6 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ.
massive thank you za wszystkie wyświetlenia, 1800+ niesamowite :)x
a teraz, LET'S READ THIS BULLSHIT.
-Zayn-
Słyszałam dokładnie każde wypowiedziane słowo po drugiej stronie telefonu. Spojrzałem w przerażone nagłym zwrotem akcji oczy Karen, sekundy minęły zanim wpadłem w furię. Wyrwałem komórkę z jej ręki i z całej siły rzuciłem nią o ścianę po drugiej stronie pokoju. Roztrzaskała się na drobne kawałeczki. Mała pisnęła, a moi chłopcy od razu stanęli na równe nogi. To był dopiero początek. Rzucałem wszystkim co tylko wpadło w moje ręce. Stolik leżał do góry nogami, książki walały się po podłodze, a obok nich płyty CD. Wszyscy coś krzyczeli do mnie lub po prostu na mnie, a ja byłem w transie i nie rozumiałem nic. Po chwili Niall zajęczał z bólu, zanim sobie uświadomiłem, że dostał pilotem w twarz już leżałem na ziemi powalony przez Harrego. Przyjaciel bardzo mocno przyciskał mnie swoim ciałem do podłogi, a mimo to ja wciąż nie mogłem się uspokoić. Wymachiwałem pięściami przed jego twarzą, jednak ani razu nie trafiłem. Wkurwienie jakie mnie ogarnęło, totalnie zawładnęło moim ciałem. Byłem zbyt wściekły by się skupić na swoim celu, tej jego zadziornej twarzyczce. Hazza nie dawał za wygraną, skubany był na tyle silny by spokojnie się ze mną mierzyć. Jednak ja również się nie poddawałem, siłowaliśmy się długi czas, Niall skakał bełkocząc coś wokół nas, a Karen płakała w rogu obok drzwi kuchennych. Uderzyłem mojego kumpla w brzuch, na co cicho jęknął i straciłem przytomność. Znokautował mnie.
-Karen-
Paraliż. Paraliż owładnął moim ciałem, a słone łzy strumieniami lały się z moich oczu i spływały niczym wodospad po policzkach. Przyglądałam się temu furiatowi i jego nieprzewidywalnym ruchom. Zayn wpadł w szał. Głośne jęknięcie blondyna na chwilę przywołało mnie do życia. Podbiegłam szybko do niego, by zobaczyć co z jego okiem, ale tylko syknął bym się odsunęła. Bałam się ich w tym momencie bardziej niż w ciągu ostatnich godzin spędzonych z nimi. Posłusznie wykonałam polecenie. Wściekłość w oczach można było dostrzec zarówno u Malika jak i Stylesa. Prawdopodobnie z innych powodów, gdyż młodszy reagował tak przez to, że nie mógł doprowadzić bruneta do porządku, a ten był rozzłoszczony przez Louisa.
Louis. O tak, jego również zaczęłam się bać kiedy powiedział, że nas znajdzie, a potem zabije. Na początku nawet się nie przejął, był zwyczajnie niemiły, a potem...
Z rozmyśleń wyrwał mnie cichy jęk Harrego, a chwile później widziałam jak jego ręka zderzyła się z hukiem o twarz mulata. Wstał i kiwnął głową na Nialla, po czym wynieśli nieprzytomnego Malika do sypialni. Siedziałam jak na szpilkach czekając, aż wrócą na dół. Mimo, że przejęłam się brunetem, nie chciałam pakować się tam, bo strach nadal mnie nie opuścił. Kiedy weszli Harry zaśmiał się wspominając to jak łatwo go obezwładnił. Serio Harry? To Cie tak cieszy, że musiałeś uderzyć kumpla tylko dlatego, żeby się uspokoił.
-Furiat -powiedziałam cicho pod nosem
-Wariat -dodał Niall śmiejąc się do mnie, na co Styles posłał nam groźne spojrzenie
-To wszystko Twoja wina -dodał
-Jak to moja wina? O czym Ty do cholery mówisz!?
-Nie tym tonem dziecinko, gdybyś się nie kręciła wokół to nic by się nie działo, a teraz gówno!
-Daj spokój stary, to Zayn się w to wpakował zamiast dawno odpuścić -wtrącił blondyn
Ten w kręconych włosach nic nie odpowiedział, wyszedł z domku i zapanował spokój. W mojej głowie panował chaos. Nie rozumiałam nic, po raz kolejny nie wiedziałam co tak naprawdę zrobiłam, że doprowadziłam do takiej sytuacji. Czy to była tylko moja wina? Okej, sama faktycznie się pakowałam w życie Zayna ale tylko dlatego, że mnie intrygował, a później się martwiłam. Ale on też nie był bez winy, wtedy na molo. Nie musiał wypowiadać żadnych słów, nie musiał w ogóle iść ze mną. Nie musiał mi nigdy pomagać, a jednak to robił. Im dłużej nad tym myślałam, tym bardziej bolała mnie głowa. Byłam świadoma tego, że już może być tylko gorzej, nawet jeśli Malik by coś do mnie czuł -co jest totalnym absurdem, bo wciąż powtarza, że nawet nie jestem w jego typie- to i tak teraz pojawił się kolejny problem - Tommo. Na samą myśl o nim przeszedł mnie dreszcz, wydawało mi się, że w ogól go nie znam. Owszem, był czasem porywczy i lekkomyślny, ale to tak uroczy chłopak...
Minęło kilka godzin, Harry nadal nie wracał. Ja i blondyn kręciliśmy się po domu, szukając jakiegoś zajęcia. Kuchnia-salon-sypialnia Zayna-salon-kuchnia i tak bez przerwy. Mimo próśb cały czas nie pozwalał mi sprawdzić fioletowego siniaka nad policzkiem. Mulat leżał nieprzytomny już trzecią godzinę musiał bardzo mocno oberwać. Zasłużył na to, wystraszył mnie bardziej niż słowa Lou, a chłopców zdenerwował. W końcu błagalnym wzrokiem spojrzałam na Horana, z nadzieją, że pozwoli mi się przyjrzeć swojemu limu pod okiem. Tak! Udało się. Uśmiechnęłam się zwycięsko i podeszłam do niego. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów, ale jego bałam się najmniej. Niall mnie lubił, więc byłam prawie spokojna. Z bliska nie wyglądało to tak źle jak z daleka. Chociaż ślad jaki został świadczył o tym z jaką siłą Malik w niego rzucił przedmiotem.
-Zayn to psychol.
-Nie mów tak, ma dobre serce.
O koleżko, czy Ty go bronisz? Czy mi się wydaje czy wcześniej nie przyjebał Ci pilotem w oko? Oh, a może przy okazji coś zmieniło się w Twoim umyśle Niall? Westchnęłam kończąc mój wewnętrzny monolog.
-Może i ma, ale to psychol -powtórzyłam i odeszłam rozwalając się na kanapie
Chwilę później poczułam ciężar na swoim drobnym ciałku. Coś wbijało się w moje żebra. Spojrzałam na Horana karcąc go swoim wzrokiem, za to, że zamiast usadowić się obok, wybrał mój tyłek.
-Żartujesz sobie prawda? Złaź!
-Dziecinko nie mów mi co mam robić.
-Daj spokój, nie jesteś taki straszny jak Harry kiedy mówisz do mnie 'dziecinko'.
-Doprawdy? Zaraz się przekonamy!
Przygniatając mnie swoim ciałem, blondyn wbijał palce w moje żebra. Krzyczałam i wierzgałam nogami, już nie mogłam wytrzymać. Śmiałam się tak bardzo, że prawie się popłakałam. Jeśli to był jego sposób na przeciwników - to na prawdę był w tym całkiem dobry.
-Proszę, proszę. Karen jeśli jesteś tak bardzo chętna, to możemy pójść na górę -powiedział Styles
Niezręcznie. Spojrzał na Horana mierząc go wzorkiem, a kiedy przeniósł go na mnie oblizał swoje usta w kształcie serca. Tak, muszę przyznać usta miał całkiem spoko, ale to drań. Ściągnął z siebie kurtkę, patrząc mi w oczy, z tym cholernym uśmieszkiem. Nie wiem dlaczego cały czas mu się przyglądałam, ale nie mogłam się powstrzymać. Zapiekły mnie policzki i zrobiło się duszno. Zrzuciłam Nialla dosłownie z siebie i ruszyłam w stronę schodów. "Sprawdzę co u Zayna" powiedziałam nie odwracając się.
Kiedy weszłam do pokoju zrobiło mi się smutno. Mimo tego jaki zmienny i humorzasty był to nadal się nim przejmowałam. Mimo tego, że widziałam jego złość dzisiaj. Przejmowałam się. Siedząc na skraju łóżka zaczęłam znów rozmyślać o tej całej sprawie. Co znaczyło, że tylko jeden z nich może mnie mieć? Dlaczego? I ja nie mam prawa podjąć tej decyzji? To było niesprawiedliwe.
Malik zamruczał coś pod nosem, próbując się wybudzić, a ja nie widziałam czy powinnam wyjść czy zostać. Kłóciłam się z samą z sobą, kiedy jednak zdecydowałam opuścić pomieszczenie i byłam już tak blisko wyjścia -wypowiedział moje imię.
-Chodź tutaj -wyszeptał
Niepewnie ruszyłam w jego stronę, strach jakby ponownie mną zawładną, kiedy był nieprzytomny wydawał się łagodny, teraz mimo, że nie rozpętał kolejnej wojny, czułam się nieswojo. Przykucnęłam przy łóżku. Brunet spojrzał w moje oczy z ogromną troską jak wcześniej, a moje serce od razu zaczęło wybijać szybszy rytm.
-Dlaczego mnie nie uspokoiłaś?
-Ja.. bałam się Zayn.
Otworzyłam oczy z lekkim niedowierzaniem, on naprawdę myślał, że widząc go w takiej furii będę wstanie chociażby wykonać krok w jego stronę? Nienormalny. Chwycił moją dłoń i przyłożył delikatnie do swojego policzka. Nie wiedziałam dlaczego to robi, skoro po chwili od tego, na jego twarzy powstał grymas z bólu. Miał obitą szczękę, a mimo to chciał by moja ręka go dotykała.
-Mówiłem, że nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo mnie uspokajasz.
-Zayn ja... nie bardzo rozumiem dlaczego Lou tak się zmienił.
-On się nie zmienił, ostrzegałem Cię. Pamiętasz dzień...
I wtedy przypomniałam sobie dzień po nieszczęsnej domówce u Penny. Po raz pierwszy powiedział, że jestem beznadziejna, pamiętam dokładnie jego słowa na temat Louisa
"Mała, gdybyś tylko wiedziała jak mało o nim wiesz.
Ale masz racje nie będę się wtrącał i uświadamiał Cię jaki błąd popełniasz,
a Ty żyj dalej w przekonaniu, że to miłość. Powodzenia."
-Boje się. Nie wiem o co w tym chodzi i boje się tego co mnie czeka.
-Nie pozwolę Cię skrzywdzić, mała.
Zayn obdarował mnie swoim pięknym śnieżnobiałym uśmiechem, starając się bym uwierzyła w jego słowa, ale to mnie nie przekonało. Naraził się, a ja biedna naiwna Karen Stone nawet nie wiedziałam komu. Moje całe wyobrażenie o Tommo zniknęło, poczułam się zdradzona.
-Karen
Spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Ta chwila pomimo wszystkiego wydawała się taka idealna i przyjemna, kiedy byliśmy sami świat wokół nie istniał. Wiem, kiczowato to brzmi, ale tak było. Nie widziałam nic poza jego karmelowymi oczami.
musisz to robic, prawda?! znow stworzyłaś cudo i znowu trzymasz nas w napięciu, damn! CZEKAMY!!!!!!!!! Marcy xx
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !!! I bedzie na pewno wiecej niż 6 komentarz, kocham M :3
OdpowiedzUsuńświetny blog! nie przestawaj pisać ;p powinnaś go udostępniać bo ludzie nie wiedzą co tracą ; o
OdpowiedzUsuństaram się udostępniać, ale z tym i tak średnio :)
Usuńsuper!! czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńTa końcówka,to napięcie *.*
OdpowiedzUsuńTy to kurwa umiesz zakończyć rozdział ;/
OdpowiedzUsuńW tak pięknym momencie musiał być koniec -,-
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział . : x
OdpowiedzUsuń