wtorek, 13 maja 2014

Trzydziesty-pierwszy

 MASSIVE THANK YOU ZA PRAWIE 16TYS WYŚWIETLEŃ! ♥
PRZYPOMINAM O ANKIECIE I KOMENTARZACH!
OD NICH ZALEŻY KIEDY BĘDZIE NASTĘPNY :)






Staliśmy przy czerwonej maszynie, którą przed chwilą podniósł z ziemi mulat. Popatrzyłam na niego po czym jeszcze raz na karteczkę, którą obecnie trzymałam w swojej dłoni. "Ciekawe co zrobi Karen kiedy się dowie" . To zdanie krążyło w kółko w moich myślach, za cholerę nie mogłam się go pozbyć. Za każdym razem gdy przenosiłam wzrok na chłopaka, ten patrzył pusto w ziemię. Przez chwilę przestałam kontaktować i ponownie analizowałam każde zdanie, skupiając się na każdym poszczególnym wyrazie zapisanym na papierze. Czy to w ogóle możliwe, żeby Zayn miał coś jeszcze do ukrycia? W dodatku coś, przez co Louis kazał brunetowi trzymać się ode mnie z daleka? Coś, na co ciekawy Lou jest mojej reakcji? Czy jest coś gorszego od tego co dotychczas mi powiedział? Naprawdę, w tym momencie nie wiedziałam czy się śmiać czy zacząć krzyczeć. Wzięłam parę głębokich wdechów i zgniotłam liścik po czy schowałam go do kieszeni. Dopiero teraz kiedy przestałam rozmyślać, poczułam zimny powiew wiatru, usłyszałam dźwięk karetki w oddali i szczekanie psa gdzieś na końcu plaży. Podniosłam wzrok na chłopaka stojącego po drugiej stronie motoru, w tym samym momencie zauważając, że mi się przyglądał. Patrzył na mnie pustym, obojętnym wzrokiem, a jego karmelowe tęczówki pozbawione były specyficznego blasku. Kiedy jego wzrok napotkał moje oczy, speszył się i odwrócił rozglądając na boki. Ciekawość zżerała mnie od środka. Patrzyłam na niego, nie widząc jak zacząć. Włożyłam dłoń do kieszeni i ścisnęłam karteczkę, przypominając sobie jej treść. Zayn w tym czasie wyjął paczkę papierosów, po czym zapalił jednego.
   -O czym mówił Louis? -zapytałam niepewnie
Nie odpowiedział. Nogami wiercił dziury w piasku unikając mojego wzroku. Zachowywał się jak dziecko!
   -Nie zachowuj się jak gówniarz i odpowiedz! -syknęłam kopiąc w jego motor, przez to że mnie olewał.
Spiorunował mnie wzrokiem, po czym niedbale wyrzucił niedokończoną fajkę i zbliżył się do mnie na mniejsza odległość, niż w tej chwili pragnęłam, łapiąc za moje łokcie. Jego szczęka się napięła, żyły na szyi się uwydatniły, a w oczach widziałam złość. Cholerny motor.
   -Nie mam pojęcia co ten pajac wymyślił. 
   -Kłamiesz.
Wiedziałam, że nie mówi prawdy. Miał coś na sumieniu i był tego świadomy. Widziałam, jak zareagował kiedy skończył czytać liścik, jak przerażony był, po czym przybrał postawę obojętnego kutasa Malika. Wredny, zdystansowany. Nienawidziłam go takiego.
   -Zawieź mnie do Louisa. -powiedziałam stanowczo, na co on otworzył szeroko oczy ze zdziwienia
   -Słucham?
   -Słyszałeś. Zawieź mnie do Tommo, Zayn.
Parsknął śmiechem, na co na mojej twarzy pojawił się grymas. Skoro on nie potrafi mi powiedzieć, sama się dowiem. Wiem, że nie da mi to spokoju. Przybrałam jedynie złą taktykę, nie wykorzystałam słabości bruneta. Uśmiechnęłam się słodko do niego, a on patrzył zaciekawiony moją nagłą zmianą.
   -Kochasz mnie, prawda?
Zayn nie bardzo wiedział do czego zmierzam, ale przytaknął. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
   -W takim razie, zawieź mnie do niego.
   -Grasz nieczysto mała. -zaśmiał się
   -Tak samo jak Ty.
Ponownie się naburmuszył odmawiając, a ja prawie tupnęłam nogą ze złości, że mi odmawia. Usiadł na motor i nakazał zrobić to samo, podając mi kask i zakładając po tym swój. Przez chwilę myślałam, że wymiękł i zamierza zawieźć mnie do Tommo i w duchu się ucieszyłam. Jednak kiedy jechaliśmy już przez centrum Brighton spostrzegłam, że jedziemy w zupełnie innym kierunku. Zatrzymaliśmy się przed moim domem, a ja jak dziecko któremu czegoś zabroniono, coś zabrano lub czegośc odmówiono, stałam obok niego i się głupio gapiłam. Byłam wkurzona, wiedziałam, że nie mówi mi prawdy i nie chciałam się z nim nawet żegnać, więc dlaczego tam stałam? Na widok mulata przeczesującego palcami swoje gęste włosy i oblizującego usta, rozchyliłam wargi, na co on się zaśmiał. Złapał moją rękę i przyciągnął mnie do siebie, pozwalając się zatopić w jego uścisku. Wchłaniałam jego zapach a on pocierał dłonią moje plecy.
Czułam się taka zagubiona, zaprzeczając samej sobie. Jednak, Malik był moim ukojeniem.
   -Kocham Cię mała. Nie martw się. -szepnął po czym złożył mokry pocałunek na moich ustach.
Był krótki, ale zdecydowany i czuły.
Kiedy oderwał ode mnie wargi, bez zastanowienia odwróciłam się i weszłam do domu, ani razu patrząc za siebie. Po przyjściu wzięłam długą kąpiel, po czym zjadłam kolację z mamą. Dziękowałam za to, że nie należała do dociekliwych, ani też nie miała zamiaru mnie umoralniać. Po posiłku poszłam się pouczyć. Wtorki to zdecydowanie najgorsze dni w tygodniu, bo wszystkie zajęcia są przedmiotami ścisłymi. W dodatku, bardzo wolno mijają. Ponieważ nie było mnie w szkole od czwartku, chciałam się lepiej przygotować. Po zakończonej nauce i odrobieniu zaległych zadań, położyłam się na łóżku próbując zmusić do snu. Nie potrafiłam. Cały czas myślałam o tym, co jest napisane na tej pieprzonej karteczce i jakie wielkie ma to znaczenie. Myślałam tez o tym, że jutro pierwszy raz od bardzo dawna, będę szła sama do szkoły. Brzmi komicznie, wiem. Ale dotychczas, kiedy wchodziłam rano do kuchni, Louis już na mnie czekał. Razem szliśmy na zajęcia, za rękę, szczęśliwi. Wtedy każdy dzień wydawał się być dobrym. Czy ja za nim tęsknie?
Zajęło mi to bardzo długo, nim zrozumiałam, że tęsknie za jego czynami i gestami, a nie za nim. Porównując jego i Zayna, bardzo się różnili. Oczywiście, obydwoje mieli swoje za sobą, ale chodzi teraz o stosunek do mnie. Zayn skrywał swoje uczucia przy ludziach i choćby nie wiem jak bardzo udało mu się zmienić, pod tym względem nigdy nie dorówna Lou. Byli jak ogień i woda.
Im dłużej myślałam o ich różnicach, wadach i zaletach, tym senniejsza się robiłam.

-Louis-
Kiedy zobaczyłem ich razem na plaży, wiedziałem że jeszcze trochę i wybuchnę. Kiedy tylko dowiedziałem się co zrobił ten skurwiel, a tym bardziej jak bardzo mnie to zniszczyło i moje dotychczasowe życie, musiałem coś zrobić. Patrzyłem na Karen i uświadamiałem sobie, jak wiele straciłem. Chuj w to, co mówiłem wcześniej. Bzdury. Ona była najważniejsza, a ja ją straciłem. Dużo winny było w tym mojej, trochę też przez pojawienie się Anne, ale największy udział w tym wszystkim miał Malik. Nie mogłem uwierzyć, że tak mnie podszedł i zgarnął wszystko co było kurwa moje. Moja Kar. Moje słońce. Jej uśmiech od samego rana kiedy wchodziła do kuchni, podczas gdy na nią czekałem, poprawiał mój humor i sprawiał, że dzień zawsze był udany. Była taka urocza i słodka, z ja to zjebałem. Siedzieliśmy na murku przy wejściu do budynku szkolnego razem z Zackiem, Anne i jakaś młodszą typiarą. Nie bardzo mnie interesowało co się dzieje wokół. Kiedy dołączyli do nas Kieran i Dean, od razu się rozbudziłem. Świat hazardu, imprez i innych bzdur typowych dla tak znanych i lubianych jak my pochłonął mnie kompletnie podczas opowieści kumpli. Do momentu, dopóki nie zauważyłem jej.
Głos Kiero ledwo do mnie dochodził, kiedy przyglądałem się idącej przez parking Karen. Bez Zayna? A to gentelmen. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, odwróciłem prędko wzrok, przyłapując się nawet na tym, ze przegryzam tę cholerną wargę. Minęła nas bez słowa i zniknęła za drzwiami frontowymi w tłumie tych wszystkich ludzi. Miałem ogromną ochotę i potrzebę porozmawiania z nią, ale niestety, nie było mi to dane. Na każdej przerwie była otoczona opieką któregoś z pionków Zayna - Horana lub Stylesa. Kiedy tylko była sama, znikąd pojawiał się ten cwel, Malik. Wreszcie na stołówce była idealna okazja. Stała i zastanawiała się nad czymś przy barze, więc ruszyłem pewnie w jej stronę, jednak jak na złość albo także na rozkaz zabrała ją stamtąd Penny. Cholerne przyjaciółki. Zrezygnowany wycofałem się, napotykając wzrok wkurwionego Zayna. Mogłem śmiało stwierdzić, że wiedział co zamierzam zrobić, tym bardziej kiedy zaczepił mnie Harry i fuknął, żebym "zostawił Stone w spokoju". Oczywiście zasmiałem się mu prosto w twarz i poszedłem dalej. To zabawne, jacy z nich chłopcy na posyłki. Tego dnia widziałem ją jeszcze tylko jeden raz. Nie była sama, ale się na nią gapiłem, wtedy mnie na tym przyłapała. Zarumieniła się, a po chwili przytuliła do swojego chłopaka, a ja wkurwiony odszedłem. Trochę śmieszne, wcześniej dokładnie tak samo zachowywał się on, nie ja.Lekcje mijały bardzo wolno i właściwie jedyną na jakiej nie spałem, była biologia. Siedziałem same z Anne z tyłu. Leciał jakiś film, profesor czytał książkę, reszta spała lub cokolwiek tam robiła, nie interesowało mnie to póki nie reagowali. Przyjaciółka bez najmniejszego namysłu, zaczęła bawić się moim kutasem. 
Szaleństwo! Ale kto nie lubi ryzyka, co?


-Karen-
Po przyjściu do domu miałam dość tego dnia. Cały czas czułam się jak dziecko, czułam jak wszyscy mnie pilnują. Nawet Penny! Za każdym razem gdy w pobliżu był Tommo, ktoś z naszych również się pojawiał. To mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że Zayn coś ukrywa. Gdyby to nie było ważne, gdyby nie miało znaczenia, nie starałby się tak bardzo zapobiec mojej rozmowie z Lou. Niestety, tak czy siak musiałam to zrobić. Nie wiedziałam jakie dokładnie będzie to miało skutki, ale postanowiłam napisać do niego. Musiałam z nim porozmawiać, a widziałam jak bardzo on również tego chce. Wyciągnęłam telefon i wystukałam treść smsa.

Do: Louis T.
Hej.. moglibyśmy porozmawiać?
Mógłbyś wpaść?

Siedziałam jak na szpilkach oczekując odpowiedzi. Kiedy wreszcie ją dostałam, bałam się przeczytać.
Chciałam się z nim spotkać, ale z drugiej strony czułam też że robienie coś wbrew chłopakowi było złym posunięciem. Ale skoro on miał zamiar coś ukrywać, to kto tu zachowywał się bardziej nie w porządku?
Od: Louis T.
Jasne, będę za 20minut.

Czekałam na niego chodząc w tę i z powrotem. Na szczęście lub nieszczęście, byliśmy sami. Może nie powinniśmy, ale przynajmniej mogliśmy spokojnie porozmawiać. Gdy usłyszałam jak wyłącza silnik, parkując na ulicy, podeszłam do drzwi i otworzyłam je nim zdążył zapukać. Pierwsze chwile były bardzo niezręczne. Louis zaczął pytać co u mojej mamy czy dostała awans i czy zrobiła z tyłu ogródek tak jak marzyła.. zawsze byli ze sobą blisko, więc nie miałam mu za złe tych pytań. Na każde odpowiedziałam.
Kiedy spojrzałam na niego uśmiechał się rozglądając po pomieszczeniu, po czym spojrzał na mnie i spuścił wzrok. Ułamek sekundy wystarczył bym przypomniała sobie, jakie inne od Zayna, ale tak samo piękne ma oczy.
   -O co chodzi z ta karteczką? -rzuciłam nagle
Louis wydawał się być zdziwiony i rozbawiony w tym samym momencie.
  -Więc, ten sukinsyn..oh mam na myśli Zayn, nie powiedział Ci?
Cóż. Zaprzeczyłam kiwając głową. Czułam się zażenowana, że akurat Tommo musi wiedzieć o tym, że brunet nie mówi mi wszystkiego. Wyraźnie go to ucieszyło.
   -Ou... więc jak pewnie słyszałaś, podobno Cię zdradziłem.
   -Podobno? -przewróciłam oczami
   -Cóż, no generalnie zdradziłem, ale to było zaplanowane przez Malika.
Otworzyłam szeroko oczy i zastanawiałam się, jak ktoś może zaplanować czyjąś zdradę. Tak więc, kiedy Louis zaczął mi opowiadać wszystko co wie, zrozumiałam. Gdy mulat zostawił mnie z Niallem w domku poza Brighton, a sam wrócił do miasta z Harrym, spotkali się z Lou. Oczywiście, chłopak nie był świadomy, że jestem w domu Malika poza miastem. Mieli się pogodzić, tak jak nakazał Zaynowi jego ojciec. Spotkali się w 'Open House' pubie rodzinnym i tam zaczęli pić i rozmawiać. Louis nie potrafił mi dokładnie powiedzieć ile wtedy wypił, ale widać, że żałował każdego łyka wódki tamtego dnia. Gdy chłopacy pozornie się dogadali, łącznie co do tego, że Zayn zostawi mnie w spokoju, ulotnili się, zostawiając Lou samego z jedną z lasek z klubu. Chyba nie muszę mówić co się działo, tym bardziej, kiedy dziewczyna miała zapłacony gruby hajs za uwiedzenie go i zmuszenie do zdrady, prawda? Tak więc, mulat tylko czekał, aż Louis będzie miał wyrzuty sumienia i zacznie o tym się żalić. Tak jak powiedział mojemu bratu. Czekał na moment, w którym będzie mógł mnie pocieszyć i zająć miejsce Tommo. Zachował się podle, jak egoista. Co prawda, bardzo się postarał żeby mieć mnie tylko dla siebie, ale był tak bardzo zdesperowany, że sprawił, że cierpiałam, szczególnie kiedy dowiedziałam się o zdradzie. Wykorzystał mnie i wszystkich. Skrzywdził mnie i zranił, myślac tylko o sobie. Miałam ochotę płakać, jednak nie chciałam pokazac swojej słabości przy Lou.
Miałam dosyć płakać z ich powodu. Cieszyłam się, że Louis mi to wszystko powiedział, jednak mimo wszystko potraktował mnie podle, za co również przepraszał. Nie wiedziałam, co teraz zrobić. Byłam nie tyle zła, co bardziej zawiedziona tym co zrobił Zayn. Rozumiem, tak bardzo mnie pragnął.. ja też go tak bardzo pragnę, ale mógł o tym powiedzieć, zamiast wybierać ukrywanie prawdy i mówienie, że nie mam czym się martwić. Miałam zacząć mu ufać, tymczasem mam już dość podejmowania prób.
   -Wszystko w porządku Kar? -zapytał Louis, na co przytaknęłam i się uśmiechnęłam
   -W takim razie będę się zbierał. Mam nadzieje, że wszystko będzie w porządku i kiedyś może...
   -Przestań. Nie chce o tym słyszeć, szczególnie dziś.
Widziałam, jak zabolało go to, jednak ja nadal byłam z Zaynem i szczerze nie miałam pojęcia co będzie dalej. To, że byłam wdzięczna za to Lou co dziś zrobił, nie znaczyło że zapomniałam o tym wszystkim, prawda? Odprowadziłam go przed dom, a kiedy wyszliśmy zobaczyła Zayna opartego o auto zaparkowane obok tego Tomlinsona. Był wkurwiony. Jego klatka szybko się unosiła i opadała, jak ręce które były na niej założone. Tam nie stał Zayn tylko jego druga strona. Furiat.
   -Dobrze się bawiłeś? -wycedził przez zęby do Louisa
   -Daj spokój Zayn! -odezwałam się, a on nawet na mnie nie spojrzał
Louis zbliżył się do swojego samochodu, a mulat stanął tuż zanim napinając wszystkie mięśnie. Tommo odwrócił się i stanął z nim twarzą w twarz. Byłam tak cholernie zmęczona ich kłótniami.
   -A dziękuję, nie narzekam -odpowiedział mu z cwaniackim uśmieszkiem Tomlinson
To podziałało na Zayna jak płachta na byka. Chwycił go za bluzkę i ścisnął w dłoniach materiał. Louis wciąż się uśmiechał, podobnie jak Harry tego dnia. Wiedziałam jednak, że ta bójka wyglądałaby zupełnie inaczej i inaczej by się zakończyła.
   -Jeszcze jedno słowo i..
   -Zayn do cholery spójrz na mnie! -krzyknęłam, zwracając na sobie jego uwagę
Stałam w odległości dwóch-trzech metrów od nich, wymieniając spojrzenie z Malikiem.  Jego oczy były ciemniejsze i nadal pozbawione tego cudownego blasku, a moje puste i zdesperowane.
   -Louis opowiedział mi historie o zdradzie.. jak mogłeś zrobić coś takiego.
W jednej chwili jego wyraz twarzy się zmienił, był zszokowany. Poluźnił uścisk na koszulce Louisa.
   -Ja...
   -Daj spokój.
Wtedy go puścił i przyciągnął mnie w swoją stronę. Staliśmy bardzo blisko siebie, on patrzył na moją twarz a ja unikałam jego wzroku.Nie miałam szczerze ochoty na niego patrzeć. Miałam po prostu dość tych chorych gierek. Jego zachowania i durnych sposobów osiągnięcia celu. Spojrzałam na Tomlinsona, tak samo zszokowanego jak Zayn, tylko z innego powodu. Nie dowierzał, że brunet tak nagle złagodniał. Mulat uniósł mój podbródek zmuszając do spojrzenia w te karmelowe tęczówki. Widziałam w nich smutek i skruchę.
   -Nie patrz tak na mnie, błagam mała... -wyszeptał pocierając mój policzek
   -Jak? -zapytałam ledwo otwierając usta
   -Tak jakbyś chciała mnie zostawić... jak wtedy przed 'Open Housem' kiedy padał deszcz, błagam...
Nie wiedziałam czy tak naprawdę wiem co robię Nie chciałam ani się z nim rozstawać ani być na chwilę obecną.
   -Nie chcę po prostu teraz Cię widzieć Zayn.
   -Karen proszę! -uniósł się ściskając moją dłoń i nie pozwalając odejść
   -Zayn, stary.. -wtrącił Lou widząc że Malik sprawia mi ból, jednak ten go prędko uciszył
   -Puść mnie! Zayn cholera, to boli! -jęknęłam
Nie dawał za wygraną, wzrok miał przygnębiony i smutny, ale uścisk stanowczy i wiedziałam, że to nadal furiat. Kiedy wreszcie udało mi się wyrwać i postawiłam krok do przodu, zobaczyłam ciemność. 
Nic poza krzykami i piskiem opon do mnie nie docierało, nic.

   -Karen! -Karen!




*AHWVGJUWBHUVJGBG*
JAK WRAŻENIA? :>

12 komentarzy:

  1. ahahahahaha, dojebałaś z tą końcówką ;d / Tommo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa końcówka no no. szybko nexta pliss!!!<3

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG, mam nadzieję, że Karen się nic poważnego nie stanie :( Świetny rozdział :) Z niecierpliwością czekam na kolejny ;3
    Pozdrawiam serdecznie - @zosia_official ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial suuper ;) czekam na nastepny ^^ Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. NO JAK TO TAK TERAZ ?!?!?! koncowka best!! dawaj kolejny! <3


    PS Kieran i Dean mowisz? haha

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo matko taki moment!!!!! NEXT!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, chce już następny...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Liebster Award z tego bloga http://prisoner-of-the-dead.blogspot.com/!
    Nie wiem czy chesz wziąć udział, byłoby miło.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój blog wymiata!!!<3

    OdpowiedzUsuń
  10. nie mam pojecia co napisać bo każdy rozdział jest sups mała ! pisz pisz i jeszcze raz pisz :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy next?;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie go kończę, dodam pewnie dziś w nocy i jutro już będzie czekał na was :)

      Usuń