czwartek, 20 marca 2014

Dwudziesty-pierwszy


MASSIVE THANK YOU za wyświetlenia i komentarze
 12komentarzy - następny rozdział. 
let's read this bullshit now.



Zerwałam się z łóżka na dźwięk męskich krzyków i hałasów. Szybko przetarłam oczy i zbliżyłam się do drzwi, uchyliłam je po cichutku-ledwo zauważalnie, nasłuchując kłótni dobiegającej z pokoju bruneta. Charakterystyczny, donośny głos ojca Malika. Natychmiast poczułam paraliż, ten człowiek sprawiał, że się denerwujesz chociażby kiedy tylko zerka w twoją stronę. Cholera. Skupiłam się bardziej na szczegółach ich jakże miłej wymiany zdań.
   -Więc nadal twierdzisz, że nic nie czujesz do tej dziewczyny Zayn? -pytał starszy
   -Nadal.
   -I to dlatego właśnie biłeś się o tą małą z Tomlinsonem synu? 
   -Nie. biłem. się. o. nią. -odpowiedział mu przez zaciśnięte zęby
   -Nie? -zaśmiał się- To mnie oświeć, dlaczego?
   -Ja... nie wiem,okej?!
   -Nie wiesz Zayn?! -śmiał się mu prosto w twarz, chcąc go sprowokować. 
   -Nie wiem do cholery! Masz to co chciałeś, jestem znów w grze. Znów nadaje się do pracy. Jestem twardy i skupiony. Ale to nie dzięki niej! Odpuść już i spadaj.
Huk. Ktoś uderzył z ogromną siłą w szafę, a może biurko...w każdym bądź razie, na bank bolało.
   -Nie tym tonem synku. Masz rację, mam to czego chciałem. Trzymaj się blisko tej dziecinki jak dotychczas i sytuacja się nie powtórzy. Możecie wracać do Brighton. 
Analizowałam dokładnie to o czym mówił, przecież brunet nie zmienił się przeze mnie czy przy mnie. Dawno nie miał żadnych ataków furii, a poza tym... czy on faktycznie nic do mnie nie czuł? Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie starszy mężczyzna stojący przede mną. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy drzwi pokoju otworzyły się tak szeroko. Oblałam się rumieńcem, czułam zakłopotana i zdenerwowana kiedy wbijał we mnie swój wzrok.
    -Dzie..dzień dobry bąknęłam pod nosem patrząc w dół.
    -Dzień dobry dziecinko. Mam nadzieje, że wypoczęłaś ponieważ po obiedzie możecie wracać do domów. 
Uniosłam głowę spoglądając na jego twarz, uśmiechał się, jednak sztucznie, a w jego oczach nadal tylko widniała obojętność. Mimo wszystko leniwie odwzajemniłam uśmiech. Zbliżył się i pogładził ręką mój policzek
   -Mimo, że Zayn wciąż się upiera, że nic dla niego nie znaczysz, ja wiem swoje. 
I odszedł. Pożegnał się prawdopodobnie tylko z Pat i wyszedł. Ja za to cofnęłam się do środka pokoju. Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do mamy. Chciałam jej powiedzieć, że dziś będę w domu, że tęsknie i że wszystko jest w porządku. Pierwszy sygnał, drugi, siódmy... "Przepraszamy, abonent jest chwilowo niedostępny" Kurwa. Zaklęłam pod nosem.
   -Co robisz i dlaczego tak klniesz z rana?
Odwróciłam się i zobaczyłam mulata opierającego się o framugę, powoli mierzącego mnie wzrokiem. Kiedy w końcu moje zażenowane spojrzenie natknęło się na jego karmelowe oczy, uśmiechnął się cwaniacko. Zauważyłam także lekkie zadrapanie na jego policzku, ledwo widoczne więc nawet nie wnikałam.
   -Przestań.
   -Co mam przestać?
   -Nic. Chcesz coś, że nagle ze mną rozmawiasz?
Chyba wybiłam go z rytmu, bo przez sekundkę uśmiech zniknął z jego oliwkowej twarzy, układając się w cienką linię, przy tym również zmarszczył czoło, jakby nie rozumiał pytania. 
   -Pytałem co robisz, gdzie dzwonisz?
   -Do mamy, chciałam jej powiedzieć, że wra..
   -Nie wracamy. Dziś.
Jak to kurwa nie wracamy?? Ile mam tu z nim jeszcze siedzieć, tym bardziej - nie widząc żadnego sensu w tym, nawet nie rozumiem co to ma udowodnić. Jego stary jest chory, poważnie chory. Wypuść mnie,już no.
   -Nie? -zapytałam zdziwiona- Jak nie?
   -Zrobimy imprezę, tutaj albo w tym poprzednim domku kawałek dalej, pamiętasz?
   -Ale....
   -Możesz zaprosić Tommo.
COOO??! Czy on sobie jaja robi, czy może mnie testuje? Halo, ukryta kamera? Nabiera mnie prawda? 
   -Jesteś pewien Malik?
   -Jesteś nadal jego dziewczyną?
   -Dlaczego odpowiadasz pytaniem na pytanie?
   -Odpowiesz?
   -Możesz pierwszy?
   -Kurwa mać Karen! Odpowiedz tak czy nie
Furiat. Przez to jak zareagował zrobiło mi się gorąco. Zrobiłam krok do tyłu przyglądając się jak złość opanowuje jego ciało. Jego oczy zrobiły się ciemniejsze a pięści miał zaciśnięte tak samo jak szczękę. O co on się tak właściwie wkurza? To on zaczął, Palant.

-Zayn-
Na prawdę nie miałem ochoty na te gierki i zabawę z Karen. Już i tak wiele kosztowało mnie to, żeby pozwolić Lou przyjść do swojego domu, to był najgorszy a za razem najlepszy mój dotychczasowy pomysł. Kiedy spytała czy jestem pewien coś we mnie drgnęło. Może nie byłem do końca pewny? Ona sama mieszała się w swoich uczuciach, dlatego tak cholernie zależało mi na jej odpowiedzi. Ale nie, ta dziewczyna musiała się ze mną droczyć, akurat teraz. Spojrzałem w jej przerażone oczy i automatycznie się rozluźniłem. Jak to możliwe, że w jednej minucie to ona doprowadzała mnie do furii, a po chwili była osobą, która mnie uspokajała?  
   -Więc? -zapytałem łagodnym głosem
   -Tak.
   -No to świetnie. Jestem pewny, może wpaść. 
Kiedy chciałem już wyjść podeszła do mnie i złapała za ramię. Przeszedł mnie dreszcz, a serce cholernie wariowało. Gdyby tylko wiedziała do czego się przyznałem, co jej szeptałem do ucha kiedy słodko spała... Uśmiechnęła się szeroko i ucałowała policzek rzucając krótkie 'dzięki', odwzajemniłem uśmiech -był szczery, ale z innego powodu. Kiedy jej usta dotknęły mojej skóry, zrobiło mi się ciepło wewnątrz. Strasznie przyjemne uczucie. Cholera Malik, musisz przestać myśleć w ten sposób, to nie ty stary. Wyszedłem.

-Karen-
Poszłam wziąć kąpiel, jednak nie taką jaką planowałam -długą i odprężającą, ponieważ byłam strasznie głodna. po wyjściu z wanny nałożyłam podkład, musnęłam różem policzki, nakreśliłam kreski eyelinerem na powiekach i podkreśliłam rzęsy czarnym tuszem, a mokrym włosom pozwoliłam jeszcze swobodnie opadać na ramię. Po śniadaniu zajmę się szykowaniem i zaproszeniem Lou. W kuchni tym razem nie była tylko Pat, ale również Niall, Zayn, Harry i jakaś dziewczyna. Ze względu na jej wygląd, karnacje i długie ciemne włosy od razu można było poznać, że jest krewną mulata. Zajęłam puste miejsce na przeciwko nieznajomej posyłając niezręczny uśmiech.
   -Świetnie Ci w tych ciuchach -powiedziała lekko rozbawiona
   -Dziękuję. Siostra Zayna ma świetny gust.
   -Dzięki, miło, że Ci się podoba.
Ale wtopa. Więc to była siostra Malika, a ja nie dość, że zajęłam jej pokój to jeszcze paraduje w jej ciuchach. Brawo Kar, punkt dla Ciebie. Chłopcy chichotali, na co posyłałam im paraliżujące spojrzenia.
   -Jestem Neina.
   -Miło mi Cię poznać.. Karen.
Nałożyłam sobie trochę jajecznicy i zaczełam szybko konsumować. Głód nie dawał mi nawet spokojnie myśleć, a burczących brzuch słychać było na kilometr. Zayn właśnie skończył jeść i mył naczynia, Neina rozmawiała z mamą, a  Harry dyskutował o czymś z Niallem, który strasznie się opychał. Ledwo pogryzł, a już wpychał następną porcję. Swoją drogą... naleśniki, jajecznica, kiełbaski i kanapki? Ohyda!
Kiedy skończyłam swoją porcję podziękowałam Pat i podeszłam do blatu ze zlewem przy którym stał brunet. 
   -Pozmywam. Weź Neine i przygotujcie się na wieczór, jakby nie patrzeć zostały wam 4godziny... a wy jesteście laskami.
   -Co to ma znaczyć cwaniaku? -zapytała go siostra, natychmiastowo reagując na to co powiedział
   -To, że będziecie się szykować wieki 
   -Cztery godziny wystarczą, Tobie było potrzebnych 5 kiedy jechaliśmy na weselę Sashy, braciszku.
Zayn przewrócił tylko oczami, nic nie odpowiadając, za to Harry i Niall wybuchnęli głośnym niepohamowanym śmiechem. Jakim cudem temu blondynowi nic nie wyleciało z buźki???
Neina wzięła mnie za rękę udając się do swojego pokoju. Od razu najpierw zadzwoniłam do Tommo. Był zdziwiony, ale cieszył się, że mnie zobaczy. Po telefonie zabrałyśmy się za upiększanie. Przymierzyłam tuzin sukienek i jakieś osiem par butów. Tak samo jak moja kompanka. W końcu zostałyśmy obie przy obcisłych sukienkach. Moja była biała i pokryta koronką, a Neiny czerwona z ozdobnym paskiem. Po poprawieniu makijażu i lekkim zakręceniu włosów byłam w szoku - jak mogłam tak dobrze wyglądać nie mając na sobie prawie nic, co należało by do mnie?
Kiedy byłyśmy gotowe weszłyśmy do salonu gdzie czekali chłopacy. Od razu zauważyłam, że każdy z nich zmienił ubranie. Czy tutaj wszyscy mają ukrytą garderobę czy coś? Hazza miał na sobie obcisłe szare rurki, białą dopasowaną koszulkę oraz bandankę, a Horan ciemne jeansy z niższym krokiem, koszulkę na ramiączkach z jakimś napisem oraz skórzaną kurtkę. Obaj wyglądali pociągająco choć normalnie. No a Malik... on wyglądał po prostu cudownie. Gapiłam się na niego mierząc go od góry do dołu. Dopasowane czarne jeansy lekko zsunięte na tyłku, biała dopasowana koszulka opinająca mięśnie i koszula w kratę. W dodatku jego włosy były roztrzepane w idealnym nieładzie, jakby dopiero co wstał z łóżka, albo co lepsze był po gorącym seksie. Lekki zarost i te jego kości policzkowe... Seks..seks.. cholera, jak ja powiem Louisowi o tym co zaszło?! Dopiero teraz do mnie to dotarło, że będę musiała mu to wyznać. Kurwa.
   -Jedziemy -powiedział Harry
   -Jedziemy? -zapytałam zdezorientowana
   -Przeliterować kochanie? 
Styles się złośliwie uśmiechnął i spojrzał w stronę Malika, który skarcił go spojrzeniem.
   -No chyba nie chcesz pobrudzić sobie bucików, co dziecinko? 
   -Nie...
Znów mnie do siebie zraził. Nienawidzę kiedy nazywa mnie dziecinką, albo kiedy robi się taki porypany i wydaje się, jakby mógł przeruchać wszystko co się rusza. Dosłownie wszystko i wszystkich.
Pat nas ciepło pożegnała. Przed domem stały dwa auta - bentley Zayna i jakiś na wzór terenowego, który należał do Stylesa. Chłopcy załadowali cały alkohol i resztę potrzebnych rzeczy na domówkę i ruszyliśmy do domku obok. Na miejscu od razu przystąpiliśmy do przygotować. Muzyka zaczęła nieść się echem wokół, a ludzie zaczęli się schodzić. Nalewałam właśnie drinka dla siebie i Neiny kiedy w drzwiach stanął Lou.
   -Tommo!
Krzyknęłam skupiając na sobie uwagę i rzuciłam się w jego ramiona. Niemalże od razu złączył nasze usta w gorący pocałunek. Jego ciepły oddech, delikatne usta. Tęskniłam.
   -Cześć.
   -Hej. Wow! Pięknie wyglądasz.
   -Ty także dobrze, przystojniaku.
Ku mojemu zdziwieniu za Lou wszedł mój brat, posyłając mi tylko uśmiech oraz Penny, która rzuciła się mi na szyję. Kiedy skończyliśmy się już witać wprowadziłam ich do środka. Impreza już trwała w najlepsze, może po prostu alkohol wystarczał tym wszystkim ludziom... w najmniejszych ilościach oczywiście, bo przecież niedawno co przyszli, a już dziko się bujali na "parkiecie". Poszliśmy po piwo do kuchni, a tam spotkaliśmy Zayna. Niezręczny moment. Cisza i wrogie spojrzenia przez dłużą chwilę.
   -Malik.
   -Tomlinson.
   -Oh dajcie spokój, zachowujecie się jak dzieci!
Moje oczy automatycznie przeniosły się na Zacka, który karcił ich jakby rzeczywiście byli małolatami. Miał rację poniekąd, nie wiedział do końca co się dzieje między nimi, ale zachowywali się okrutnie dziecinnie. 
   -Masz rację Zackary-powiedział brunet nawet na niego nie patrząc, wykrzywiając usta w szeroki uśmiech
   -Ma? -zapytał lekko zbity z tropu Louis, który mocno ściskał moją dłoń.
   -Tak, tak myślę. 
Cholera do kogo on się tak uśmiechał? Odwróciłam się próbując zgadnąć, jednak nie dostrzegłam nikogo szczególnego, aż do momentu, gdy długonoga, piękna, rudowłosa dziewczyna nie ruszyła w naszą stronę. Jaja sobie kurwa robicie?
   -Cześć skarbie -musnęła usta mulata patrząc w oczy Louisa-Witaj Louis -dodała odsuwając się od Malika.
Spojrzałam Tommo, który stał z otwartą buzią przyglądając się dziewczynie. Nawet się nie odezwał! Patrzył, jakby była boginią. 
   -Anne! 
   -Ann!
Usłyszałam Horana i Stylesa za sobą. Okej, czy tylko ja byłam jedyną osobą która jej nie zna? i wtedy mnie olśniło..... Anne.

/2godziny później/
Domówka była kozacka, niemalże każdy był już upity lub podpity, wszyscy dobrze się bawili. Kiedy tylko Lou odzyskał mowę i przedstawił mnie rudej, pociągnęłam go do salonu. Tańczyliśmy, śmialiśmy się, piliśmy... zupełnie jak za pierwszym razem na domówce u Penny. Kiedy w pobliżu nie było bogini seksu, wszystko było świetnie, ale kiedy tylko pojawiła się na horyzoncie, Louis się ode mnie oddał, wyłączał od świata i zapominał o wszystkim. Pokiwałam mu przed oczami kiedy wpatrywał się w dziewczynę siedzącą na kolanach Malika. Od razu się ocknął i przeprosił. 
   -Możemy porozmawiać?
   -Oczywiście -odpowiedział uśmiechając się
   -Chodź.
Złapałam mocniej jego dłoń i zaczęłam przeciskać się przez tłum rozszalałych tańczących ludzi w stronę wyjścia. Usiedliśmy na werandzie, a Tommo objął mnie czule. Podniosłam swój wzrok na niego i nabrałam powietrza. 
   -Co się dzieje kochanie? -zapytał zatroskany
   -Ja.. jestem chyba zazdrosna. 
Oblałam się rumieńcem. Nigdy nie byłam i nawet nie musiałam być zazdrosna u Lou. Wtedy pomyślałam jak bardzo go zrani fakt, że on powinien.. bo to Zayn był tym pierwszym, nie on. Nie chciałam go ranić.
   -Przepraszam. -powiedział i pocałował mnie.
Długi, namiętny pocałunek został przerwany przez tą całą wywłokę... mam na myśli Anne.
   -Loueh, musimy prozmawiać. To ważne.
   -Przeszkadzasz nam, widzisz? -spytałam poirytowana 
   -Loueh? 
Totalnie mnie zlekceważyła, posyłając Tomlinsonowi błagalne spojrzenie. Poczułam jak ręka Lou zsuwa się z mojego ramienia, a już po chwili stał przede mną. 
   -To zajmie minutkę. -powiedział i ucałował mnie w czoło.
Poszli. To znaczy, weszli do środka, a ja zostałam sama na pieprzonym ganku. Świetnie.
Drzwi otworzyły się po kilku minutach i miałam nadzieję, że to Louis, ale niestety, to tylko Zayn. Usiadł obok i odpalił papierosa częstując mnie prędzej. Wzięłam zapalniczkę kiedy skończył i porządnie się zaciągnęłam, tak jakby razem z dymem miały zniknąć zmartwienia dzisiejszego wieczoru.
   -Wiec... -zaczełam- Twoja Anne wróciła.
Cisza. Zayn nic nie odpowiadał. Wpatrywał się w jakiś jeden punkt spalając fajkę powolutku. Kiedy gasiłam swoją odezwał się ledwo słyszalnie
   -Ona zawsze była Tomlinsona.


-Louis-
Nie miałem zielonego pojęcia czego chciała Anne. Ale od czasu kiedy zjawiła się w moim domu, nie mogłem przestać o niej myśleć. Wiem, mówiłem, że teraz liczy się tylko Karen, że jest moim wszystkim.... Ale to do Ann należy moje serce i nic tego nie zmieni. Nie skrzywdzę więcej Karen, ale nie chce zapominać o Ann.
Dotarliśmy do sypialni na górze. Tylko spokojnie stary, to jedyne ustronne miejsce dlatego tu jesteśmy, nie wariuj, mam ciasne spodnie, opadnij.
Oboje usiedliśmy na łóżku przyglądając się sobie.
   -Więc? Co chciałaś?
   -Ciebie.
Wszystko we mnie zabuzowało, sposób w jaki to powiedziała był dokładnie taki sam jak kiedyś, potrzebuje tlenu, lekarza, cokolwiek.
   -Mam dzie..dziewczynę.
   -I jesteś jej tak bardzo oddany?
Przełknąłem głośno ślinę, nerwowo odsuwając się od dziewczyny.
   -Oh chyba nie powiesz, że jeszcze się z nią nie kochałeś?
Tym razem też nie odpowiedziałem. Spojrzałem w stronę okna próbując uspokoić swój niewymiarowy oddech.
   -To przykre, współczuje Ci Loueh...
   -Współczujesz? 
   -No... może ona myśli, że coś z Tobą nie tak, skoro z innymi już to robiła, a Ciebie odsuwa, hm?
Co kurwa? Błagam, niech to będzie kłamstwo. Zabije gnoja jeśli ją tknął,  a co jeśli.....
   -To nie Zayn skarbie. Sama tego chciała.
Przypływ emocji, adrenalina, potrzebowałem czegoś lub kogoś by rozładować te emocje. Dlaczego Karen mi to zrobiła? Rudowłosa przysunęła się do mnie bliżej, wsuwając zimną dłoń pod moją koszulkę. Przyjemny chłód opanowywał moje ciało. Jeszcze bliżej... aż przywarłem do niej ustami. Całowałem ją tak czule, ledwo łapiąc oddech, tak bardzo tego potrzebowałem.
   -Wszystko z Tobą okej Loueh, dam Ci to czego pragniesz -szepnęła.



Przepraszam, ze wyszedł z tego taki badziew, 
ale za długie by było gdybym napisała już resztę,
a tam się dzieeeeeeeeeje.
YOLO


TWITTER: @sandruszeek

11 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;) Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty gadasz !? Jaki badziew ?! Ja tu widzę cudooowny rozdział♥ nie mogę się doczekać nn :) Tak w końcu doczekałam się tego momentu gdzie Anne i Louis bd Ten Teges xd mam nadzieję że będzie teraz więcej #KAYAN ♡♥♡ ! + Weny xx.

    OdpowiedzUsuń
  3. najlepszy tekst : "mam ciasne spodnie, opadnij.'' <3
    właśnie jaki badziew ?, meeega jak zawsze.
    START THE GAME !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooooooo,ale się dzieję *.* jutro piszesz następny,dopilnuję Cię :D

    OdpowiedzUsuń
  5. nienawidzę Cię ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział po prostu cudowny zresztą jak i cały blog. Zaczęłam czytać dzisiaj, historia jest naprawdę ciekawa. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  7. ojejku, przez jedną noc przeczytałam cały Twój blok inaczej bym nie zasneła! świetny i pisz dalej , czekamy ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. zagięłaś mnie tym rozdziałem!! tak, niech karen teraz pokaze lou co stracil chociazby patrzac na anne! nie cierpie suki haha <3 kolejny, proszę!

    OdpowiedzUsuń
  9. a gdzie rozdział ? ; c

    OdpowiedzUsuń
  10. nie ma komentarzy - nie ma rozdzialu :p

    OdpowiedzUsuń