niedziela, 6 kwietnia 2014

Dwudziesty-czwarty


UWAGA!
nowy/teraźniejszy zwiastun Gentle, 
sama robiłam, powiedzcie czy się podoba,
błagaaaam haha




...and now let's read some shit.






   "Starałem się bronić przed tym, ale się zakochałem. 
Zakochałem się w Tobie Karen."

Te słowa - jego słowa, odbijały się jak echo w mojej głowie. Milczałam wpatrując się w brązowe oczy chłopaka stojącego przede mną. Serce waliło mi jak szalone, dłonie i reszta ciała drżały, przez chwilę zapomniałam jak się oddycha. Zayn Malik wyznał mi swoje uczucia, czy to w ogóle możliwe? Może to na skutek alkoholu? Może...
   -Karen. -powiedział łagodnie łapiąc mnie za rękę, tuż nad łokciem
   -Powinnam już iść. 
Chciałam się odsunąć i odejść, zostawić go i starać się zapomnieć o tym co przed chwilą usłyszałam, jednak coś mnie powstrzymywało. Nadal dzieliło nas zaledwie kilkanaście centymetrów, a ja przyglądałam się mu bez słowa. Chyba nigdy wcześniej nie wyglądał na tak spokojnego. 
   -Zostań.
   -Nie mogę Zayn.
   -Ja też wielu rzeczy nie mogę, ale na to nie patrze. Nie powinienem nigdy Ci mówić co czuje, angażować się w znajomość z Tobą i pozwolić na to, byś stała się dla mnie tak bardzo ważna. Nie powinienem, bo to może sprawić nam wiele kłopotów, a jednak... popatrz tylko na mnie.
   -Kłopotów? Zresztą, nieważne. Zayn proszę zapomnij o tym. 
   -Jak mam zapomnieć, kiedy bez Ciebie nie mogę funkcjonować. Narażasz mnie na niebezpieczeństwo, kiedy pojawiasz się w moich myślach wtedy, gdy powinienem być odpowiednio skupiony. Narażam się dla Ciebie, a jedyne czym Ty się przejmujesz to.. no właśnie, o czym teraz myślisz Karen?
Dobrze wiedziałam do czego on zmierza i nie chciałam dawać mu powodu do wpadnięcia w furię. 
   -Opowiedz! -krzyczał prosto w moją twarz. 
   -Odpuść Zayn, proszę.
   -Odpowiedz, no odpowiedz!
   -Louis! Myślę teraz o Lou! Myślisz, że to jest w porządku w stosunku do niego? Na litość boską, on nawet nie ma pojęcia, że tu jestem. Jest moim chłopakiem i dba o mnie, chce żebym była szczęśliwa, a nagle Tobie odechciewa się zaprzeczać, że coś do mnie czujesz i proszę... czego oczekujesz?! Że go zostawię? Zostawię dla kogoś, kto nie dba o uczucia? Zayn to Twoje słowa! -wykrzykiwałam słowo za słowem,aż zabrakło mi tchu. Wzięłam głęboki oddech próbując się uspokoić, cały czas patrząc mu w oczy. Na twarzy można było dostrzec jak bardzo jest wściekły, jednak po chwili wykrzywił usta w uśmiechu, jakby był z czegoś zadowolony czy dumny. Zmieszanie - to właśnie zaczęłam odczuwać
   -Co jest? Z czego się cieszysz?
   -Nic takiego, po prostu... skoro jesteś tak szczęśliwa, to dlaczego przyjechałaś tu ze mną i  zajęłaś się mną? 
Cholera. Nie odpowiedziałam, unikałam jego wzroku, jednak czułam jakby wypalał mi dziurę na twarzy gdy wbijał go we mnie.
   -Czemu się martwiłaś o mnie w szkole? Tęskniłaś za moim widokiem? -zaśmiał się
   -Daruj sobie. Jesteśmy przyjaciółmi, to nic takiego. Od tego jestem.
   -Nie wierze Ci. Los chciał, żebyś tu była. Dlaczego bronisz się przed własnymi uczuciami?
   -Nie ma czegoś takiego jak los. -odpowiedziałam stanowczo
   -Okej, a co z moim pytaniem?
   -Cholera Zayn, nie bronie się przed niczym! Jestem z Lou, zrozum to.
   -Nie mogę mała, przykro mi. 
   -Zayn...
   -Kochasz go?
Zrobiło mi się słabo. Byłam z Tommo jakiś czas, było miło i w ogóle. Był ważny, ale czy go kocham? Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na tak proste pytanie, a co dopiero jemu. Odwróciłam wzrok wyglądając przez okno. Latarnie świeciły jasno, więc musiało być późno.
   -Muszę iść Zayn.
   -Okej, nie kochasz go. Kto jest tego powodem?
   -Co? Jakim powodem? Malik! Naprawdę muszę już iść.
   -Jeśli powiesz, że nic do mnie nie czujesz, możesz wyjść i obiecuje, że zniknę z Twojego życia.
A co jeśli ja tego nie chce? Potrzebuje go tak bardzo jak on mnie, nie wiem dlaczego tak jest, ale nic na to nie poradzę. 
   -Jesteś moim przyjacielem, nie chce żebyś znikał na dobre.
   -Powiedz to Karen -przysunął się jeszcze bliżej, przez co nie miałam możliwości nawet oddychać spokojnie
   -Nic do Ciebie nie czuje Zayn -wyszeptałam ledwo słyszalnie
Nie odezwał się, tylko odsunął i usiadł na kanapie Przeczesując dłonią włosy patrzył w jakiś przypadkowy punkt po czym spojrzał głeboko w moje oczy.
   -Nie wierze Ci. Dlatego nie dam Ci spokoju, skarbie.
Powiedział to powoli i wyraźnie, moje ciało przeszły ciarki. Wstał i ucałował mnie w głowę.
  -Zamówię taksówkę.
Wyszedł. Zostawił mnie w totalnym osłupieniu w jego pokoju, samą z tysiącem myśli o tym co się wydarzyło i o tym co się wydarzy. Co znaczy, że nie da mi spokoju? Powinnam zacząć się bać furiata?
Kiedy wrócił uśmiechnął się tylko, nadal nie mówiąc nic. Zastał mnie w tym samym miejscu z prawdopodobnie tą samą miną, jak przed tym kiedy wyszedł. Żenujące Karen.
Podeszłam do okna i wypatrywałam przyjazdu taksówki. Minęło 10 cholernych minut krępującej ciszy, głupich uśmieszków i obojętnego patrzenia na siebie, aż w końcu stanęła pod domem. Zayn odprowadził mnie do drzwi, otworzyłam je i bez pożegnania ruszyłam w stronę pojazdu.
   -Do zobaczenia w szkole. -krzyknął kiedy zamykałam drzwiczki

00:58.
Świetnie. Wszyscy w domu już spali, więc po cichu poszłam się umyć i przebrać. Wchodząc do pokoju zapaliłam wyłącznie lampki okręcone na poręczy mojego łóżka i ułożyłam się wygodnie, by ogarnąć własne myśli. Zayn mnie dziś bardzo zadziwił. Powiedział, że się we mnie zakochał, to znaczy... że mnie kocha. Uśmiechnęłam się patrząc w sufit na tę myśl, jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że tak być nie powinno. Przecież jestem z Louisem, z jakiegoś powodu tak? Skup się Karen, czy Ty kochasz Louisa? -długo zastanawiałam się nad pytaniem jakie tym razem sama sobie zadałam. Wierciłam się na łóżku, przewracałam z boku na bok. Przypominałam wszystkie chwile z nim spędzone, chcąc naprowadzić umysł na właściwą drogę. Usiadłam na łóżku przyciągając nogi do klatki piersiowej i oparłam się o ścianę. Kocham go. Może nie tak jak powinnam i tak jakbym tego chciała, ale czuję do niego coś, co pozwala myśleć, że kocham go na własny sposób. Ale.. to wcale nie oznacza, że nie czuje też czegoś do Malika. 
Pokręciłam głową na własną głupotę. Jak mogę być taka samolubna, oni także mają uczucia. Jak mogę czuć coś do obu? Może nie powinnam być z żadnym z nich?
Obudził mnie nad ranem dźwięk pieprzonego budzika, zmuszając do pozostawienia mojego idealnego we śnie świata i powrotu do rzeczywistości. Machnęłam ręką w hałasujące ustrojstwo na szafce nocnej i przetarłam oczy, leniwie opuszczając moje kochane łóżeczko. Po wykonaniu kilku porannych czynności, ubrałam się i spakowałam jeszcze parę potrzebnych rzeczy do torby. Kiedy weszłam do kuchni na śniadanie, zastałam w niej tylko Zacka.
   -Gdzie Louis? -zapytałam brata
   -Kazał przekazać, że zobaczycie się w szkole, bo ma jakaś sprawę czy coś.. chcesz kanapkę?
   -Okej.. pewnie, że chce.
Po zjedzonym posiłku wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do szkoły. Na murku przed budynkiem siedział Lou i reszta naszej paczki. Kiedy tylko spojrzałam w jego stronę, od razu przypomniały mi się wczorajsze wydarzenia, głównie wyznanie Malika. Nie miałam pojęcia czego spodziewać się dzisiaj, po tym jak przyznał, że nie da mi spokoju. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, Tommow wstał i ruszył nam na przeciw, a raczej mi. Pocałował mnie i otulił ramieniem, po czym udaliśmy się wspólnie w stronę przyjaciół.
   -Przepraszam,że nie wpadłem dziś po Ciebie -powiedział
   -Nic nie szkodzi, dałam sobie radę.
   -Ciężko pewnie było bez mojego widoku z rana, co? -zaśmiał się
   -Głupek -odparłam z uśmiechem
Kiedy dołączyliśmy do reszty, dziewczyny szybko "odbiły" mnie Louisowi. Tak jak myślałam, chciały wiedzieć wszystko co działo się po tym jak pojechałam razem z Zaynem i Liamem do jego domu. Były lekko zawiedzione, kiedy powiedziałam, że nic ciekawego się nie działo. Skłamałam, a skutkiem tego kłamstwa były wyrzuty sumienia jakie mi towarzyszyły i silna potrzeba porozmawiania z kimś. Podczas długiej przerwy pierwszy raz zobaczyłam Zayna. Wyglądał cholernie dobrze, myślałam, że nie może już wyglądać lepiej, ale tak bardzo się myliłam. Kiedy przyłapał mnie na gapieniu się na niego jak pierwszego dnia, gdy przyszedł do tej szkoły, oblałam się rumieńcem, a kiedy puścił oczko, speszona odwróciłam prędko wzrok. Miałam nadzieje tylko, że nikt tego nie zauważył. Zajęłam miejsce obok Louisa i pocałowałam jego policzek, po czym zaczęliśmy się całować. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, czułam na sobie wzrok mulata i byłam przekonana, że go tym złoszczę i klnie w myślach. Boże, byłam taką egoistką. Ku mojemu zdziwieniu, kiedy zerknęłam w jego stronę wyglądał na opanowanego. Uśmiechnął się do mnie, a potem powrócił do rozmowy z Harrym. Chyba właśnie go przetestowałam i szczerze odetchnęłam z ulgą na myśl, że reszta dnia minie spokojnie, bez obawy przed tym, że Zayn wpadnie w furię. Po czasie wolnym miałam zajęcia razem z Zaynem i Penny. Co chwilę przenosiłam wzrok z tablicy na Malika siedzącego kilka ławek ode mnie. Nie byłam zbyt skupiona, na czym zostałam przyłapana i poproszona do odpowiedzi. Świetnie. Wczorajszego dnia nawet nie odtworzyłam zeszytu, bo wyszłyśmy na miasto. Bąkałam coś pod nosem, chcąc sprawiać wrażenie, że wiem o czym mówię i znam temat. Jednak przy trzecim pytaniu milczałam błądząc wzrokiem po twarzach uczniów, błagałam o pomoc. Każdy odwracał wzrok albo nawet nie patrzył w moją stronę poza brunetem. Przewrócił oczami, po czym bezgłośnie podał mi odpowiedzi. Nie rozumiałam nic, a widząc śmieszne miny jakie robił starając się ledwo poruszać ustami sprawiły, że wybuchnęłam śmiechem. W końcu poddał się i napisał odpowiedź na kartce.
   -Panie Malik, może chce pan pomóc koleżance? -zapytał profesor P.
   -Nie, myślę że nie. Wole posiedzieć tutaj.
   -Panie Malik, jeśli pan tu nie podejdzie dostanie pan odpowiednią ocenę.
   -Chyba mi nie zależy, nadal nie skorzystam -wzruszył ramionami i spojrzał mi w oczy
   -W takim razie jeden. A co do pani, panno Stone.. myślę, że dwójka panią usatysfakcjonuje dziś.
Skinęłam głową i udałam na swoje miejsce, chociaż trochę okrężną drogą. Przeszłam koło ławki Zayna, chcąc mu podziękować, jednak Penny wbijająca we mnie wzrok sprawiła, że zmieniłam zdanie. Kiedy lekcja dobiegła końca, starałam się jak najwolniej zabrać swoje rzeczy, a kiedy przyjaciółka wyszła, podeszłam do bruneta.
   -Dziękuję za pomoc.
   -Coś nowego. -zaśmiał się
   -Nie rozumiem?
   -Tym razem nie powiedziałaś "Malik. Dziękuję" ale mimo wszystko.. nie ma za co mała.
Zayn położył rękę na moim ramieniu tak samo jak wczoraj. Spojrzałam na nią, po czym poprawiłam opadający kosmyk włosów i speszona minęłam go z lekkim, udawanym uśmiechem. Minęłam parę sal lekcyjnych i skręciłam w stronę toalet, a tam czekała na mnie Pen. Kurwa mać, na bank coś zauważyła.
   -Co? -spytałam podchodząc do nie, z udawanym oburzeniem na to jak na mnie patrzy
   -Jesteś kłamczuchą. Opowiadaj!
   -Ale ja...-zaczełam, jednak posłała mi groźne, wymowne spojrzenie- Okej, chodź.
Weszłyśmy do łazienki, ponieważ nie chciałam by ktokolwiek się o tym dowiedział poza nią. Z każdą chwilą, kiedy rozmawiałyśmy odczuwałam ulgę. Nareszcie mogłam komuś o tym powiedzieć.
   -No i teraz nie wiem co mam zrobić -zakończyłam
   -Jak to nie wiesz? Jesteś z Louisem tak? To jasne Karen!
   -No widzisz, dla mnie niezbyt.
   -Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że wybierzesz Malika? -zapytała
   -Myślę, że nie zdajesz sobie sprawy jakie to trudne.
   -Powiedz mi, co czujesz Karen?
   -Nie wiem. Wiem tylko, że kiedy go widzę.. kiedy widzę Zayna gdzieś w pobliżu, to moje serce szaleje. Kiedy wiem, że na mnie patrzy mam ogromną ochotę patrzeć na niego. Patrzeć w jego cudowne oczy i widzieć więcej niż tylko obojętność czy złość. Każdego dnia widzę go na korytarzu i leddwo oddycham do momentu, w którym nie zdaje sobie sprawy, że na mnie patrzy. Jego obecność boli, a za razem sprawia, że jestem szczęśliwa. Ktoś kiedy powiedział mi.. że miłość jest wtedy, gdy samo patrzenie na ukochaną osobę sprawia, że czujesz się lepiej. Tak właśnie się czuje. Czy to znaczy, że to jest miłość? Bo ja.. ja kocham Louisa, ale tylko jak przyjaciela. Mimo, że między nami jest coś więcej niż przyjaźń, ja tego nie czuje tak jak powinnam. Co mam zrobić? Mam dalej wszystkich oszukiwać wokół? Oszukiwać siebie? Jego?
Dziewczyna patrzyła na mnie i uśmiechała się lekko. Tak kurewsko dobrze czułam się po tym, jak wyrzuciłam to z siebie.
   -Myślę, że już znasz odpowiedź kochana.


-Anne-
Dziś był mój pierwszy dzień w szkole od powrotu do Brighton. Przyszłam tak jak mi wcześniej kazano na 13:00 i przed wizytą u dyrektora poszłam jeszcze się poprawić i załatwić. Kiedy siedziałam w łazience, ktoś wszedł do środka. Dwie dziewczyny, przynajmniej tak mi się wydawało zaczęły ze sobą rozmawiać. Na początku nie zwracałam zbytnio uwagi na to co mówią, ale gdy usłyszałam o kim i zdałam sobie sprawę kim są owe dziewczyny, postanowiłam nie wychodzić i przysłuchać się tej rozmowie. Z każdym kolejnym słowem moja buzia otwierała się szerzej ze zdziwienia. No proszę, mała naiwna Karen. W głowie od razu narodził się wspaniały pomysł. Co za piękny początek dnia :)



ROZDZIAŁ DNO, ALE CHYBA DOMYŚLACIE SIĘ CO BĘDZIE W KOLEJNYM, HEHE
12 KOMENTARZY - NASTĘPNY.




 


12 komentarzy:

  1. Wow wow wow .! Kocham to opowiadanie * - * w sumie to nawet logiczne jeśli naprawdę kochała Lou to nie poczułaby nic do Zayna :) ♥ Anne anne co tu knujesz ( suko xd ) ? Nie mogę się doczekać nn :) ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O NIE, TYLKO NIE WREDNA ANNE! :O ZABIC JA! + nadal nie obejrzalam zwiastunu :( ale dam ci znac :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu Ty mi to zawsze robisz z końcówkami? :( uwielbiam to.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. teraz musisz szybko dodać kolejny !!! tak ,te końcówki potrafią zabić

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział,czekam na nastepny ;) Zuza

    OdpowiedzUsuń
  7. jak zwykle baja, ale...musiałaś dodać tą rudą sukę na koniec? ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. dlaczego zycie nie moze byc latwe i proste -,-

    OdpowiedzUsuń
  9. jezu co to za piosenka w zwiastunie jest zajebista ale jeszcze lepszy rozdział
    prosze podaj tytuł

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy nowy? Czekam ^^

    OdpowiedzUsuń