A N K I E T A | A N K I E T A | A N K I E T A
PO PRAWEJ STRONIE JEST ANKIETA ( o tutaj >>>> )
wybierzcie jedną z odpowiedzi, klikniecie to tylko sekundka. dziękuję!
*JUDBHVFJUWDABHVGAJSWBG*
PONAD 10TYS WYŚWIETLEŃ -COOO!?!?!!?
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJE<3
*JUDBHVFJUWDABHVGAJSWBG*
PONAD 10TYS WYŚWIETLEŃ -COOO!?!?!!?
DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJE<3
-Kocham Cię Karen. -szepnął
Brzmiał zdecydowanie, wprawiając mnie w osłupienie. Zatkało mnie totalnie i zaczęłam się jąkać, nie wiedząc co mu odpowiedzieć.
-Zayn, ja... nie wiem. Nie wiem co czuje.
Na twarzy chłopaka pojawił się grymas. Moją ujął w swoje dłonie i patrzył bez słowa głęboko w moje oczy. Stanowczo za długo i stanowczo za blisko, bo po chwili zaczęło mi się dwoić i troić. Jego pocałunek sprawił, że z ulgą zamknęłam oczy poddając się mu. Całował z pasją , jakby wkładał to w swoje serce. Zawiodłam się, kiedy nieoczekiwanie oderwał swoje usta od moich i cicho westchnęłam. Zayn zaśmiał się pod nosem na moją reakcję i potarł dłonią mój policzek.
-Nieprawda. Gdybyś nie wiedziała co czujesz, nie robiła byś tego z takimi emocjami. Całujesz mnie, jakbyś nie miała dość, jakbyś tego najbardziej pragnęła. Twoje oczy promienieją kiedy spotykają moje, nawet kiedy odwracasz wzrok po paru sekundach. Serce bije Ci mocniej, jego dudnienie słyszę nawet teraz.Martwisz się o mnie tak samo jak ja o Ciebie i zależy Ci mimo wszystko. Tęsknisz za moim widokiem. Skąd to wiem? Przeżywam to samo. Jakim więc sposobem ja mogę Cię kochać a Ty mnie nie?
-To niedorzeczne.
-Niedorzeczne? -zaśmiał się- Niedorzeczne jest to, że boisz się przyznać do własnych uczuć!
Dlaczego w jednej chwili wyznaje mi swoje miłosne poematy, opisując co czuje ja jak i zarówno on-przyznam robi to trafnie- a po chwili się unosi? Ten chłopak nie lubi kiedy nie ma racji, może fakt, że dodatkowo on sam bardzo długo sobie zaprzeczał, a teraz się przyznał sprawia, że go to wścieka, kiedy ja unikam tych dwóch słów.
-Dobrze. -powiedział
Dobrze? Co dobrze? Tak ciężko mi w tej chwili rozumieć cokolwiek, mój umysł wyparował i nie myślę trzeźwo, a on w ogóle nie ułatwia mi powrotu na ziemię.
-Co dobrze? -zapytałam z ciekawością w głosie
-Skoro nie jesteś pewna co czujesz, to się przekonamy.
Zayn uśmiechnął się do mnie i znów poprawiając kosmyk moich włosów ucałował delikatnie policzek, bliżej kącika ust.
-Jak chcesz to sprawdzić?
-Masz jakieś plany na jutro? A właściwie dziś bo już sobota? -pokiwałam przecząco głową
-Świetnie. Spędzisz cały dzień ze mną, jak ładnie poproszę?
Nie byłam do końca pewna, co właściwie mogłabym robić z Zaynem, nigdy nie zastanawiałam się nad tym co lubi robić i co właściwie robi na codzień po szkole lub w weekendy. Teraz, miałam okazje się o tym przekonać i mimo, że uważałam go za pewnego rodzaju przyjaciela od dawna - wreszcie miałam szansę by go lepiej poznać. Ale najpierw postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
-No nie wiem... to zależy jak ładnie umiesz prosić. -powiedziałam pół śmiechem
-Proszę, bardzo ładnie proszę.
-Nie wiem....
-Proszę mała -mruknął do mojego ucha- Proszę bardzo -całując mój policzek- Błagam -całując szyje.
Rozkosz jaką mi tym sprawił przyprawiła mnie niemal o zawrót głowy. Nie wiem co działało bardziej, jego dotyk czy głos i sposób w jaki do mnie mówił. Zachichotałam odsuwając się od niego.
-Czy Ty się właśnie ode mnie odsunęłaś? -zapytał chichocząc ze mną
-Skądże.
-W takim razie...
Zayn zaczął mnie szaleńczo mocno gilgotać, próbowałam kopać, gryźć i krzyczeć, jednak śmiałam się tak bardzo, że aż bolał mnie brzuch i nie miałam sił. Poddałam się.
-Zgoda.
Nic nie odpowiedział, ucieszył się tylko i pocałował mnie delikatnie przysuwając moje małe ciałko do siebie, pozwalając tym samym wtulić się w niego. Czułam wyraźnie jego zapach, woń jego perfum i papierosów. W jednej chwili owładnięta tym aromatem przymknęłam powieki i zasnęłam w jego ramionach.
Obudził mnie zimny, choć lekki podmuch wiatru. Prawdopodobnie okno było uchylone i był przeciąg. Nim jeszcze do końca otworzyłam oczy spojrzałam na puste miejsce obok. Zayn wrócił do domu? Czy może został? Kiedy wyszedł? Ziewnęłam próbując się do końca wybudzić po czym wygramoliłam się z łóżka. Chłód ogarnął moje ciało, więc szybko popędziłam do łazienki. Wyczułam zapach jajecznicy i jakichś przypraw, jednak postanowiłam to sprawdzić po kilku porannych czynnościach. Gotowa by spędzić sobotę z Malikiem -o ile to aktualne- opuściłam pomieszczenie i wchodząc do kuchni oparłam się o framugę by przyjrzeć się chłopakowi odwróconemu do mnie tyłem. Brunet był bez koszulki, jego plecy były idealnie wyrzeźbione, ramiona umięśnione, a tatuaże dodawały mu uroku. Nucił pod nosem nieznaną mi melodię i nim się spostrzegłam, przyłapał mnie na gapieniu na siebie.
-Skończyłaś? -zapytał śmiejąc się
-Tak. Co robisz?
-Głupie pytanie mała.
Faktycznie, pytanie było głupie bo doskonale dało się zauważyć, że robi śniadanie. Tylko dlaczego robi to bez koszulki, co jeśli mój brat go zauważy?
-Czy Zack.. -zaczęłam- Wyszedł -odpowiedział wyprzedzając moje pytanie.
Otworzyłam zdziwiona oczy szeroko i spojrzałam na zegarek - 10:12. Co do cholery? Na bank ma ogromnego kaca i w ogóle, tym bardziej, że wczoraj nawet mnie nie rozpoznał, więc jakim cudem wstał tak wcześnie? Skrzywiłam się chwilę później na myśl, że Zackary musiał widzieć Malika. Byłam zaniepokojona, nie wiedząc co mu właściwie powiedział.
-W sumie nawet chyba się ucieszył,że widzi tu mnie. Ale spokojnie, nie masz się o co martwić. Zapewniłem go, że nawet Cię nie dotykałem ani nic, że jestem czymś w rodzaju ramienia, w które możeszsię wypłakać -zaśmiał się.
-Ta? I co, kupił to? -dołączyłam chichocząc, wiedziałam, że nie.
-Nie. Powiedział, żebym nie okazał się takim dupkiem jak Louis, bo wie,że nie jestem święty. I.. żebyś nie przestała się uśmiechać.
-Naprawdę? -spytałam na co skinął głową
Wow. Mój brat się o mnie jakby troszczył? Może to z powodu tej zdrady Louisa, o której on chyba nie wie,że mi powiedział, może ma wyrzuty sumienia. Może mimo tego, że wydaje się jakby mnie nie zauważał, to widzi więcej niż mi się wydaje? To naprawdę miłe z jego strony i cholernie mi z tym dobrze!
Zayn rozłożył dwa talerze, nałożył jajecznicę a obok postawił tackę ze stosem kanapek. Komicznie wyglądało, kiedy układał widelce, prosto-prościutko-źle-jeszcze raz jednak starałam się z niego nie śmiać, bardzo się starał.
-Czy to jest spowodowane tym całym spędzaniem razem dnia?
-Myślę, że można tak powiedzieć -uśmiechnął się.
Oboje usiedliśmy na miejscach, na przeciwko siebie. Muszę przyznać, że nie smakowało to najgorzej a właściwie było naprawdę smaczne. Nie mogłam przestać się na niego gapić, nie peszyło go to tak jak mnie, gdy on to robił, co mnie kompletnie dziwiło.
-Więc... spaliśmy razem tak? -zapytałam zakłopotana, pokiwał głową
-A jesteś bez koszulki bo...?
-Bo było mi gorąco. Przeszkadza Ci to?
-Skąd! To znaczy...nie, nie przeszkadza.
Cholera Karen, rumienisz się, dlaczego się rumienisz? Nie patrz tam, spójrz na ścianę, o jaki ładny obraz, ten drugi też ładny, a ten zegar..
-Jesteś zabawna kiedy próbujesz uniknąć mojego wzroku albo nawet widoku Karen -chichotał
Nie dołączyłam do niego, posłałam mu jedynie piorunujące spojrzenie i upiłam parę łyków herbaty.
-Więc, co dziś robimy? -zapytał
-To był twój pomysł, wymyśl coś
-Okej, co powiesz, jeśli najpierw wpadnę do siebie, przebiorę i takie tam i wrócę po Ciebie?
-Pasuje mi to.
Chwilę później zamykałam za nim drzwi. Oczywiście uprzednio założył koszulkę i kurtkę. Sama następnie ruszyłam do swojego pokoju, by wybrać jakieś inne ciuchy niż te które miałam obecnie na sobie. Cały dzień z Malikiem w dresach i luźnej bokserce? I co jeszcze, bluza Jack&Wills rozmiar XXL? Nie.
Ubrałam jakieś jasne jeansy, luźniejszą bluzkę z motywem kwiatowym, a na to skórzaną ramoneskę. Na dworze robiło się coraz zimniej więc nie było mowy na obejście się bez tego. Czekałam na Malika jakieś 40 minut, w tym czasie poprawiłam makijaż i upięłam luźno włosy. Spojrzałam na niego mierząc go od góry do dołu i ponownie kilka razy. Miał na sobie czarne jeansy, koszulkę ukazującą delikatnie część torsu i tak samo jak ja, skórzaną kurtkę -tę samą co wcześniej. Włosy nie były tak roztrzepane, były starannie ułożone i skierowane ku górze, poza tym w jego oczach wciąż był ten blask który uwielbiam, a na ustach gościł szeroki uśmiech. Wyglądał pociągająco.
-Skończyłaś? -zaśmiał się głośno znów łapiąc na tym jak się gapię
Dzień z nim leciał strasznie szybko. Na prośbę Zacka czy też nie, Malik sprawiał, że wciąż się uśmiechałam. Najpierw pojechaliśmy do kina. Z rana było kompletnie puste. Później spacerowaliśmy po plaży, dużo przy tym rozmawiając. Dowiedziałam się, że jeszcze do niedawna był czas kiedy Zayn naprawdę zaczął tęsknić za przyjaźnią z Lou, ale po tym jak się dowiedział o jego zdradzie, to zmienił zdanie. Podobno wpadł w taką furię, że gdyby nie jego ojciec, to pojechałby tamtego wieczora do Tomlinsona i nie skończyłoby się to za dobrze. Mówił mi o relacjach z panem Malikiem. Na początku jego głos brzmiał smutno, na wspomnienia sprzed czasu, gdy Zayn zaczął z nim pracować, wiele razy załamywał mu się głos, jednak po chwili znów był obojętny i nie okazywał emocji. Zdradził kilka historii z dzieciństwa, wspomniał także o tym jak poznał się z Harrym na obozie, jak Niall raz złamał mu nos i nawet o tym, jak bardzo rozsądny jest Liam kiedy pakują się w kłopoty. Miałam nie zrozumieć go źle "Liam nie jest świętoszkiem, ale jest rozsądny i ma łeb na karku mimo wszystko" Mogłam to zauważyć w wieczór, gdy byliśmy w pubie na molo. Ja również opowiedziałam mu o sobie, o tym gdzie pracuje moja mama i jaką jest kobietą, nawet wspomniałam o swoim ojcu... niewiele, bo nie był wart by o nim mówić, ale mimo wszystko. Kilka upokarzających historyjek z dzieciństwa na które głośno się ze mnie śmiał. Oh wyglądał tak radośnie, gdy to robił. Jego oczy automatycznie się świeciły jakby też się śmiały. Obeszliśmy wzdłuż bardzo znaczną część plaży, po czym udaliśmy się do knajpy by coś zjeść. Sprzeczaliśmy się kto za to płaci, jednak w końcu złożyliśmy się po połowie. Był zupełnie inny. Taki zadowolony tym wszystkim. Opuściliśmy knajpę i poszliśmy z powrotem na molo, na końcu którego znajdują się karuzele i rollercoaster. Tak wiem "wesołe miasteczko" jest bardzo oklepane i takie banalne, ale nie mogłam powstrzymać się przed tym by sprawdzić jego wytrzymałość. Kiedy dotarliśmy na miejsce przejechał wzrokiem cały tor, po którym zaraz mieliśmy jechać. Nie wyglądał na spanikowanego, bardziej jakby się nad czymś zastanawiał.
-Co jest, pan Malik się boi? -zachichotałam i dźgnęłam go palcem w żebra
-Chciałabyś panno Stone. Po prostu jest taki cytat... o którym teraz pomyślałem.
-Tak? No mów.
-Dobrze. -powiedział
Dobrze? Co dobrze? Tak ciężko mi w tej chwili rozumieć cokolwiek, mój umysł wyparował i nie myślę trzeźwo, a on w ogóle nie ułatwia mi powrotu na ziemię.
-Co dobrze? -zapytałam z ciekawością w głosie
-Skoro nie jesteś pewna co czujesz, to się przekonamy.
Zayn uśmiechnął się do mnie i znów poprawiając kosmyk moich włosów ucałował delikatnie policzek, bliżej kącika ust.
-Jak chcesz to sprawdzić?
-Masz jakieś plany na jutro? A właściwie dziś bo już sobota? -pokiwałam przecząco głową
-Świetnie. Spędzisz cały dzień ze mną, jak ładnie poproszę?
Nie byłam do końca pewna, co właściwie mogłabym robić z Zaynem, nigdy nie zastanawiałam się nad tym co lubi robić i co właściwie robi na codzień po szkole lub w weekendy. Teraz, miałam okazje się o tym przekonać i mimo, że uważałam go za pewnego rodzaju przyjaciela od dawna - wreszcie miałam szansę by go lepiej poznać. Ale najpierw postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
-No nie wiem... to zależy jak ładnie umiesz prosić. -powiedziałam pół śmiechem
-Proszę, bardzo ładnie proszę.
-Nie wiem....
-Proszę mała -mruknął do mojego ucha- Proszę bardzo -całując mój policzek- Błagam -całując szyje.
Rozkosz jaką mi tym sprawił przyprawiła mnie niemal o zawrót głowy. Nie wiem co działało bardziej, jego dotyk czy głos i sposób w jaki do mnie mówił. Zachichotałam odsuwając się od niego.
-Czy Ty się właśnie ode mnie odsunęłaś? -zapytał chichocząc ze mną
-Skądże.
-W takim razie...
Zayn zaczął mnie szaleńczo mocno gilgotać, próbowałam kopać, gryźć i krzyczeć, jednak śmiałam się tak bardzo, że aż bolał mnie brzuch i nie miałam sił. Poddałam się.
-Zgoda.
Nic nie odpowiedział, ucieszył się tylko i pocałował mnie delikatnie przysuwając moje małe ciałko do siebie, pozwalając tym samym wtulić się w niego. Czułam wyraźnie jego zapach, woń jego perfum i papierosów. W jednej chwili owładnięta tym aromatem przymknęłam powieki i zasnęłam w jego ramionach.
Obudził mnie zimny, choć lekki podmuch wiatru. Prawdopodobnie okno było uchylone i był przeciąg. Nim jeszcze do końca otworzyłam oczy spojrzałam na puste miejsce obok. Zayn wrócił do domu? Czy może został? Kiedy wyszedł? Ziewnęłam próbując się do końca wybudzić po czym wygramoliłam się z łóżka. Chłód ogarnął moje ciało, więc szybko popędziłam do łazienki. Wyczułam zapach jajecznicy i jakichś przypraw, jednak postanowiłam to sprawdzić po kilku porannych czynnościach. Gotowa by spędzić sobotę z Malikiem -o ile to aktualne- opuściłam pomieszczenie i wchodząc do kuchni oparłam się o framugę by przyjrzeć się chłopakowi odwróconemu do mnie tyłem. Brunet był bez koszulki, jego plecy były idealnie wyrzeźbione, ramiona umięśnione, a tatuaże dodawały mu uroku. Nucił pod nosem nieznaną mi melodię i nim się spostrzegłam, przyłapał mnie na gapieniu na siebie.
-Skończyłaś? -zapytał śmiejąc się
-Tak. Co robisz?
-Głupie pytanie mała.
Faktycznie, pytanie było głupie bo doskonale dało się zauważyć, że robi śniadanie. Tylko dlaczego robi to bez koszulki, co jeśli mój brat go zauważy?
-Czy Zack.. -zaczęłam- Wyszedł -odpowiedział wyprzedzając moje pytanie.
Otworzyłam zdziwiona oczy szeroko i spojrzałam na zegarek - 10:12. Co do cholery? Na bank ma ogromnego kaca i w ogóle, tym bardziej, że wczoraj nawet mnie nie rozpoznał, więc jakim cudem wstał tak wcześnie? Skrzywiłam się chwilę później na myśl, że Zackary musiał widzieć Malika. Byłam zaniepokojona, nie wiedząc co mu właściwie powiedział.
-W sumie nawet chyba się ucieszył,że widzi tu mnie. Ale spokojnie, nie masz się o co martwić. Zapewniłem go, że nawet Cię nie dotykałem ani nic, że jestem czymś w rodzaju ramienia, w które możeszsię wypłakać -zaśmiał się.
-Ta? I co, kupił to? -dołączyłam chichocząc, wiedziałam, że nie.
-Nie. Powiedział, żebym nie okazał się takim dupkiem jak Louis, bo wie,że nie jestem święty. I.. żebyś nie przestała się uśmiechać.
-Naprawdę? -spytałam na co skinął głową
Wow. Mój brat się o mnie jakby troszczył? Może to z powodu tej zdrady Louisa, o której on chyba nie wie,że mi powiedział, może ma wyrzuty sumienia. Może mimo tego, że wydaje się jakby mnie nie zauważał, to widzi więcej niż mi się wydaje? To naprawdę miłe z jego strony i cholernie mi z tym dobrze!
Zayn rozłożył dwa talerze, nałożył jajecznicę a obok postawił tackę ze stosem kanapek. Komicznie wyglądało, kiedy układał widelce, prosto-prościutko-źle-jeszcze raz jednak starałam się z niego nie śmiać, bardzo się starał.
-Czy to jest spowodowane tym całym spędzaniem razem dnia?
-Myślę, że można tak powiedzieć -uśmiechnął się.
Oboje usiedliśmy na miejscach, na przeciwko siebie. Muszę przyznać, że nie smakowało to najgorzej a właściwie było naprawdę smaczne. Nie mogłam przestać się na niego gapić, nie peszyło go to tak jak mnie, gdy on to robił, co mnie kompletnie dziwiło.
-Więc... spaliśmy razem tak? -zapytałam zakłopotana, pokiwał głową
-A jesteś bez koszulki bo...?
-Bo było mi gorąco. Przeszkadza Ci to?
-Skąd! To znaczy...nie, nie przeszkadza.
Cholera Karen, rumienisz się, dlaczego się rumienisz? Nie patrz tam, spójrz na ścianę, o jaki ładny obraz, ten drugi też ładny, a ten zegar..
-Jesteś zabawna kiedy próbujesz uniknąć mojego wzroku albo nawet widoku Karen -chichotał
Nie dołączyłam do niego, posłałam mu jedynie piorunujące spojrzenie i upiłam parę łyków herbaty.
-Więc, co dziś robimy? -zapytał
-To był twój pomysł, wymyśl coś
-Okej, co powiesz, jeśli najpierw wpadnę do siebie, przebiorę i takie tam i wrócę po Ciebie?
-Pasuje mi to.
Chwilę później zamykałam za nim drzwi. Oczywiście uprzednio założył koszulkę i kurtkę. Sama następnie ruszyłam do swojego pokoju, by wybrać jakieś inne ciuchy niż te które miałam obecnie na sobie. Cały dzień z Malikiem w dresach i luźnej bokserce? I co jeszcze, bluza Jack&Wills rozmiar XXL? Nie.
Ubrałam jakieś jasne jeansy, luźniejszą bluzkę z motywem kwiatowym, a na to skórzaną ramoneskę. Na dworze robiło się coraz zimniej więc nie było mowy na obejście się bez tego. Czekałam na Malika jakieś 40 minut, w tym czasie poprawiłam makijaż i upięłam luźno włosy. Spojrzałam na niego mierząc go od góry do dołu i ponownie kilka razy. Miał na sobie czarne jeansy, koszulkę ukazującą delikatnie część torsu i tak samo jak ja, skórzaną kurtkę -tę samą co wcześniej. Włosy nie były tak roztrzepane, były starannie ułożone i skierowane ku górze, poza tym w jego oczach wciąż był ten blask który uwielbiam, a na ustach gościł szeroki uśmiech. Wyglądał pociągająco.
-Skończyłaś? -zaśmiał się głośno znów łapiąc na tym jak się gapię
Dzień z nim leciał strasznie szybko. Na prośbę Zacka czy też nie, Malik sprawiał, że wciąż się uśmiechałam. Najpierw pojechaliśmy do kina. Z rana było kompletnie puste. Później spacerowaliśmy po plaży, dużo przy tym rozmawiając. Dowiedziałam się, że jeszcze do niedawna był czas kiedy Zayn naprawdę zaczął tęsknić za przyjaźnią z Lou, ale po tym jak się dowiedział o jego zdradzie, to zmienił zdanie. Podobno wpadł w taką furię, że gdyby nie jego ojciec, to pojechałby tamtego wieczora do Tomlinsona i nie skończyłoby się to za dobrze. Mówił mi o relacjach z panem Malikiem. Na początku jego głos brzmiał smutno, na wspomnienia sprzed czasu, gdy Zayn zaczął z nim pracować, wiele razy załamywał mu się głos, jednak po chwili znów był obojętny i nie okazywał emocji. Zdradził kilka historii z dzieciństwa, wspomniał także o tym jak poznał się z Harrym na obozie, jak Niall raz złamał mu nos i nawet o tym, jak bardzo rozsądny jest Liam kiedy pakują się w kłopoty. Miałam nie zrozumieć go źle "Liam nie jest świętoszkiem, ale jest rozsądny i ma łeb na karku mimo wszystko" Mogłam to zauważyć w wieczór, gdy byliśmy w pubie na molo. Ja również opowiedziałam mu o sobie, o tym gdzie pracuje moja mama i jaką jest kobietą, nawet wspomniałam o swoim ojcu... niewiele, bo nie był wart by o nim mówić, ale mimo wszystko. Kilka upokarzających historyjek z dzieciństwa na które głośno się ze mnie śmiał. Oh wyglądał tak radośnie, gdy to robił. Jego oczy automatycznie się świeciły jakby też się śmiały. Obeszliśmy wzdłuż bardzo znaczną część plaży, po czym udaliśmy się do knajpy by coś zjeść. Sprzeczaliśmy się kto za to płaci, jednak w końcu złożyliśmy się po połowie. Był zupełnie inny. Taki zadowolony tym wszystkim. Opuściliśmy knajpę i poszliśmy z powrotem na molo, na końcu którego znajdują się karuzele i rollercoaster. Tak wiem "wesołe miasteczko" jest bardzo oklepane i takie banalne, ale nie mogłam powstrzymać się przed tym by sprawdzić jego wytrzymałość. Kiedy dotarliśmy na miejsce przejechał wzrokiem cały tor, po którym zaraz mieliśmy jechać. Nie wyglądał na spanikowanego, bardziej jakby się nad czymś zastanawiał.
-Co jest, pan Malik się boi? -zachichotałam i dźgnęłam go palcem w żebra
-Chciałabyś panno Stone. Po prostu jest taki cytat... o którym teraz pomyślałem.
-Tak? No mów.
"Po prostu zamknij oczy i baw się jak na rollercoasterze,
Tak powinno wyglądać Twoje życie"
-Czyje to słowa?
-Mojego taty. Zabawne,że sam mi to kiedyś powiedział. -parskął
-Dlaczego zabawne?
-Bo teraz ma pretensje kiedy się dobrze bawię. Idziemy?
Kiwnęłam głową i łapiąc go za rękę co wywołało uśmiech na jego twarzy podążyłam w stronę kas. Kiedy zajęliśmy miejsca i zapieliśmy pasy bezpieczeństwa, Zayn ponownie chwycił moją dłoń. W czasie jazdy krzyczałam, a brunet głośno się śmiał. Gdy wyszliśmy ucałował moją dłoń, której nadal nie puszczał i powiedział, że byłam dzielna. Kupił mi ogromną watę cukrową, którą wciąż mi podkradał mimo, że miał swój popcorn. Usiedliśmy na ławeczce niedaleko pubu w którym byliśmy ostatnio. Był już wczesny wieczór, dzień z nim tak szybko mijał, a ja nie chciałam by się kończył. Kiedy zapytałam go czy tak właśnie spędza wolny czas zaśmiał się, jednak po chwili powiedział, że nie. Zazwyczaj ogląda jakieś filmy albo mecze,sam lub z chłopakami, a czasem wychodzą na miasto, do barów lub kasyn. Skrzywiłam się nieco. Zayn i hazard? Wiem, że do biednych nie należy dlatego uważam, że wydawanie pieniędzy na coś takiego jest kompletną pomyłką. Jednak nie komentowałam tego na głos. Słońce już było bardzo nisko, prawie w ogóle zniknęło z pola widzenia. Zrobiło mi się chłodno i drżałam, jednak nie chciałam się stamtąd ruszać. Mulat objął mnie swoim ramieniem pozwalając bym się do niego wtuliła. Trwaliśmy w tej pozycji, dopóki ktoś nie sprawił, że odsunęliśmy się od siebie nagle i gwałtownie. Tym kimś był Louis.
-Proszę proszę, więc miałem rację. Poleciałaś od razu do niego! -parsknął
-Daruj sobie Lou.
Brzmiałam jakbym go to błagała. Nie byłam gotowa na spotkanie z nim, a tym bardziej rozmowę i jego chore osądy. Kiedy tylko go zobaczyłam, przypomniałam sobie o tym jak bardzo bolało, kiedy Zack powiedział, że ten mnie zdradził. Powstrzymywałam łzy zaciskając oczy i odwracając wzrok, a moje wargi drżały. Malik spojrzał na mnie przerażony, bezsilny. Z pewnością bolało go to, że jest mi przykro. Kiedy kazał Louisowi odejść, jego szczeka była mocno napięta. Cały się spiął. Wiedziałam, że jest bliski wybuchu. Tommo wciąż go prowokował mówiąc różne przykre rzeczy, a kiedy nazwał mnie dziwką, Zayn zacisnął pięść i chciał wstać, jednak ja nie zważając na nic, złapałam go za dłoń i ścisnęłam ją mocno. Przyciągnęłam do siebie i wtuliłam szepcząc, żeby się uspokoił, że nie warto. Louis obserwując nas tylko się śmiał i drwił. "Ładna z was parka" "No no Zayn, dziewczyna Tobą rządzi" "Jak się pieprzycie, to ona dominuje prawda?"
Tego typu rzeczy wygadywał mój były chłopak. Jego słowa mnie bolały, a bruneta wkurwiały coraz bardziej. Wiedziałam, że powstrzymuje się i siedzi tam tylko ze względu na mnie. Wstałam i wciąż trzymając go za rękę ominęłam Lou i odeszłam z mulatem u boku. Louis głośno się śmiał do czasu, aż nie byliśmy na tyle daleko by go nie słyszeć. Szliśmy bez celu przed siebie, między budynkami, uliczkami Brighton. W jednej chwili, kiedy kompletnie się tego nie spodziewałam, Zayn oparł mnie o jedną z kamiennych ścian i przywarł swoimi ciepłymi wargami do moich. Uczucie, które temu towarzyszyło było silne. W dole brzucha czułam coś, co wszyscy nazywają motylkami, chociaż w moim przypadku musiało być ich tam niezliczenie wiele. Zachichotałam kiedy przestał. Wciąż mając dłonie na mojej talli, patrzył w moje oczy.
-Dziękuję.
-Za co?
-Dzięki Tobie nie zrobiłem nic głupiego.
Brunet potarł swój kark z tyłu i obejmując mnie w pasie ruszył w stronę kina, tam gdzie rano zostawiliśmy auto. Było już ciemno, oświetlone ulice wprawiały mnie w przyjemny i o dziwo romantyczny nastrój. Zayn zachowywał się zupełnie inaczej, był słodki i szczery. Podobało mi się to, jednak nim się obejrzałam wszystko zniknęło. Gdy zauważył Stylesa i Horana wychodzących z kina, od razu zabrał swoją rękę z mojej talli i odsunął się w bok. Aha? Udawałam,że tego nie zauważyłam i uśmiechałam się przyjaźnie, kiedy do nas podeszli.
-Więc teraz randkujecie? -zapytał z nutą rozbawienia w głosie Harry
-Nie.
-Stary, przecież możesz nam powiedzieć -odezwał się blondyn
-Powiedziałem kurwa, że to nie jest randka!
Jego postawa wskazywała na to, że nie jest zadowolony z tego, że nas spotkali. Obydwoje unieśli dłonie w geście poddania się i chichotali. Zayn odciągnął Hazzę na bok i zaczął z nim o czymś dyskutować. Wyglądał na naprawdę zdenerwowanego, nie wiem czy bardziej przez że tu są czy przez to o czym rozmawiali. Obserwowałam jak wyjmuję z paczki papierosa i odpala go, po czym z ulgą wypuszcza dym z płuc, kiedy Niall opowiadał mi o filmie, który właśnie oglądali. Wybacz mi Horan, ale Zayn wyglądał tak wspaniale i seksownie, że nie pamiętam nawet jaki był jego tytuł. Po skończonej rozmowie, dołączyli do nas. Od razu się pożegnali, obdarowując nas jeszcze jednym komentarzem o tym, że ładna z nas para. Kiedy odeszli stałam jak słup i patrzyłam na Malika. Wciąż był wkurwiony.
-Coś się stało? -spytałam
-Nie.
-Więc dlaczego tak się zachowujesz?
-Jak? -fuknął
-Jakbyś miał zaraz wybuchnąć.
-Odpuść Karen, jedźmy.
Nie drążyłam dalej tego tematu. I tak już wystarczająco zły był, a ja chciałam miło zapamiętać ten dzień. Całą drogę do domu milczeliśmy. Zayn ani razu nie spuścił wzroku z jezdni, a ja po kilku zerknięciach na niego wbiłam wzrok w szybę. Po drodze wstąpiliśmy na stację, na której jeszcze szybko skorzystałam z toalety. Wychodząc zauważyłam, że Zayna nie ma przy kasie, dlatego uznałam, że już wyszedł. Szłam w stronę auta i usłyszałam krzyki. Kilku mężczyzn stało na przeciwko bruneta, który sprzeczał się z jednym z nich. Przyśpieszyłam krok i w jednej chwili byłam już obok. Zayn nakazał mi wsiąść do auta, coś podpowiadało mi, że lepiej będzie jeśli go posłucham. Zamknęłam za sobą drzwiczki i przyglądałam się im ze środka. Oboje wymachiwali dłońmi, gestykulując. Nagle jeden z kolegów tamtego, przybliżył się do Malika i wymierzył mu cios w brzuch. Zayn skulił się, a moje serce zamarło. Otworzyłam już drzwi, jednak mulat natychmiast je zatrzasnął z powrotem. Uchyliłam szybę i błagałam by wrócił do środka. Nie wiedziałam o co chodziło, ale się o niego bałam. Mężczyzna podszedł do niego i nachylając się powiedział coś bardzo cicho, po czym wszyscy odeszli. Nie spuszczałam z nich wzroku, podobnie jak brunet. Kiedy szyba kierowcy opuściła się doznałam szoku. Gdy odjechali, Zayn wrócił do auta i odpalił silnik. Spojrzał na mnie, jakby właśnie zobaczył ducha.
-Cholera mała, co się stało?
-Zayn, wiesz kim oni byli? -wyjąkałam
-Po części, dlaczego pytasz? Karen co Ci jest, dobrze się czujesz?
Przetarł dłonią mój policzek, a ja patrzyłam przed siebie. Wciąż staliśmy na stacji, a ja biłam się z myślami. To nie mogła być prawda, nie mogłam widzieć właśnie jego, nie teraz... może mi się przywidziało? Nie, na pewno to był właśnie on. Spojrzałam na klatkę Zayna, potem powoli kierowałam wzrok ku górze, aż napotkałam jego przerażony wyraz twarzy.
-To był mój tata.
Chłopak otworzył szeroko oczy i usta ze zdziwienia. Ja odwróciłam wzrok. Nie miałam pojęcia czym zajmuje się mój ojciec, ale nie wyglądało to za ciekawie.
-Oni wszyscy byli całkiem młodzi...
-Wiem Zayn. -przerwałam mu- Ale ten mężczyzna za kierownicą, widziałeś?
Brunet pokręcił głową. Cicho westchnęłam i poprosiłam, żeby odwiózł mnie do domu. Nie miałam ochoty ciągnąć tej rozmowy i zasypywać go pytaniami. Ani też odpowiadać na pytania dotyczące mojego taty. To miał być nasz dzień, miły i w ogóle, a już jego końcówka była niezbyt przyjemna. Dojeżdżając od razu zauważyłam, że Zack jeszcze nie wrócił, a mama miała zostać za miastem do niedzieli, tak więc mogłam zaprosić Zayna do siebie. Zrobiłam nam herbatę i poszliśmy do mojego pokoju. Malik jak u siebie, rozłożył się na łóżku i narzekał, że jest zmęczony tym całym dzisiejszym chodzeniem, jednak zapewniał, że bardzo dobrze się bawił. Podniósł się na łokciach po czym usiadł opierając o oparcie i gestem dłoni przywołał mnie do siebie. Usiadłam obok, a on od razu mnie do siebie przytulił. Cóż za zmiana nastawienia panie Malik.
-Co? -zapytał gdy pusto wbijałam w niego wzrok
-Nic takiego...
-Po prostu?
-Po prostu wydajesz się być inny. Dlaczego cały dzień byłeś uroczy, a potem kiedy zobaczyli nas chłopacy to się zdystansowałeś? Jestem aż taka beznadziejna?
Oboje zaśmialiśmy się, na przywołanie wspomnień o tym, ile razy wcześniej potrafił mi mówić jaka to jestem beznadziejna, po czym spoważniał.
-Przepraszam. Myślę, że z czasem to się zmieni.
Obdarowałam go uśmiechem i przytuliłam do niego, na co cicho jęknął, gdy dotknęłam jego brzucha.
-Wybacz. Mocno boli? -spytałam, a on pokręcił głową.
-Szkoda.
Zayn uniósł brew próbując odgadnąć o co mi chodzi. Kiedy chyba się domyślił, zaczął udawać,że nie może wytrzymać z bólu i powinnam coś z tym zrobić. Wstałam i zgasiłam światło, zapalając uprzednio małą lampkę obok łóżka, chcąc wprowadzić intymny nastrój. Usiadłam obok niego i powoli podciągnęłam mu koszulkę, nachyliłam się i zaczęłam całować miejsce, w którym już zaczynał robić się siniak. Brunet powstrzymał mnie i prędko ściągnął koszulkę, po czym czekał, aż zacznę znów całować jego brzuch. Miękkimi ustami znaczyłam drogę od tego miejsca, przez jego klatkę, aż do samej szyi. Delikatnie przegryzałam jego skórę, ciche jęknięcia wydobywały się z jego ust. Dochodząc od policzka, do kącika jego ust, nie wytrzymał i chwycił moją twarz całując mnie namiętnie. Cieszyłam się na jego reakcję,bo po całym dniu z nim spędzonym, tego własnie potrzebowałam w tej chwili. Chciałam zapomnieć o wszystkim tym, co nie powinno się wydarzyć. Oderwałam od niego swoje usta i tym razem to on westchnął z niezadowolenia. Zachichotałam i przybliżyłam się do jego twarzy. Przegryzłam delikatnie płatek jego ucha i wyszeptałam bardzo cichutko, że go kocham.
-Mogłabyś to powtórzyć?
-Kocham Cię.
-Mmm, jeszcze raz -powiedział. Oczy miał zamknięte i uśmiechał się tak cudownie.
-Kocham Cię Zayn.
Jego dłonie błądziły po moich udach, oboje mieliśmy an sobie już tylko bieliznę. Malinki jakie na moim ciele pozostawił brunet już tak bardzo nie piekły. Jedną ręką przesunął mnie, sprawiając, że leżałam pod nim. jego oczy płonęły, tak bardzo był napalony. Przegryzłam wargę i podniosłam się lekko, by ucałować jego szyję. Znów cichy jęk, piękny jęk Malika niósł się po moim pokoju.
-Jesteś pewna, że to jest to co właśnie chcesz zrobić zamiast porozmawiać o tym wieczorze?
Pokiwała głową na tak, a on szeroko się uśmiechnął. Jestem pewna, że na taką odpowiedź liczył. Już chwilę później jego gorące wargi przywierały do mojej szyi, a jego męskość napierała na moje ciało. Jedyną rzeczą o której jednak myślałam, było to, że na prawdę go kocham.
-Proszę proszę, więc miałem rację. Poleciałaś od razu do niego! -parsknął
-Daruj sobie Lou.
Brzmiałam jakbym go to błagała. Nie byłam gotowa na spotkanie z nim, a tym bardziej rozmowę i jego chore osądy. Kiedy tylko go zobaczyłam, przypomniałam sobie o tym jak bardzo bolało, kiedy Zack powiedział, że ten mnie zdradził. Powstrzymywałam łzy zaciskając oczy i odwracając wzrok, a moje wargi drżały. Malik spojrzał na mnie przerażony, bezsilny. Z pewnością bolało go to, że jest mi przykro. Kiedy kazał Louisowi odejść, jego szczeka była mocno napięta. Cały się spiął. Wiedziałam, że jest bliski wybuchu. Tommo wciąż go prowokował mówiąc różne przykre rzeczy, a kiedy nazwał mnie dziwką, Zayn zacisnął pięść i chciał wstać, jednak ja nie zważając na nic, złapałam go za dłoń i ścisnęłam ją mocno. Przyciągnęłam do siebie i wtuliłam szepcząc, żeby się uspokoił, że nie warto. Louis obserwując nas tylko się śmiał i drwił. "Ładna z was parka" "No no Zayn, dziewczyna Tobą rządzi" "Jak się pieprzycie, to ona dominuje prawda?"
Tego typu rzeczy wygadywał mój były chłopak. Jego słowa mnie bolały, a bruneta wkurwiały coraz bardziej. Wiedziałam, że powstrzymuje się i siedzi tam tylko ze względu na mnie. Wstałam i wciąż trzymając go za rękę ominęłam Lou i odeszłam z mulatem u boku. Louis głośno się śmiał do czasu, aż nie byliśmy na tyle daleko by go nie słyszeć. Szliśmy bez celu przed siebie, między budynkami, uliczkami Brighton. W jednej chwili, kiedy kompletnie się tego nie spodziewałam, Zayn oparł mnie o jedną z kamiennych ścian i przywarł swoimi ciepłymi wargami do moich. Uczucie, które temu towarzyszyło było silne. W dole brzucha czułam coś, co wszyscy nazywają motylkami, chociaż w moim przypadku musiało być ich tam niezliczenie wiele. Zachichotałam kiedy przestał. Wciąż mając dłonie na mojej talli, patrzył w moje oczy.
-Dziękuję.
-Za co?
-Dzięki Tobie nie zrobiłem nic głupiego.
Brunet potarł swój kark z tyłu i obejmując mnie w pasie ruszył w stronę kina, tam gdzie rano zostawiliśmy auto. Było już ciemno, oświetlone ulice wprawiały mnie w przyjemny i o dziwo romantyczny nastrój. Zayn zachowywał się zupełnie inaczej, był słodki i szczery. Podobało mi się to, jednak nim się obejrzałam wszystko zniknęło. Gdy zauważył Stylesa i Horana wychodzących z kina, od razu zabrał swoją rękę z mojej talli i odsunął się w bok. Aha? Udawałam,że tego nie zauważyłam i uśmiechałam się przyjaźnie, kiedy do nas podeszli.
-Więc teraz randkujecie? -zapytał z nutą rozbawienia w głosie Harry
-Nie.
-Stary, przecież możesz nam powiedzieć -odezwał się blondyn
-Powiedziałem kurwa, że to nie jest randka!
Jego postawa wskazywała na to, że nie jest zadowolony z tego, że nas spotkali. Obydwoje unieśli dłonie w geście poddania się i chichotali. Zayn odciągnął Hazzę na bok i zaczął z nim o czymś dyskutować. Wyglądał na naprawdę zdenerwowanego, nie wiem czy bardziej przez że tu są czy przez to o czym rozmawiali. Obserwowałam jak wyjmuję z paczki papierosa i odpala go, po czym z ulgą wypuszcza dym z płuc, kiedy Niall opowiadał mi o filmie, który właśnie oglądali. Wybacz mi Horan, ale Zayn wyglądał tak wspaniale i seksownie, że nie pamiętam nawet jaki był jego tytuł. Po skończonej rozmowie, dołączyli do nas. Od razu się pożegnali, obdarowując nas jeszcze jednym komentarzem o tym, że ładna z nas para. Kiedy odeszli stałam jak słup i patrzyłam na Malika. Wciąż był wkurwiony.
-Coś się stało? -spytałam
-Nie.
-Więc dlaczego tak się zachowujesz?
-Jak? -fuknął
-Jakbyś miał zaraz wybuchnąć.
-Odpuść Karen, jedźmy.
Nie drążyłam dalej tego tematu. I tak już wystarczająco zły był, a ja chciałam miło zapamiętać ten dzień. Całą drogę do domu milczeliśmy. Zayn ani razu nie spuścił wzroku z jezdni, a ja po kilku zerknięciach na niego wbiłam wzrok w szybę. Po drodze wstąpiliśmy na stację, na której jeszcze szybko skorzystałam z toalety. Wychodząc zauważyłam, że Zayna nie ma przy kasie, dlatego uznałam, że już wyszedł. Szłam w stronę auta i usłyszałam krzyki. Kilku mężczyzn stało na przeciwko bruneta, który sprzeczał się z jednym z nich. Przyśpieszyłam krok i w jednej chwili byłam już obok. Zayn nakazał mi wsiąść do auta, coś podpowiadało mi, że lepiej będzie jeśli go posłucham. Zamknęłam za sobą drzwiczki i przyglądałam się im ze środka. Oboje wymachiwali dłońmi, gestykulując. Nagle jeden z kolegów tamtego, przybliżył się do Malika i wymierzył mu cios w brzuch. Zayn skulił się, a moje serce zamarło. Otworzyłam już drzwi, jednak mulat natychmiast je zatrzasnął z powrotem. Uchyliłam szybę i błagałam by wrócił do środka. Nie wiedziałam o co chodziło, ale się o niego bałam. Mężczyzna podszedł do niego i nachylając się powiedział coś bardzo cicho, po czym wszyscy odeszli. Nie spuszczałam z nich wzroku, podobnie jak brunet. Kiedy szyba kierowcy opuściła się doznałam szoku. Gdy odjechali, Zayn wrócił do auta i odpalił silnik. Spojrzał na mnie, jakby właśnie zobaczył ducha.
-Cholera mała, co się stało?
-Zayn, wiesz kim oni byli? -wyjąkałam
-Po części, dlaczego pytasz? Karen co Ci jest, dobrze się czujesz?
Przetarł dłonią mój policzek, a ja patrzyłam przed siebie. Wciąż staliśmy na stacji, a ja biłam się z myślami. To nie mogła być prawda, nie mogłam widzieć właśnie jego, nie teraz... może mi się przywidziało? Nie, na pewno to był właśnie on. Spojrzałam na klatkę Zayna, potem powoli kierowałam wzrok ku górze, aż napotkałam jego przerażony wyraz twarzy.
-To był mój tata.
Chłopak otworzył szeroko oczy i usta ze zdziwienia. Ja odwróciłam wzrok. Nie miałam pojęcia czym zajmuje się mój ojciec, ale nie wyglądało to za ciekawie.
-Oni wszyscy byli całkiem młodzi...
-Wiem Zayn. -przerwałam mu- Ale ten mężczyzna za kierownicą, widziałeś?
Brunet pokręcił głową. Cicho westchnęłam i poprosiłam, żeby odwiózł mnie do domu. Nie miałam ochoty ciągnąć tej rozmowy i zasypywać go pytaniami. Ani też odpowiadać na pytania dotyczące mojego taty. To miał być nasz dzień, miły i w ogóle, a już jego końcówka była niezbyt przyjemna. Dojeżdżając od razu zauważyłam, że Zack jeszcze nie wrócił, a mama miała zostać za miastem do niedzieli, tak więc mogłam zaprosić Zayna do siebie. Zrobiłam nam herbatę i poszliśmy do mojego pokoju. Malik jak u siebie, rozłożył się na łóżku i narzekał, że jest zmęczony tym całym dzisiejszym chodzeniem, jednak zapewniał, że bardzo dobrze się bawił. Podniósł się na łokciach po czym usiadł opierając o oparcie i gestem dłoni przywołał mnie do siebie. Usiadłam obok, a on od razu mnie do siebie przytulił. Cóż za zmiana nastawienia panie Malik.
-Co? -zapytał gdy pusto wbijałam w niego wzrok
-Nic takiego...
-Po prostu?
-Po prostu wydajesz się być inny. Dlaczego cały dzień byłeś uroczy, a potem kiedy zobaczyli nas chłopacy to się zdystansowałeś? Jestem aż taka beznadziejna?
Oboje zaśmialiśmy się, na przywołanie wspomnień o tym, ile razy wcześniej potrafił mi mówić jaka to jestem beznadziejna, po czym spoważniał.
-Przepraszam. Myślę, że z czasem to się zmieni.
Obdarowałam go uśmiechem i przytuliłam do niego, na co cicho jęknął, gdy dotknęłam jego brzucha.
-Wybacz. Mocno boli? -spytałam, a on pokręcił głową.
-Szkoda.
Zayn uniósł brew próbując odgadnąć o co mi chodzi. Kiedy chyba się domyślił, zaczął udawać,że nie może wytrzymać z bólu i powinnam coś z tym zrobić. Wstałam i zgasiłam światło, zapalając uprzednio małą lampkę obok łóżka, chcąc wprowadzić intymny nastrój. Usiadłam obok niego i powoli podciągnęłam mu koszulkę, nachyliłam się i zaczęłam całować miejsce, w którym już zaczynał robić się siniak. Brunet powstrzymał mnie i prędko ściągnął koszulkę, po czym czekał, aż zacznę znów całować jego brzuch. Miękkimi ustami znaczyłam drogę od tego miejsca, przez jego klatkę, aż do samej szyi. Delikatnie przegryzałam jego skórę, ciche jęknięcia wydobywały się z jego ust. Dochodząc od policzka, do kącika jego ust, nie wytrzymał i chwycił moją twarz całując mnie namiętnie. Cieszyłam się na jego reakcję,bo po całym dniu z nim spędzonym, tego własnie potrzebowałam w tej chwili. Chciałam zapomnieć o wszystkim tym, co nie powinno się wydarzyć. Oderwałam od niego swoje usta i tym razem to on westchnął z niezadowolenia. Zachichotałam i przybliżyłam się do jego twarzy. Przegryzłam delikatnie płatek jego ucha i wyszeptałam bardzo cichutko, że go kocham.
-Mogłabyś to powtórzyć?
-Kocham Cię.
-Mmm, jeszcze raz -powiedział. Oczy miał zamknięte i uśmiechał się tak cudownie.
-Kocham Cię Zayn.
Jego dłonie błądziły po moich udach, oboje mieliśmy an sobie już tylko bieliznę. Malinki jakie na moim ciele pozostawił brunet już tak bardzo nie piekły. Jedną ręką przesunął mnie, sprawiając, że leżałam pod nim. jego oczy płonęły, tak bardzo był napalony. Przegryzłam wargę i podniosłam się lekko, by ucałować jego szyję. Znów cichy jęk, piękny jęk Malika niósł się po moim pokoju.
-Jesteś pewna, że to jest to co właśnie chcesz zrobić zamiast porozmawiać o tym wieczorze?
Pokiwała głową na tak, a on szeroko się uśmiechnął. Jestem pewna, że na taką odpowiedź liczył. Już chwilę później jego gorące wargi przywierały do mojej szyi, a jego męskość napierała na moje ciało. Jedyną rzeczą o której jednak myślałam, było to, że na prawdę go kocham.
12 KOMENTARZY - NASTĘPNY :)
+PODOBA SIĘ? :>
o kurwa ;o powiedzieli toooo!!!!! <3 i ten gif. uwiebiam Cię,S. <3
OdpowiedzUsuńTA WENA!!! jezuniu kocham ten rozdzial, tak slodko i ten ojciec aaaaaaa! PISZ PISZ PISZ DALEJ! i pamietaj o naszych genialnych pomyslach hahahahah :*
OdpowiedzUsuńLou frajer, ale i tak go kocham, ahahaha ♥
OdpowiedzUsuńBoże... Najpierw Lou później Hazza z Horanem i na końcu jej ojciec. Faktycznie idealny dzień xd
OdpowiedzUsuńChociaż fajnie że się kochają. Tak. Wiecie jak.. :DLuv ya!!!
Czy się podoba ?! Ja się chyba zakochałam ! *u* tyle się dzieje ... tak kobieto ile można czekać .... w końcu mu powiedziała że go kocha xd ♡ ♥ ♡ uwielbiam #KAYAN a cb po prostu wielbie ! Nie mogę się doczekać nn :) ♥ + Weny xx.
OdpowiedzUsuń#Kayn* :D
UsuńIDEALNIE! jejku Zayn jest taki słodki, coś czuje że następny rozdział będzie +18 :D
OdpowiedzUsuńBoziu boziu...wspaniały rozdział <3 Wkońcu powiedzieli sobie to!!Zuza
OdpowiedzUsuńcudowne *.* nie mogę doczekać się następnego <3
OdpowiedzUsuńNo na reszcie!!! ileż można czekać (chodzi mi oczywiście o te dwa piękne słowa które powiedzieli <3 <3 <3) Nie mogę się doczekać następnego!! +___+
OdpowiedzUsuńDobra ludziska, jeszcze 2 komy :P
OdpowiedzUsuńJeden:D:D:D
UsuńSuper czekam na NN a tu wlasnie dodane haha haha ;D ide czytac !
OdpowiedzUsuń