wtorek, 22 kwietnia 2014

Dwudziesty-ósmy.

  12 KOMENTARZY - NASTĘPNY :) !! 

Byłam w totalnym szoku.
Patrzyłam ze łzami w oczach na chłopaka w kręconych włosach przede mną. Wyraz twarzy miał poważny. Zmarszczone brwi i czoło, jakby bił się z własnymi myślami. Poza tym, wyglądał tak, jakby on sam chciał zaraz kogoś zabić. Nie wiem skąd się tu znalazł, ale byłam mu za to wdzięczna. Gdy dołączyła do nas Penny, Harry nakazał byśmy wsiadły do jego auta. Pośpiesznie ruszyłam do jego auta, ciągnąc za sobą przyjaciółkę. To nie był najlepszy moment by się z nim sprzeczać. Jechaliśmy już około 20 minut w kompletnej ciszy ulicami Brighton. Było ciemno, zimno i późno. Nie miałam odwagi zadać jakiegokolwiek pytania. Głośna muzyka rozlegała się w środku, bałam się nawet zapytać czy Harry mógłby ja ściszyć. Zaciskałam nerwowo dłonie na kolanach i wpatrywałam się na obraz za szybą, kiedy Pen podśpiewywała sobie na tylnym siedzeniu. W głowie mi dudniło. Słowa ojca w kółko przewijały się w moich myślach na przemian z pytaniami. Dlaczego mój tata chciał się pozbyć Zayna i jego rodziny i skąd on w ogóle wiedział, kim jest "mój chłoptaś". Byłam przerażona na samą myśl, że może im się coś stać. Przyjrzałam się okolicy w jakiej się aktualnie znajdowaliśmy i już wiedziałam, że nie wrócimy szybko do domu. Chwilę później dojechaliśmy na miejsce. Wschodnia część Brighton z małym blokowiskiem. Mimo zwyczajnego wyglądu to miejsce miało coś w sobie. 
   -Dlaczego tu jesteśmy? -zapytałam cicho
   -Chodźcie. -rzucił piorunując mnie wzrokiem Harry i ruszył w stronę klatki.
Przewracając oczami, chwyciłam Penny za dłoń i powolnym krokiem poszłyśmy za nim. Winda zatrzymała się na drugim piętrze, Styles bez słowa wyszedł i udał się na koniec korytarza. Raz odwrócił się i kazał nam się pośpieszyć. Stanął przed drzwiami czekając na nas, po czym wszedł bez pukania do środka kiedy do niego dołączyłyśmy. Nie widziałam gdzie byliśmy i dlaczego, ale szybko się dowiedziałam, kiedy z kuchni wyszedł Payne a zaraz za nim Horan. Ucieszyli się na nasz widok, w sumie ze wzajemnością. Niall od razu zaczął zagadywać Pen, był nią oczarowany tak samo jak ona nim. Wydawał się być kimś innym przy niej.
Siedzieliśmy w salonie popijając piwo. Zastanawiałam się co ja tam robiłam. Dzwoniłam kilka razy do Zayna, ale nie odbierał. Odrzucał połączenia, palant. Nie chciałam przeszkadzać blondynowi i przyjaciółce, więc siedziałam cicho przyglądając się Liamowi i Stylesowi siedzącym na końcu kanapy. Rozmawiali na jakiś temat, jednak odpowiednio cicho bym nie mogła usłyszeć. Wyglądali komicznie. Poważne miny, zmarszczone czoła, nerwowe pocieranie karku i linii szczęki.
Poczułam zmęczenie i przerwałam im pytając czy możemy wrócić do domu - w końcu jutro poniedziałek. Obydwoje prychnęli tylko śmiechem. Przewróciłam oczami po czym je powoli zamknęłam. To było silniejsze. Słyszałam stłumione głosy rozmów, śmiech Nialla i dźwięk telewizora. Później ciszę, kompletną ciszę. Kiedy przekręciłam się lekko zmieniając pozycję usłyszałam głos Zayna. Zayn?! Otworzyłam szeroko oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając mulata. Zastałam tylko Hazzę z telefonem w ręku i blondyna, do którego po chwili dosiadła się Penny podając mu piwo.
   -Gdzie Zayn? Zayn tu jest? -zapytałam nerwowo
   -W kuchni z Liamem.
Zerwałam się na równe nogi i poszłam do pomieszczenia. Stanęłam w progu,a oni zamilkli jakbym im przerwała i gapili się jakby zobaczyli ducha. Nie czekając chwili dłużej, podeszłam do Malika i mocno się do niego przytuliłam. Teraz tak bardzo się o niego bałam. Ku mojemu zdziwieniu, nie odwzajemnił mojego gestu. Odsunęłam się i spojrzałam na Liama, który posłał mi współczujący uśmiech. Co jest kurwa? Przeniosłam wzrok na bruneta i zobaczyłam złość. Serio? To ja powinnam być zła, że wyszedł i się nie odezwał, nie odbierał i miał mnie w dupie tak?
   -Zayn...
   -Skąd Twój tata mnie zna? -przerwał mi
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, jak mógł tak nagle zmienić temat. Rozumiem, to coś poważnego, mogło im się coś stać, ale zachowywał się jak palant, więc liczyłam na głupie 'przepraszam' czy coś.
   -Nie wiem -mruknęłam pod nosem
Mulat chwycił mnie za ramiona i lekko potrząsnął. Ałć? Cały się spiął jakbym mu krzywdę zrobiła, podczas gdy to on właśnie sprawiał mi ból.
   -Może mu coś nagadałaś i przyleciał na ratunek córeczce? -zadrwił wciąż ściskając moje ramiona
Liam przyglądał się całemu zajściu bez słowa. Parę razy chciał coś powiedzieć, ale odpuścił. Łzy napłynęły do moich oczu i miałam ochotę się rozbeczeć, jednak zebrała się też we mnie złość, dużo silniejsza.
  -Nie miałam pojęcia, że on tutaj jest, tak?! Chyba Ci to wyjaśniłam kretynie! A poza tym, co miałabym nagadać? Że zachowujesz się jak pieprzony furiat? Jestem dużą dziewczynką! -krzyczałam wyrywając się
Puścił mnie i odsunął się lekko, a wzrok utkwił w podłodze. Cała aż wrzałam ze złości. Piekły mnie policzki, pewnie byłam cała czerwona z irytacji dlatego Liam podał mi szklankę wody.
   -Zayn.. -zaczął chłopak- Nie powiedziałeś jej?
Mulat posłał mu srogie spojrzenie, po czym pokręcił lekko głową przecząc. Patrzyłam z zaciekawieniem -czego mi nie powiedział? Halo o co tu chodzi?
   -Stary powinieneś jej powiedzieć.
   -Nie. -warknął brunet
   -Musi wiedzieć.
   -Nie kurwa, powiedziałem nie! -krzyknął Malik
Minął mnie bez słowa i wyszedł z mieszkania. Nim się spostrzegłam zostałam sama w pustej kuchni, a z pokoju dobiegały śmiechy pozostałej trójki.


-Zayn-
Musiałem wyjść zapalić papierosa. Karen nie mogła się dowiedzieć, że mój ojciec ma nocny klub, że te wszystkie laski.. bardzo dobrze znają mnie i chłopaków. Jak już mówiłem milion razy wcześniej, jej nazwisko wcale do niej nie pasowało. Nie była twarda jak kamień, nie kiedy wiedziałem, przez co przeszła i jak to znosiła. Teraz była zakochana we mnie, pomyślałaby o najgorszym. Bałem się tego, że się dowie, dlatego tak zareagowałem. Impulsywnie. Wyciągnąłem paczkę papierosów stojąc przed klatką i odpaliłem jedną fajkę. Wypuszczając dym czułem, jakby oczyszczał umysł. Kurwa, że też ten jej ojciec musiał się pojawić. A najgorsze,że nie wiedziałem czego chce. Zimny powiew powietrza ogarnął moje ciało. Po chwili dołączył do mnie Payno i gapił się bez słowa. Patrzył się i patrzył.. kurewsko mnie tym wkurwiał, już wolałem jak coś pieprzy i daje swoje mądre rady.
   -No co kurwa? -rzuciłem
   -Zayn.. Ja tylko uważam, że powinieneś jej powiedzieć. I tak się dowie, a czym prędzej tym lepiej. Idiota z Ciebie, że jej jeszcze nie powiedziałeś. -pokręcił głową
   -Dlaczego niby się dowie?
   -Musimy jechać do Twojego ojca, ten typ go zna więc nie mamy wyjścia.
Liam wzruszył ramionami, a ja zakląłem głośno kopiąc jakiś jebany płotek. Payne miał rację, kurwa no miał.
   -Dlaczego nie chcesz jej powiedzieć? Boisz się?
Przełknąłem głośno ślinę. Wiedziałem, że to właśnie Liam jest osobą, której mogę najbardziej ufać, ale chyba się wstydziłem mu powiedzieć. Zachęcił mnie kładąc rękę na moje ramie. Dodał mi otuchy?
   -Boje się, że ją stracę. Nie wytrzymam już dłużej bez niej Liam.
Czułem się chujowo z tą myślą, że mógłbym. Bałem się jej okazywać swoje uczucia przy innych, a wiedziałem, że jej tego brakuje i tego oczekuje. Wiedziałem, że mnie zostawi w końcu jeśli się nie zmienię, a teraz miałbym powiedzieć jej o tym wszystkim? Panikowałem na samą myśl o tej rozmowie.
   -Będzie dobrze.
Przyjaciel poklepał mnie po ramieniu, po czym wróciliśmy do mieszkania. Karen siedziała skulona na kanapie, a Nialla i Penny nie było. Harry siedział dalej w tym samym miejscu. Moja mała nawet na mnie nie spojrzała, kiedy zapytałem gdzie blondyn i blondynka, co mnie wkurwiło, ale także zabolało. Z pustym wzrokiem utkwionym w telewizorze, cicho poinformowała nas, że Niall poszedł odprowadzić Pen, a ona sama czekała, aż wrócę. Cholera, serce aż podchodziło mi do gardła. Była taka kochana, mimo, że ją raniłem i krzyczałem na nią. Była cholernie dobra, a ja... musiałem się zmienić.
   -Chodź tu.
Wyciągnąłem ku niej swoją rękę, którą szybko chwyciła i niemalże wskoczyła na mnie, kiedy objąłem jej drobne ciałko. Zapomniałem o tym, że nie jesteśmy tutaj sami. Liczyła się tylko ona. Ucałowałem jej policzek i schowałem twarz w jej włosach.
   -Przepraszam. Przepraszam za wszystko co się wydarzyło i za to co usłyszysz dziś. -szepnąłem
Nic nie odpowiedziała, co mnie zdziwiło, bo o nic nie pytała, ale z drugiej strony odetchnąłem z ulgą. Ujęła moją twarz i złożyła krótki, delikatny całus na moich ustach stając na palcach. Odchrząknąłem i spojrzałem na moich przyjaciół. Payne uśmiechał się do nas opierając o ścianę, a Hazz czekał przy drzwiach wyjściowych kręcąc nosem. Mały skurwiel nigdy tego nie zrozumie.
Splotłem z Karen nasze dłonie i udałem się w stronę mojego auta, a oni tuż za nami. Jechaliśmy wszyscy moim samochodem, ona siedziała z tyłu razem z Harrym i wciąż zerkała w przednie lusterko spotykając w nim mój wzrok. Denerwowała się, mogłem to śmiało stwierdzić. Stanęliśmy pod pubem mojego ojca. 'Open House' wyglądał z zewnątrz normalnie, w środku również, jednak kiedy zeszliśmy po schodach na dół, Karen ścisnęła moją dłoń mocniej i szeroko otworzyła usta, po czym szybko je zamknęła. Stoliki przy których siedzieli napaleni mężczyźni, obleśni i podstarzali rozłożone były wokół jednej małej scenki. Wokół nich kręciły się skąpo ubrane laski, niektóre do nich zagadywały, dawały się dotykać albo i nawet więcej. Kilka z nich od razu podeszło do chłopaków by się z nimi przywitać. Liam grzecznie powiedział, żeby dziś spierdalały bo nie ma czasu, a Harry... no cóż. Skończył przy stoliku z trzema dziuniami. Przeszliśmy przez nocny klub do gabinetu ojca, który nas wyczekiwał po telefonie Payna. Palił swoje cygaro przy biureczku i gdy tylko dostrzegł nasze splecione dłonie zaśmiał się pod nosem. Reagując pod wpływem impulsu, puściłem szczupłą dłoń Karen, na co ona posłała mi pytając spojrzenie.
   -Oh, jak miło widzieć moją ulubioną parę -parsknął śmiechem.
   -Dzień dobry -wyjąkała Karen, a ja milczałem.
   -Co was moi drodzy więc tu sprowadza? Dziecinko, co sądzisz o moim pubie?
   -Ma pan na myśli chyba ten burdel, tak? -zapytała ostro
Liam się zaśmiał, a ja przewróciłem oczami. Zawsze się go bała, skąd nagle ta odwaga?!
   -Masz rację.
   -Więc tym się zajmujecie? Prowadzicie jakiś nocny klub tak?
Spojrzałem na ojca błagalnym wzrokiem, byleby jej nie uświadamiał i nie wdawał się w szczegóły. Na próżno.
  -Nie nie, to jedno z naszych zajęć. Ale to zajmuje większą część czasu. Sprawdzenie tych wszystkich dziewczyn... na wypadek gdyby klienci chcieli więcej. Jestem dumny z mojego syna i jego przyjaciół. -zaśmiał się- Oprócz tego, mamy najlepszych dilerów. Przecież nie chciałbym żeby ktoś obcy handlował prochami w moim klubie, prawda Liam?

-Karen-
Spojrzałam na Liama, który tylko wzruszył ramionami. Zaraz, chwila! Czy on powiedział właśnie, że oni sypiają z tymi dziewczynami? Łzy napłynęły do moich oczu i zrobiło mi się nie dobrze.
   -Coś się stało dziecinko? -zapytał pan Malik
   -Jaa.. chciałabym już wrócić do domu.
   -Dobrze. Powiedz mi najpierw co powiedział Twój ojciec?
Nie mogłam pozbierać myśli. Z całych sił próbowałam przypomnieć sobie jego słowa, ale zamiast tego myślałam o tym, że Zayn dotyka innych dziewczyn, a co gorsze one jego również. O tym, jak jęczy z rozkoszy, jak jedna po drugiej przewija się przez jego sypialnie. Kurwa mać! Gdy tylko udało mi się przypomnieć, zacytowałam słowa mojego taty i trącając mulata łokciem, wybiegłam na zewnątrz. Łzy ciekły ciurkiem, nie mogłam się uspokoić. On mi nawet o tym kurwa nie powiedział! Stałam oparta o auto bruneta, z dłońmi na kolanach i głową spuszczoną w dół, ciężko oddychając. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i po chwili zobaczyłam na chodniki przed sobą buty Zayna. Podniosłam wzrok i niewiele myśląc, ruszyłam w wzdłuż ulicy by od niego uciec. Szedł za mną prosząc bym się zatrzymała. Łkałam i szlochałam jęcząc jak bardzo nie chce go widzieć. Podbiegł i stanął przede mną, zatrzymując mnie tym samym. Uniósł palcami moją twarz za podbródek, zmuszając bym na niego spojrzała. Duże, smutne, karmelowe oczy wbijały się w moje szare. Przeszedł mnie dreszcz i w dodatku zaczęło padać. Staliśmy cały czas na ulicy, podczas deszczu, gapiąc się na siebie. Świetnie, skoro nie miał zamiaru mówić, chciałam go wyminąć i odejść. Ponownie mnie zatrzymał, ściskając ramiona. Jęknęłam z bólu.
   -Zostaw mnie.
   -Nigdy! Rozumiesz? Nigdy Cię nie zostawię!
Brzmiał tak bardzo desperacko, jakby miał zaraz utracić wszystko co jest dla niego ważne w życiu.
   -Zostaw! Jesteś straszny! Kurwa miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?!
   -Nie...
Spojrzałam z niedowierzaniem. No już mógł skłamać. Wyszarpałam się i poszłam dalej w stronę domu, jednak po chwili to on szarpnął mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Patrzył na mnie spod długich, sklejonych od kropli deszczy rzęs i skanował moją twarz. Jakby chciał mnie zapamiętać czy coś.
   -Zayn... ja nie chce być z kimś, kto pieprzy się z innymi.
   -Kocham się tylko z Tobą mała -uśmiechnął się. Nie kurwa, to nie działa Malik!
   -Ale pieprzysz z innymi.. ja tak nie mogę. Proszę, to za wiele. -szlochałam
Przytulił mnie mocno do siebie i pozwolił wypłakać w swoją klatkę. Znów na jego białej koszulce powstały plamy od mojego tuszu, ale kogo to interesowało nie? Tulił mnie i kołysał powoli próbując mnie uspokoić. Odgarnął moje mokre włosy na jedno ramie i zbliżył na odległość kilku milimetrów do mojej twarzy. Pochylił się do ucha i szeptał.
   -Przestałem. Dziś uświadomiłem sobie, że jesteś wszystkim czego potrzebuje i muszę zrezygnować z tej części pomocy ojcu. Wybiegłem z Twojego domu, tylko dlatego, żeby porozmawiać z ojcem. Miałem spotkanie z jedną z tych pind, ale Harry poszedł za mnie, dlatego go spotkałyście. Nie odzywałem się cały dzień, bo chciałem pozbierać myśli. Przyznam, zacząłem denerwować się w obecności Zacka, nie chciałem Cię odtrącać. Musiałem po prostu o tym pomyśleć i zmienić nastawienie.
Wsłuchiwałam się w jego kojące słowa, które działały jak lek przeciwbólowy. Brunet co jakiś czas delikatnie przejeżdżał wargami po moim uchu i przechodziły mnie dreszcze. Oh mów dalej Zayn.
   -Nie jestem dobry ani trochę, ale chcę być choć troszkę dobrym dla Ciebie mała.
Spojrzałam na jego twarz. Był tak bardzo podłamany myślą, że mógłby mnie stracić, a tymczasem uświadomił mi jak wiele dla niego znaczę i ile dla mnie robi. Krople deszczu spływały po jego kościach policzkowych, wyglądajac jak łzy. Tak, to tylko deszcz, ale...
   -Kocham Cię. -powiedział cicho przykładając czoło do mojego i patrząc w moje oczy
   -Ufam Ci Zayn.
Złożył pocałunek na moich ustach. Byłam beznadziejna i szybko się poddałam. Uległam i rozpłynęłam w jego ramionach. Wróciliśmy do jego auta czekając na Liama. Kiedy do nas dołączył, Zayn odjechał z piskiem opon.
   -Twój ojciec Karen -zaczął Liam, zwracając na sobie moją uwagę
   -Tak?
   -Już jest obserwowany przez... kilku ludzi. Jeśli go spotkasz, nie możesz wierzyć w żadne jego słowo, rozumiesz?
Pokiwałam głową przerażona lekko tym o co mnie prosił. Zazn również zmarszczył czoło, ale szybko zmienił temat pytając jak tam Harry się bawi. Śmialiśmy się podczas wymyślania scenariuszy jakie właśnie mogą się tam odgrywać. I w tym momencie zaczęłam też zastanawiać się czy Malik naprawdę przestanie się spotykać z tymi dziewczynami. Serce wciąż mnie kuło na samą myśl, że któraś mogłaby być blisko niego.
Nim się obejrzałam byliśmy pod domem Liama. Pożegnał się przyjaźnie i wyszedł.
   -Dokąd teraz? -zapytał Zayn
   -No oczywiste,że do domu.
   -Mojego czy Twojego?
Przegryzłam wargę kiedy rozmyślałam nad odpowiedzią. Byłam już pełnoletnia i co mi szkodziło. Uśmiechnął się usłyszawszy moją odpowiedź i pojechał do siebie. Za każdym razem zapierało mi dech w piersiach na widok ich posiadłości. Brunet chwycił mnie za rękę i kazał być cicho, mimo, że nie miał pewności czy ktokolwiek jest w domu poza jego mamą która prawdopodobnie już spała od kilku godzin. Po drodze do pokoju mulat wziął przekąski i picie, a do tego jakieś ciuchy od swojej siostry z pokoju. Nieładne zachowanie, ale na szczęście ona mnie lubiła. Rozmawialiśmy siedząc na jego łóżku o tym, co dziś się wydarzyło. Zayn był tak cholernie przejęty tym, że mógł mnie stracić. To było kompletnie do niego niepodobne. Przejmował się, zależało mu, mówił ze smutkiem. Szok. Po zjedzeniu dwóch paczek ciasteczek, Zayn zabrał się za ścielenie łóżka na którym siedzieliśmy, a ja poszłam wziąć prysznic. Po wyjściu przyglądałam się sobie w lustrze. Malinka na mojej szyi jak i ta na dole brzucha przypominały mi o poprzedniej nocy. Oblałam się rumieńcem i oczy zaczęły mi się świecić. Przemyłam twarz zimną wodą i wróciłam do mulata. Ucałował mnie w czoło kiedy mnie mijał w drodze pod prysznic. Czekałam na niego czytając jakąś książkę, którą wzięłam z jego półki. Co prawda nie była zbyt interesująca ale co innego miałam robić. W międzyczasie zadzwoniłam do mamy, mówiąc, że zostaje u Penny. Tak wiem. To dziecinne, ale jeszcze się trochę wstydziłam dobra? Przetarłam oczy ze zmęczenia i odłożyłam książkę. Położyłam się na boku i zamknęłam oczy. Chwilę później do pokoju wtargnął świeży zapach męskiego żelu pod prysznic. Zgasło światło. Zayn wrócił. Serce waliło mi jak szalone kiedy wyczekiwałam jego dotyku. Wręcz błagałam, żeby już mnie dotknął. Poczułam jak materac się rusza i wiedziałam, że zaraz  będę mogła się wtulić do mojego bruneta. Wszedł pod kołdrę bez słowa. Przesunął delikatnie dłonią po moim ramieniu. O tak, nareszcie. Od razu odwróciłam się w jego stronę. Światło księżyca padało na jego twarz, jego oczy wręcz błyszczały kiedy się we mnie wpatrywał. Przegryzłam wargę, a on oblizał swoje usta i po chwili złączył je z moimi. Położyłam rękę na jego brzuchu, a on przyciągnął mnie bliżej. Nasze pocałunki stały się głębsze, gorętsze i bardziej łapczywe. Zayn przeciągnął moje ciało na swoje. Leżałam na nim i pieściłam jego miękkie wargi swoimi. Pociągnął mnie mocno za włosy wywołując u mnie jęk, by zacząć ssać skórę na mojej szyi. Robił to z większą siłą, niż poprzednim razem. Kiedy zaczęłam piszczeć z bólu nie przestawał, uciszał mnie mówiąc, że zaraz mi się spodoba, po czym klepnął mnie w pupę i ścisną boleśnie moje pośladki. Syknęłam ze złości. Wiedziałam, że tym razem nie będziemy się kochać - Malik chciał się pieprzyć.




PRZEPRASZAM że takie krótkie, PRZEPRASZAM że takie gówniane
i PRZEPRASZAM że tak późno!

mam nadzieje, że spędziliście super ekstra święta i zając był dla was dobry.
dziękuję za wyświetlenia, komentarze i udział w ankiecie.
followujcie mnie na twitterze, jeśli chcecie follow back, napiszcie, że jesteście stąd!
@sandruszeek



11 komentarzy:

  1. Przepraszam ,ale gdzie to jest gówniane ?!...a jeśli chodzi ,że tak późno to wcale nie ... przecież były święta i mogłaś nie mieć czasu pisać ....a zresztą mogłabym czekać znacznie dłużej na to cudooo .!!! Świetny rozdział ... mówiłam już to ale powiem jeszcze raz masz talent ... bo potrafisz napisać rozdział tak ,że ,gdy ja czytam czuje dokładnie to sam co główna bohaterka opowiadania. Boże .. ten rozdział był tak cholernie idealny ,że po prostu z czystym sumieniem mogę powiedzieć ,że ten rozdział od dzisiaj jest moim ulubionym .! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ! i jak zwykle [tym razem bez błędu xd] #KAYN !!! kocham tą parę są tacy słodcy !
    +WENY xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiesz co to gówno! :D chcę następny #kayn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział ! zdecydowanie ;) Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarąbistyy!! Mam nadzieję że nie prędko nas opuścisz :-D. WENY!!!!!!!! Dodaj szybko nexta bo nie mogę się doczekać! #KAYN normalnie kocham tą parę a ten blog jest najlepszy z tych które czytam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny świetny i jeszcze raz świetny UWIELBIAM TWOJEGO BLOGA PO PROSTU UWIELBIAM

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybkoo dodawaj następny bo już się nie mogę doczekać ;D
    I wcale nie jest gówniany, uwielbiam jak piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Gówniane? Chyba sobie żartujesz to jest ZARĄBISTE!!!!!!!!!!!!:-D. Szybkooo neexxtt!

    OdpowiedzUsuń
  8. Malik chce się pieprzyć? To oznaca tylko jedno : Rozdział 29 = sceny ertyczne!hahaha
    No chyba, że nie.... ..... mimo to KOCHAM!!!!
    P.S. Gówniane?

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana dawaj nexta bo nie wytrzymam!

    OdpowiedzUsuń
  10. o nie nie nie nie , właśnie włącza się CHORY MALIK ! ; o
    doobry :3

    OdpowiedzUsuń