czwartek, 16 października 2014

Czterdziesty-pierwszy

Wyświetlenia rosną, a komentarzy brak, ktoś jeszcze tu czeka? 
12 komentarzy - następny :)


Widziałam ciemność przez zamknięte powieki. Były tak ciężkie, że nie miałam sił ich otwierać. Słyszałam krople deszczu rozbijające się o parapet i spływający rynną strumień wody. Świetnie, cholerny deszcz, pomyślałam. Im bardziej próbowałam się skupić na dźwiękach jakie mnie otaczały, tym trudniej było dosłyszeć cokolwiek. Nie miałam pojęcia, która jest godzina, ani kto znajduje się w budynku. Nie wiedziałam czego się spodziewać po wczorajszych słowach ojca."...I jeśli jesteś w stanie zrobić dla niego wszystko" odbijało się echem w mojej głowie. Próbowałam się tego pozbyć, ale wracało jak bumerang. Poczułam lekki strach, jednak byłam zbyt zmęczona by zacząć panikować. Kiedy po kilkunastu minutach udało mi się wreszcie otworzyć oczy, leniwie wydostałam się z pod kołdry i podeszłam do komody, którą właściwie dopiero teraz zauważyłam. Wczoraj nie miałam czasu ani ochoty na zwiedzanie, a jedynym czym byłam zainteresowana było łóżko. Zerknęłam tymczasem na budzik stojący po lewej stronie mebla z ciemnego drewna. Dochodziła dopiero siódma rano, co znaczyło, że spałam zaledwie kilka marnych godzin. Przeciągnęłam się prostując wszystkie kości i podążyłam w stronę okna. Wyjrzałam na zewnątrz, dokładnie analizując okolice. Wywnioskowałam, że widok z tego pokoju ukazuje tylną część domu i sąsiedztwo. Mały sklep, Kościół w oddali i kilka domów to wszystko co udało mi się dostrzec. Zapatrzona w krople deszczu spływające własnymi ścieżkami po oknie, całkowicie zapomniałam o rzeczywistości. Każdej z kropli przypisałam imię najbliższych osób. Tych których raniłam i zawodziłam. Pomyślałam o mamie, na którą strasznie nakrzyczałam wczorajszego wieczoru,a raczej nocy. O Louise, którego oczy były pełne smutku, a nawet o Niallu, który z powodu tego całego porwania jego najbliższego przyjaciela, wydawał się całkowicie zagubiony. Prawie padłam na zawał, gdy ktoś nagle położył chłodną dłoń na moim odkrytym ramieniu. 
   -Wstałaś cukiereczku, jak miło. -powiedział mój ojciec, dodając przesłodzony, sztuczny uśmiech w chwili, gdy się do niego odwróciłam.
   -Nie wiedziałam, że ktoś poza mną już nie śpi. 
   -Interesy same się nie załatwią kochanie -odpowiedział, łapiąc mnie za rękę.
Próbowałam się wyrwać, kiedy prowadził mnie przez korytarz, ale on tylko śmiał się pod nosem i ani myślę, nie miał zamiaru mnie puścić. Weszliśmy do jasnej, wyposażonej drogimi meblami kuchni. Przy drzwiach stało dwóch dryblasów - coś na podobieństwo ochroniarzy, a dwie starsze kobiety co chwila dokładały jedzenie na stół znajdujący się w centralnej części pomieszczenia. Byliśmy sami, poza "służbą" czy jakkolwiek on ich tam nazywał. Tylko ja i Derek, mój ojciec.
   -Kuchnia? -zapytałam głupio.
Byłam święcie przekonana, że ma zamiar powiedzieć mi czego chce ode mnie, tymczasem miałam...jeść?
   -Nie jesteś głodna? Ja umieram z głodu. Usiądź cukiereczku.
Derek zajął miejsce po czym wskazał mi krzesło obok. Niepewnie podeszłam do niego, jednak zdecydowałam go obejść i usiąść na przeciwko.
   -Myślałam, że... no wiesz, mówiłeś o interesach.
   -Niedobrze jest myśleć i pracować z pustym żołądkiem. Jedz. -nakazał
Nie musiał mnie specjalnie namawiać. Wzięłam kanapkę, a z każdym kęsem czułam jak bardzo mnie obserwuje. Kończąc posiłek, pomyślałam o tym, że moja mama właśnie wstawałaby do pracy, a teraz zapewne się martwi, nie byłam nawet pewna czy w ogóle spała tej nocy. Postąpiłam nieodpowiedzialnie, nie dając znaku życia. Co z tego, że Louis na pewno wszystko im powiedział, gdy to ja powinnam im to wyjaśnić. Ja jedyna wiedziałam czym się kieruje. Ale czy aby na pewno? Działasz pod wpływem impulsu Karen, pomyślałam. Poczułam się źle. Przełknęłam ostatni kęs i miałam zamiar zapytać o swojego chłopaka, jednak Derek mnie uprzedził.
   -Wykąp się Karen. Lorna da Ci czyste ubrania i będziesz mogła osobiście zanieść śniadanie Zaynowi. 
Jego słowa bardzo mnie zdziwiły. Byłam pewna, że jest przeciwny naszemu związkowi, a teraz dosłownie sprawił, że osłupiałam. Bez żadnego wyrazu twarzy, podziękowania czy chociażby drobnego uśmiechu, odeszłam od stołu patrząc mu w oczy i poszłam za Lorna. Siwowłosa kobieta zaprowadziła mnie do pokoju, do którego wczoraj próbowałam się dostać. Była do wielka łazienka, większa niż ta która widziałam poprzedniej nocy, a w niej była ogromna szafa, od ziemi do sufitu. Kobieta otworzyła jedną stronę i wyciągnęła ręczniki, a po chwili drugą i kazała sobie coś wybrać. Nie miałam okazji się przyjrzeć co tam dokładnie jest, więc cicho podziękowałam i zamknęłam za nią drzwi, kiedy wyszła. Wzięłam szybką kąpiel, z włosów nadal kapała woda. Nie miałam czasu na ich suszenie-chciałam jak najszybciej zobaczyć Zayna. Zabrałam się za poszukiwanie ubrań i byłam szczerze zniesmaczona. Były to głównie krótkie spódniczki, krótsze niż założyłaby Penny czy siostra Malika, Neina. Poza tym kuse topy, z głębokimi dekoltami czy odkrytymi plecami lub czasem jedno i drugie. Co to do cholery ma być? Zapytałam prawie bezgłośnie. Byłam kompletnie zmieszana. Postanowiłam pozostać przy swoich własnych ubraniach. Nie były jakoś szczególnie brudne, tylko lekko przepocone po nocy. Związałam mokre włosy w kitkę, po czym jak najciszej otworzyłam drzwi łazienki. Po wyjściu nie wiedziałam, w którą stronę powinnam pójść.
Czy nie może gdzieś widnieć napis "piwnica"? albo chociaż "lochy"? Czy to nie ułatwiałoby sprawy?
Kręcąc się po korytarzu odnalazłam kuchnię, w której była Lorna i druga starsza kobieta. Obie spojrzały na mnie i obdarzyły ogromnymi, ciepłymi uśmiechami. Jedna z nich całkiem przypominała moją babcię od stronę ojca, ale mama mówiła, że ona już nie żyje. Pamiętam, kiedy byłam w szkole podstawowej, a mama odbierała nas wtedy codziennie po lekcjach. Jednego razu przyszła zapłakana i prawie w ogóle się nie odzywała. Oboje z Zackiem bardzo się martwiliśmy, że pokłóciła się z ojcem, że zrobił jej krzywdę. Pamiętam, wtedy bardzo często się kłócili. Jednak okazało się, że babcia Sue umarła. Od tamtego dnia w naszej rodzinnie już nigdy nie było dobrze. Nawet na sekundę, zawsze było źle. Gdy babcia Sue żyła, zawsze stawała po stronie mojej mamy i bardzo nas wspierała. Kiedy jej przy nas zabrakło, nic nie powstrzymywało Dereka przed....
   -Coś Ci podać kochanie? -zapytała Lorna wyrywając mnie z obrazów wspomnień
   -Nie. To znaczy tak. Mam zanieść śniadanie mojemu... to znaczy Zaynowi.
Wymieniły się spojrzeniami, a ja zarumieniłam się pod wpływem wypowiedzianych słów.
   -Proszę bardzo.
Lorna wręczyła mi tackę z jedzeniem i kubkiem gorącej herbaty, po czym pokierowała mnie do piwnicy. Po drodze mijałam różnych ludzi, głównie facetów, chociaż pojawiło się też kilka młodych kobiet. Dość skromnie ubranych albo raczej nie ubranych prawie wcale. Każdy kto nas mijał szeptał coś do drugiej osoby albo komentował pod nosem. Jakaś pinda wpadła na mnie sprawiając, że tacka prawie wypadła mi z rąk, w dodatku bezczelnie się zaśmiała. Kiedy podeszła do niej druga, obrzuciły mnie kilkoma niemiłymi słowami i odeszły. Co ja tu robię do cholery?
Na szczęście przypomniałam sobie, kiedy pokonałam ostatni schodek i ujrzałam Zayna. Wbrew mojej chorej i sceptycznie nastawionej wyobraźni, leżał na łóżku i szeroko uśmiechał na mój widok. Uf, przynajmniej wiem, że tym razem jest zadowolony z tego, że mnie widzi i nie ma zamiaru mnie odepchnąć i nakrzyczeń na mnie. Podeszłam i usiadłam obok, odstawiając śniadanie na coś, co nawet przypominało stolik. Popatrzyłam na niego z góry, rejestrując każda rysę twarzy i każdy centymetr jest buzi. Brunet obserwował mnie bez słowa. Delikatnie przejechałam dłonią po linii jego szczęki, po idealnie nieidealnym zaroście, na co mimowolnie syknął z bólu. Nie mogłam się powstrzymać, mimo iż widziałam zadrapania i siniaki, zarost u mężczyzn jest strasznie podniecający. Natychmiast cofnęłam rękę i poczułam się głupio. Jak egoistka. Czy Ty raz możesz myśleć o kimś innym? Karen? Zahamuj swoje pragnienia o dotykaniu..całowaniu..pieszczeniu... kiedy ktoś jest poobijany i przeszywa go pulsujący ból.
   -Ej
Cichy, słodki dźwięk szeptu Zayna uniósł się w powietrzu dosłownie paraliżując moje ciało i umysł. Poderwał się ku górze opierając się na łokciach i dwoma palcami uniósł mój podbródek. Teraz oboje siedzieliśmy, na tej samej wysokości znajdowały się nasze usta, podobnie jak oczy które działały jak lustra. Nikt poza nim wtedy nie istniał.

-Zayn-
Patrzyłem w jej szare oczy z pasją, tak jakby to było moim ulubionym zajęciem. Lubiłem, kiedy się peszyła, chociaż tym razem nie dała za wygraną. Wpatrywała się we mnie jak w obrazek. Moje serce biło jak szalone, a w brzuchu wszystko wirowało i to nie tylko wyłącznie za sprawą głodu. Przybliżyłem się i pocałowałem ją, jakbym robił to po raz pierwszy. Teraz myślałem o tym, jak bardzo brakuje mi naszych wspólnych chwil, tych przed rozstaniem, tych przed przyjazdem Anne. Chciałbym móc teraz ją stąd zabrać. Zabrać na plażę, tam gdzie byliśmy za pierwszym razem, albo na spacer, może na molo... tymczasem tkwiłem w tym pierdolonym miejscu.
Natychmiast spochmurniałem i naburmuszyłem się, dając to odczuć Karen. Gwałtownie cofnąłem się, jakby pocałunek który przed chwilą dawał ukojenie, właśnie mnie oparzył. Patrzyła na mnie z lekko rozchylonymi ustami, co chwila próbując coś powiedzieć, jednak tego nie zrobiła. Wziąłem łyka herbaty, która teraz już nie była gorąca po czym rzuciłem nią o ścianę. Byłem wściekły. Karen pisnęła, a ja zdałem sobie sprawę, że furiat skryty gdzieś głęboko we mnie nadal istnieje.
Po chwili poczułem jak jej małe ręce oplatają moją talię, a jej głowa spoczywa na mojej klatce piersiowej. Postanowiła mnie uspokoić.
   -Nie chce, żebyś znów cierpiał. Uspokój się, bo ktoś zaraz tu przyjdzie. -powiedziała
Przytuliłem ją jeszcze mocniej do siebie.
   -Nie martw się o mnie. To Ciebie nie powinno tu być,wiesz?
Nie odrywając twarzy od mojego ciała delikatnie pokręciła nią w prawo i lewo. Uparta.
   -Mała, mówię poważnie.
   -Ja też Zayn. -uniosła głowę patrząc na mnie- Nigdy Cię Nie Zostawię.


***

-Karen-
Nie wiem jak długo siedziałam w piwnicy razem z Zaynem, ale od rana nikt się nie pojawiał, a pewne było, że pora obiadowa już dawno za nami. Ojciec również nie palił się do wyjaśnienia mi, czego ode mnie oczekuje, chociaż cokolwiek by to było, zrobiłabym to. Tu chodziło o coś co właśnie zrozumiałam, jeśli kogoś kochasz, poświęcasz się i zrobisz wszystko, by ta osoba nie została zraniona. Ani przez ciebie ani przez nikogo innego.
Kreśliłam kręte linie po nagich plecach bruneta, który wił się z każdym zetknięciem moich palców wraz z jego ciałem. Oboje chichotaliśmy i rozmawialiśmy. Jakbyśmy byli gdzieś zupełnie indziej. Wbrew pozorom nie dało się aż tak bardzo odczuć, że znajdujemy się w piwnicy, a nad nami są jacyś popieprzeni ludzie i zdziry. Było cicho i ciepło. Śmiech Malika był prawdziwą i najpiękniejszą melodią i gdybym tylko mogła, zostałabym z nim wieczność.
Niestety, Karen Stone jak zwykle musi krakać. Kiedy tylko pomyślałam o tym, że ojciec o mnie zapomniał, jego dryblas dosłownie wpadł po mnie. Kilkoma słowami nakazał mi iść na górę, na co rzecz jasna odmówiłam, a wtedy bez słowa przerzucił mnie sobie na ramię i wyniósł. Zayn aż poczerwieniał ze złości, groził mu i  krzyczał za nim lecz szybko pożałował. Od razu za nami zeszło tam dwóch facetów, a potem słyszałam tylko i wyłącznie krzyki.
Łzy spływały po policzkach jak strumień wody. Dosłownie nie nadążałam ich wycierać. Nie chciałam pokazać słabości, ale to było silniejsze. "Nigdy Cię Nie Zostawię" a jednak. Nie ważne czy to było z własnej woli czy nie, czy na chwile lub dwie, ale zostawiłam go tam.
Wkurwiona usiadłam z impetem na krzesło, a podłoga zadrżała pod jego nogami.
   -Mama Cie nie uczuła, że złość piękności szkodzi? 
Rozejrzałam się po pokoju i w drzwiach zobaczyłam wchodząca do środka dziewczynę. Była szczupła i wysoka, jej cycki wyglądały jakby zaraz miały eksplodować, do tego tapeta... czy coś, co ona prawdopodobnie nazywała makijażem był kilkaset razy większa niż u mnie. Wyglądała jak typowa laleczka barbie, tylko z jej głosem coś było nie tak. Był trochę jakby... męski.
Stanęła przede mną i wpatrywała się we mnie jakby na coś...
   -Za czym czekasz? Kolejka po mózg? -fuknęłam
Nic nie odpowiadając podeszła do szafy, z której zaczęła wyciągać kuse ubrania, podobne do tych z łazienki, które udostępniła mi Lorna. Gdy ona zatraciła się w poszukiwaniu jakichś skrawków materiałów, w niczym nie przypominających ubrań, ja za wszelką cenę starałam się usłyszeć głos dobiegający z piwnicy.
   -Stąd nie usłyszysz niczego, poza twoimi słowami, które wypadają z tej wyparzonej buźki.
Nie oderwała nawet wzroku od szuflady. Skąd wiedziała co robię? 
   -Mam! To powinno pasować idealnie!
Ta lalka podeszła do mnie i wręczyła jakieś ciuchy. Obejrzałam je dokładnie i popatrzyłam na nią jak nienormalną.
   -Co to ma być do cholery i po co mi to?
   -Jak to co?! -zapytała oburzona jakbym trzymała w ręku milion złotych- Derek mówił, żebyś włożyła to na występ.
Zaraz, na co? 
    -Jaki występ?!
Uśmiechnęła się i położyła dłoń na moim ramieniu.
    -W nocnym klubie złotko. Pośpiesz się, klienci czekają.

Nocny Klub... Dowód miłości... Zayn... 





PRZEPRASZAM!
tak jak mówiłam, rzadziej bo szkoła i matura, 
ale jakoś się udało. Coś nie mogę się wbić znów w rytm i czuje, że
to dno, ale jeśli się podoba to piszcie, bo jeśli nie, to chyba skończę,
skoro i tak marnie i ciężko mi to idzie.

kisses!

18 komentarzy:

  1. Wszystko było pięknie, dopóki ten gościu po nią nie przyszedł. I kurwa jaki klub nocny? Jaki występ? Boże, żeby tylko nie musiała zrobić niczego... niczego głupiego.

    Mi się rozdział bardzo podoba ! Rozumiem czemu rzadko dodajesz rozdziały, i mi to nie przeszkadza :) I błagam cię, nie kończ tego opowiadania !
    Kocham - @zosia_official <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham cudowny rozdział naprawdę było wart tyle czekać ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  3. super piszesz dlatego proszę Cię o jak najszybciej nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zayn się wkur*wi za ten występ :D wreszcie wróciłaś!

    OdpowiedzUsuń
  5. MEGAAAA!!!! PRAWIE PO MOJEJ MYSLI AAAAA PISZ PISZ!!!! Marcy xx

    OdpowiedzUsuń
  6. LOOOOOOOOOOOOOOVVVVVVVVVVEEEEEEEEEEEE. UWIELBIAM!!!!!!!!!!!!! CZEKAM NA NEXTA!!! <3333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  7. next next next szybkooooooooooooo !!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wychodzi ci to świetnie ; 3 nie moge sie juz doczekać kolejnego rozdziału dlatego zycze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. pięknie pięknie czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  10. nie mogę sie doczekać

    OdpowiedzUsuń
  11. a ja mam pytanie CO Z TYM BLOGIEM? http://wirelessfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety na razie nic, nie mam zbyt wielu pomysłów i czasu, poza tym mało kto go czzytał :)

      Usuń
  12. Nikt nie czyta ?! Ja czytam ! To jest coś prosze dodaj kolejny rozdział nawet taki króciutki proooosze !

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedys przez Cb zejde na zawal i nie zartuje. Ja potrzebuje nastepnego rozdzialu tak bardzo jak Zayn Karen czyli jak wszystkim wiadomo nawet bardziej niz bardzo

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, nominowałam się do Liebster awards, więcej informacji znajdziesz tu : http://rabel-storry-hs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń