Przypominam o ANKIECIE po prawej stronie (to tylko sekundka,dziękuje)
Rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób pełnoletnich,
czytasz na własną odpowiedzialność.
czytasz na własną odpowiedzialność.
-Karen. Jeśli nie przestaniesz, to na tym skończymy.
To brzmiało jak ostrzeżenie. Nie był zadowolony?
-Jest o wiele więcej rzeczy, które chce zrobić. Chce poczuć Cię całą i dojść w Tobie. Chcesz tego?
Oblałam się rumieńcem. Wpatrywałam się w jego ciemne oczy i poważny wyraz twarzy, który po chwili ukazał chłopięcy uśmieszek. Oh, zawstydzona pokiwałam głową na tak.
-Chodź tu.
Złapal mnie za rękę i przyciągnął do siebie, tak że spadłam na jego tors. Ucałował mój nosek i oba policzki, po czym uniósł mnie lekko w górze, zmieniając nasze pozycje. Znów leżałam pod nim, wpatrując się w jego oczy, długie rzęsy, miękkie usta i rozpalone ciało nade mną. Kurwa, tak piękny.
Sięgnął ręką po czarne jeansy leżące na podłodze obok łóżka i wyjął z nich foliową paczuszkę z prezerwatywą i umieścił ją obok na pościeli. W tym czasie szybo zdjął bokserki, które wylądowały poza granicami materaca. Oh, więc miał ją cały czas dziś przy sobie? Był aż tak pewny, że własnie tak podsumujemy naszą sobotę? Obdarzyłam go karcącym, a za razem pytającym spojrzeniem, na co on wzruszył ramionami i przegryzł wargę powstrzymując uśmiech. Przewróciłam oczami i sięgnęłam dłonią ku górze, przyciągając go do siebie. Opadł na mnie niemalże boleśnie. Przejechałam językiem po jego dolnej wardze, gdy moje palce zniknęły w jego włosach. Po chwili błądziłam już nimi po jego szerokich plecach. Zayn muskał moją szyję i zostawiał na niej mokre pocałunki - cholera! tak bardzo się temu poddałam, że nie zauważyłam, że robi mi malinkę, dopiero gdy lekko zabolało, otrząsnęłam się i posłałam mu mordercze spojrzenie. Nie to, żeby malinki były złe, ale ciężko się je ukrywa. Westchnęłam i błagalnym wzrokiem spojrzałam na jego rozpaloną twarz, prosto w ogromne karmelowe oczy, choć ciemniejsze niż zawsze. Malik Rozchylił moje nogi i usiadł klęknął pomiędzy nimi. Górował nade mną, więc wyraźnie się mu przyglądałam, leżąc tak na plecach. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Ten widok aż przyprawiał o gorączkę! Nachylił się i sięgnął dłonią tuż obok mojej głowy, biorąc prezerwatywę. Zębami rozerwał opakowanie i wyjął zawartość odrzucając folię na podłogę. Zwinnym, szybkim ruchem założył ją po czym z powrotem osunął się na mnie. Przejechał dłonią wzdłuż mojej klatki piersiowej i zaciągnął się perfumem, którym obecnie pachniałam.
-Cholernie słodki zapach, aż kręci mnie w nosie -zachichotał jak chłopiec pocierając nos
-Twój także jest bardzo wyczuwalny. Hugo Boss jak się nie mylę, ja w przeciwieństwie do Ciebie uwielbiam to jak pachniesz Malik -odgryzłam się, zirytowana sama nie wiem czym
-Ja Twój również, jest po prostu bardzo intensywny, szczególnie teraz.
Zayn powiedział to z obojętnością w głosie, może z powagą. Co to za zmiana nastroju, furiacie?
-Masz zamiar coś robić czy dalej porozmawiamy o słodkościach i pierdołach?
Uniosłam brew, kreśląc w tym samym czasie linię palcem wskazującym po jego torsie. To zdanie podziałało jak płachta na byka. Wszedł we mnie powoli, znów odczekując chwilę aż moje ciało przyzwyczai się do jego twardej, dużych rozmiarów męskości. Drgnęłam, a on zaczął pomału się we mnie poruszać. O tak! Ocierał się penisem o moje wnętrze, dając mi ukojenie, na które tak czekałam od kiedy pieścił moją kobiecość. Stałe, rytmiczne ruchy, pchnięcie za pchnięciem, jęki i przyśpieszony oddech, a do tego pot powoli oblewający nasze ciała. Ahhh! Moje biodra zaczęły pracować. Unosiłam je delikatnie, wychodząc mu naprzeciw tak, by znalazł się we mnie jeszcze głębiej. Kiedy przyśpieszył, nasze ciała niemalże obijały się o siebie. Kurwaaa, tak dobrze. Odczuwałam przyjemne drganie w dole, a moje mięśnie niemalże zaciskały go w środku. Zayn głośno dyszał, a ja cicho wyjękiwałam jego imię i trochę przekleństw.
-Mała -niemalże mruknął bliski uniesienia. Oczy miał zamknięte, jednak po chwili patrzył w dół napotykając moje. Moje uradowane jego widokiem oczy.
-Kocham Cię.
Obydwoje przeżywamy intymne doznanie, czuję ciepło, a nasze ciała pulsują od dopiero co przeżytego orgazmu. Nasze oddechy są niewymiarowe, ciężkie i stłumione.
Zayn powoli wysunął się ze mnie i pozbył się gumki, następnie ucałował moje czoło i położył obok, na brzuchu, z głową skierowaną w moją stronę. Oh, przyglądał się mi. Leżałam bokiem i kreśliłam wzorki na jego nagiej, rozpalonej skórze. Wciąż próbując złapać oddech i przyzwyczaić się do jego pięknego widoku.
Uśmiechałam się na myśl o tym co się przed chwilą stało i kiedy się nad tym zastanawiałam, naszłam mnie myśl, a właściwie zaczęło gnębić pytanie.. Czym to dla niego było? Przypomniałam sobie jak mówił mi podczas pobytu po za Brighton, że on się pieprzy. Nie kocha. Nic nie czuje i tak dalej. Czy teraz kiedy mi wyznał miłość, zmienił swój stosunek. Stosunek? Boże Karen i od razu masz sprośne myśli. Przed chwilą skończyliście, opanuj się!
-Coś nie tak? -zapytał zmartwiony, na co pokiwałam przecząco głową. Tchórz!
-Było źle? Nie podobało Ci się?
-Podobało, bardzo podobało Zayn.
-To w czym problem mała? Wiesz, że jak kłamiesz to marszczysz nos? -zaśmiał się dźwięcznie
Otworzyłam usta chcąc temu zaprzeczyć, ale pewnie wtedy też zauważyłby, że to kłamstwo. Odwagi.
-To nie problem. Po prostu zastanawiam się co się stało z Tobą.
-Co znaczy 'ze mną' ? -zapytał zdezorientowany
-Byłeś inny.
-Inny? -uniósł lekko brew, wykrzywiając usta w pół uśmiech
-Tak. -przewróciłam oczami- Byłeś czuły, namiętny, delikatny i słodki.
-To źle? -zapytał z oburzeniem, irytacją.
Oh Karen, ale paplasz. Przejdź do konkretów, bo zaraz Malik zacznie się dąsać i ucieknie.
-Nie. Chodzi mi o to, że.. to nie wyglądało na 'pieprzenie' które preferujesz.
-Oh mała -zaczął podciągając się i przekręcając bokiem w moją stronę, byliśmy w tej samej pozycji zwróceni ku sobie.
Pochłaniałam każdy najmniejszy milimetr jego twarzy, na moich policzkach pojawił się różowy odcień. Przysunął się bliżej i ucałował w policzek oblany rumieńcem, po czym wyszeptał do ucha:
-Kocham Cię Mała. Pieprzenie się z kimś kogo się kocha można nazwać kochaniem. Tak, kochałem się z Tobą, najczulej jak potrafię, jeśli o to chodzi.
Zadowolona z jego odpowiedzi, aż skakałam ze szczęścia w myślach. Cholera, kochaliśmy się i było tak miło. Nic nie odpowiadając zaproponowałam mu prysznic. Osobno. Ucałował moją malinkę na szyi, zebrał swoje ubrania i biorąc ręcznik ode mnie, udał się do łazienki. Spojrzałam na zegarek 1:58, a w domu nadal ani śladu mojego brata. Jest dorosły, nie muszę się na szczęście o niego martwić. Kiedy mulat wrócił do pokoju, usiadł na łóżku i czekał, aż tym razem ja się wykąpie. Krople wody skraplające moje ciało były bardzo kojące i przyjemne. Mimo to, czułam się jakbym zmywała wszystkie doznania, każdy dotyk Malika z siebie. Po kilku minutach byłam z powrotem. Zayn wyglądał na zamyślonego. Usiadłam obok i złapałam jego dłoń, przykładając ją sobie do ust i całując jej zewnętrzną stronę. Nie patrząc nie mnie uśmiechnął się.
-Muszę Cię o coś zapytać.
-Tak?
Spojrzał na mnie, jeszcze raz na ziemię i biorąc oddech znów na mnie.
-Dlaczego nie odpowiadasz, kiedy mówię, że Cię kocham?
Oh.
-Nie wiem.. przepraszam.
-Nie, jest okej. Jeśli mnie nie kochasz i nie chcesz ze mną być -głos mu się załamał- to w porządku..
-Kocham Cię.
Moje usta przyległy do jego miękkich warg. Delikatny pocałunek na dowód miłości, o tak. Tak miło.
-I chcę z Tobą być. Tylko... boję się tego co będą gadać ludzie. To trochę wcześnie, co nie?
-Kar.
Kar? Nigdy tak do mnie nie mówił, za to Louisowi się zdarzało. Wzdrygnęłam się na myśl o nim.
-Jeżeli on mógł ruszyć do przodu po tak krótkim czasie, to Ty tym bardziej. Poza tym, co Cię interesują inni? -naburmuszył się. Ah, jest mój furiat.
-Doprawdy? Dlaczego więc wkurzyłeś się, jak Niall i Harry nas 'przyłapali' ?
-Nie wkurzyłem.
-Wcale.
Przewróciłam oczami i położyłam się na łóżku. Malik przyglądał mi się chwilę zdezorientowany.
-Chciałam żebyś dziś ze mną został. -powiedziałam nachmurzona
-Chciałaś? -zapytał.
-Chcę.
Wstałam i omijając go szerokim łukiem, poddenerwowana i zirytowana weszłam do pokoju Zacka i wyjęłam z szafy koszulkę Nirvany i jakieś spodenki, zwykłe czarne Adidasa. Ekstra połączenie. Podałam mu i powiedziałam, że może się w to przebrać, po czym powróciłam na miękki materac. Zayn bez krępacji ściągnął swoje ciuchy i wbił się w ciuchy Zackarego, po czym zajął miejsce obok. Wiercił się i wiercił, aż trącając mój policzek nosem przytulił się do mnie. On do mnie. Świetne uczucie, ale nadal byłam wkurzona.
-Chcę Cię pokazać całemu światu. Chwalić się Tobą. -szeptał
-Właśnie widziałam.
Nagle wstał i siedząc posłał mi gniewne spojrzenie. He he furiacik się denerwuję.
-Oni to co innego. Nie mogę być mięczakiem, przy nich.
-Przy mnie jesteś.
Znów spiorunował mnie wzrokiem, a ja zachichotałam triumfalnie. Fakt, że mogłam go wkurzać i uspokajać w tym samym czasie był bardzo podniecający. Już dobrze dobrze.
Podniosłam się i siedziałam stykając się z jego ciałem. Ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam. Chwilę próbował się oprzeć, ale wymiękł. Znów ogromny uśmiech zagościł w moich myślach i taniec radości. Punkt dla Karen.
-Zmienię się, poprawie. -szeptał
-Kocham Cię Zayn.
-Kocham Cię Karen.
Mewy za oknem sprawiły, że wybudziłam się z mojego wspaniałego snu. Nie wściekłam się jednak, bo kiedy tylko przekręciłam głowę, miałam przed sobą twarz Zayna. Spał obok mnie i wyglądał zabójczo. Świeżo i młodo. Jego włosy układały się na poduszce w nieładzie, a on sam obejmował mnie silnym ramieniem. Przekręciłam się powoli w jego stronę i przyglądałam mu przez chwilę. Pięknie. Pięknie. Nigdy nie będę miała dość jego widoku. W tej pozycji zrobiło mi się niewygodnie, więc z powrotem odwróciłam się na plecy i kątem oka spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 11:38! Cholera! Mama mogła już wrócić, co jeśli już nawet tu zaglądała?! Przerażona zerwałam się na równe nogi, budząc przy tym mulata. Uh.
-Coś się stało? -zapytał zaspanym głosem. Poranna chrypka, o rany, nie wytrzymam tego.
-Moja mama -powiedziałam sięgając szlafrok.
Kiedy upinałam włosy w kok, Zayn również wstał i prędkim ruchem zakładał na siebie ciuchy. Złapał mnie znów na gapieniu się na niego. Kurde. Przerwał i podszedł do mnie, po czym ucałował mnie w czoło.
-Dzień Dobry. -powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.
-Dzień Dobry. -zachichotałam i nakazałam mu się śpieszyć.
Malik się ubierał, a ja wyszłam się rozejrzeć po mieszkaniu. I tak, tym właśnie sposobem spotkałam moją mamę czytającą jakiś magazyn, z czarną kawą w kubku i przygotowanym śniadaniem, z pewnością na więcej niż dwie osoby. Spojrzała na mnie spod swoich okularów i przywitała się. Podeszłam i dałam jej szybkiego buziaka. Stałam oparta o blat koło drzwi i bawiłam się palcami. Czułam na sobie jej spojrzenie. Ona wie.
-Oh dobra! Już Ci powiem! -poddałam się, na co ona się zaśmiała.
-Powiedz mi tylko, kim jest ten przystojniak w Twoim pokoju?
Poczułam zażenowanie. Mimo wszystko, miałam nadzieje, że tam nie zaglądała. Ciekawe w jakiej pozycji nas zastała. Pozycji... Oh Karen, przestań o tym myśleć, to zwykłe słowo, nikt nie mówił o seksie!
Oblałam się rumieńcem, a ona odłożyła gazetę na bok i upiła łyk kawy, czekając aż zacznę mówić.
-Zayn. Zayn Malik.
Uniosła brwi ze zdziwienia, ale po chwili się szeroko uśmiechnęła. Poczułam ulgę. Nie była zła.
-Ten, o którym mi opowiadałaś? Odprowadzał Cię do domu tamtej nocy po domówce u waszej koleżanki?
Skinęłam głową przytakując. Uśmiechnęła się jeszcze promienniej.
-Porządny chłopak.
W tym momencie w drzwiach obok mnie stanął mulat. I przywitał moją mamę, uprzednio się przedstawiając.
O jeja, jaki on uprzejmy, grzeczny i w ogóle. Zachichotałam na ten widok, a on zbeształ mnie spojrzeniem.
Oboje zajęliśmy miejsca przy stole i nałożyliśmy sobie śniadanie. Grzanki, bekon, jajecznica. Ależ ta Ellen się postarała. Co jak co, ale mamę mam świetną. Dopiła swój ciepły napój i wstając podeszła do mnie i nachyliła się.
-Zakryj czymś tą malinkę skarbie -powiedziała cicho, obdarowując nas ciepłym uśmiechem i ucałowała moją głowę.
-Miło było Cię poznać Zayn. Jadę na zakupy Karen, wrócę po południu.
Oblałam się czerwonym jak krew rumieńcem, cholerna malinka. Posłałam Malikowi zabójcze spojrzenie, na co on uniósł ręce dając znak, że to nie jego wina. Nie wcale.
Po zjedzonym posiłku, brunet pomógł mi posprzątać. W międzyczasie dołączył do nas Zack, który nie mam pojęcia kiedy wrócił. Rozmawiali, kiedy ja poszłam się w końcu ogarnąć, pozbyć szlafroka i przygotować na tę leniwą niedziele. Wróciłam do nich, a oni siedzieli rozwaleni na kanapie oglądając jakiś film którym się bardzo ekscytowali. Zajęłam miejsce obok mulata i wtuliłam do niego. Wzdrygnął się i nerwowo spojrzał na mojego brata. Co jest? Jednak się wstydzi?
Wstał pośpiesznie i powiedział, że musi iść. Co? Okej? Spojrzałam na niego spod łba, na prawdę musiał iść czy o co teraz chodzi? Spoko. Podeszłam z nim do drzwi frontowych.
-Zadzwonię do Ciebie później mała. -powiedział
-Stało się coś?
-Nie
-Dlaczego więc wychodzisz?
Jego twarz nie miała żadnego konkretnego wyrazu. Obojętność. Pusty wzrok i nic poza tym. Chwilę zajął mu dobór słów.
-Daj mi za sobą zatęsknić.
-Nie chce za Tobą tęsknić. Rany, zostań.
-Idę.
-Zayn!
-Zadzwonię.
Rozejrzał się czy nie ma w pobliżu Zacka i na ułamek sekundy zetknął swoje warki z moimi i wyszedł. Ze złości kopnęłam w drzwi. Nie miałam pojęcia co się stało, może miał mnie dość albo.. nie wiem.
Dzień mi się dłużył. Od kiedy brunet wyszedł, nie robiłam nic konkretnego. Przeglądałam internet, obejrzałam jakiś film i chwilę rozmawiałam z Penny, zdając jej skrótowe relację. Około 17:00 zadzwoniła ponownie i zaprosiła mnie na kawę. Czemu nie i tak nic nie robię. Przebrałam się, poprawiłam makijaż i 20 minut później Pen dzwoniła do drzwi. Na szczęście nie miałam daleko do centrum, w którym było sporo kawiarenek, więc pójście na piechotę nie było aż tak męczące. Od razu odrzuciłyśmy opcję wstąpienia do Starbucksa, bo był w nim ogromny tłok. No tak, w końcu tylko jest jeden w całym Brighton, a może dwa góra. Kiedy przechodziłyśmy wzdłuż alejek James' St. od razu rzuciła mi się w oczy jedna mała, o nazwie 'RedRoaster'. Przytulne, ciche miejsce i w dodatku tanie! Zajęłyśmy miejsce i zamówiłyśmy latte z dodatkami. Siedziałyśmy tak dyskutując, o szkole, o ciuchach, o Zaynie i Niallu - bo nim wciąż się zachwycała moja przyjaciółka, ogólnie mówiąc plotkowałyśmy jak to dziewczyny. Minęło kilka godzin i zgłodniałyśmy więc postanowiłyśmy coś zjeść. Ogromna ochota na fast-foody, targała nami bezlitośnie. Tak więc opuściłyśmy lokal w poszukiwaniu najbliższej budki z fast-foodami. Spojrzałam po drodze na zegarek, 21:03 a Zayn nadal milczy. Cholera. Znalazłyśmy jakąś knajpkę, a ponieważ także była zatłoczona, Penny poszła kupić sama. Czekałam na chodniku przed wejściem, rozglądając się po okolicy. Nigdy chyba nie byłam w tej części miasta. Na zewnątrz nie było żadnej żywej duszy, wszyscy siedzieli w środku lokali, jakby tam toczyło się życie. Usłyszałam nadjeżdżający samochód i przeszedł mnie dreszcz. Zwolnił. Cholera. Wydawał się znajomy, aż za bardzo. I wtedy mnie olśniło. Szary mercedes, masywne auto należące do mężczyzn ze stacji. Zatrzymał się. Zacisnęłam powieki i nabrałam powietrza. Ruszyłam w stronę drzwi, a wtedy ktoś pociągnął mnie za rękę. Odwrócił brutalnie i kazał na siebie spojrzeć. Kurwa, czy nikt tego nie widzi? Pen, gdzie jesteś?! Otworzyłam powoli powieki i przede mną stał On. Mój ojciec we własnej osobie.
-Jednak mnie oczy nie myliły. Witaj córeczko. -powiedział z uśmieszkiem
-Daruj sobie -syknęłam- Co Ty tu robisz draniu?
-Draniu? Oh kochanie, tak możesz nazywać swojego chłoptasia. -uśmiech nie znikał z jego twarzy
Patrzyłam na niego w osłupieniu. Czego on do cholery chce i jakim prawem obraża Zayna??!!
-Zayn, Zayn Malik prawda? -zapytał podekscytowany
-Nie Twoja sprawa! Zabieraj te brudne łapska!
Parsknął głośno śmiechem. I przetarł ręką twarz, nabierając powietrza.
-Aniołku. Będziesz mi wdzięczna, kiedy cała jego rodzina zniknie z Twojego życia. Podziękujesz tatusiowi.
CO?! Otworzyłam szeroko oczy! Za co, dlaczego, co, co, co?!
-Ty chyba nie.... -nie dokończyłam
-A jednak kochanie. Pozdrów ode mnie starego Malika.
Łzy zaczęły napływać do moich oczu, ogarnęła mnie złość. Zaczęłam się na niego wydzierać i za razem błagać by nic nie robił. Błagałam. Zadawałam pytania, nie uzyskując odpowiedzi. Drań. Cholerny drań. Zdenerwowany już moim wybuchem, złapał mocno za moje ramiona i mną potrząsną. W tej samej chwili czyjaś silna dłoń złapała rękę i odciągnęła go. Ojciec zaśmiał się.
-Jest i nasz Harry.
Oboje spojrzeliśmy na siebie zszokowani. Styles wyglądał jakby go kompletnie nie znał. Mężczyzna.. mój tata odwrócił się uprzednio przypominając mi o pozdrowieniach dla pana Malika i wsiadł do samochodu. Spojrzałam z ogromnym zdziwieniem i przerażeniem na Harrego. Tym razem pozwoliłam łzą lecieć strumieniem po moim policzku. Nie myśląc wiele, wtuliłam się do niego, chcąc się uspokoić. Nie dotknął mnie ani nic, czekał aż skończę.
-On.. On chce.. -jąkałam się tak potwornie
-Co? Mów Karen do kurwy nędzy?
Zapomniałam, że Styles nie należy do najdelikatniejszych ludzi na ziemi. Przełknęłam głośno ślinę.
-Myślę, że on chce zrobić coś złego Malikom.
-Cholernie słodki zapach, aż kręci mnie w nosie -zachichotał jak chłopiec pocierając nos
-Twój także jest bardzo wyczuwalny. Hugo Boss jak się nie mylę, ja w przeciwieństwie do Ciebie uwielbiam to jak pachniesz Malik -odgryzłam się, zirytowana sama nie wiem czym
-Ja Twój również, jest po prostu bardzo intensywny, szczególnie teraz.
Zayn powiedział to z obojętnością w głosie, może z powagą. Co to za zmiana nastroju, furiacie?
-Masz zamiar coś robić czy dalej porozmawiamy o słodkościach i pierdołach?
Uniosłam brew, kreśląc w tym samym czasie linię palcem wskazującym po jego torsie. To zdanie podziałało jak płachta na byka. Wszedł we mnie powoli, znów odczekując chwilę aż moje ciało przyzwyczai się do jego twardej, dużych rozmiarów męskości. Drgnęłam, a on zaczął pomału się we mnie poruszać. O tak! Ocierał się penisem o moje wnętrze, dając mi ukojenie, na które tak czekałam od kiedy pieścił moją kobiecość. Stałe, rytmiczne ruchy, pchnięcie za pchnięciem, jęki i przyśpieszony oddech, a do tego pot powoli oblewający nasze ciała. Ahhh! Moje biodra zaczęły pracować. Unosiłam je delikatnie, wychodząc mu naprzeciw tak, by znalazł się we mnie jeszcze głębiej. Kiedy przyśpieszył, nasze ciała niemalże obijały się o siebie. Kurwaaa, tak dobrze. Odczuwałam przyjemne drganie w dole, a moje mięśnie niemalże zaciskały go w środku. Zayn głośno dyszał, a ja cicho wyjękiwałam jego imię i trochę przekleństw.
-Mała -niemalże mruknął bliski uniesienia. Oczy miał zamknięte, jednak po chwili patrzył w dół napotykając moje. Moje uradowane jego widokiem oczy.
-Kocham Cię.
Obydwoje przeżywamy intymne doznanie, czuję ciepło, a nasze ciała pulsują od dopiero co przeżytego orgazmu. Nasze oddechy są niewymiarowe, ciężkie i stłumione.
Zayn powoli wysunął się ze mnie i pozbył się gumki, następnie ucałował moje czoło i położył obok, na brzuchu, z głową skierowaną w moją stronę. Oh, przyglądał się mi. Leżałam bokiem i kreśliłam wzorki na jego nagiej, rozpalonej skórze. Wciąż próbując złapać oddech i przyzwyczaić się do jego pięknego widoku.
Uśmiechałam się na myśl o tym co się przed chwilą stało i kiedy się nad tym zastanawiałam, naszłam mnie myśl, a właściwie zaczęło gnębić pytanie.. Czym to dla niego było? Przypomniałam sobie jak mówił mi podczas pobytu po za Brighton, że on się pieprzy. Nie kocha. Nic nie czuje i tak dalej. Czy teraz kiedy mi wyznał miłość, zmienił swój stosunek. Stosunek? Boże Karen i od razu masz sprośne myśli. Przed chwilą skończyliście, opanuj się!
-Coś nie tak? -zapytał zmartwiony, na co pokiwałam przecząco głową. Tchórz!
-Było źle? Nie podobało Ci się?
-Podobało, bardzo podobało Zayn.
-To w czym problem mała? Wiesz, że jak kłamiesz to marszczysz nos? -zaśmiał się dźwięcznie
Otworzyłam usta chcąc temu zaprzeczyć, ale pewnie wtedy też zauważyłby, że to kłamstwo. Odwagi.
-To nie problem. Po prostu zastanawiam się co się stało z Tobą.
-Co znaczy 'ze mną' ? -zapytał zdezorientowany
-Byłeś inny.
-Inny? -uniósł lekko brew, wykrzywiając usta w pół uśmiech
-Tak. -przewróciłam oczami- Byłeś czuły, namiętny, delikatny i słodki.
-To źle? -zapytał z oburzeniem, irytacją.
Oh Karen, ale paplasz. Przejdź do konkretów, bo zaraz Malik zacznie się dąsać i ucieknie.
-Nie. Chodzi mi o to, że.. to nie wyglądało na 'pieprzenie' które preferujesz.
-Oh mała -zaczął podciągając się i przekręcając bokiem w moją stronę, byliśmy w tej samej pozycji zwróceni ku sobie.
Pochłaniałam każdy najmniejszy milimetr jego twarzy, na moich policzkach pojawił się różowy odcień. Przysunął się bliżej i ucałował w policzek oblany rumieńcem, po czym wyszeptał do ucha:
-Kocham Cię Mała. Pieprzenie się z kimś kogo się kocha można nazwać kochaniem. Tak, kochałem się z Tobą, najczulej jak potrafię, jeśli o to chodzi.
Zadowolona z jego odpowiedzi, aż skakałam ze szczęścia w myślach. Cholera, kochaliśmy się i było tak miło. Nic nie odpowiadając zaproponowałam mu prysznic. Osobno. Ucałował moją malinkę na szyi, zebrał swoje ubrania i biorąc ręcznik ode mnie, udał się do łazienki. Spojrzałam na zegarek 1:58, a w domu nadal ani śladu mojego brata. Jest dorosły, nie muszę się na szczęście o niego martwić. Kiedy mulat wrócił do pokoju, usiadł na łóżku i czekał, aż tym razem ja się wykąpie. Krople wody skraplające moje ciało były bardzo kojące i przyjemne. Mimo to, czułam się jakbym zmywała wszystkie doznania, każdy dotyk Malika z siebie. Po kilku minutach byłam z powrotem. Zayn wyglądał na zamyślonego. Usiadłam obok i złapałam jego dłoń, przykładając ją sobie do ust i całując jej zewnętrzną stronę. Nie patrząc nie mnie uśmiechnął się.
-Muszę Cię o coś zapytać.
-Tak?
Spojrzał na mnie, jeszcze raz na ziemię i biorąc oddech znów na mnie.
-Dlaczego nie odpowiadasz, kiedy mówię, że Cię kocham?
Oh.
-Nie wiem.. przepraszam.
-Nie, jest okej. Jeśli mnie nie kochasz i nie chcesz ze mną być -głos mu się załamał- to w porządku..
-Kocham Cię.
Moje usta przyległy do jego miękkich warg. Delikatny pocałunek na dowód miłości, o tak. Tak miło.
-I chcę z Tobą być. Tylko... boję się tego co będą gadać ludzie. To trochę wcześnie, co nie?
-Kar.
Kar? Nigdy tak do mnie nie mówił, za to Louisowi się zdarzało. Wzdrygnęłam się na myśl o nim.
-Jeżeli on mógł ruszyć do przodu po tak krótkim czasie, to Ty tym bardziej. Poza tym, co Cię interesują inni? -naburmuszył się. Ah, jest mój furiat.
-Doprawdy? Dlaczego więc wkurzyłeś się, jak Niall i Harry nas 'przyłapali' ?
-Nie wkurzyłem.
-Wcale.
Przewróciłam oczami i położyłam się na łóżku. Malik przyglądał mi się chwilę zdezorientowany.
-Chciałam żebyś dziś ze mną został. -powiedziałam nachmurzona
-Chciałaś? -zapytał.
-Chcę.
Wstałam i omijając go szerokim łukiem, poddenerwowana i zirytowana weszłam do pokoju Zacka i wyjęłam z szafy koszulkę Nirvany i jakieś spodenki, zwykłe czarne Adidasa. Ekstra połączenie. Podałam mu i powiedziałam, że może się w to przebrać, po czym powróciłam na miękki materac. Zayn bez krępacji ściągnął swoje ciuchy i wbił się w ciuchy Zackarego, po czym zajął miejsce obok. Wiercił się i wiercił, aż trącając mój policzek nosem przytulił się do mnie. On do mnie. Świetne uczucie, ale nadal byłam wkurzona.
-Chcę Cię pokazać całemu światu. Chwalić się Tobą. -szeptał
-Właśnie widziałam.
Nagle wstał i siedząc posłał mi gniewne spojrzenie. He he furiacik się denerwuję.
-Oni to co innego. Nie mogę być mięczakiem, przy nich.
-Przy mnie jesteś.
Znów spiorunował mnie wzrokiem, a ja zachichotałam triumfalnie. Fakt, że mogłam go wkurzać i uspokajać w tym samym czasie był bardzo podniecający. Już dobrze dobrze.
Podniosłam się i siedziałam stykając się z jego ciałem. Ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam. Chwilę próbował się oprzeć, ale wymiękł. Znów ogromny uśmiech zagościł w moich myślach i taniec radości. Punkt dla Karen.
-Zmienię się, poprawie. -szeptał
-Kocham Cię Zayn.
-Kocham Cię Karen.
Mewy za oknem sprawiły, że wybudziłam się z mojego wspaniałego snu. Nie wściekłam się jednak, bo kiedy tylko przekręciłam głowę, miałam przed sobą twarz Zayna. Spał obok mnie i wyglądał zabójczo. Świeżo i młodo. Jego włosy układały się na poduszce w nieładzie, a on sam obejmował mnie silnym ramieniem. Przekręciłam się powoli w jego stronę i przyglądałam mu przez chwilę. Pięknie. Pięknie. Nigdy nie będę miała dość jego widoku. W tej pozycji zrobiło mi się niewygodnie, więc z powrotem odwróciłam się na plecy i kątem oka spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 11:38! Cholera! Mama mogła już wrócić, co jeśli już nawet tu zaglądała?! Przerażona zerwałam się na równe nogi, budząc przy tym mulata. Uh.
-Coś się stało? -zapytał zaspanym głosem. Poranna chrypka, o rany, nie wytrzymam tego.
-Moja mama -powiedziałam sięgając szlafrok.
Kiedy upinałam włosy w kok, Zayn również wstał i prędkim ruchem zakładał na siebie ciuchy. Złapał mnie znów na gapieniu się na niego. Kurde. Przerwał i podszedł do mnie, po czym ucałował mnie w czoło.
-Dzień Dobry. -powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.
-Dzień Dobry. -zachichotałam i nakazałam mu się śpieszyć.
Malik się ubierał, a ja wyszłam się rozejrzeć po mieszkaniu. I tak, tym właśnie sposobem spotkałam moją mamę czytającą jakiś magazyn, z czarną kawą w kubku i przygotowanym śniadaniem, z pewnością na więcej niż dwie osoby. Spojrzała na mnie spod swoich okularów i przywitała się. Podeszłam i dałam jej szybkiego buziaka. Stałam oparta o blat koło drzwi i bawiłam się palcami. Czułam na sobie jej spojrzenie. Ona wie.
-Oh dobra! Już Ci powiem! -poddałam się, na co ona się zaśmiała.
-Powiedz mi tylko, kim jest ten przystojniak w Twoim pokoju?
Poczułam zażenowanie. Mimo wszystko, miałam nadzieje, że tam nie zaglądała. Ciekawe w jakiej pozycji nas zastała. Pozycji... Oh Karen, przestań o tym myśleć, to zwykłe słowo, nikt nie mówił o seksie!
Oblałam się rumieńcem, a ona odłożyła gazetę na bok i upiła łyk kawy, czekając aż zacznę mówić.
-Zayn. Zayn Malik.
Uniosła brwi ze zdziwienia, ale po chwili się szeroko uśmiechnęła. Poczułam ulgę. Nie była zła.
-Ten, o którym mi opowiadałaś? Odprowadzał Cię do domu tamtej nocy po domówce u waszej koleżanki?
Skinęłam głową przytakując. Uśmiechnęła się jeszcze promienniej.
-Porządny chłopak.
W tym momencie w drzwiach obok mnie stanął mulat. I przywitał moją mamę, uprzednio się przedstawiając.
O jeja, jaki on uprzejmy, grzeczny i w ogóle. Zachichotałam na ten widok, a on zbeształ mnie spojrzeniem.
Oboje zajęliśmy miejsca przy stole i nałożyliśmy sobie śniadanie. Grzanki, bekon, jajecznica. Ależ ta Ellen się postarała. Co jak co, ale mamę mam świetną. Dopiła swój ciepły napój i wstając podeszła do mnie i nachyliła się.
-Zakryj czymś tą malinkę skarbie -powiedziała cicho, obdarowując nas ciepłym uśmiechem i ucałowała moją głowę.
-Miło było Cię poznać Zayn. Jadę na zakupy Karen, wrócę po południu.
Oblałam się czerwonym jak krew rumieńcem, cholerna malinka. Posłałam Malikowi zabójcze spojrzenie, na co on uniósł ręce dając znak, że to nie jego wina. Nie wcale.
Po zjedzonym posiłku, brunet pomógł mi posprzątać. W międzyczasie dołączył do nas Zack, który nie mam pojęcia kiedy wrócił. Rozmawiali, kiedy ja poszłam się w końcu ogarnąć, pozbyć szlafroka i przygotować na tę leniwą niedziele. Wróciłam do nich, a oni siedzieli rozwaleni na kanapie oglądając jakiś film którym się bardzo ekscytowali. Zajęłam miejsce obok mulata i wtuliłam do niego. Wzdrygnął się i nerwowo spojrzał na mojego brata. Co jest? Jednak się wstydzi?
Wstał pośpiesznie i powiedział, że musi iść. Co? Okej? Spojrzałam na niego spod łba, na prawdę musiał iść czy o co teraz chodzi? Spoko. Podeszłam z nim do drzwi frontowych.
-Zadzwonię do Ciebie później mała. -powiedział
-Stało się coś?
-Nie
-Dlaczego więc wychodzisz?
Jego twarz nie miała żadnego konkretnego wyrazu. Obojętność. Pusty wzrok i nic poza tym. Chwilę zajął mu dobór słów.
-Daj mi za sobą zatęsknić.
-Nie chce za Tobą tęsknić. Rany, zostań.
-Idę.
-Zayn!
-Zadzwonię.
Rozejrzał się czy nie ma w pobliżu Zacka i na ułamek sekundy zetknął swoje warki z moimi i wyszedł. Ze złości kopnęłam w drzwi. Nie miałam pojęcia co się stało, może miał mnie dość albo.. nie wiem.
Dzień mi się dłużył. Od kiedy brunet wyszedł, nie robiłam nic konkretnego. Przeglądałam internet, obejrzałam jakiś film i chwilę rozmawiałam z Penny, zdając jej skrótowe relację. Około 17:00 zadzwoniła ponownie i zaprosiła mnie na kawę. Czemu nie i tak nic nie robię. Przebrałam się, poprawiłam makijaż i 20 minut później Pen dzwoniła do drzwi. Na szczęście nie miałam daleko do centrum, w którym było sporo kawiarenek, więc pójście na piechotę nie było aż tak męczące. Od razu odrzuciłyśmy opcję wstąpienia do Starbucksa, bo był w nim ogromny tłok. No tak, w końcu tylko jest jeden w całym Brighton, a może dwa góra. Kiedy przechodziłyśmy wzdłuż alejek James' St. od razu rzuciła mi się w oczy jedna mała, o nazwie 'RedRoaster'. Przytulne, ciche miejsce i w dodatku tanie! Zajęłyśmy miejsce i zamówiłyśmy latte z dodatkami. Siedziałyśmy tak dyskutując, o szkole, o ciuchach, o Zaynie i Niallu - bo nim wciąż się zachwycała moja przyjaciółka, ogólnie mówiąc plotkowałyśmy jak to dziewczyny. Minęło kilka godzin i zgłodniałyśmy więc postanowiłyśmy coś zjeść. Ogromna ochota na fast-foody, targała nami bezlitośnie. Tak więc opuściłyśmy lokal w poszukiwaniu najbliższej budki z fast-foodami. Spojrzałam po drodze na zegarek, 21:03 a Zayn nadal milczy. Cholera. Znalazłyśmy jakąś knajpkę, a ponieważ także była zatłoczona, Penny poszła kupić sama. Czekałam na chodniku przed wejściem, rozglądając się po okolicy. Nigdy chyba nie byłam w tej części miasta. Na zewnątrz nie było żadnej żywej duszy, wszyscy siedzieli w środku lokali, jakby tam toczyło się życie. Usłyszałam nadjeżdżający samochód i przeszedł mnie dreszcz. Zwolnił. Cholera. Wydawał się znajomy, aż za bardzo. I wtedy mnie olśniło. Szary mercedes, masywne auto należące do mężczyzn ze stacji. Zatrzymał się. Zacisnęłam powieki i nabrałam powietrza. Ruszyłam w stronę drzwi, a wtedy ktoś pociągnął mnie za rękę. Odwrócił brutalnie i kazał na siebie spojrzeć. Kurwa, czy nikt tego nie widzi? Pen, gdzie jesteś?! Otworzyłam powoli powieki i przede mną stał On. Mój ojciec we własnej osobie.
-Jednak mnie oczy nie myliły. Witaj córeczko. -powiedział z uśmieszkiem
-Daruj sobie -syknęłam- Co Ty tu robisz draniu?
-Draniu? Oh kochanie, tak możesz nazywać swojego chłoptasia. -uśmiech nie znikał z jego twarzy
Patrzyłam na niego w osłupieniu. Czego on do cholery chce i jakim prawem obraża Zayna??!!
-Zayn, Zayn Malik prawda? -zapytał podekscytowany
-Nie Twoja sprawa! Zabieraj te brudne łapska!
Parsknął głośno śmiechem. I przetarł ręką twarz, nabierając powietrza.
-Aniołku. Będziesz mi wdzięczna, kiedy cała jego rodzina zniknie z Twojego życia. Podziękujesz tatusiowi.
CO?! Otworzyłam szeroko oczy! Za co, dlaczego, co, co, co?!
-Ty chyba nie.... -nie dokończyłam
-A jednak kochanie. Pozdrów ode mnie starego Malika.
Łzy zaczęły napływać do moich oczu, ogarnęła mnie złość. Zaczęłam się na niego wydzierać i za razem błagać by nic nie robił. Błagałam. Zadawałam pytania, nie uzyskując odpowiedzi. Drań. Cholerny drań. Zdenerwowany już moim wybuchem, złapał mocno za moje ramiona i mną potrząsną. W tej samej chwili czyjaś silna dłoń złapała rękę i odciągnęła go. Ojciec zaśmiał się.
-Jest i nasz Harry.
Oboje spojrzeliśmy na siebie zszokowani. Styles wyglądał jakby go kompletnie nie znał. Mężczyzna.. mój tata odwrócił się uprzednio przypominając mi o pozdrowieniach dla pana Malika i wsiadł do samochodu. Spojrzałam z ogromnym zdziwieniem i przerażeniem na Harrego. Tym razem pozwoliłam łzą lecieć strumieniem po moim policzku. Nie myśląc wiele, wtuliłam się do niego, chcąc się uspokoić. Nie dotknął mnie ani nic, czekał aż skończę.
-On.. On chce.. -jąkałam się tak potwornie
-Co? Mów Karen do kurwy nędzy?
Zapomniałam, że Styles nie należy do najdelikatniejszych ludzi na ziemi. Przełknęłam głośno ślinę.
-Myślę, że on chce zrobić coś złego Malikom.
AAAAAAAAA, CO SĄDZICIE? :>
12 Komentarzy - Następny
KOcham, kocham,kocham!!!
OdpowiedzUsuńNajlepszy! Zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńHARRRRRRRRRRRRRRRRRRY!!!!!!!!!!!!! jezu, mimo tego całego dlkfhjkshflakhad najbardziej jaram się końcówką :o ZŁO ZŁO ZŁO SIĘ WKRADŁO !! :(
OdpowiedzUsuńMegaa rozdział ! Boże ale się dzieje ! Ciekawe dlaczego Zayn się tak zachowywał .... mam podejrzenia że chodzi o brata bo Zayn przy nim tak dziwnie się zachowuje. ... Ale rozdziałem rozwaliłaś mój muzg ! Cudooowny ! A co najlepsze #KAYAN XD ♥ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuń+ Weny xx.
#KAYN !!! Dziekuje! x
UsuńHahahahha sory tym #KAYAN to coś w telefonie mnie poprawia xd ♡ teraz będę uważać hahah xd ♡ ♥ ♡
UsuńWspaniały rozdział ;) Zuza
OdpowiedzUsuńBoziu! Boski rozdział!! czekam na następny <3 Lolcia
OdpowiedzUsuńo tak tak tak tak ! mam nadzieje że panu Lou dziekujemy już :*
OdpowiedzUsuńWow. Niesamowite. Wpadłam na tego bloga nie dawno i się zakochałam.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Ciekawi mnie co wymyśliłaś z jej ojcem.
Czekam na kolejny :*
Oo OMG zarąbisty rozdział!
OdpowiedzUsuńNeext :-)
OdpowiedzUsuńKobieto niesamowicie piszesz! Rozdział wspaniały! # KAYN rządzi! <3
OdpowiedzUsuńspoko, spoko, zboczuchu ty! :)
OdpowiedzUsuńMogę liczyć na twoją opinię?
Zawsze jest szansa, że wejdziesz, zobaczysz, pokochasz ( mam nadzieję lol )
youngloovers.blogspot.com
loovelorn.blogspot.com
fromyourlust.blogspot.com
ifindyourlips.blogspot.com
Nawet jak nie masz teraz ochoty, to kiedyś pewnie będzie ci się nudzić, zerknij, może warto :)
czytałam Twoje blogi i dzięki YOUNG LOVERS, zaczelam pisać. przeczytałam go raz i naszła mnie ochota na powrot do opowiadań. dzięki wielkie za to :)!
Usuń