wtorek, 6 maja 2014

Trzydziesty

Naczytałam się tyle świetnych fanfictions, że w moim wciąż coś mi nie pasuje. Jest słabe.
Wciąż coś zmieniam, usuwam i nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Przepraszam.
JEŚLI KTOŚ TU NADAL JEST, TO MASSIVE THANK YOU! <3
Miło by było gdyby każdy kto przeczyta napisał komentarz,chociaż wiem, że to nie możliwe. 
Anyway, let's read this bullshit.





"Wrogów trzymaj blisko, 
ale przyjaciół jeszcze bliżej"


-Zayn-
Nie mogłem znieść widoku Harrego dotykającego moją dziewczynę. Nieważne jak i gdzie. Ważne, że ją dotykał. Pocierał swoimi palcami jej delikatną dłoń i obejmował ją kiedy oboje pochyleni byli nad stołem bilardowym. Sama go o to prosiła i nie mogłem go za to niby winić, ale na serio nie musiał tak się przy tym ślinić. Był podniecony jej bliskością. Robiło mi się gorąco, kiedy Karen niemalże ocierała się o jego krocze swoim krągłym tyłkiem. Uśmiechała się promiennie za każdym razem, kiedy udało jej się trafić w obraną za cel bilę i za każdym tym razem myślałem, że rzuci mu się na szyje. Przygryzałem nerwowo wargę obserwując ich poczynania, coraz śmielsze ruchy i dwuznaczne spojrzenia. Co to kurwa jest!? Przecież oni się nie znoszą! Miałem naprawdę dość, ale nie widziałem powodu by robić z tego aferę. Chciałem się zmienić, nie być dupkiem i nie kontrolować wszystkiego, miałem do siebie pretensję za wczorajszą noc. Musiałem się przespać z tym co mówiła mi Karen, przyswoić do siebie jak bardzo źle ją potraktowałem i przyznać przed samym sobą, że jestem potworem. Jebanym potworem, który nieważne jak bardzo się stara, wszystko niszczy myśląc tylko o sobie. Jestem egoistą i tego zmienić nie potrafię. Do końca gry nie pozostało za wiele uderzeń, dzięki pomocy super Stylesa, Kar wygrywała. Cieszyłem się w duchu, że zaraz to zakończymy. Nie spodziewałem się jednak, że sprawy potoczą się inaczej. W ułamku sekundy moje mięśnie się napięły. Zobaczyłem jak Harry przyciąga biodra dziewczyny bliżej siebie, ocierając się o jej tyłek. Wkurwienie jakie ogarnęło mnie, moje ciało i mój umysł było nie do opisania. Odciągnąłem go za koszulkę do tyłu po czym nerwowo złapałem materiał na klatce piersiowej. Trzymałem go mocno i ciasno, tak, że nasze nosy niemalże się stykały. Śmiał się patrząc mi w oczy. Macie czasem tak, że nie zważacie na nic kiedy jesteście źli? Kiedy nie interesuje was czy to osoba obca czy bliska, czy ktoś patrzy albo jakie konsekwencje będzie miał wasz czyn? Ja tak mam za każdym razem, kiedy wpadam w furię. Nie pomagały krzyki mojej siostry ani piski Karen. Nie pomógł też Liam, kiedy próbował mnie odciągnąć. Nie dał rady, byłem zbyt wkurwiony. Po wykrzyczeniu Stylesowi tego co miałem do powiedzenia na temat dotykania mojej dziewczyny, wymierzyłem mu kilka ciosów w brzuch. Nie interesowało mnie, że jest moim kumplem. Moim przyjacielem. Może przestałbym, gdyby mnie nie prowokował, ale on tylko się śmiał, za każdym razem bardziej gdy moja pięść spotykała się z jego ciałem. To chore, sam się o to prosił. Wiedziałem, że ta sytuacja spłynie szybko po nas obu, pójdzie w niepamięć jak za każdym razem, a teraz jedyne o czym myślałem to to, żeby się wyżyć. Posunął się o krok za daleko, jeden pierdolony krok wystarczył, żebym znów stał się kimś, kim już nie chciałem być. Jednak jebana gra sprawiła, że znów byłem furiatem. Gdyby tylko się zamknął..
Wydzierałem się na niego, kopiąc co jakiś czas jakąś cześć ciała gdy leżał na ziemi. W pewnej chwili poczułem czyjąś małą, drżącą dłoń na swoim ramieniu. Po moim ciele przeszedł jakiś prąd, ukojenie i spokój. Przerwałem odrywając wzrok od Hazzy i przeniosłem go na dziewczynę stojącą za mną. Karen.

-Karen-
Nie miałam pojęcia, że to wszystko tak daleko zajedzie. Chciałam pokazać Zaynowi jak to jest, kiedy ktoś robi coś czego nie lubisz. On nie lubił nie mieć kontroli, nie lubił myśli, że ktoś inny może mnie mieć. Kiedykolwiek. Wiedziałam to prawie od zawsze. Byłam taka głupia, że nie pomyślałam o tym wcześniej! Mogłam wybrać kogoś innego do mojej zemsty zamiast wiecznie napalonego Harrego. Przecież to było oczywiste, że prędzej czy później jakoś zacznie się do mnie "dobierać" chociażby w najmniejszy sposób. Nieważne było to czy się lubimy, dla niego było ważne tylko i wyłącznie to, że jestem dziewczyną. Zabrałby się pewnie za jakąkolwiek, będąc całkiem szczerym. Nie przejmował się, że na to wszystko patrzy Malik - mój chłopak, jego przyjaciel. Sam się doigrał, jednak było mi szkoda, gdy brunet  go oklepywał na ziemi. Wiedziałam, że prędko nie skończy. Mimo, że Liam szepnął mi, że do niedawna to była codzienność, nie chciałam na to dłużej pozwolić. Nie lubiłam, kiedy Zayn zachowywał się jak furiat. Pamiętam, jaki bywał wcześniej - nieprzewidywalny, zmienny, jakby miał rozdwojenie jaźni. Nie bałam się jego jako człowieka, tylko tego co może zrobić całkiem nieświadomie. Wzięłam głęboki wdech i wolnym krokiem podeszłam do nich i położyłam zimną dłoń na jego ciepłym ramieniu. Między nami, wytworzyła się jakaś dziwna energia, którą nie sposób opisać. Było to uczucie jedności. Kiedy na mnie spojrzał, jego oczy miały kolor ciemnego brązu. Zaciskał szczękę i ciężko oddychał. Przyglądał się moim oczom dłuższą chwilę, jakby widział w nich kojący ocean albo szare chmury, dzięki którym się uspokoił. Jego wzrok złagodniał. Obdarzył jeszcze raz spojrzeniem leżącego na ziemi chłopaka i bez słowa wyszedł z pokoju. Stałam chwilkę oszołomiona jakby przetwarzając to co zaszło. Uciekł.
Kiedy w końcu w pełni to do mnie dotarło spojrzałam na Liama zbliżającego się do przyjaciela. Posłał mi wymuszony uśmiech i kiwnął głową w stronę drzwi. Bez zastanowienia wyszła za mulatem. Przeszukałam cały dom, zaczynając od jego sypialni w której go nie było. Nie mogłam go nigdzie znaleźć. Odwiedziłam nawet gabinet, sypialnie jego rodziców i ciemną spiżarnię w piwnicy. Już miałam wrócić zrezygnowana do reszty, kiedy za szklanymi drzwiami w kuchni, prowadzącymi na podwórko za domem dostrzegłam jakiś ruch. Wyszłam na zewnątrz z nadzieją, że tam będzie on. Ku mojemu szczęściu, był. Wyprowadzał z garażu motor. Dużą, masywną, czerwoną maszynę. Wow. Spojrzał na mnie przelotnie, z ogromną obojętnością, po czym zabrał się za zakładanie kasku. Cholera, nie mógł tak po prostu odjechać. Kiedy był gotowy by ruszyć, stanęłam przed nim łapiąc za kierownice. Widziałam tylko jego karmelowe oczy, błyszczące i puste. Zmarszczył brwi i kazał mi się odsunąć. Pokręciłam głową, zaciskając dłonie na kierownicy jeszcze mocniej. Wzruszył ramionami i ułożył obok swoje, wydobywając dźwięk z silnika. Chciał mnie przestraszyć czy co? Stałam i gapiłam się w jedyną część bruneta jaka była na widoku, czyli w jego magiczne tęczówki. Przewrócił oczami wiedząc, że nie dam za wygraną i po chwili zdjął kask. Oczywiście zrobił to od niechcenia, teatralnie, jakby z wyrzutem że nie daje mu spokoju, na co tym razem ja przewróciłam oczami.
   -Co?
   -Dokąd jedziesz? -zapytałam szczerze przejęta.
Nie wiedziałam, czy już się całkowicie uspokoił. Nie miałam pojęcia co może mu odwalić, poza tym bardzo chciałam być teraz przy nim, bo po części przyczyniłam się do tego co się wydarzyło i było mi z tym źle.
Wyrzuty sumienia Karen? Bardzo dobrze! Zemsty Ci się kurwa zachciało.
   -Czy to ważne? Po co za mną polazłaś? -fuknął
   -Chcę porozmawiać..
   -O czym? O tym jak świetnie się bawiłaś próbując mnie wywrócić z równowagi? Co zresztą Ci się udało. A może chcesz zacząć na mnie cisnąć, za to, co zrobiłem? Daj sobie spokój.
Wpatrywałam się w swoje odbicie w jego oczach. Westchnęłam chcąc coś powiedzieć, ale zrezygnowałam, wiedząc że w zasadzie miał rację. Chciałam go zbluzgać za to jak się zachował, ale byłam temu winna. Chciałam wytłumaczyć mu moje zachowanie, ale jego ton i nastawienie mnie przerażało. Cisza.
   -Wsiadaj. -warknął nagle stanowczo
   -Na motor? Oszalałeś?
Patrzyłam na niego przerażona, jakby co najmniej prosił bym skoczyła z nim z klifu do głębokiej wody i jak na idiotę, który właśnie dopiero do widział przytulających się facetów, całujących gejów ale powiedział, że ich związek to ustawka, a miłość nie jest prawdziwa. Zszedł z motoru, a ja bacznie go obserwowałam analizując wszystkie za i przeciw. Motory były niebezpieczne, prawda? Wyciągnął drugi kask i ponownie usiadł na czerwonej maszynie, trzymając go w powietrzu przede mną. Niepewnie wyciągnęłam dłoń i ubrałam go. Zayn cicho się zaśmiał pod nosem, co chwilowo poprawiło mi nastrój, ale zaraz po tym odczuwałam panicznych strach. Mocno objęłam go w talii siedząc za nim, kiedy ruszył w nieznanym mi kierunku. Całą drogę miałam zamknięte oczy i dłonie oplecione w jego pasie. Nie czułam się komfortowo, odczuwając za każdym razem jak zwiększa prędkość lub kiedy kogoś mijamy. Dźwięk przejeżdżających obok samochodów osobowych i wielkich ciężarówek, wprawiał mnie o zawroty głowy i na samą myśl, że coś mogłoby się stać, moje serce waliło mi jak szalone. Kurewsko się bałam i obiecuje, więcej nie wsiądę na to cholerstwo! Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce wybrane przez mulata. Zatrzymał się na parkingu przed plażą, nadal w Brighton, jednak bardzo daleko od centrum miasta. Prędko ściągnęłam kask i oddałam mu go, a on zrobił to samo i bez słowa ruszył na skałki. Stałam chwilę rozglądając się i przyglądając się otoczeniu. Nie miałam pojęcia, że w tym mieście jest tyle miejsc, w których wcześniej nie byłam. Dookoła nie było prawie nic, poza jakąś budką z lodami kawałek dalej, dwoma domkami na granicy plaży, parkingiem na którym obecnie stałam i paroma wiklinowymi siedzeniami na plaży, w różnych miejscach. Całkiem tu przyjemnie-pomyślałam. Dołączyłam do Malika, siadając obok jednak w odpowiedniej odległości.  Bił od niego taki chłód i obojętność, że jakoś nie miałam odwagi usiąść bliżej. Czułam się nieswojo. Prawie w ogóle na mnie nie patrzył, wzrok wbijał w taflę wody albo falę, które dźwięcznie odbijały się o nasze zanurzone stopy. Ciszę przerywały jedynie mewy oraz huk fal. Przypomniałam sobie, jak poszliśmy razem na molo i jak nucił piosenkę, której tekst miał cholerne znaczenie patrząc na to teraz. To wszystko potoczyło się tak niespodziewanie. Myślałam, że wiem od początku czego chce... gdybym od razu kiedy poznałam Zayna zbliżyła się do niego, może wcześniej byli byśmy razem? Tymczasem wybrałam Louisa, co teraz może wydawać się błędem. Ślepo myślałam, że to jest to czego potrzebuje, jednak okazało się inaczej. Jestem teraz z Malikiem. Różnimy się od siebie i czasem może się wydawać, że niezbyt do siebie pasujemy.  Tymczasem obydwoje możemy coś dla siebie zrobić, nauczyć się czegoś nawzajem i zmienić dla siebie.. tylko dla siebie. To mnie satysfakcjonuje. Musimy tylko zacząć nad tym pracować. Właśnie, chyba po to tu jesteśmy.
   -Lubię to miejsce. Przyjeżdżałem tutaj z tatą kiedy byłem młodszy.
Spojrzałam zszokowana na Zayna jego wyznaniem i chyba tym, że w końcu się odezwał.
   -Jest bardzo ładne.
   -Mhm.
Patrzyłam na niego, jednak on nadal wzrok utkwiony miał gdzieś daleko. Jakby bał się na mnie spojrzeć.
   -Zayn.. mieliśmy porozmawiać. -powiedziałam cicho
   -Rozmawiamy.
   -Zayn.
   -Karen.
W tym momencie spojrzał przelotnie, głęboko w moje oczy, bez jakiegokolwiek wyrazu na twarzy po czym powrócił do błękitów morza. Wiedziałam, że jeżeli nie podejmę próby naszej konwersacji, to okaże się, że przyjechałam tu z nim na tym piekielnym motorze na darmo. Nie mogłam tego tak zostawić.
   -Sprowokowałam Cię dziś. Nie chciałam, żeby tak wyszło i jest mi przykro z tego powodu. Chciałam, żebyś zobaczył jak to jest, gdy ktoś robi to czego Ty nie lubisz. Zapomniałam tylko, że mam do czynienia z Harrym.. jest mi mega głupio Zayn. Wczoraj kiedy zmieniłeś się w dominującego i władczego Malika, ze łzami w oczach dałam Ci wolną rękę. Mówiłam Ci jak się czułam, ale Ty to olałeś. -rzuciłam na niego wzrokiem, by upewnić się że słucha. Z trudem przełykał ślinę i zaciskał szczękę. Był zły. Pytanie tylko czy na mnie, czy na siebie?  -Było mi przykro i byłam strasznie zła. Jestem Twoją dziewczyną, chcesz czy nie jestem inna niż te laski z którymi się spotykałeś na chwilę lub dwie. Nie jestem nawet taka jak Anne.. Musisz to zrozumieć. Masz swoje potrzeby, ale nie dajesz mi się z tym oswoić, Twój sposób bycia to dla mnie nowość. Musze się przyzwyczaić do tego, że nie zawsze bywasz słodki i romantyczny. Boję się.. -głos mi zadrżał- Boje się, że nie będę dla Ciebie odpowiednia, że Ci się znudzę, bo nie sprostam Twoim wymaganiom i upodobaniom.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. W życiu nie pomyślałabym, że przez nocną sytuację, zrodzi się coś takiego. Myśl, że się rozstaniemy. Zayn nadal na mnie nie patrzył. Nie mówił przez chwilę nic. Zmarszczył czoło i chyba bił się z własnymi myślami albo oswajał z tym, co wydukałam przed chwilą.
   -Podobało Ci się to? -zapytał całkiem poważny
   -Co? O Boże, nie! Mówiłam już, że jest mi przykro.
   -Pobiłem dziś Hazzę przez Ciebie.
Spojrzał na mnie małostkowo, a ja poczułam się okropnie. Przełknęłam ogromną gulę i spuściłam wzrok. Miałam ochotę się rozpłakać na myśl, jak się zachowałam. W sumie, gdyby nie posunął się za daleko, nic by się nie stało, ale mimo wszystko to ja zaczęłam. Oczywiście, że Ty Karen kto inny.
Brunet ujął mój podbródek i wygiął usta w lekki uśmiech. Drugą dłonią starł wcześniejszą łzę i przyciągnął mnie do siebie. Machinalnie, odruchowo, natychmiast, nazwijcie to jak chcecie, wtuliłam się w jego ramiona, zaciągając się jego zapachem. Wsłuchując się jednocześnie w bicie jego serca, słuchałam jego cicho wypowiedzianych słów.
   -Przepraszam za wczoraj. Masz rację, zachowałem się ja frajer. Nie myślałem o nikim innym jak tylko o sobie. Jestem jebanym samolubem, wybacz. Sam wiele muszę się nauczyć, przecież nie chce żeby wszystko dostosowane było do mnie. Mała, zależy mi  tak bardzo jak Tobie, kto wie, może nawet bardziej, więc chcę się zmienić. Niestety, znam siebie i wiem jakie to trudne będzie nie tylko dla mnie, ale dla Ciebie również. Ale damy radę, obiecuje.
Spojrzałam z dołu na jego twarz, na jego lekki zarost, pełne miękkie usta i te cudowne karmelowe oczy. Zrobiło się ciemno, światła latarni wokół nas wprowadzały delikatnie romantyczny nastrój i ten szum morza... Bez słów wbiłam się w jego usta albo on w moje. W każdym bądź razie, odczuwałam to z większą siłą, każde złączenie naszych języków, każdy najdelikatniejszy jego dotyk. Wplotłam palce w jego rozczochrane włosy i oddałam się u całkowicie. Bezboleśnie odciągnął moją głową do tyłu za włosy, zapewniając sobie łatwy dostęp do mojej szyi, na której po chwili składał mokre i przyjemne pocałunki. To mogłoby trwać wieczność, gdyby nam nie przerwano.
Huk spadającego motoru na ziemię oderwał nas od siebie w jednej sekundzie. Nim zdążyłam się obejrzeć, brunet wstał na nogi i pobiegł w jego stronę. Nie widziałam nikogo oprócz jednej pary zajmującej budkę na plaży jakieś 20 metrów dalej. Kiedy dołączyłam do mulata, cały aż wrzał ze złości. Maszyna była sprawna, miała zaledwie jedną ryskę, ale tu chodziło o coś innego. Spojrzałam na niego przerażona, przeskanowałam go wzrokiem od dołu do góry i dostrzegłam karteczkę w jego dłoni. Bez pytania ją wzięłam i zamarłam.

"Jeśli myślałeś, że o niczym się nie dowiem, 
to się myliłeś przyjacielu. Ciekawe co zrobi Karen, gdy się dowie.
Trzymaj się od niej z daleka, ja jeszcze nie skończyłem.
                                                            -L. "





co za dno, cholera wybaczcie, że was zawodzę.
mam nadzieje, że wena szybko wróci. przepraszam.

13 komentarzy:

  1. Dno!? Jestes glupia! Guess whos back,back again, lou is back, tell a friend hahahah xx

    OdpowiedzUsuń
  2. No co ty to nie jest dno rozdział jest fajny :) Dodaj szybko nn i weny Ci życzę ;)











    OdpowiedzUsuń
  3. Ty chyba sobie żartujesz!? Zawodzisz? NIGDY!! Nie mogłam się doczekać tego rozdziału! A,co do rozdziału to ZARĄBISTYY!!!!!! Mam nadzieję że dodasz szybko nextaa!! Kocham cię normalnie!! <3:-D;-):-)B-):-o

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest beznadziejny? Boże, kobieto!
    To jeden z najlepszych!
    Nie to, że mówię, że poprzednie były złe, ale na pewno odrobinę gorsze od tego, bo ten jest wręcz idealny! JEST IDEALNY!!!
    I co jeszcze ma do ukrycia Zayn? Czy jest jeszcze możliwe, że jest tego więcej? Czekam na następny!! Luv ya!!!! xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie dno! Rozdział najlepszy. Czekam na nastepny + weeny ;) Zuza

    OdpowiedzUsuń
  7. jesteś zjebana ♥ jeden z lepszych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział zresztą jak zawsze.:) Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  9. tak długo czekaliśmy, już myślałam że się nie doczekam.
    niektóre podobały mi się bardziej ale na pewno ten nie jest dnem ziom !

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli jeszcze raz nazwiesz twoje opowiadanie dniem, to cię normalnie walnę. To jest świetne, fajnie że Lou znowu sie pojawił

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział ! Czy mogłabyś mnie informować na twitterze o nowych rozdziałach? Bardzo Cię proszę ^.^ Pozdrawiam i życzę duuużo weny - @zosia_official :)

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG booskie!!<3

    OdpowiedzUsuń