! ! ! W A Ż N E, C Z Y T A J ! ! !
nie rozumiem dlaczego tak ciężko skomentować, okej może rozumiem mi też się nie zawsze chce, ale proszę tylko o 12komenatarzy na rozdział.
1. bardzo lubie je czytać, to jak przeżywacie albo się wkurzacie to frajda
2. jest to bardzo motywujące i czesto pomaga
3. nie pisze tego dla siebie tylko dla was!
więc jeśli chcecie, skomentujcie nawet jednym słowem, żebym dalej pisała, jeśli nie, to przestanę. mogę po prostu wysyłać to osobom, które chcą i tyle.
dziękuję za uwagę i ponad 7tys wyświetleń, szczęka mi opadła ❤
+Rozdział zawiera sceny 'dla dorosłych' tu i tam.. czytasz na własną odpowiedzialność!
-Louis-
W tym momencie tak bardzo pragnąłem Anne, że nie miałem ochoty zastanawiać się nad konsekwencjami. Nie myślałem o tym, że Karen czeka na mnie na dole, w tej chwili myślałem tylko o boskim ciele Anne. Kiedy klęknęła przede mną rozpinając mój rozporek, moje ciało przeszedł dreszcz. Rudowłosa dziewczyna powoli zsunęła mi spodnie patrząc w górę na moją twarz. Skupiony przyglądałem się jej poczynaniom, przegryzając wargę i z trudem powstrzymując się przed rzuceniem na nią. Delikatnie oblizywała swoją wargę. Kurwa, tak bardzo mnie podnieciła, że kiedy spodnie i bokserki miałem w połowie tyłka, mój penis niemalże sam się wydostał, kierując prosto do jej ust. Czubek stykał się z nimi, a chwilę później już czułem jej język na całej długości, miękkie wargi pieszczące mój twardy członek. Idealnie wczuła się w to co robi, ssąc moją skórę w tym wrażliwym dla faceta miejscu - sprawiała, że było mi kurewsko dobrze. Odchrząknąłem dając dziewczynie do zrozumienia, że chcę więcej, a ona od razu objęła go ustami. Na początku robiła to delikatnie, poruszała powoli głową w przód i w tył, ale kiedy przyśpieszyła nie mogłem się oprzeć. Moje ciało aż wrzało z podniecenia. Wypchnąłem biodra przed siebie tak, że otarłem się końcem o jej gardło i cicho jęknąłem. Była ostrą laską,nigdy nie miała problemów z robieniem loda, jednak mimowolnie do jej oczu napłynęły łzy, na skutek drażniącego uczucia i bólu. Nie przejmowałem się tym zbytnio - to nie był pierwszy raz. Ani mój, ani jej. Kiedy znów się rozluźniła, złapałem ją za tył głowy, wplątując palce we włosy i nadałem ruchom własny rytm. Wyglądało to tak, jakbym ją pieprzył. Pochłaniała mnie z ochotą. Ciche ryknięcia, jęknięcia i dźwięki rozkoszy wydostawały się z mich ust. Tak dobrze.
-Anne, zaraz dojdę -wyjęczałem i pociągnąłem ją za włosy
Przerwała i szybkim ruchem zsunęła swoją sukienkę do bioder ukazując idealne piersi. Sperma wytrysnęła na jej cycki dając mi tym samym ukojenie. Próbowałem się uspokoić i odetchnąć, ale ona wciąż klęczała przede mną i bawiła się ze mną. Pojedyncze uszczypnięcia na moim kutasie doprowadzały mnie do wariacji. Przyjemne choć niekiedy bolesne.
Nagle drzwi się otworzyły, a moje serce prawie wyjebało ze mnie gdzieś w kosmos. Szczęście w nieszczęściu, w drzwiach stanął Zack.
Jego zszokowana mina przez chwile wydawała mi się komiczna, ale kiedy zmarszczył brwi i zacisnął zęby, zmieniłem zdanie. Szybko podciągnąłem bieliznę i jeansy -w odpowiednim momencie tak sądzę- a wtedy dosłownie rzucił się na mnie. Całkiem zabawnie by było, gdybym miział go swoim fiutem podczas bójki, co?
Wymierzył kilka ciosów powodując, że z mojego nosa poleciała krew. Anne krzyczała by przestał, ja sam również próbowałem go uspokoić. Rozumiem, jest starszym bratem Karen, może mi się należy, ale on ma ją totalnie w dupie, więc co mu zależy?
-Wyluzuj stary!
-Wyluzuj? Co Ty kurwa wyprawiasz, jesteś z moją siostrą!
-Masz ją w dupie, Zack nagle Cię interesuje?
-Nadal jest moją młodszą siostrą do chuja, wytłumaczysz to jeśli w ogóle się da czy od razu Ci przyjebać?
Był wkurwiony, mogłem to stwierdzić tylko patrząc na niego. Jak miałem mu wytłumaczyć co czuje albo to, że to jego mała siostra zdradziła mnie? Może miałem zrzucić to na alkohol? Nim zdążyłem powiedzieć chociażby słowo, do pomieszczenia weszła Karen. Spojrzała na mnie i z przerażoną miną rzuciła w moje ramiona. Obejrzała nos, z którego jeszcze trochę leciała krew.
-Kto Ci to zrobił?! -zapytała
Nic nie odpowiedziałem, tylko spojrzałem na jej brata, a Karen od razu przeniosła wzrok na tą samą osobę.
-Jak mogłeś, co Ci odbiło Zack! -wrzeszczała
-Zasłużył!
-Niby za co?!
-Chcesz wiedzieć?
-Powiedz jej -powiedziała z zadowoleniem Anne
Wiedziałem, że to się źle skończy. Kiedy Zack opowiedział Karen co widział rozpętało się piekło. Płakała i krzyczała, a przecież ona też mnie zdradziła, prawda?
-Jak mogłeś! Nienawidze Cię Lou! -łkała
-A Ty? Poszłaś do łóżka z Zaynem!
-Co? Skąd Ty...
Jej twarz zbladła, kiedy spojrzała wrogo w stronę rudowłosej myślałem, że zaraz zaczną się bić. Jednak ona dalej kłóciła się ze mną.
-Myślałaś, że się nie dowiem, obiecałaś, że mnie nie zranisz!
-Chciałam.. Louis chciałam Ci powiedzieć, ale w odpowiednim czasie!
-Odpowiednim czasie? Śmieszna jesteś -wtrąciła druga dziewczyna
-Milcz! -skierowała się do niej,potem znów do mnie- To nie znaczy, że musiałeś zabawiać się z nią! Nienawidzę Cię, naprawdę nienawidzę Louis.
Karen tak bardzo płakała, że wtedy pomimo tego co sama mi zrobiła, było mi jej żal i poczułem się chujowo. Widok jej łez... jej łzy sprawiały, że coś we mnie pękało. To bolało bardziej, niż fakt, że nie byłem pierwszy.
-Ja..Ty.. My..
Nie dokończyła, tylko wybiegła z pokoju. Stałem jak słup i patrzyłem w miejsce, w którym ona była jeszcze przed chwilą. Zack też wyszedł, a w tym czasie Anne próbowała mnie 'pocieszyć'.
-Daj spokój Loueeh, nie będziesz się nią przejmował prawda? Mogę Cię rozweselić
-Nie teraz. Lepiej będzie jak wyjdziesz.
Spojrzała na mnie zdziwiona, jednak bez słowa po chwili opuściła sypialnię.
-Karen-
Cholera. Nie chciałam, żeby Louis dowiedział się o incydencie w ten sposób i w dodatku nie ode mnie, ale przecież to nie powód, żeby leciał do swojej ex! Byłam tak bardzo wściekła i zraniona. Może nie powinnam, ale jedyną osobą o jakiej wtedy pomyślałam był Malik. Desperacko zaczęłam szukać go w tłumie, a kiedy w końcu go znalazłam, nie zwróciłam uwagi na dziewczynę z którą obecnie rozmawiał, po prostu pociągnęłam go za sobą na zewnątrz. Spojrzał na mnie i bez słowa mnie przytulił.
-Cicho, spokojnie. Nie płacz mała -powiedział kiedy wypłakiwałam się w jego koszulkę
-Ja... Błagam zawieź mnie do domu Zayn.
Zabawne. Historia się powtarza. Pamiętacie noc kiedy Lou był bardzo nachalny? Malik odprowadzał mnie do domu. Albo ta noc, kiedy jakiś ohydny koleś z klubu chciał mnie zgwałcić? Kto mi wtedy pomógł? Właśnie.
-Do Brighton?
-Gdziekolwiek, błagam Cię zabierz mnie stąd.
-Pójdziemy do starego domu, dobrze? -zapytał przejęty, a ja skinęłam głową
Pójście nie było dobrym pomysłem. Szliśmy ciemnym lasem, bardzo chwiejnym krokiem. Ciszę między nami przerywało moje głośne szlochanie co jakiś czas. Nie wiem jak wolno szliśmy, ale nie byliśmy nawet w połowie drogi. W końcu Zayn się odezwał.
-Co się stało mała? Ktoś Cię skrzywdził?
-Powiedzmy -załkałam
-Co to znaczy "powiedzmy" ?
-Lou dowiedział się, że ze sobą spaliśmy i zabawił się z waszą byłą.
Nie wiem czy to zabrzmiało jakoś śmiesznie, ale dostrzegłam jego uśmieszek na twarzy, jednak już sekundę później znów przybrał kamienną twarz.
-Przykro mi, chociaż.. może nie tak bardzo, bo było fajnie.
-Nagle chcesz rozmawiać o tym?
-Nie.
Od tamtego momentu żadne z nas się nie odezwało. W lesie panowała głucha cisza, nasze oddechy i sapnięcia tylko co jakiś czas się przez nią przebijały. Dawno nie zmęczyłam się tak chodzeniem, tym bardziej idąc boso -bo przecież ściągnęłam te cholerne szpilki jak tylko potknęłam się jeszcze gdzieś w połowie drogi. Kiedy dotarliśmy do domku Malików, nikogo tam nie było. Nawet Pat.
-Gdzie Twoja mama?
-Wróciła do Brighton. Kiedy ojciec wyjeżdża "do pracy" ona przyjeżdża tutaj. Sama widziałaś, że wrócił,więc..
-Rozumiem.
Od razu weszliśmy do kuchni żeby się napić, oh jak bardzo byliśmy spragnieni. Litr wody zniknął w ciągu kilku sekund. Kiedy Zayn wychodził zatrzymałam go i spojrzałam w te cudowne karmelowe oczy. Był taki piękny. Jednak.. to on był powodem tego wszystkiego. To jego wina, że tak na mnie działał. Westchnęłam.
-Nie musisz. -powiedział
-Czego nie muszę? -zapytałam zdezorientowana
-"Malik, dziękuję" zawsze tak mówisz. Nie musisz tego robić, mała.
-Ale..
-Dobranoc.
Przerwał mi i wyszedł pozostawiając samą z totalnym mętlikiem. Udałam się pod prysznic, a potem od razu położyłam. Nie spałam rzecz jasna, jednak byłam zmęczona płaczem i myśleniem. Dwadzieścia minut później usłyszałam dźwięk smsa.
Od: Louis T.
Karen, gdzie jestes?
Błagam, powiedz mi, musze Cię zobaczyć.
Odpisz, PROSZĘ
Chwilę zastanawiałam się czy dobrze zrobie jeśli odpiszę, ale po namyślę stwierdziłam, że dobrze będzie jeśli to sobie wyjaśnimy. Mówi się "do trzech razy sztuka" więc może należy mu się trzecia szansa? Poza tym, sama nie byłam bez święta. Byłam mu to winna.
Do: Louis T.
Stary dom Malików, drzwi otwarte,
czekam.
Nie minęło nawet 20minut jak podjechało jakieś auto pod dom. Co?! Czy on oszalał, prowadził po alkoholu, w totalnej ciemności przez las?!?! No oszalał. Nasłuchiwałam czy Zayn nie schodzi na dół i czy ktoś wysiada z samochodu, jednak zamiast tego przyszedł sms.
Od: Malik
Wróciłem na imprezę, śpij dobrze.
Dobranoc mała.
Tak jasne, na bank będę. A swoją drogą kiedy on wyszedł? I dlaczego nic mi nie powiedział? Ciekawe czy widział się z Lou po drodze. Z zamysłu wyrwało mnie skrzypienie otwierających się drzwi, w których stanął Louis. Był przybity. Od samego patrzenia robiło mi się słabo, chciałam go od razu przytulić jednak musiałam być twarda. Twarda jak kamień.
-Anne, zaraz dojdę -wyjęczałem i pociągnąłem ją za włosy
Przerwała i szybkim ruchem zsunęła swoją sukienkę do bioder ukazując idealne piersi. Sperma wytrysnęła na jej cycki dając mi tym samym ukojenie. Próbowałem się uspokoić i odetchnąć, ale ona wciąż klęczała przede mną i bawiła się ze mną. Pojedyncze uszczypnięcia na moim kutasie doprowadzały mnie do wariacji. Przyjemne choć niekiedy bolesne.
Nagle drzwi się otworzyły, a moje serce prawie wyjebało ze mnie gdzieś w kosmos. Szczęście w nieszczęściu, w drzwiach stanął Zack.
Jego zszokowana mina przez chwile wydawała mi się komiczna, ale kiedy zmarszczył brwi i zacisnął zęby, zmieniłem zdanie. Szybko podciągnąłem bieliznę i jeansy -w odpowiednim momencie tak sądzę- a wtedy dosłownie rzucił się na mnie. Całkiem zabawnie by było, gdybym miział go swoim fiutem podczas bójki, co?
Wymierzył kilka ciosów powodując, że z mojego nosa poleciała krew. Anne krzyczała by przestał, ja sam również próbowałem go uspokoić. Rozumiem, jest starszym bratem Karen, może mi się należy, ale on ma ją totalnie w dupie, więc co mu zależy?
-Wyluzuj stary!
-Wyluzuj? Co Ty kurwa wyprawiasz, jesteś z moją siostrą!
-Masz ją w dupie, Zack nagle Cię interesuje?
-Nadal jest moją młodszą siostrą do chuja, wytłumaczysz to jeśli w ogóle się da czy od razu Ci przyjebać?
Był wkurwiony, mogłem to stwierdzić tylko patrząc na niego. Jak miałem mu wytłumaczyć co czuje albo to, że to jego mała siostra zdradziła mnie? Może miałem zrzucić to na alkohol? Nim zdążyłem powiedzieć chociażby słowo, do pomieszczenia weszła Karen. Spojrzała na mnie i z przerażoną miną rzuciła w moje ramiona. Obejrzała nos, z którego jeszcze trochę leciała krew.
-Kto Ci to zrobił?! -zapytała
Nic nie odpowiedziałem, tylko spojrzałem na jej brata, a Karen od razu przeniosła wzrok na tą samą osobę.
-Jak mogłeś, co Ci odbiło Zack! -wrzeszczała
-Zasłużył!
-Niby za co?!
-Chcesz wiedzieć?
-Powiedz jej -powiedziała z zadowoleniem Anne
Wiedziałem, że to się źle skończy. Kiedy Zack opowiedział Karen co widział rozpętało się piekło. Płakała i krzyczała, a przecież ona też mnie zdradziła, prawda?
-Jak mogłeś! Nienawidze Cię Lou! -łkała
-A Ty? Poszłaś do łóżka z Zaynem!
-Co? Skąd Ty...
Jej twarz zbladła, kiedy spojrzała wrogo w stronę rudowłosej myślałem, że zaraz zaczną się bić. Jednak ona dalej kłóciła się ze mną.
-Myślałaś, że się nie dowiem, obiecałaś, że mnie nie zranisz!
-Chciałam.. Louis chciałam Ci powiedzieć, ale w odpowiednim czasie!
-Odpowiednim czasie? Śmieszna jesteś -wtrąciła druga dziewczyna
-Milcz! -skierowała się do niej,potem znów do mnie- To nie znaczy, że musiałeś zabawiać się z nią! Nienawidzę Cię, naprawdę nienawidzę Louis.
Karen tak bardzo płakała, że wtedy pomimo tego co sama mi zrobiła, było mi jej żal i poczułem się chujowo. Widok jej łez... jej łzy sprawiały, że coś we mnie pękało. To bolało bardziej, niż fakt, że nie byłem pierwszy.
-Ja..Ty.. My..
Nie dokończyła, tylko wybiegła z pokoju. Stałem jak słup i patrzyłem w miejsce, w którym ona była jeszcze przed chwilą. Zack też wyszedł, a w tym czasie Anne próbowała mnie 'pocieszyć'.
-Daj spokój Loueeh, nie będziesz się nią przejmował prawda? Mogę Cię rozweselić
-Nie teraz. Lepiej będzie jak wyjdziesz.
Spojrzała na mnie zdziwiona, jednak bez słowa po chwili opuściła sypialnię.
-Karen-
Cholera. Nie chciałam, żeby Louis dowiedział się o incydencie w ten sposób i w dodatku nie ode mnie, ale przecież to nie powód, żeby leciał do swojej ex! Byłam tak bardzo wściekła i zraniona. Może nie powinnam, ale jedyną osobą o jakiej wtedy pomyślałam był Malik. Desperacko zaczęłam szukać go w tłumie, a kiedy w końcu go znalazłam, nie zwróciłam uwagi na dziewczynę z którą obecnie rozmawiał, po prostu pociągnęłam go za sobą na zewnątrz. Spojrzał na mnie i bez słowa mnie przytulił.
-Cicho, spokojnie. Nie płacz mała -powiedział kiedy wypłakiwałam się w jego koszulkę
-Ja... Błagam zawieź mnie do domu Zayn.
Zabawne. Historia się powtarza. Pamiętacie noc kiedy Lou był bardzo nachalny? Malik odprowadzał mnie do domu. Albo ta noc, kiedy jakiś ohydny koleś z klubu chciał mnie zgwałcić? Kto mi wtedy pomógł? Właśnie.
-Do Brighton?
-Gdziekolwiek, błagam Cię zabierz mnie stąd.
-Pójdziemy do starego domu, dobrze? -zapytał przejęty, a ja skinęłam głową
Pójście nie było dobrym pomysłem. Szliśmy ciemnym lasem, bardzo chwiejnym krokiem. Ciszę między nami przerywało moje głośne szlochanie co jakiś czas. Nie wiem jak wolno szliśmy, ale nie byliśmy nawet w połowie drogi. W końcu Zayn się odezwał.
-Co się stało mała? Ktoś Cię skrzywdził?
-Powiedzmy -załkałam
-Co to znaczy "powiedzmy" ?
-Lou dowiedział się, że ze sobą spaliśmy i zabawił się z waszą byłą.
Nie wiem czy to zabrzmiało jakoś śmiesznie, ale dostrzegłam jego uśmieszek na twarzy, jednak już sekundę później znów przybrał kamienną twarz.
-Przykro mi, chociaż.. może nie tak bardzo, bo było fajnie.
-Nagle chcesz rozmawiać o tym?
-Nie.
Od tamtego momentu żadne z nas się nie odezwało. W lesie panowała głucha cisza, nasze oddechy i sapnięcia tylko co jakiś czas się przez nią przebijały. Dawno nie zmęczyłam się tak chodzeniem, tym bardziej idąc boso -bo przecież ściągnęłam te cholerne szpilki jak tylko potknęłam się jeszcze gdzieś w połowie drogi. Kiedy dotarliśmy do domku Malików, nikogo tam nie było. Nawet Pat.
-Gdzie Twoja mama?
-Wróciła do Brighton. Kiedy ojciec wyjeżdża "do pracy" ona przyjeżdża tutaj. Sama widziałaś, że wrócił,więc..
-Rozumiem.
Od razu weszliśmy do kuchni żeby się napić, oh jak bardzo byliśmy spragnieni. Litr wody zniknął w ciągu kilku sekund. Kiedy Zayn wychodził zatrzymałam go i spojrzałam w te cudowne karmelowe oczy. Był taki piękny. Jednak.. to on był powodem tego wszystkiego. To jego wina, że tak na mnie działał. Westchnęłam.
-Nie musisz. -powiedział
-Czego nie muszę? -zapytałam zdezorientowana
-"Malik, dziękuję" zawsze tak mówisz. Nie musisz tego robić, mała.
-Ale..
-Dobranoc.
Przerwał mi i wyszedł pozostawiając samą z totalnym mętlikiem. Udałam się pod prysznic, a potem od razu położyłam. Nie spałam rzecz jasna, jednak byłam zmęczona płaczem i myśleniem. Dwadzieścia minut później usłyszałam dźwięk smsa.
Od: Louis T.
Karen, gdzie jestes?
Błagam, powiedz mi, musze Cię zobaczyć.
Odpisz, PROSZĘ
Chwilę zastanawiałam się czy dobrze zrobie jeśli odpiszę, ale po namyślę stwierdziłam, że dobrze będzie jeśli to sobie wyjaśnimy. Mówi się "do trzech razy sztuka" więc może należy mu się trzecia szansa? Poza tym, sama nie byłam bez święta. Byłam mu to winna.
Do: Louis T.
Stary dom Malików, drzwi otwarte,
czekam.
Nie minęło nawet 20minut jak podjechało jakieś auto pod dom. Co?! Czy on oszalał, prowadził po alkoholu, w totalnej ciemności przez las?!?! No oszalał. Nasłuchiwałam czy Zayn nie schodzi na dół i czy ktoś wysiada z samochodu, jednak zamiast tego przyszedł sms.
Od: Malik
Wróciłem na imprezę, śpij dobrze.
Dobranoc mała.
Tak jasne, na bank będę. A swoją drogą kiedy on wyszedł? I dlaczego nic mi nie powiedział? Ciekawe czy widział się z Lou po drodze. Z zamysłu wyrwało mnie skrzypienie otwierających się drzwi, w których stanął Louis. Był przybity. Od samego patrzenia robiło mi się słabo, chciałam go od razu przytulić jednak musiałam być twarda. Twarda jak kamień.
-Możesz wejść -powiedziałam i poklepałam miejsce na łóżku obok mnie
-Dzięki
Było strasznie dziwnie. Co chwilę spoglądaliśmy na siebie, jakby chcąc coś powiedzieć, ale żadne nie mogło zdobyć się na odwagę. Weź się w garść Karen, weź się w garść powtarzałam sobie w myślach. Jednak nic.
Dzięki Bogu, Louis okazał się odważniejszy.
-Przepraszam, że poszedłem i zrobiłem Ci takie świństwo w dodatku z Anne. Wiem, nie powinienem się w ten sposób odgrywać, mimo że bardzo mnie to zabolało. Nie mogę też zwalić tego na alkohol. Ja po prostu przestałem się kontrolować, targnęły mną emocje, adrenalina... to był impuls -chciałam mu przerwać, ale mówił dalej, patrząc głęboko w moje oczy, był taki przybity- Ja.. ja po prostu chciałem być pierwszy. Nie wiem dlaczego mnie odtrącałaś, ale poczułem się strasznie kiedy się dowiedziałem, że... Karen ja się boję, boję się, że teraz będziesz nas porównywać, że z nim będzie Ci lepiej. -Louisowi łamał się głos- Wiem, że on Ci się podoba i tak dalej, dlatego mnie to tak kurewsko boli. To nie ma znaczenia czy mi wybaczasz nawet to czy ja wybaczam Tobie, chociaż tak, wiesz że Ci wybaczam bo jesteś moim wszystkim, ale.. on miał moje wszystko rozumiesz? Odebrał mi Ciebie. Już nigdy nie będziesz cała moja.
Zakrył rękoma swoją twarz i zaczął płakać. O kurwa, Louis Tomlinson rozpłakał się z mojego powodu. Tak bardzo tego nie chciałam, tak bardzo chciałam pokazać mu, że jestem tylko jego...
-Kochaj się ze mną.
Nie reagował. Jakby w ogóle nie słyszał co do niego mówię, dlatego podniosłam głos i powtórzyłam.
-Kochaj się ze mną Louis, teraz.
Tym razem spojrzał na mnie i nie czekając ani chwili przygniótł mnie swoim ciałem, napadając łapczywie na moje usta. Przyciągnęłam go do siebie mocniej, zmuszając by zatracony w moim uścisku zaczął znaczyć ścieżkę od mojej szyi do piersi. Odruchowo złapałam za jego koszulkę ciągnąc w górę, a on przerywając pieszczoty szybko zrzucił bluzkę na ziemię. Zrobiłam to samo. Louis zaczął pieścić moje cycki. Ssał nabrzmiałe, obolałe sutki, i kreślił językiem kółka wokół nich, na co ja cicho pojękiwałam. Wplątałam palce w jego włosy, a on zjechał w dół. Po moim brzuchu przeszedł dreszcz, a w dole poczułam przyjemne drganie. W środku cała aż wrzałam z podniecenia i rozkoszy. Tommo zsunął moje majtki i od razu zaczął jeździć językiem po mojej łechtaczce. Chcąc sprawić mi większą przyjemność wsunął dodatkowo palec i zaczął nim rytmicznie poruszać. Wiłam się we wszystkie strony wbijając przy tym paznokcie w pościel.
-Tak. Tak. Szybciej. -dyszałam
Jednak Lou spojrzał na mnie i uśmiechnął się cwaniacko.
-Nie prze..przestawaj. Zaraz. Zaraz do..dojdę -wyjąkałam
Podniecony tą myślą postanowił dać mi..nauczkę? Wyjął palec i włożył mi go do ust. Całował moje piersi, a kiedy podniósł się wyżej, ściągając uprzednio spodnie i bokserki, spojrzał na mnie z pytającą miną.
Podniecony tą myślą postanowił dać mi..nauczkę? Wyjął palec i włożył mi go do ust. Całował moje piersi, a kiedy podniósł się wyżej, ściągając uprzednio spodnie i bokserki, spojrzał na mnie z pytającą miną.
-Jestem Twoja Louis.
Te trzy słowa zadziałały na niego jak płachta na byka, bez uprzedzenia czy czegokolwiek, wsunął we mnie penisa. Przyglądałam się jego twarzy,skupieniu i rozkoszy, ruchom jego ciała kiedy wykonywał każde pchnięcie. Jęczałam głośno, kiedy wsuwał się we mnie coraz głębiej. Nasze ciała pokrywał pot, ogarniało nas zmęczenie, jednak nie poddawaliśmy się.
-Mogę szybciej? -wydyszał
Skinęłam głową, a on zwiększył tempo pchnięć. Jego kości obijały się o moje ciało powodując lekki ból, jednak fenomenalne uczucie jakie mi tym samym dostarczał było silniejsze. Tommo ryknął wręcz z zadowolenia, a ja niezdolna już dłużej się powstrzymać krzyknęłam w uldze orgazmu. Chłopak chwilę po mnie zrobił do samo i wysuwając ze mnie opadł obok. Głośno dyszeliśmy leżąc na plecach, starając się unormować bicie serce. Czułam jak moja kobiecość nadal wibruje z podniecenia. Wtuliłam się do klejącego, rozpalonego ciała Louisa i ucałowałam jego klatę. On pocałował mnie w głowę, sprawiając, że poczułam się wyjątkowo.
-To co, wspólny prysznic? -zapytałam chichocząc.
12 komentarzy - kolejny rozdział :)