł, nie robiłam nic konkretnego. Przeglądałam internet, obejrzałam jakiś film i chwilę rozmawiałam z Penny, zdając jej skrótowe relację. Około 17:00 zadzwoniła ponownie i zaprosiła mnie na kawę. Czemu nie i tak nic nie robię. Przebrałam się, poprawiłam makijaż i 20 minut później Pen dzwoniła do drzwi. Na szczęście nie miałam daleko do centrum, w którym było sporo kawiarenek, więc pójście na piechotę nie było aż tak męczące. Od razu odrzuciłyśmy opcję wstąpienia do Starbucksa, bo był w nim ogromny tłok. No tak, w końcu tylko jest jeden w całym Brighton, a może dwa góra. Kiedy przechodziłyśmy wzdłuż alejek James' St. od razu rzuciła mi się w oczy jedna mała, o nazwie 'RedRoaster'. Przytulne, ciche miejsce i w dodatku tanie! Zajęłyśmy miejsce i zamówiłyśmy latte z dodatkami. Siedziałyśmy tak dyskutując, o szkole, o ciuchach, o Zaynie i Niallu - bo nim wciąż się zachwycała moja przyjaciółka, ogólnie mówiąc plotkowałyśmy jak to dziewczyny. Minęło kilka godzin i zgłodniałyśmy więc postanowiłyśmy coś zjeść. Ogromna ochota na fast-foody, targała nami bezlitośnie. Tak więc opuściłyśmy lokal w poszukiwaniu najbliższej budki z fast-foodami. Spojrzałam po drodze na zegarek, 21:03 a Zayn nadal milczy. Cholera. Znalazłyśmy jakąś knajpkę, a ponieważ także była zatłoczona, Penny poszła kupić sama. Czekałam na chodniku przed wejściem, rozglądając się po okolicy. Nigdy chyba nie byłam w tej części miasta. Na zewnątrz nie było żadnej żywej duszy, wszyscy siedzieli w środku lokali, jakby tam toczyło się życie. Usłyszałam nadjeżdżający samochód i przeszedł mnie dreszcz. Zwolnił. Cholera. Wydawał się znajomy, aż za bardzo. I wtedy mnie olśniło. Szary mercedes, masywne auto należące do mężczyzn ze stacji. Zatrzymał się. Zacisnęłam powieki i nabrałam powietrza. Ruszyłam w stronę drzwi, a wtedy ktoś pociągnął mnie za rękę. Odwrócił brutalnie i kazał na siebie spojrzeć. Kurwa, czy nikt tego nie widzi? Pen, gdzie jesteś?! Otworzyłam powoli powieki i przede mną stał On. Mój ojciec we własnej osobie.
   -Jednak mnie oczy nie myliły. Witaj córeczko. -powiedział z uśmieszkiem
   -Daruj sobie -syknęłam- Co Ty tu robisz draniu?
   -Draniu? Oh kochanie, tak możesz nazywać swojego chłoptasia. -uśmiech nie znikał z jego twarzy
Patrzyłam na niego w osłupieniu. Czego on do cholery chce i jakim prawem obraża Zayna??!!
   -Zayn, Zayn Malik prawda? -zapytał podekscytowany
   -Nie Twoja sprawa! Zabieraj te brudne łapska!
Parsknął głośno śmiechem. I przetarł ręką twarz, nabierając powietrza.
   -Aniołku. Będziesz mi wdzięczna, kiedy cała jego rodzina zniknie z Twojego życia. Podziękujesz tatusiowi.
CO?! Otworzyłam szeroko oczy! Za co, dlaczego, co, co, co?!
   -Ty chyba nie.... -nie dokończyłam
   -A jednak kochanie. Pozdrów ode mnie starego Malika.
Łzy zaczęły napływać do moich oczu, ogarnęła mnie złość. Zaczęłam się na niego wydzierać i za razem błagać by nic nie robił. Błagałam. Zadawałam pytania, nie uzyskując odpowiedzi. Drań. Cholerny drań. Zdenerwowany już moim wybuchem, złapał mocno za moje ramiona i mną potrząsną. W tej samej chwili czyjaś silna dłoń złapała rękę i odciągnęła go. Ojciec zaśmiał się.
   -Jest i nasz Harry.
Oboje spojrzeliśmy na siebie zszokowani. Styles wyglądał jakby go kompletnie nie znał. Mężczyzna.. mój tata odwrócił się uprzednio przypominając mi o pozdrowieniach dla pana Malika i wsiadł do samochodu. Spojrzałam z ogromnym zdziwieniem i przerażeniem na Harrego. Tym razem pozwoliłam łzą lecieć strumieniem po moim policzku. Nie myśląc wiele, wtuliłam się do niego, chcąc się uspokoić. Nie dotknął mnie ani nic, czekał aż skończę.
   -On.. On chce.. -jąkałam się tak potwornie
   -Co? Mów Karen do kurwy nędzy?
Zapomniałam, że Styles nie należy do najdelikatniejszych ludzi na ziemi. Przełknęłam głośno ślinę.
   -Myślę, że on chce zrobić coś złego Malikom.






AAAAAAAAA, CO SĄDZICIE? :>
12 Komentarzy - Następny

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Dwudziesty-szósty

A N K I E T A | A N K I E T A | A N K I E T A

PO PRAWEJ STRONIE JEST ANKIETA ( o tutaj >>>> )
wybierzcie jedną z odpowiedzi, klikniecie to tylko sekundka. dziękuję!

*JUDBHVFJUWDABHVGAJSWBG*
PONAD 10TYS WYŚWIETLEŃ -COOO!?!?!!?
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJE<3


Wpatrywałam się w jego twarz, kiedy wypowiadał kolejne zdania. Był taki przekonywujący i pewny wypowiedzianych słów, a za razem kryła się jakaś niepewność w jego głosie - sprzeczność, to u Zayna było coś na porządku dziennym. Kiedy nasze ręce splotły się łącząc w jedną całość, można było niemalże wyczuć emocjonalne napięcie między nami. Brunet przybliżając się do mnie sprawił, że zamarłam w bezruchu, moje serce waliło jak szalone  i poczułam silne mrowienie na całym ciele, silniejsze niż ciarki czy dreszcze. Przysunął głowę do mojego ucha i na samą myśl o jego bliskości zrobiło mi się słabo.
   -Kocham Cię Karen. -szepnął
Brzmiał zdecydowanie, wprawiając mnie w osłupienie. Zatkało mnie totalnie i zaczęłam się jąkać, nie wiedząc co mu odpowiedzieć. 
   -Zayn, ja... nie wiem. Nie wiem co czuje.
Na twarzy chłopaka pojawił się grymas. Moją ujął w swoje dłonie i patrzył bez słowa głęboko w moje oczy. Stanowczo za długo i stanowczo za blisko, bo po chwili zaczęło mi się dwoić i troić. Jego pocałunek sprawił, że z ulgą zamknęłam oczy poddając się mu. Całował z pasją , jakby wkładał to w swoje serce. Zawiodłam się, kiedy nieoczekiwanie oderwał swoje usta od moich i cicho westchnęłam. Zayn zaśmiał się pod nosem na moją reakcję i potarł dłonią mój policzek.
   -Nieprawda. Gdybyś nie wiedziała co czujesz, nie robiła byś tego z takimi emocjami. Całujesz mnie, jakbyś nie miała dość, jakbyś tego najbardziej pragnęła. Twoje oczy promienieją kiedy spotykają moje, nawet kiedy odwracasz wzrok po paru sekundach. Serce bije Ci mocniej, jego dudnienie słyszę nawet teraz.Martwisz się o mnie tak samo jak ja o Ciebie i zależy Ci mimo wszystko. Tęsknisz za moim widokiem. Skąd to wiem? Przeżywam to samo. Jakim więc sposobem ja mogę Cię kochać a Ty mnie nie?
   -To niedorzeczne. 
   -Niedorzeczne? -zaśmiał się- Niedorzeczne jest to, że boisz się przyznać do własnych uczuć!
Dlaczego w jednej chwili wyznaje mi swoje miłosne poematy, opisując co czuje ja jak i zarówno on-przyznam robi to trafnie- a po chwili się unosi? Ten chłopak nie lubi kiedy nie ma racji, może fakt, że dodatkowo on sam bardzo długo sobie zaprzeczał, a teraz się przyznał sprawia, że go to wścieka, kiedy ja unikam tych dwóch słów.
   -Dobrze. -powiedział
Dobrze? Co dobrze? Tak ciężko mi w tej chwili rozumieć cokolwiek, mój umysł wyparował i nie myślę trzeźwo, a on w ogóle nie ułatwia mi powrotu na ziemię.
   -Co dobrze? -zapytałam z ciekawością w głosie
   -Skoro nie jesteś pewna co czujesz, to się przekonamy.
Zayn uśmiechnął się do mnie i znów poprawiając kosmyk moich włosów ucałował delikatnie policzek, bliżej kącika ust.
   -Jak chcesz to sprawdzić?
   -Masz jakieś plany na jutro? A właściwie dziś bo już sobota? -pokiwałam przecząco głową
   -Świetnie. Spędzisz cały dzień ze mną, jak ładnie poproszę?
Nie byłam do końca pewna, co właściwie mogłabym robić z Zaynem, nigdy nie zastanawiałam się nad tym co lubi robić i co właściwie robi na codzień po szkole lub w weekendy. Teraz, miałam okazje się o tym przekonać i mimo, że uważałam go za pewnego rodzaju przyjaciela od dawna - wreszcie miałam szansę by go lepiej poznać. Ale najpierw postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
   -No nie wiem... to zależy jak ładnie umiesz prosić. -powiedziałam pół śmiechem
   -Proszę, bardzo ładnie proszę.
   -Nie wiem....
   -Proszę mała -mruknął do mojego ucha- Proszę bardzo -całując mój policzek- Błagam -całując szyje.
Rozkosz jaką mi tym sprawił przyprawiła mnie niemal o zawrót głowy. Nie wiem co działało bardziej, jego dotyk czy głos i sposób w jaki do mnie mówił. Zachichotałam odsuwając się od niego.
   -Czy Ty się właśnie ode mnie odsunęłaś? -zapytał chichocząc ze mną
   -Skądże.
   -W takim razie...
Zayn zaczął mnie szaleńczo mocno gilgotać, próbowałam kopać, gryźć i krzyczeć, jednak śmiałam się tak bardzo, że aż bolał mnie brzuch i nie miałam sił. Poddałam się.
   -Zgoda.
Nic nie odpowiedział, ucieszył się tylko i pocałował mnie delikatnie przysuwając moje małe ciałko do siebie, pozwalając tym samym wtulić się w niego. Czułam wyraźnie jego zapach, woń jego perfum i papierosów. W jednej chwili owładnięta tym aromatem przymknęłam powieki i zasnęłam w jego ramionach.
Obudził mnie zimny, choć lekki podmuch wiatru. Prawdopodobnie okno było uchylone i był przeciąg. Nim jeszcze do końca otworzyłam oczy spojrzałam na puste miejsce obok. Zayn wrócił do domu? Czy może został? Kiedy wyszedł? Ziewnęłam próbując się do końca wybudzić po czym wygramoliłam się z łóżka. Chłód ogarnął moje ciało, więc szybko popędziłam do łazienki. Wyczułam zapach jajecznicy i jakichś przypraw, jednak postanowiłam to sprawdzić po kilku porannych czynnościach. Gotowa by spędzić sobotę z Malikiem -o ile to aktualne- opuściłam pomieszczenie i wchodząc do kuchni oparłam się o framugę by przyjrzeć się chłopakowi odwróconemu do mnie tyłem. Brunet był bez koszulki, jego plecy były idealnie wyrzeźbione, ramiona umięśnione, a tatuaże dodawały mu uroku. Nucił pod nosem nieznaną mi melodię i nim się spostrzegłam, przyłapał mnie na gapieniu na siebie.
   -Skończyłaś? -zapytał śmiejąc się
   -Tak. Co robisz?
   -Głupie pytanie mała.
Faktycznie, pytanie było głupie bo doskonale dało się zauważyć, że robi śniadanie. Tylko dlaczego robi to bez koszulki, co jeśli mój brat go zauważy?
   -Czy Zack.. -zaczęłam- Wyszedł -odpowiedział wyprzedzając moje pytanie.
Otworzyłam zdziwiona oczy szeroko i spojrzałam na zegarek - 10:12. Co do cholery? Na bank ma ogromnego kaca i w ogóle, tym bardziej, że wczoraj nawet mnie nie rozpoznał, więc jakim cudem wstał tak wcześnie? Skrzywiłam się chwilę później na myśl, że Zackary musiał widzieć Malika. Byłam zaniepokojona, nie wiedząc co mu właściwie powiedział.
   -W sumie nawet chyba się ucieszył,że widzi tu mnie. Ale spokojnie, nie masz się o co martwić. Zapewniłem go, że nawet Cię nie dotykałem ani nic, że jestem czymś w rodzaju ramienia, w które możeszsię wypłakać -zaśmiał się.
   -Ta? I co, kupił to? -dołączyłam chichocząc, wiedziałam, że nie.
   -Nie. Powiedział, żebym nie okazał się takim dupkiem jak Louis, bo wie,że nie jestem święty. I.. żebyś nie przestała się uśmiechać.
   -Naprawdę? -spytałam na co skinął głową
Wow. Mój brat się o mnie jakby troszczył? Może to z powodu tej zdrady Louisa, o której on chyba nie wie,że mi powiedział, może ma wyrzuty sumienia. Może mimo tego, że wydaje się jakby mnie nie zauważał, to widzi więcej niż mi się wydaje? To naprawdę miłe z jego strony i cholernie mi z tym dobrze!
Zayn rozłożył dwa talerze, nałożył jajecznicę a obok postawił tackę ze stosem kanapek. Komicznie wyglądało, kiedy układał widelce, prosto-prościutko-źle-jeszcze raz jednak starałam się z niego nie śmiać, bardzo się starał.
   -Czy to jest spowodowane tym całym spędzaniem razem dnia?
   -Myślę, że można tak powiedzieć -uśmiechnął się.
Oboje usiedliśmy na miejscach, na przeciwko siebie. Muszę przyznać, że nie smakowało to najgorzej a właściwie było naprawdę smaczne. Nie mogłam przestać się na niego gapić, nie peszyło go to tak jak mnie, gdy on to robił, co mnie kompletnie dziwiło.
   -Więc... spaliśmy razem tak? -zapytałam zakłopotana, pokiwał głową
   -A jesteś bez koszulki bo...?
   -Bo było mi gorąco. Przeszkadza Ci to?
   -Skąd! To znaczy...nie, nie przeszkadza.
Cholera Karen, rumienisz się, dlaczego się rumienisz? Nie patrz tam, spójrz na ścianę, o jaki ładny obraz, ten drugi też ładny, a ten zegar..
   -Jesteś zabawna kiedy próbujesz uniknąć mojego wzroku albo nawet widoku Karen -chichotał
Nie dołączyłam do niego, posłałam mu jedynie piorunujące spojrzenie i upiłam parę łyków herbaty.
   -Więc, co dziś robimy? -zapytał
   -To był twój pomysł, wymyśl coś
   -Okej, co powiesz, jeśli najpierw wpadnę do siebie, przebiorę i takie tam i wrócę po Ciebie?
   -Pasuje mi to.
Chwilę później zamykałam za nim drzwi. Oczywiście uprzednio założył koszulkę i kurtkę. Sama następnie ruszyłam do swojego pokoju, by wybrać jakieś inne ciuchy niż te które miałam obecnie na sobie. Cały dzień z Malikiem w dresach i luźnej bokserce? I co jeszcze, bluza Jack&Wills rozmiar XXL? Nie.
Ubrałam jakieś jasne jeansy, luźniejszą bluzkę z motywem kwiatowym, a na to skórzaną ramoneskę. Na dworze robiło się coraz zimniej więc nie było mowy na obejście się bez tego. Czekałam na Malika jakieś 40 minut, w tym czasie poprawiłam makijaż i upięłam luźno włosy. Spojrzałam na niego mierząc go od góry do dołu i ponownie kilka razy. Miał na sobie czarne jeansy, koszulkę ukazującą delikatnie część torsu i tak samo jak ja, skórzaną kurtkę -tę samą co wcześniej. Włosy nie były tak roztrzepane, były starannie ułożone i skierowane ku górze, poza tym w jego oczach wciąż był ten blask który uwielbiam, a na ustach gościł szeroki uśmiech. Wyglądał pociągająco.
   -Skończyłaś? -zaśmiał się głośno znów łapiąc na tym jak się gapię
 
Dzień z nim leciał strasznie szybko. Na prośbę Zacka czy też nie, Malik sprawiał, że wciąż się uśmiechałam. Najpierw pojechaliśmy do kina. Z rana było kompletnie puste. Później spacerowaliśmy po plaży, dużo przy tym rozmawiając. Dowiedziałam się, że jeszcze do niedawna był czas kiedy Zayn naprawdę zaczął tęsknić za przyjaźnią z Lou, ale po tym jak się dowiedział o jego zdradzie, to zmienił zdanie. Podobno wpadł w taką furię, że gdyby nie jego ojciec, to pojechałby tamtego wieczora do Tomlinsona i nie skończyłoby się to za dobrze. Mówił mi o relacjach z panem Malikiem. Na początku jego głos brzmiał smutno, na wspomnienia sprzed czasu, gdy Zayn zaczął z nim pracować, wiele razy załamywał mu się głos, jednak po chwili znów był obojętny i nie okazywał emocji. Zdradził kilka historii z dzieciństwa, wspomniał także o tym jak poznał się z Harrym na obozie, jak Niall raz złamał mu nos i nawet o tym, jak bardzo rozsądny jest Liam kiedy pakują się w kłopoty. Miałam nie zrozumieć go źle "Liam nie jest świętoszkiem, ale jest rozsądny i ma łeb na karku mimo wszystko" Mogłam to zauważyć w wieczór, gdy byliśmy w pubie na molo. Ja również opowiedziałam mu o sobie, o tym gdzie pracuje moja mama i jaką jest kobietą, nawet wspomniałam o swoim ojcu... niewiele, bo nie był wart by o nim mówić, ale mimo wszystko. Kilka upokarzających historyjek z dzieciństwa na które głośno się ze mnie śmiał. Oh wyglądał tak radośnie, gdy to robił. Jego oczy automatycznie się świeciły jakby też się śmiały. Obeszliśmy wzdłuż bardzo znaczną część plaży, po czym udaliśmy się do knajpy by coś zjeść. Sprzeczaliśmy się kto za to płaci, jednak w końcu złożyliśmy się po połowie. Był zupełnie inny. Taki zadowolony tym wszystkim. Opuściliśmy knajpę i poszliśmy z powrotem na molo, na końcu którego znajdują się karuzele i rollercoaster. Tak wiem "wesołe miasteczko" jest bardzo oklepane i takie banalne, ale nie mogłam powstrzymać się przed tym by sprawdzić jego wytrzymałość. Kiedy dotarliśmy na miejsce przejechał wzrokiem cały tor, po którym zaraz mieliśmy jechać. Nie wyglądał na spanikowanego, bardziej jakby się nad czymś zastanawiał.
   -Co jest, pan Malik się boi? -zachichotałam i dźgnęłam go palcem w żebra
   -Chciałabyś panno Stone. Po prostu jest taki cytat... o którym teraz pomyślałem.
   -Tak? No mów.

"Po prostu zamknij oczy i baw się jak na rollercoasterze, 
Tak powinno wyglądać Twoje życie"

   -Czyje to słowa?
   -Mojego taty. Zabawne,że sam mi to kiedyś powiedział. -parskął
   -Dlaczego zabawne?
   -Bo teraz ma pretensje kiedy się dobrze bawię. Idziemy?
Kiwnęłam głową i łapiąc go za rękę co wywołało uśmiech na jego twarzy podążyłam w stronę kas. Kiedy zajęliśmy miejsca i zapieliśmy pasy bezpieczeństwa, Zayn ponownie chwycił moją dłoń. W czasie jazdy krzyczałam, a brunet głośno się śmiał. Gdy wyszliśmy ucałował moją dłoń, której nadal nie puszczał i powiedział, że byłam dzielna. Kupił mi ogromną watę cukrową, którą wciąż mi podkradał mimo, że miał swój popcorn. Usiedliśmy na ławeczce niedaleko pubu w którym byliśmy ostatnio. Był już wczesny wieczór, dzień z nim tak szybko mijał, a ja nie chciałam by się kończył. Kiedy zapytałam go czy tak właśnie spędza wolny czas zaśmiał się, jednak po chwili powiedział, że nie. Zazwyczaj ogląda jakieś filmy albo mecze,sam lub z chłopakami, a czasem wychodzą na miasto, do barów lub kasyn. Skrzywiłam się nieco. Zayn i hazard? Wiem, że do biednych nie należy dlatego uważam, że wydawanie pieniędzy na coś takiego jest kompletną pomyłką. Jednak nie komentowałam tego na głos. Słońce już było bardzo nisko, prawie w ogóle zniknęło z pola widzenia. Zrobiło mi się chłodno i drżałam, jednak nie chciałam się stamtąd ruszać. Mulat objął mnie swoim ramieniem pozwalając bym się do niego wtuliła. Trwaliśmy w tej pozycji, dopóki ktoś nie sprawił, że odsunęliśmy się od siebie nagle i gwałtownie. Tym kimś był Louis.
   -Proszę proszę, więc miałem rację. Poleciałaś od razu do niego! -parsknął
   -Daruj sobie Lou.
Brzmiałam jakbym go to błagała. Nie byłam gotowa na spotkanie z nim, a tym bardziej rozmowę i jego chore osądy. Kiedy tylko go zobaczyłam, przypomniałam sobie o tym jak bardzo bolało, kiedy Zack powiedział, że ten mnie zdradził. Powstrzymywałam łzy zaciskając oczy i odwracając wzrok, a moje wargi drżały. Malik spojrzał na mnie przerażony, bezsilny. Z pewnością bolało go to, że jest mi przykro. Kiedy kazał Louisowi odejść, jego szczeka była mocno napięta. Cały się spiął. Wiedziałam, że jest bliski wybuchu. Tommo wciąż go prowokował mówiąc różne przykre rzeczy, a kiedy nazwał mnie dziwką, Zayn zacisnął pięść i chciał wstać, jednak ja nie zważając na nic, złapałam go za dłoń i ścisnęłam ją mocno. Przyciągnęłam do siebie i wtuliłam szepcząc, żeby się uspokoił, że nie warto. Louis obserwując nas tylko się śmiał i drwił. "Ładna z was parka" "No no Zayn, dziewczyna Tobą rządzi" "Jak się pieprzycie, to ona dominuje prawda?"
Tego typu rzeczy wygadywał mój były chłopak. Jego słowa mnie bolały, a bruneta wkurwiały coraz bardziej. Wiedziałam, że powstrzymuje się i siedzi tam tylko ze względu na mnie. Wstałam i wciąż trzymając go za rękę ominęłam Lou i odeszłam z mulatem u boku. Louis głośno się śmiał do czasu, aż nie byliśmy na tyle daleko by go nie słyszeć. Szliśmy bez celu przed siebie, między budynkami, uliczkami Brighton. W jednej chwili, kiedy kompletnie się tego nie spodziewałam, Zayn oparł mnie o jedną z kamiennych ścian i przywarł swoimi ciepłymi wargami do moich. Uczucie, które temu towarzyszyło było silne. W dole brzucha czułam coś, co wszyscy nazywają motylkami, chociaż w moim przypadku musiało być ich tam niezliczenie wiele. Zachichotałam kiedy przestał. Wciąż mając dłonie na mojej talli, patrzył w moje oczy.
   -Dziękuję.
   -Za co?
   -Dzięki Tobie nie zrobiłem nic głupiego.
Brunet potarł swój kark z tyłu i obejmując mnie w pasie ruszył w stronę kina, tam gdzie rano zostawiliśmy auto. Było już ciemno, oświetlone ulice wprawiały mnie w przyjemny i o dziwo romantyczny nastrój. Zayn zachowywał się zupełnie inaczej, był słodki i szczery. Podobało mi się to, jednak nim się obejrzałam wszystko zniknęło. Gdy zauważył Stylesa i Horana wychodzących z kina, od razu zabrał swoją rękę z mojej talli i odsunął się w bok. Aha? Udawałam,że tego nie zauważyłam i uśmiechałam się przyjaźnie, kiedy do nas podeszli.
   -Więc teraz randkujecie? -zapytał z nutą rozbawienia w głosie Harry
   -Nie.
   -Stary, przecież możesz nam powiedzieć -odezwał się blondyn
   -Powiedziałem kurwa, że to nie jest randka!
Jego postawa wskazywała na to, że nie jest zadowolony z tego, że nas spotkali. Obydwoje unieśli dłonie w geście poddania się i chichotali. Zayn odciągnął Hazzę na bok i zaczął z nim o czymś dyskutować. Wyglądał na naprawdę zdenerwowanego, nie wiem czy bardziej przez że tu są czy przez to o czym rozmawiali. Obserwowałam jak wyjmuję z paczki papierosa i odpala go, po czym z ulgą wypuszcza dym z płuc, kiedy Niall opowiadał mi o filmie, który właśnie oglądali. Wybacz mi Horan, ale Zayn wyglądał tak wspaniale i seksownie, że nie pamiętam nawet jaki był jego tytuł. Po skończonej rozmowie, dołączyli do nas. Od razu się pożegnali, obdarowując nas jeszcze jednym komentarzem o tym, że ładna z nas para. Kiedy odeszli stałam jak słup i patrzyłam na Malika. Wciąż był wkurwiony.
   -Coś się stało? -spytałam
   -Nie.
   -Więc dlaczego tak się zachowujesz?
   -Jak? -fuknął
   -Jakbyś miał zaraz wybuchnąć.
   -Odpuść Karen, jedźmy.
Nie drążyłam dalej tego tematu. I tak już wystarczająco zły był, a ja chciałam miło zapamiętać ten dzień. Całą drogę do domu milczeliśmy. Zayn ani razu nie spuścił wzroku z jezdni, a ja po kilku zerknięciach na niego wbiłam wzrok w szybę. Po drodze wstąpiliśmy na stację, na której jeszcze szybko skorzystałam z toalety. Wychodząc zauważyłam, że Zayna nie ma przy kasie, dlatego uznałam, że już wyszedł. Szłam w stronę auta i usłyszałam krzyki. Kilku mężczyzn stało na przeciwko bruneta, który sprzeczał się z jednym z nich. Przyśpieszyłam krok i w jednej chwili byłam już obok. Zayn nakazał mi wsiąść do auta, coś podpowiadało mi, że lepiej będzie jeśli go posłucham. Zamknęłam za sobą drzwiczki i przyglądałam się im ze środka. Oboje wymachiwali dłońmi, gestykulując. Nagle jeden z kolegów tamtego, przybliżył się do Malika i wymierzył mu cios w brzuch. Zayn skulił się, a moje serce zamarło. Otworzyłam już drzwi, jednak mulat natychmiast je zatrzasnął z powrotem. Uchyliłam szybę i błagałam by wrócił do środka. Nie wiedziałam o co chodziło, ale się o niego bałam. Mężczyzna podszedł do niego i nachylając się powiedział coś bardzo cicho, po czym wszyscy odeszli. Nie spuszczałam z nich wzroku, podobnie jak brunet. Kiedy szyba kierowcy opuściła się doznałam szoku. Gdy odjechali, Zayn wrócił do auta i odpalił silnik. Spojrzał na mnie, jakby właśnie zobaczył ducha.
   -Cholera mała, co się stało?
   -Zayn, wiesz kim oni byli? -wyjąkałam
   -Po części, dlaczego pytasz? Karen co Ci jest, dobrze się czujesz?
Przetarł dłonią mój policzek, a ja patrzyłam przed siebie. Wciąż staliśmy na stacji, a ja biłam się z myślami. To nie mogła być prawda, nie mogłam widzieć właśnie jego, nie teraz... może mi się przywidziało? Nie, na pewno to był właśnie on. Spojrzałam na klatkę Zayna, potem powoli kierowałam wzrok ku górze, aż napotkałam jego przerażony wyraz twarzy.
   -To był mój tata.
Chłopak otworzył szeroko oczy i usta ze zdziwienia. Ja odwróciłam wzrok. Nie miałam pojęcia czym zajmuje się mój ojciec, ale nie wyglądało to za ciekawie.
   -Oni wszyscy byli całkiem młodzi...
   -Wiem Zayn. -przerwałam mu- Ale ten mężczyzna za kierownicą, widziałeś?
Brunet pokręcił głową. Cicho westchnęłam i poprosiłam, żeby odwiózł mnie do domu. Nie miałam ochoty ciągnąć tej rozmowy i zasypywać go pytaniami.  Ani też odpowiadać na pytania dotyczące mojego taty. To miał być nasz dzień, miły i w ogóle, a już jego końcówka była niezbyt przyjemna. Dojeżdżając od razu zauważyłam, że Zack jeszcze nie wrócił, a mama miała zostać za miastem do niedzieli, tak więc mogłam zaprosić Zayna do siebie. Zrobiłam nam herbatę i poszliśmy do mojego pokoju. Malik jak u siebie, rozłożył się na łóżku i narzekał, że jest zmęczony tym całym dzisiejszym chodzeniem, jednak zapewniał, że bardzo dobrze się bawił. Podniósł się na łokciach po czym usiadł opierając o oparcie i gestem dłoni przywołał mnie do siebie. Usiadłam obok, a on od razu mnie do siebie przytulił. Cóż za zmiana nastawienia panie Malik.
   -Co? -zapytał gdy pusto wbijałam w niego wzrok
   -Nic takiego...
   -Po prostu?
   -Po prostu wydajesz się być inny. Dlaczego cały dzień byłeś uroczy, a potem kiedy zobaczyli nas chłopacy to się zdystansowałeś? Jestem aż taka beznadziejna?
Oboje zaśmialiśmy się, na przywołanie wspomnień o tym, ile razy wcześniej potrafił mi mówić jaka to jestem beznadziejna, po czym spoważniał.
   -Przepraszam. Myślę, że z czasem to się zmieni.
Obdarowałam go uśmiechem i przytuliłam do niego, na co cicho jęknął, gdy dotknęłam jego brzucha.
   -Wybacz. Mocno boli? -spytałam, a on pokręcił głową.
   -Szkoda.
Zayn uniósł brew próbując odgadnąć o co mi chodzi. Kiedy chyba się domyślił, zaczął udawać,że nie może wytrzymać z bólu i powinnam coś z tym zrobić. Wstałam i zgasiłam światło, zapalając uprzednio małą lampkę obok łóżka, chcąc wprowadzić intymny nastrój. Usiadłam obok niego i powoli podciągnęłam mu koszulkę, nachyliłam się i zaczęłam całować miejsce, w którym już zaczynał robić się siniak. Brunet powstrzymał mnie i prędko ściągnął koszulkę, po czym czekał, aż zacznę znów całować jego brzuch. Miękkimi ustami znaczyłam drogę od tego miejsca, przez jego klatkę, aż do samej szyi. Delikatnie przegryzałam jego skórę, ciche jęknięcia wydobywały się z jego ust. Dochodząc od policzka, do kącika jego ust, nie wytrzymał i chwycił moją twarz całując mnie namiętnie. Cieszyłam się na jego reakcję,bo po całym dniu z nim spędzonym, tego własnie potrzebowałam w tej chwili. Chciałam zapomnieć o wszystkim tym, co nie powinno się wydarzyć. Oderwałam od niego swoje usta i tym razem to on westchnął z niezadowolenia. Zachichotałam i przybliżyłam się do jego twarzy. Przegryzłam delikatnie płatek jego ucha i wyszeptałam bardzo cichutko, że go kocham.
   -Mogłabyś to powtórzyć?
   -Kocham Cię.
   -Mmm, jeszcze raz -powiedział. Oczy miał zamknięte i uśmiechał się tak cudownie.
   -Kocham Cię Zayn.


Jego dłonie błądziły po moich udach, oboje mieliśmy an sobie już tylko bieliznę. Malinki jakie na moim ciele pozostawił brunet już tak bardzo nie piekły. Jedną ręką przesunął mnie, sprawiając, że leżałam pod nim. jego oczy płonęły, tak bardzo był napalony. Przegryzłam wargę i podniosłam się lekko, by ucałować jego szyję. Znów cichy jęk, piękny jęk Malika niósł się po moim pokoju.
   -Jesteś pewna, że to jest to co właśnie chcesz zrobić zamiast porozmawiać o tym wieczorze?
Pokiwała głową na tak, a on szeroko się uśmiechnął. Jestem pewna, że na taką odpowiedź liczył. Już chwilę później jego gorące wargi przywierały do mojej szyi, a jego męskość napierała na moje ciało. Jedyną rzeczą o której jednak myślałam, było to, że na prawdę go kocham.




12 KOMENTARZY - NASTĘPNY :)

+PODOBA SIĘ? :>



wtorek, 8 kwietnia 2014

Dwudziesty-piąty

12 komentarzy - następny rozdział :)



"Znasz taki moment, w którym czujesz jak spadasz, 
kiedy wysiadasz psychicznie i jesteś bezsilny?"

Miałam okienko do następnych zajęć, więc kiedy przyjaciółka udała się na swoje ja poszłam do biblioteki, by chociaż tym razem przeczytać cokolwiek z ostatnich lekcji.  Była niewielka lecz przez równie niewielką ilość osób w niej przebywających, wydawała się idealnym miejscem. Zajęłam stanowisko na końcu i zaczęłam przeglądać notatki. Biologia pochłonęła mnie na tyle, że kiedy ktoś usiadł przy tym samym stoliku, nie zwróciłam na to uwagi dopóki się nie odezwał.
   -Słyszałem, że Malik powiedział Ci wczoraj coś bardzo osobistego.
   -Odczep się.
   -Nie mam zamiaru.
Zirytowana spojrzałam na Harrego. Co ktoś taki jak on w ogóle robi w w miejscu takim jak on? I tak nic nie dostanie się do jego głupiego łba.Poza tym, nie miał ze sobą nawet żadnej książki. Kompletnie go ignorując przeniosłam wzrok z powrotem na tekst.
   -Zachowujesz się jak wszystkie łatwe panienki, które spotykamy prawie codziennie. Może dlatego Zayn tak bardzo Cię lubi. Chociaż, podobno masz coś w sobie i żałuje, że sam nie mogę się przekonać co. 
Uniosłam wzrok przyglądając się mu z obrzydzeniem. 
   -Nic o mnie nie wiesz, Styles. -syknęłam- Nie wiesz co czuje.
   -Ale mam oczy Stone. Widzę jak kleisz się do biednego -parsknął cicho- biednego Tomlinsona, a potem zerkasz na Zayna. Widzę jak się spinasz kiedy patrzy na Ciebie i teraz, teraz rumienisz się gdy o nim mówię.
Poczułam pieczenie na policzkach, miał rację. Ale na pewno był ostatnią osobą z jaką chciałabym o tym rozmawiać. 
   -Uważasz, że zachowuje się jak zwykła dziwka tylko dlatego, że nie jestem pewna własnych uczuć?
   -Tak. Właściwie to chyba tak. -powiedział biorąc gryza jabłka, które przed chwilą obracał w ręce. 
   -Zgaduje, że nigdy nie byłeś zakochany, nie miałeś styczności w ogóle z jakimkolwiek uczuciem, więc jakim prawem mnie oceniasz?! 
Harry uśmiechnął się tylko. Mimo, że tego nie planowałam, w pewien sposób podjęłam z nim rozmowę na ten temat. Rozmawiałam o swoich rozterkach sercowych z najbardziej nieczułym gościem jakiego dane było mi poznać.
   -Masz rację, ale powtarzam Ci dziecinko, ja mam oczy. Dobry ze mnie obserwator i jest jeszcze jedna rzecz, która daje mi prawo oceny Twojej osoby - poznałem wystarczająco wiele łatwych, niezdecydowanych dziewczyn, takich jak Ty.
Poczułam ból. Nie taki fizyczny, tylko bardziej psychiczny. Ten irytujący mnie dupek miał rację. Tak właśnie się zachowywałam. Przedstawił mnie w gorszym świetle niż ja sama siebie widziałam, ale był to rzeczywisty obraz. Ciężko to przyznać, ale otworzył mi oczy. Znów myśląc bardziej o sobie i swojej opinii postanowiłam, że muszę jak najszybciej porozmawiać z Louisem.
Wpatrzona w jeden niezbyt konkretny punkt rozmyślałam nad odpowiednimi słowami jakich powinnam użyć w rozmowie z moim.. dotychczasowym chłopakiem. Tysiące zdań przewijało się po mojej głowie. W tym czasie Hazza zakrztusił się jabłkiem, co prawda, mogłam pozwolić mu powolnie umrzeć i rozkoszować się tym widokiem za to jak mnie nazwał, ale bądź co bądź w jakiś sposób mi pomógł, więc postanowiłam zrobić to samo i poklepałam go po plecach.
   -Dzięki.
Wymusiłam uśmiech i zaczęłam dalej wertować kartki w zeszycie. Niewiele zdążyłam się nauczyć, kiedy moje myśli krążyły wokół obu chłopaków, a do tego ten palant siedzący naprzeciwko wciąż się gapił i głupkowato szczerzył.
Czterdzieści minut minęło w mgnieniu oka, kiedy rozległ się dzwonek zabrałam swoje rzeczy i bez słowa czy nawet zerknięcia w stronę chłopaka opuściłam bibliotekę. Wychodząc zauważyłam Louisa. Uśmiechnął się kiedy tylko mnie zobaczył, a ja poczułam się niezręcznie. Odwzajemniłam gest i do niego podeszłam. Staliśmy oparci o szafki, trzymając się za ręce. Wszyscy wokół od czasu do czasu spoglądali w naszą stronę. Chyba większość uważała nas za dobraną parę, szkoda, że ja tego nie mogłam powiedzieć. Dogadywaliśmy się i była jakaś chemia między nami, coś co mnie do niego ciągnęło i zarazem odciągało od Malika, ale to nie wystarczało. Starałam się słuchać tego co właśnie do mnie mówił,bardzo się przy tym ekscytując, ale uniemożliwiał mi to jego widok na końcu korytarza. Spoglądałam za plecy Tommo, przyglądając się Zaynowi. Nawet nie patrzył w moją stronę, po prostu stał. Z Anne?! Prawie zapomniałam o jej istnieniu. Małpa. Zołza. Ruda żmija. Jak na zawołanie, kiedy właśnie obrzucałam ją wyzwiskami w myślach, spojrzała w moją stronę. Odwróciłam wzrok.
   -Lou, od kiedy Anne chodzi do naszej szkoły?
Louis automatycznie odwrócił się za siebie i uśmiechnął do rudowłosej dziewuchy. Serio? Po tym wszystkim?
   -Od kiedy się przeprowadziła tu z powrotem chyba, dziś widzę ją pierwszy raz.
Kolejny dzwonek, tym razem na lekcje oderwał nas od siebie.
   -Ile masz jeszcze zajęć? -zapytał
   -Jedne.
   -Nie mogę dziś Cię odprowadzić, mam coś jeszcze do załatwienia.
   -Nie ma sprawy.
   -Trzymaj się skarbie -powiedział całując mnie w czoło
   -Pa.
Oboje ruszyliśmy w przeciwnych kierunkach. Lekcja biologi ciągnęła się w nieskończoność. Najpierw kartkówka, która mimo "nauki" nie poszła mi za dobrze, potem jakiś nudny film i podsumowanie, czyli bezsensowne gadanie nauczyciela w kółko o tym samym. Marzyłam o powrocie do domu, kąpieli i pozbieraniu myśli. Jeszcze pięć minut, wytrzymaj -powiedziałam do siebie spoglądając na zegarek. Gdy nastał długo oczekiwany koniec wybiegłam z sali jak poparzona. Nie chciałam wpaść na Zayna ani nikogo innego. Pośpiesznie ruszyłam przez parking w stronę domu i już po krótkiej chwili byłam na miejscu. Z kuchni unosił się zapach ryżu i cynamonu. Umyłam ręce i usiadłam z mamą do stołu. Cieszyłam się, gdy udawało się jej wyrwać z pracy, by zjeść z chociażby jednym z nas obiad. Zaczęłam zmywać naczynia, a mama wyszła z powrotem do pracy. Kiedy skończyłam, wzięłam długą i relaksującą kąpiel. Potem zabrałam się za naukę, odrobiłam lekcje i posprzątałam ten burdel w pokoju. Burdel? Idealny dobór słów Karen. Od razu przypomniałam sobie o tym, z czym najwyższa pora się zmagać. Zack był na treningu do 19, mamy nie było. Kiedy uporałam się z tym bałaganem była 17. Miałam nadzieje, że Lou już skończył to czym musiał się dziś zająć i będzie miał chwilę by wpaść. Bardzo zależało mi, by podczas naszej rozmowy nikogo nie było, bo szczerze nie wiedziała jak może się ona potoczyć. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i napisałam do niego z pytaniem, czy znajdzie chwilkę i wpadnie do mnie, bo mam bardzo ważną sprawę.
Chodziłam w tą i z powrotem wzdłuż kilku metrów mojego pokoju, czekając z niecierpliwością na odpowiedź. Na sam dźwięk sms'a wzdrygnęłam się poddenerwowana.
   
Od: Louis T.
Przepraszam Kochanie. 
Nadal mam ważne spotkanie i nie dam rady,
o co chodzi? x

Do: Louis T.
W porządku. To nic takiego,
to znaczy, to nie rozmowa na telefon.
Do zobaczenia rano. x

Od: Louis T.
Zobaczymy się w szkole,
mam ogromnie wiele do zrobienia w ciągu kilku
najbliższych dni. Nie złość się :)x

Do: Louis T.
Jasne. Do zobaczenia w szkole.

Nie byłam zła. Byłam zawiedziona, że muszę dłużej czekać z tym, co mam mu do powiedzenia. Wiadomo, że nie zrobię tego w szkole, więc można powiedzieć, że będę dusić to w sobie jeszcze jeden pieprzony dzień. A dosłownie z każda minutą robiło mi się gorzej. Miałam ochotę zajebać łbem o ścianę z powodu własnego niezdecydowania i tego jaka jestem samolubna i egoistyczna. Każde dzisiejsze spojrzenie prosto w oczy i uśmiech Lou, jego najmniejszy dotyk rozbijał moje serce na kawałki. Ten chłopak niczym sobie nie zawinił, po tym wszystkim to ja dałam mu kolejną szansę. Kolejną, pierdoloną szanse. Po co? Po to, żeby teraz kolejny raz przeze mnie cierpiał? 

/Następnego dnia/
Dziś nie miałam trzech pierwszych zajęć, więc czekałam na Penny leżąc wygodnie na kanapie przy jakimś programie kulinarnym. "Otwarte" krzyknęłam kiedy zapukała do drzwi i wyłączyłam telewizor. Wzięłam torbę, klucze i wyszłyśmy. Pogoda była straszna, padał deszcz i wiał cholerny wiatr, który w sekundę zniszczył moje świeżo ułożone włosy. Świetnie. Pobiegłyśmy na najbliższy przystanek i dojechałyśmy do szkoły autobusem. Po przekroczeniu progu, oczy niemalże wszystkich obecnych zwróciły się w nasza stronę. Rozumiem, jesteśmy przemoczone i na pewno nie wyglądamy zbyt korzystnie, ale to nie powód, żeby się gapić prawda? Zdziwiona Penny spojrzała na mnie, jakbym to wiedziała o co chodzi. "Mnie nie pytaj" powiedziałam bardzo cicho, prawie szeptem, na tyle, by ona to usłyszała. Szłyśmy szybkim krokiem w stronę naszych szafek, mijając ludzi z wrogimi spojrzeniami albo niedowierzaniem. O co im wszystkim chodziło? Starałam się nie zwracać na nich uwagi, podobnie jak Pen. Kiedy weszłyśmy na stołówkę, Louis spojrzał na nas tak, jakby chciał kogoś zabić. Właściwie to mnie. Obok niego siedziała Anne z głupiutkim uśmieszkiem na jej idealnej buźce. 
   -Co do cholery ona tam robi? -spytała po drodze przyjaciółka
   -Nie mam kurwa pojęcia -wycedziłam przez zęby.
Kiedy się do nich dosiadłyśmy, chciałam przywitać się z Lou, ale ten od razu odwrócił głowę. Co do cholery? Wciąż zasikał zęby i wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć. Ludzie patrzeli w naszą stronę, szeptali coś i widać było, że nas obgadują. Ujęłam Louisa za podbródek i delikatnie odwróciłam w swoją stronę. Kiedy wreszcie na mnie spojrzał, bił od niego chłód. Chłód, złość i obojętność.
   -Co się stało? -zapytałam, a wtedy wszyscy przy naszym stoliku zamilkli.
Tommo pokręcił głową jakby z niedowierzaniem, że go o to pytam, zaśmiał cicho pod nosem. Westchnął.
   -Ty mnie pytasz co się stało? Ty?! -krzyknął
Patrzyłam zszokowana jego zachowaniem, patrzyłam też na twarze wszystkich osób, które skupione były na nas.
   -O czym tym mówisz? Louis, uspokój się.
   -Mówię o tym, że jesteś dla mnie nikim! Cały czas mnie oszukiwałaś! Bawiłaś się mną, tylko dlatego, że nie mogłaś być z nim! -pokazał palcem na Zayna stojącego z tacą niemalże na środku stołówki
Stał z otwartą buzią, sam nie wiedział co się dzieje. Poczułam jak robi mi się słabo, jak wszyscy się na mnie gapią i za kogo mnie teraz uważają.
   -To nie tak Louis, proszę...
   -To właśnie chciałaś mi wczoraj powiedzieć? "Słuchaj Lou, nie kocham Cię, ale lubię się z Tobą pieprzyć?"
W tej chwili czyjaś silna dłoń złapała moje ramie jakby chcąc udzielić mi pewnego rodzaju wsparcia. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy, unosząc głowę na ową osobę zobaczyłam Zacka. Mój brat stanął w mojej obronie, chyba.
   -Stary, nie przeginaj. -stanowczo skierował się do Lou
   -Nie rozmawiam z Tobą tylko z nią, nie wpierdalaj się, bo pożałujesz.
Zackary nie cofnął się ale również nic nie powiedział. Czułam się zażenowana. Nie wiedziałam co mam zrobić.
   -Następnym razem uważaj na to gdzie zaczynasz kłapać językiem maleńka -wtrąciła Anne stając obok Lou.
W tym momencie miałam ochotę wydrapać jej oczy, to nie tak miało wyglądać, nie tak miało się potoczyć. Zamiast tego obdarowałam dziewczynę nienawistnym spojrzeniem i kiedy już zacisnęłam pięść ze złości patrząc na jej gębę, słowa Louisa trafiły do mnie jak pobudzający zimny kubeł wody.
   -Z nami koniec Karen.
Spojrzałam na niego, a po policzkach popłynęły pojedyncze łzy. Z naszej kłótni zrobiło się całkiem spore widowisko, a ja wymiękłam. Poczułam jakbym osuwała się na ziemie, nie wytrzymałam tych wrogo nastawionych twarzy i uciekłam. Wybiegłam ze szkoły, w oddali słysząc stłumione wołania moich przyjaciół.
Biegłam przed siebie podczas ulewy, głośno szlochałam, a przechodnie odwracali się za mną. Nie zatrzymałam się ani na chwilę. Nie wiem o czym myślałam, nie wiem czym było to co czułam, ale bolało. Cholerna pustka po radosnych chwilach z Louisem zniknęła. Miałam nadzieje, że będzie inaczej, że zrozumie i da mi wyjaśnić. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Stanęłam na plaży, nie mając pojęcia jak dokładnie się tu znalazłam. Bezwładnie, bezsił opadłam na tyłek i zakrywając twarz rękoma zaczęłam ryczeć. Jeszcze bardziej niż wcześniej - jakby ktoś robił mi krzywdę. Czułam się zraniona, oprócz opuchniętych od łez oczu i czerwonych z zimna policzków bolało mnie serce. Nie dlatego, że Lou ze mną zerwał,  tylko dlatego, że zniszczyłam przyjaźń. Choć jeszcze większym powoem było to za kogo teraz mnie uważali. Gdyby nie fakt, że to ja wyszłam na tą najgorszą, na dziwkę, na tchórza, który nie potrafi przyznać się głośno co czuje, pewnie za chwilę bym o tym zapomniała, ale już huczała o tym cała szkoła. Po kilku godzinach jakie spędziłam na plaży, cała mokra i zmarznięta wróciłam do domu. Penny czekała na mnie w salonie popijając herbatę. Kiedy zauważyła, że wróciłam, zerwała się na równe nogi i podążyła prędko za mną. Nim mnie dogoniła, zamknęłam jej przed nosem drzwi do swojego pokoju. Prosiła żebym otworzyła i z nią porozmawiała, jednak ja ani razu się nie odezwałam. Leżałam na łóżku i usuwałam wszystkie smsy, co prawda gówno to dało, ale poczułam chwilową ulgę. Kiedy przyjaciółka się poddała i oznajmiła, że przyjdzie jutro, postanowiłam wziąć gorącą kąpiel, bo wciąż dygotałam z zimna. Wychodząc z wanny usłyszałam, że brat wychodzi z domu, jak mogłam się domyślać na trening. Ubrałam się,nie susząc włosów upięłam je do góry, zrobiłam lekki makijaż by choć trochę ukryć fakt, że płakałam i poszłam do kuchni. Nie byłam w zasadzie głodna, ale potrzebowałam jakiegoś zajęcia nie wymagającego myślenia, więc zrobiłam zupkę chińską. Po kilku łyżkach ktoś zapukał. Mama? Nie, ona na pewno miała swoje klucze, nigdy ich nie zapominała. Niechętnie podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez wizjer, a ku moim oczom ukazał się Niall. Nie mając pojęcia skąd wiedział gdzie mieszkam ani tym bardziej czego chciał, otworzyłam. Staliśmy patrząc się chwilę na siebie, po czym stwierdził, że wyglądam strasznie. Kochany prawda?
   -Co tu robisz? -zapytałam
   -Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz po tej akcji, w szkole gadali o tym do ostatniej minuty.
Dzięki za pocieszenie Horan, pomyślałam i poczułam, że moje oczy robią się mokre od łez. Szybko je przetarłam.
   -Żyje. Nie musiałeś się martwić.
   -Nie ja się martwiłem.
Po tych słowach obdarzył mnie uśmiechem, kiedy spojrzałam w jego oczy nawet one były radosne. Nie on? W takim razie kto?
Zamknęłam drzwi i wybuchnęłam płaczem. "W szkole gadali o tym do ostatniej minuty" brzmiało jak "Wszyscy myślą, że jesteś dziwką bez uczuć i nie dadzą Ci spokoju". Położyłam się na kanapie w salonie i skuliłam w kłębek. Zmęczona płaczem zasnęłam w ciągu kilku sekund. Przebudziłam się pod wpływem czyjegoś dotyku. Otworzyłam zaspane, zapłakane oczy i zobaczyłam swoją mamę, głaskającą mnie po głowie. Próbowała mnie uspokoić, więc zapewne musiałam płakać także przez sen. Chciała, wręcz nalegała,żebym opowiedziała jej co się stało, ale ja nie bardzo wiedziałam co jej powiedzieć. Wróciłam do swojego pokoju, przebrałam w piżamę i poszłam dalej spać.

Przez kilka dni nie opuszczałam tego miejsca. Mama była na tyle wyrozumiała, że pozwoliła mi odpocząć w domu jakiś czas. Prawie o nic już nie pytała, jednak widziała jak bardzo przeżywałam słowa ludzi z mojej szkoły. Może przesadzałam, ale nie byłam na to przygotowana w zasadzie nigdy. Wcześniej ledwo mnie zauważali, a dziś byłam powodem do plotek na korytarzu. Parę razy była u mnie Penny, ale jej wizyty polegały na sprawdzaniu co u mnie i podaniu lekcji. Raz czy dwa rozmawiałyśmy na temat Zayna. Powiedziała, że wyglądał tak, jakby życie z niego umknęło. Z nienawiścią patrzył na Louisa kiedy tylko pojawiał się w pobliżu. Swoją drogą ten bardzo dobrze się trzymał. Śmiał się tyle co zwykle i buzia wciąż mu się nie zamykała. Spędzał także sporo czasu z Anne. Bolało mnie, że nawet ani razu się nie odezwał, nie myślał o mnie, a przecież był nie tylko moim chłopakiem a też przyjacielem. Kiedy przyjaciółka wychodziła, znów byłam w swoich czterech ścianach sama. Znów bez słów mijaliśmy się z Zackiem, jakbym nie istniała. Wszystko wróciło do "normy".
W piątek po wspólnie zjedzonej kolacji, na którą mama tak się upierała zostałam sama w domu. Mama wyjechała z przyjaciółkami z pracy na weekend za miasto, a mój brat jak przypuszczam wyszedł na imprezę. Przypuszczam, ponieważ rzecz jasna nie poinformował mnie o tym. Przyzwyczaiłam się do samotności w ciągu ostatnich dni, więc mi to nie przeszkadzało. Włączyłam jakiś film, który aktualnie leciał w telewizji i zatraciłam w nim. Okazał się dramatem, co automatycznie wywołało strumień słonych łez spływających po moich policzkach. Kiedy się skończył spojrzałam na zegarek - 2:51. Cudownie. Nadal byłam sama i nie miałam co ze sobą zrobić. Najlepszym wyjściem było pójście spać. Idąc w stronę łazienki w mieszkaniu rozległ się dźwięk walenia w drewniane drzwi frontowe. Bez entuzjazmu cofnęłam się przez przedpokój i otworzyłam, wpuszczając pijanego na max brata. Podziwiam go za to, że w takim stanie w ogóle trafił do domu. Grając dobra siostrę, zaprowadziłam go do łóżka. Myślałam, że od razu zasnął, jednak gdy wychodziłam, odezwał się znienacka.
   -On ją zdradził.
Odwróciłam się w jego stronę i posłała pytające spojrzenie.
   -Zdradził j-ją.
Bum. Coś jakby właśnie uderzyło prosto we mnie. Fala gorąca oblała całe moje ciało, oddech przyśpieszył.
   -O kim Ty mówisz? Nie nie nie, nie zasypiaj!
Podeszłam do niego i usiadłam obok klepiąc go po twarzy.
   -Kto kogo zdradził?
   -Lus, Lalis -mamrotał
   -Louis?
   -Taaggg, skurwiel zdradził moją siostrę jak była za miastem. Tylko nic jej nie mów, obiecałem, obie,obiecałem milcze-eć.
Odeszłam z otwartą buzią nie wiedząc co o tym myśleć. Mojemu bratu przez chwilę wydawało się, że rozmawia z kimś innym, ale przecież to powiedział, dlaczego miałby kłamać?
Rzuciłam się z płaczem na łóżko, zastanawiając czym wtedy zawiniłam, że mi to zrobił. Obwiniałam się, że nic do niego nie czułam i go zostawiłam-a raczej przyczyniłam do tego,że ze mną zerwał, a on sam wcześniej mnie zdradził. Wśród ciszy jaka panowała tej nocy słychać było tylko moje jęki i lamet oraz donośne chrapanie dochodzące z sąsiedniego pokoju. Starałam się uspokoić, stłumić w sobie smutek i złość, wsłuchać w bicie serca i przestać płakać. Zaczęłam nawet głośno liczyć do dziecięciu...
Jeden, dwa, t-trzy, cztery, pięć, sze-szee-sześć, siedem, o-o-osiem, dziewięć...
   -Dziesięć.
Przerażona na dźwięk czyjegoś głosu w pokoju zarżałam. Prędko zapaliłam lampkę obok i ujrzałam Zayna stojącego w drzwiach. Jego włosy były roztrzepane, twarz miała smutny wyraz, nawet jego oczy pozbawione były towarzyszącego mu na co dzień blasku. Wyglądał zupełnie inaczej, jednak mimo tego wszystkiego moje serce na jego widok zaczęło mocniej bić.
   -Jak tu wszedłeś? -zapytałam z trudem przełykając ślinę.
   -Drzwiami. Były otwarte.
Faktycznie, skupiłam się tak bardzo na Zacku, że zapomniałam je zamknąć. Usiadłam na łóżku, nadal patrząc w jego brązowe oczy.
   -Co tutaj robisz Zayn?
   -Chciałem sprawdzić co u Ciebie. Martwiłem się.
   -W takim razie widzisz, nic mi nie jest. Niepotrzebnie.
Karen dlaczego próbujesz go spławić? SKUP SIĘ I POMYŚL ILE ON DLA CIEBIE ZNACZY!
   -Płakałaś... -powiedział robiąc krok w moją stronę.
   -To przez film.
   -Akurat. Porozmawiaj ze mną Karen. -zrobił kolejnych kilka kroków.
   -O czym chcesz rozmawiać?
   -Mam kłamać czy mówić prawdę?
   -Kłam.
   -O czym tylko chcesz, byle nie o pogodzie bo mam szczerze dość tego pieprzonego deszczu.
Oboje cicho się zaśmialiśmy. Po chwili Zayn już siedział obok i ocierał z policzków moje łzy. Przejechał także delikatnie palcem po moich ustach i chyba nie mogąc się powstrzymać, przegryzł wargę. Wpatrywał się w miejsce, którego jeszcze przed chwilą dotykał, jak zahipnotyzowany.
   -Louis mnie zdradził. -wypaliłam i rozbeczałam ponownie
Nic nie mówiąc przytulił mnie mocno do siebie. Schowałam twarz pomiędzy jego silnymi ramionami.
   -Cicho, już dobrze. Nie był tego warty kochanie.
Brunet nadal mnie tulił delikatnie się przy tym kołysząc. Słuchałam jak jego serce mocno bije, niewymiarowo, niespokojnie.
   -Zayn... jestem zmęczona.
Powoli odsunęłam się od niego, patrząc na koszulkę brudną od tuszu do rzęs.
   -Nic nie szkodzi, połóż się. Porozmawiamy kiedy indziej.
Wstał uśmiechając się i odwrócił w stronę wyjścia. Chwilę analizowałam wszystkie za i przeciw, a po tym powiedziałam, a raczej poprosiłam żeby został. Mogliśmy jeszcze chwilę rozmawiać, przynajmniej dopóki nie zasnę. Zdjął buty i położył obok mnie. Nie panując na tym co robię wtuliłam się w niego. Mogłam wyczuć jak odruchowo się uśmiecha.
   -Zayn.. -zaczełam
   -Tak?
   -O czym teraz myślisz?
   -O Tobie. -odpowiedział po krtótkiej chwili
Uniosłam zdziwiona głowę i spojrzałam na jego twarz, wyglądał bardzo poważnie analizując własne myśli w głowie, układając słowa wypowiedź w sensowną całość.

(włączcie teraz tą piosenkę, KLIK proszę i czytajcie dalej)

   -Myślę o tym, co by było gdybym od razu przyznał się do swoich uczuć. Gdybym nie pozwolił na to byś była z Louisem. Jakby się to wszystko potoczyło, gdybym nie grał takiego drania. Gdy tylko Cię widzę, dosłownie miękną mi kolana, serce próbuje wyrwać się z mojej piersi i nie mogę myśleć o niczym innym. Niż o Tobie. W sumie, wciąż myślę tylko o Tobie i mimo wszystkich przeciwności... Chciałbym być z Tobą. Chciałbym mieć szanse, wykazać się. Spróbować. Dzięki Tobie zrobiłem się podobno miękki, ale mi to nie przeszkadza póki jesteś obok. Chciałbym sprawić, że Ci wszyscy ludzie którzy Cię skrzywdzili -znikną. Chciałbym, żebyś co wieczór tak zasypiała w moich ramionach, żebyś przy mnie czuła się bezpiecznie. -po tych słowach złączył nasze wargi w delikatnym pocałunku- Chciałbym, żebyś zawsze całowała mnie tak, jak teraz, jakbyś była moja.
Patrzyłam na niego widząc w jego oczach prawdziwe uczucie, szczerość i czystą prawdę. Nasze dłonie niemalże same odszukały siebie wzajemnie i splotły. Zatkało mnie. Kompletnie mnie zatkało, do tego jego wzrok paraliżował moje ciało i pozbawiał zmysłów. Przybliżył się do mnie i szepnął do ucha uprzednio zakładając mi kosmyki włosów za ucho:
   -Kocham Cię Karen.
   -Zayn, ja...

"I kiedy myślisz, że już może być tylko gorzej,
los ponownie płata Ci figla przynosząc tym samym nadzieje. "




1. NOWE TŁO, BO... TAK JAK ZŁE, TO COŚ WYMYŚLE XD
2. JAK SIĘ PODOBA 25ROZDZIAŁ?! DSBCGSJAHSBJFV.
3. DZIĘKUJĘ ZA WYŚWIETLENIA, CHOLERA PONAD 9TYS!<3